Wartości i szanse

Debaty z Ujazdowskim nie ma i nie będzie. Panowie poszli w zaparte – bo obrona demokracji jest ważniejsza niż sama demokracja, zaś wiarygodność buduje się w dyscyplinie, żadna zaś szczerość i żadne wartości nie mają tu znaczenia. Głupio, ale konsekwentnie. Byle do przodu – śmiało wprost na ścianę, z którą zderzenia próbowaliśmy dotychczas czterokrotnie ze skutkiem dobrze znanym. Trudno oczekiwać odmiany losu, skoro wciąż od nowa próbujemy tych samych metod

Sondaż z Rzeczpospolitej pokazał nieco ponad 11% poparcia dla mnie. Ponieważ jednak moja kampania jeszcze nie ruszyła, a media opozycyjnego mainstreamu temat traktowały, mówiąc oględnie, w ostrożną rezerwą, trudno te 11% uznać za „mój elektorat” – jest to raczej negatywny elektorat Ujazdowskiego i Schetyny. Potwierdza tę hipotezę te ok. 30% poparcia dla Marka Rudnickiego, którego nikt w Warszawie nie znał i nie zna, a który punktuje tak, jak Patryk Jaki w wyborach samorządowych. Świadczy o tym również suma poparć dla Ujazdowskiego i dla mnie, odpowiadająca z grubsza temu, co w Warszawie uzyskał Rafał Trzaskowski. Wyniki z Rzeczypospolitej pokazują zatem poparcie dla partyjnych szyldów – oraz to, co KO straciła na wysunięciu Ujazdowskiego. A straciła właśnie 11,2%. Nie na mojej kandydaturze, ale na kandydaturze Ujazdowskiego.

To może przesądzić o wyniku. Przed czterema laty Barbara Borys-Damięcka miała w Warszawie połowę głosów. Głosy Polonii sprawiły jednak, że wygrała minimalną przewagą. Szanse Ujazdowskiego – który na starcie notuje o 10% mniej – wyglądają więc marnie. To jest cena, którą KO płaci za upartą arogancję lidera.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Obywatelu, zostań wyborcą!

Twarda prawda jest więc taka, że Ujazdowski – a wraz z nim KO – nie przegra ze mną, bo nie wydaje się możliwe, by dało się go pokonać w tak krótkim czasie bez wsparcia mediów, struktur i pieniędzy. Ale może przegrać z PiS. Czy przegra przeze mnie? Wielu ludzi próbuje mi to wmówić i taką teorię sprzedaje opinii publicznej. Ta teoria nie ma sensu, choć oczywiście może chwycić i pewnie znajdzie chętnych zwolenników.

Jedno z wielu poważnych pytań brzmi w tej sytuacji – jeśli na rzecz całą patrzeć z perspektywy KO – czy są dzisiaj jakiekolwiek szanse, by na Ujazdowskiego zagłosowała jakaś znacząca część z tych 11,2% głosów sprzeciwu, które w sondażu zebrałem ja. Znam takich ludzi, nie umiem jednak ich policzyć i nikt nie umie. Wiosna, która w sondażach notowała poparcie na podobnym do mojego poziomie, przy urnach uzyskała 6%. Można podejrzewać, że potencjał sprzeciwu wobec Ujazdowskiego jest dziś w Warszawie większy niż wobec KE w wyborach europejskich i że mniejsza jest także skłonność do „rozsądnego głosu” na KO. Niemal na pewno tych, którzy na KO nie zagłosują, będzie nie mniej niż 6%. To też może przesądzić o porażce. Oczywiście kurs w zaparte Ujazdowskiemu i KO nie pomaga.

Rzeczywistość oglądana z tej perspektywy wygląda więc bardzo jednoznacznie. Rezygnacja lub utrzymanie przeze mnie kandydatury niczego już nie zmieni i zmienić nie może – apele i rozważania o tym można sobie spokojnie darować. Efekt mogłaby dać wyłącznie rezygnacja Ujazdowskiego, co oczywiście nie nastąpi. Tak czy owak, na wynik głosowania nikt już wpływu mieć nie będzie – przesądziła o nim podjęta dawno temu decyzja, by Ujazdowskiego wystawić. Odpowiedzialność obciąża autorów. Będziemy – Obywatele RP i ja sam – jak zwykle robić swoje.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Chcemy debaty – list otwarty do Grzegorza Schetyny

Swoje już zresztą zrobiliśmy. Problem został postawiony kandydaturą, rozwiązanie zostało również wskazane. Niestety widać czarno na białym, że szans na zmianę w tych wyborach nie będzie – nie wygram. Może przynajmniej tę lekcję zrozumiemy i nie będziemy nadziei upatrywać w popieraniu „największej partii opozycji” za wszelką cenę, zupełnie niezależnie od tego, co ona robi. Perspektywy rysują się ponure. Czuję się z tym lepiej niż ogromna większość moich przyjaciół, ponieważ nigdy nie sądziłem, że zwycięstwo PiS z 2015 roku było przypadkiem wymagającym zaledwie korekt w strategiach wyborczych i technikach PR. To, czego nam trzeba, to zasadnicza zmiana myślenia o polityce, o jej autorach, sprawczych siłach i mechanizmach.

Tę zmianę zapoczątkowaliśmy. Całym swoim działaniem i również tą senacką kandydaturą wysuniętą w sprzeciwie wobec samobójczej polityki partyjnej. Sprzeciwie podjętym po wyczerpaniu wszelkich prób perswazji. Nie da się uczciwie zarzucić nam dywersji.

Partiom opozycji dziękuję za ich starania w ciągu ostatnich czterech lat. Oraz za łatwy do przewidzenia rezultat. Dziękuję również mediom, które odpowiedzialność za nieobecność alternatywy dzielą z wspieranymi przez siebie politykami. Trzeba teraz będzie zacząć od nowa, zupełnie inaczej. Ja nawet wiem jak i jestem gotowy. Nie tylko ja i nie tylko Obywatele RP. Tyle dobrego da się znaleźć w całej tej niewesołej historii. To dużo, bo w końcu wygramy na pewno.

[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Buduj z nami patriotyzm obywatelski” tresc=” Twoja pomoc pozwoli nam dalej działać! „]

2 komentarze do “Wartości i szanse

  • 29 września, 2019 o 19:25
    Bezpośredni odnośnik

    „Trzeba teraz będzie zacząć od nowa, zupełnie inaczej. Ja nawet wiem jak i jestem gotowy.”
    To dla mnie najistotniejszy fragment, jeśli oznacza budowę nowego ugrupowania politycznego które stanie w szranki to super, tzn. że w końcu lekcja zostanie odrobiona. Pierwszy pospieszę z gratulacjami.

    Odpowiedz
  • 1 października, 2019 o 00:20
    Bezpośredni odnośnik

    Ciekawe co Pan Kasprzak ma na myśli? Założenie kolejnej reżimowej partii politycznej? Czy też stworzenie jakiś Legionów i podjęcie walki zbrojnej (terrorystycznej)?

    Pożyjemy, zobaczymy.

    PS.
    Tylko druga opcja daje nikłe szanse na zmianę tego postkomunistycznego systemu opartego na odebraniu Polakom praw wyborczych i kontynuacji przewodniej roli gangów partyjnych w państwie.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *