Postulaty. Wersja z 17.01.2017 r.
[Przedstawiamy poniżej ROBOCZĄ listę postulatów od części społeczeństwa obywatelskiego – po uwzględnieniu kolejnej serii uwag i komentarzy – skierowaną do partii politycznych i wyborców. Postulaty dotyczą naprawy systemu, a więc naprawy tego, co zepsuł PiS i tego, co źle działało przed PiS-em; nie dotyczą sfery redystrybucji dochodu. Oczekujemy na propozycje nowych postulatów i zmiany zaprezentowanych. Chcielibyśmy poddać je pod dyskusje, referenda konsultacyjne lub badania sondażowe. My, obywatele, nie mamy identycznych poglądów na wiele spraw, ale powinniśmy poznać mozaikę naszej woli, aby podejmować decyzje – czy to poprzez naszych przedstawicieli, czy poprzez formę bezpośredniego sprawowania władzy. Postulaty powstają z inicjatywy ruchu Obywatele RP, w formie crowdsourcingu, jest to więc praca zbiorowa.]
Wersja z 17.01.2017 r.
I. POSTULATY ZASADNICZE:
1.Pełne respektowanie w ustawodawstwie i polityce norm godności człowieka, dobra wspólnego i zasady pomocniczości państwa wobec samorządów i obywateli.
2.Naprawa sądownictwa konstytucyjnego poprzez:
a) przywrócenie dotychczasowego stanu prawnego regulującego funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego,
b) cofniecie zmian personalnych niezgodnych z konstytucją,
c) natychmiastowe opublikowanie wszystkich wyroków TK,
d) ustawowe zagwarantowanie pełnej niezależności TK od władzy wykonawczej i ustawodawczej.
3.Wstrzymanie reformy edukacji, uruchomienie ogólnonarodowej, rzetelnej dyskusji nad zmianami, opartymi o propozycje ekspertów, a następnie przeprowadzenie referendum.
4.Zaniechanie działań władzy uderzających w prawa kobiet oraz ustawowe zrównanie płac kobiet i mężczyzn na tych samych stanowiskach w tych samych przedsiębiorstwach i instytucjach.
5.Zatrzymanie nadmiernego zadłużania państwa i wstrzymanie działań niszczących dobro wspólne jakim jest polska gospodarka.
6.Przestrzeganie zasad ochrony środowiska naturalnego, w tym:
a) uruchomienie realnych działań zmniejszających zanieczyszczenie powietrza związkami rakotwórczymi i skażenie wód gruntowych,
b) wstrzymanie przejęcia samorządowych funduszy ochrony środowiska przez władzę centralną,
c) powstrzymanie rabunkowej gospodarki leśnej, w tym wstrzymanie karczowania Puszczy Białowieskiej,
d) ograniczenie praw myśliwych do zabijania zwierząt,
e) uruchomienie działań przeciwdziałających znęcaniu się nad zwierzętami.
7. Powrót do wspólnotowej, europejskiej polityki zagranicznej opartej na dialogu i aktywne pogłębianie integracji europejskiej jako istotnego czynnika polskiej racji stanu.
8. Uniezależnienie mediów publicznych od wpływu partii politycznych, władzy ustawodawczej i wykonawczej oraz oddanie kontroli nad nimi społeczeństwu obywatelskiemu.
9. Zachowanie autonomii organizacji pozarządowych.
10. Przestrzeganie zasady rozdziału kościoła od państwa i rozpoczęcie dyskusji narodowej nad renegocjacją konkordatu w celu ograniczenia ingerencji kościoła w sprawy państwowe.
11. Odrzucenie nowej ustawy o zgromadzeniach i pozostanie przy dotychczasowej regulacji.
12. Przywrócenie niezależności prokuratury od rządu.
13. Wstrzymanie prób uzależnienia sądów od władzy wykonawczej.
II. POSTULATY UZUPEŁNIAJĄCE
USTRÓJ
14. Likwidacja przywilejów partii politycznych, w tym:
a) wprowadzenie zakazu zatrudniania członków partii w administracji, spółkach skarbu państwa i agencjach państwowych,
b) wprowadzenie rzetelnych konkursów przy rekrutacji na stanowiska w administracji, spółkach skarbu państwa i agencjach państwowych,
c) weryfikacja aktualnej praktyki zatrudniania polityków i ich rodzin w wyżej wymienionych podmiotach, Powołanie Komisji Weryfikacyjnej, która sprawdzi aktualny stan zatrudnienia członków partii i ich rodzin w administracji, spółkach skarbu państwa i agencjach państwowych oraz przeprowadzi nowy nabór poprzez rzetelne konkursy.
d) prywatyzacja spółek Skarbu Państwa, które stały się spółkami partyjnymi, służącymi utrzymaniu polityków i ich rodzin,
e) wprowadzenie ustawowej odpowiedzialności finansowej partii politycznych za kłamstwa i manipulacje oraz niedotrzymanie programów i obietnic wyborczych,
f) racjonalizacja finansowania partii, w tym wprowadzenie zakazu stosowania reklam przez partie
15.Przywrócenie pełnej swobody obrotu ziemią rolną dla obywateli polskich.
16. Zagwarantowanie realnej kontroli sądowej nad działaniem służb specjalnych, w tym:
a) powrót do zasady, że inwigilacja obywateli może się odbywać wyłącznie za zgodą sądów,
b) zagwarantowanie obywatelom dostępu do informacji, jeśli służby pozyskiwały ich dane telekomunikacyjne lub internetowe.
17. Przedstawienie rzetelnych i wiarygodnych dowodów, że głosowanie nad budżetem państwa było zgodne z prawem albo powtórzenie głosowana.
18. Wprowadzić odpowiedzialność urzędniczą za błędne decyzje lub zaniechanie działań;
GOSPODARKA
19. Uproszczenie i ujednolicenie systemu podatkowego oraz systemu ubezpieczeń społecznych dla wszystkich grup zawodowych w Polsce.
20. Pozostawić podatek CIT (lub lokalny PIT) w całości do dyspozycji władz lokalnego samorządu.
21. Likwidacja przywilejów podatkowych posłów i senatorów.
22.Wprowadzenie zakazu zatrudniania w administracji, firmach i spółkach państwowych osób zajmujących kierownicze stanowiska w związkach zawodowych.
SPOŁECZEŃSTWO
23. Uruchomienie skutecznych działań państwa przeciwstawiających się szerzeniu faszyzmu, nacjonalizmu, homofobii, ksenofobii i innym przejawom nienawiści, m. in. poprzez wprowadzenie tych elementów do programów nauczania.
24. Uruchomienie działań państwa na płaszczyźnie międzynarodowej w celu wdrożenia strukturalnych rozwiązań problemu uchodźców.
25. Wstrzymanie ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej w przypadku sprzeciwu bliskich,
26. Powołania Sejmowej Komisji Śledczej w celu wyjaśnienia afery SKOKów.
27. Przeprowadzenie audytu dotacji unijnych i ich realizacji przez fundacje i działalność gospodarczą Rodziny Szydłów.
28. Przeprowadzenie audytu działalności biznesowej Ojca Rydzyka i Redemptorystów.
29. Przeprowadzenie audytu spółek i fundacji skupionych wokół Jarosława Kaczyńskiego, w tym spółki Srebrna.
EDUKACJA / KULTURA
30. Uniezależnienie instytucji kultury od ingerencji partii i państwa.
31. Wprowadzenie w szkołach lekcji filozofii zamiast lekcji religii.
32. Wprowadzenie obowiązku meldowania botów używanych w sieciach społecznościowych i zakazu stosowania botów, które podszywają się pod ludzi.
33.Wyprowadzić religię z przedszkoli
OBRONNOŚĆ/BEZPIECZEŃSTWO
34. Wprowadzenie ustawowego zakazu użycia Wojsk Obrony Terytorialnej przeciwko obywatelom oraz włączenie ich do Wojsk Lądowych RP,
35. Dymisja Ministra Obrony Narodowej i przywrócenie do służby oficerów WP zmuszonych do odejścia,
36. Zaprzestanie szkalowania zlustrowanych już żołnierzy i funkcjonariuszy oraz wstrzymanie pozbawiania lub obniżania im emerytur jako praw nabytych,
37. Uruchomienie działań przeciwdziałających rosyjskiej dezinformacji w Polsce.
Postulaty, których realizacja wymaga zmiany Konstytucji:
1.Do Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej wprowadzić:
Art.125a.
1. Na żądanie 300 000 obywateli poddaje się pod głosowanie Ustawy Rzeczypospolitej
Polskiej uchwalone przez parlament i podpisane przez Prezydenta.
2. Wynik referendum jest wiążący zgodnie z wolą większości głosujących.
2.Wpisanie zabezpieczeń autonomii organizacji pozarządowych do Konstytucji.
3. Ograniczenie immunitetu poselskiego, w tym wyłączenie z immunitetu przestępstw i wykroczeń drogowych.
4. Wprowadzenie możliwości odwołania posła/senatora/prezydenta w ściśle określonych sytuacjach poprzez referendum, czyli bezpośredniej odpowiedzialności przed wyborcami.
5.Ograniczenie liczby posłów i senatorów
6. Prokurator generalny wybierany w wyborach powszechnych, odwoływany przez większość 2/3 sejmu
7. Rzecznik praw obywatelskich wybierany w wyborach powszechnych, odwoływany przez większość 2/3 sejmu, zwiększenie jego uprawnień i budżetu
Oczekujemy na dalsze propozycje i uwagi. Można je nadsyłać także tutaj: semidemo2016@gmail.com
Polecamy dodatkowe wyjaśnienia:
Postulaty. Wersja z 6.01.2017 r.
Postulaty. Wersja z dn. 04.01.2017 r.
Postulaty. Wersja z dn. 27.12.2016 r.
zgadzam sie z tym i postulatami calkowicie,tylko dodam:usunac ten caly rzad!
Zgadzam się z tymi postulatami w stu procentach.
Chciałbym nieśmiało przypomnieć obywatelom RP, że politycy i urzędnicy też są obywatelami i nie powinni być dyskryminowani. Postulat, by członkowie partii nie mogli pracować w administracji publicznej nie tylko z tego powodu wydaje mi się absurdalny. Właśnie ludzie interesujący się polityką (a tacy właśnie należą do partii politycznych i nie jest ich zbyt wielu) maja naturalne predyspozycje do pracy w instytucjach publicznych. Inna sprawa to zapewnienie ich lojalności wobec rządu wybranego przez inne partie.
Podobnym nieporozumieniem jest wprowadzanie odpowiedzialności urzędników za błędne decyzje. Dzisiejsze prawo daje możliwość karania urzędników za rażące zaniedbanie obowiązków. Czego chcemy więcej? Kto ma decydować, ze decyzja była błędna? Jeśli sąd, jak często wyrok sądu może być w 100% przewidywalny? Przypominam: jedyna osoba skazaną w związku z katastrofą w Smoleńsku to borowiec. Czy to jest fair? Wszędzie obecna nagonka na urzędników i polityków powoduje coraz silniejszą negatywną selekcję do tych zawodów.
Niektóre postulaty maja formę pobożnych życzeń, bez wskazania, jak to osiągnąć. Sa więc raczej tematami do dyskusji niż postulatami (np. uproszczenie systemu podatkowego).
W Polsce problemem jest nie tylko upolitycznienie mediów publicznych, ale także skandalicznie niski poziom mediów prywatnych. Dziennikarze mają pewne przywileje, ich zawód jest więc zawodem zaufania publicznego. Nie mają jednak z tego tytułu żadnych obowiązków. Jako minimum wydaje mi się wprowadzenie zasady, że dziennikarze składają zeznania majątkowe, w których ujawniają wszystkie źródła swoich dochodów.
Argument: >Postulat, by członkowie partii nie mogli pracować w administracji publicznej, spółkach i agencjach SP ma charakter dyskryminujący<
Racje za: >Partie powstały jako grupy parlamentarzystów i powinny pozostać w sferze władzy ustawodawczej. W żadnym wypadku nie powinny pełnić roli agencji pośrednictwa pracy dla swoich członków. Członkowie partii powinni się skoncentrować na pracy nad tym, czym zajmuje się władza ustawodawcza. Sfera władzy wykonawczej powinna być parta na zasadzie merytokracji. W obecnej sytuacji wytworzył się ustrój oligarchiczny. Postulat ten nie ma charakteru dyskryminującego, gdyż można będzie przecież zrezygnować z członkostwa jeżeli ktoś będzie chciał ubiegać się o pracę w zarządzie np. Energi<.
Jeszcze bardzo ważne rzeczy to działania o charakterze socjalnym- przeciwdziałanie bezdomności i wykluczeniu z rynku pracy, pomoc dla rodziców samotnie wychowujących dzieci czy to finansowa czy pomoc innego rodzaju np. w trudnych sytuacjach związanych z wychowaniem lub niemozliwością zapewnienia właściwej opieki , pomoc w sciaganiu alimentów.
Następna sprawa bardzo ważna to podjęcie działań zmierzających do zrównania praw wszystkich osób, niezależnie od preferencji seksualnych. Działania zmierzające do prawnego zabezpieczenia partnerstwa osób tej samej i różnej płci oraz stworzenie możliwości adoptowania i wychowywania dzieci przez pary jednopłciowe.
Proszę u przejmie o sprawdzenie poczty e-mail – dodałam tą drogą postulaty, a nie są uwzględnione w wersji z 17-go.
Pozdrawiam
Twoja propozycja dotarła, ale już po zredagowaniu tej wersji Postulatów. Dotarło też kilka innych o podobnej treści. Zredagujemy je w następnej wersji.
Proszę jeszcze raz o przemyślenie tego postulatu. Szczególnie pod kątem postawienia się na miejscu dziecka adoptowanego. Jakie wzorce takie dziecko otrzyma?
Tyle już postulatów, a jeszcze ani słowa o prawach kobiet? Prawa reprodukcyjne, do realnej ochrony przed przemocą, w ujęciu wolnym od katolickiej ideologii.
Jest już trochę w pkt.4.
Oj, kłopot… Ze sporą częścią tych postulatów się nie zgadzam. Z niektórymi — z bardzo zasadniczych powodów. Ale to drobiazg, mimo tych wszystkich powodów. Nie podoba mi się logika, w której akurat my, Obywatele RP, walczący po prostu o przywrócenie najbardziej podstawowych wartości europejskiej cywilizacji i podstaw demokracji wywiedzionej z poszanowania praw człowieka, proponujemy rozwiązania, jakbyśmy startowali w wyborach i zabiegali o głosy. Proponowałbym zupełnie inną logikę i o niej za chwilę, bo doceniając systematyczną pracę Waldka wypada się przede wszystkim choćby skrótowo odnieć do jej efektów, starając się teo jego wysiłku nie zmarnować, a przeciwnie — wykorzystać.
Zatem w największym skrócie postulaty:
I.1 – Oczywiście
I.2 – Tak, ale… Nie wydaje się możliwe – lub zaraz to nie będzie możliwe – by cofnąć demolkę TK poprzez zwykłe wycofanie niekonstytucyjnych decyzji. Sędziom pokończyły się kadencje, cała sztuka będzie w przepisach przejściowych musiała się znaleźć.
I.3 – Reforma edukacji, ogólnonarodowa debata. Tak, ale problem skomplikowany jest bardzo. Zacząłbym od konstytucyjnych zagadnień, których tu nie chcę rozwijać, skoro postulatów jest tyle – ustrój polskiej szkoły jest z bardzo zasadniczych powodów bardzo głęboko niekonstytucyjny. I nie dotyczy to pisowskiej demolki. Jedno z pierwszych pytań, które należałoby w debacie postawić, brzmi: czyje jest dziecko w procesie edukacji – państwa, czy rodziców? Tego pytania jako nowoczesne społeczeństwo sobie w ogóle nie uświadomiliśmy i zdecydowano – mocą pruskiej tradycji – za nas. Konstytucja mówi, że dziecko jest państwowe. Sam bym konstytucję w tym zakresie zmienił, ale przede wszystkim – o to trzeba spytać i to poważnie wyjaśniając sobie wszystkie aspekty sprawy. Nawet jednak nie zmieniając konstytucji, kolejne pytanie powinno brzmieć: czemu ma służyć szkoła i edukacja? Konstytucja w tej sprawie mówi dość wyraźnie, że chodzi o indywidualną swobodę rozwoju dziecka, której nikomu nie wolno ograniczać. Nawet „upaństwowienie” dziecka w procesie edukacji nie może zatem znosić jego intelektualnej wolności, nie może służyć postulatom równości (zresztą nierealizowanym) ani żadnym innym inżynieryjnie lub tylko wspólnotowo (a nie indywidualnie) określonym celom. Z tego punktu widzenia (i z wielu innych) system oświaty łamie prawa człowieka. Sam zaś zakres „kształcenia”, jego jakość itd. – to osobna, choć silnie z tymi zagadnieniami związana katastrofa.
I.4 – Ustawowe zrównanie płac ze względu na płeć np. w prywatnych przedsiębiorstwach? Nie. Doświadczenia tego rodzaju często bywają fatalne. Nie wierzę, by ustawowo dało się znaleźć regulacje uniemożliwiające patologie, bo zawsze da się podać inne niż płeć powody różnicowania dochodów, a prawne wymuszanie równości na ogół kończy się źle. Pomijając te trudności – jest tu konflikt dwóch konstytucyjnych wartości: wolności przedsiębiorców i równości obywateli. Konflikt wartości w państwie prawa bywa przedmiotem zainteresowania sądów, nie ustawodawcy. Raczej takich rozwiązań bym poszukał. Jeśli więc w ogóle w tym grzebać, to raczej dopisując dyskryminacj ze względu na płeć do kodeksu pracy lub kodeksu karnego (nie ma tam takich przepisów?) i pozwolił obywatelom się skarżyć, a sądom decydować. Nie ustawie.
I.5 – Oczywiście. Przy takim sformułowaniu. Których działań? Np. 500+? Wtedy jestem przeciw.
I.6 – Tak.
I.7 – Tak.
I.8 – Tak.
I.9 – Tak.
I.10 – Tak, ale. Nie rozumiem, dlaczego Kościół miałby nie mieć prawa wypowiadać się w sprawach politycznych, społecznych, czy ogólnie – dotyczących dobra wspólnego. Jak każda instytucja. Dlatego, że jest silny? I ma wpływ na polityków? Wyborców? Przywileje finansowe Kościoła to inna sprawa, przywilejów politycznych albo nie widzę, albo gdzie indziej widzę przyczynę.
I.11 – Podstawowe idee dzisiejszej regulacji podobają mi się. Nie upierałbym się przy szczegółach.
I.12 – Tak.
I.13 – Tak.
II.14 – To jest ważny problem. Nie wydaje mi się, żeby proponowane rozwiązania załatwiały sprawę.
II.15 – Tak.
II.16 – Tak.
II.17 – Tak.
II.18 – Nie bez zastrzeżeń. Odpowiedzialność urzędnicza za przetargi powodowała np. wybór najtańszych ofert. Odpowiedzialność tak, wywoływanie lęku przed odpowiedzialnością – nie. A co np. z odpowiedzialnością sędziów? Bardziej śliski temat, prawda? A kto odpowie za 11 nieuzasadnionego przymusowego pobytu w szpitalu psychiatrycznym, o czym zdecydował sąd? Areszty wydobywcze?
II.19 – 22 – Trudno mi powiedzieć. Lista nie wygląda w każdym razie imponująco i z pewnością nie tworzy jakiejś jakościowo istotnej wizji.
II.23 – Ogólniki. Homofobię dopisać do kodeksu karnego na przykład. Wpisanie walki z rasistowskimi postawami dyskryminacyjnymi w programy szkół – Boże drogi… Naiwna wiara w sprawczą siłę szkoły. Po Amber Gold pisano o koniecznej edukacji w tym zakresie. Po Smoleńsku – obowiązkowe kursy pilotażu może jeszcze? Ile w tej szkole ma się zmieścić? Przypominam, że po jawołym utyskiwaniu Legutki na nihilizm prozy Masłowskiej, najlepszym rozwiązaniem okazało się dopisanie „Wojny polsko-ruskiej” do listy lektur – najlepsza gwarancja na to, że książka przestanie być czytana lub że nie zrobi na nikim z dzieciaków żadnego wrażenia. Szkoła nie jest od leczenia społecznych problemów.
II.24 – 29 – Tak, ale to jakaś doraźnie sklecona lista. Znów nietworząca żadnej wizji.
II. 30 – Oczywiście.
II. 31 – Absolutnie nie. Religia w szkole jest fatalnym zjawiskiem. Ale to jest jedyny przedmiot wybieralny, przynajmniej teoretycznie. A większość powinna być taka. Nie meblujmy głów wszystkim dzieciom wg naszego widzi-mi-się Filozofię doceniam, moim zdaniem to powinien być główny przedmiot, nauki ścisłe np. w dużej mierze pokazywałbym z filozoficznej perspektywy, ale rzecz w tym, że to jest raczej kwestia autorskich programów na poziomie szkół / klas / nauczycieli – a nie decyzja państwa.
II. 32 – Dlaczego ten drobiazg na tej liście?
II. 33 – Absolutnie nie wyprowadzać z przedszkoli niczego i absolutnie do nich niczego nie wprowadzać. Ktokolwiek chce zapewniać w przedszkolu duchowy rozwój dziecka (w szkole też) – ma do tego prawo. Nie wolno indoktrynować.
II. 34 – 37 – Tak, jasne. Ale co z budżetem obronności? Co z przemysłem zbrojeniowym? Co z europejską armią, strażą graniczną itd.? Kolejna przyczynkarska lista.
Proponowane zmiany konstytucji – ciekawe. Dopisałbym wspomnianą o edukacji.
Generalnie bardzo mi się nie podoba logika konstrukcji, w której mamy się opowiadać za jakimiś konkretnymi rozwiązaniami. Rozumiem widoczną – choć słabo – intencję ograniczenia się do spraw ogólnych i tylko takich, które przywracają jakiś ład, a nie proponują np. określonej polityki socjalnej, co jest już kwestią wyborów i powinno wypełniać program partii.
Ta zasada – jeśli istotnie organizowała tę listę postulatów – jest jednak przestrzegana niekonsekwentnie. Widać to w kilku miejscach – m.in. w dziale gospodarka. Dlaczego CIT dla samorządów? Dlaczego proste, a nie skomplikowane prawo podatkowe? Zgadzam się z tym postulatem, natomiast on nie ma charakteru niezbędnej i nagle koniecznej naprawy ładu państwa, jest raczej wizją jednego z możliwych rozwiązań. Partia Razem chce podatków progresywnych, związki zawodowe chcą przywilejów, np. ZNP chce karty Nauczyciela i kto wie, czy ona się im nie należy, wszyscy liberałowie domagają się ujednolicenia składek ubezpieczeniowych, ale – co np. z kobietami wychowującymi dzieci, co z górnikami pracującymi krócej itd.?
Proponowałbym zupełnie inną logikę. Już o tym wspominałem – referenda obywatelskie, które przejmują decyzje istotne i pozwalają decydować obywatelom. Wszystkim – tym, którzy są za PiS również, co wydaje mi się ogromnie ważną zasadą, ponieważ z wyborcami tej partii – wrogimi demokracji – przyjdzie nam żyć również po wygranych przez nas wyborach.
Więc referendum w sprawie aborcji – powinny się go domagać zarówno feministki (a się nie domagają) oraz Ordo Juris. Referendum w sprawie polityki socjalnej. Referendum w sprawie edukacji. Itd. Sam zamierzam popracować raczej nad tym. Nad listą problemów, o których powinni decydować obywatele, a nigdy im na to nie pozwolono – nie tylko w tej kadencji. To ważne – bo referenda powinny być ofertą również dla tych, którzy uważają, że III RP ich wykluczała.
Referenda są niebezpieczne. Brexit przykładem. Ale być może dlatego Brexit okazał się wybuchowy, że brytyjski parlamentaryzm przestał reprezentować Brytyjczyków. Farage ma wśród nich zawstydzająco wysokie poparcie, a jednak ordynacja wyborcza i inercja dwupartyjnego systemu powoduje jego marginalną obecność w brytyjskim systemie. Polskim Brexitem jest PiS i Kaczyński. Nie bójmy się pozwolić decydować obywatelom. Ryzyko istnieje, ale chowanie się przed nim niewiele zmieni. PiS zmieni konstytucję i całe zło, które może się ujawnić w referendum i tak się ujawni. Jeśli się dzisiaj boimy, że w referendum Polacy z pewnością odrzucą przyjęcie uchodźców – możemy być pewni, że i tak żaden tutaj nie wjedzie po prostu dlatego, że nie wpuści ich PiS, a Polacy będą za to Kaczyńskiego kochać. Może więc problem postawić otwarcie i otwarcie debatować.
PK: >Nie podoba mi się logika, w której akurat my, Obywatele RP, walczący po prostu o przywrócenie najbardziej podstawowych wartości europejskiej cywilizacji i podstaw demokracji wywiedzionej z poszanowania praw człowieka, proponujemy rozwiązania, jakbyśmy startowali w wyborach i zabiegali o głosy”.<
WS: „No więc to nie są rozwiązania! To są postulaty, a nie program wyborczy. I zauważ dobrze, że prawie wszystkie dotyczą "przywrócenia najbardziej podstawowych wartości europejskiej cywilizacji i podstaw demokracji wywiedzionej z poszanowania praw człowieka" (PK). Proponujesz dwa problemy, ale one są ważne subiektywnie; taka redukcja problemów nie pozwoli na "przywrócenie….", co jest procesem wielowątkowym i równoległym: nie da się załatwić tego linearnie, tzn. najpierw aborcja, potem edukacja, itd. Jeżeli mamy pomóc wyartykułować wolę narodu, to nie na takiej zasadzie, że przyjdzie Jeden i powie reszcie, co jest Ważne. Problemów jest znacznie więcej i w jakiś sposób powinny zostać zwerbalizowane. Rozumiem ten projekt jako próbę zorganizowania artykulacji woli zbiorowej, zdania się na mądrość grupową właśnie, a nie na mądrość pojedynczego lidera czy na intelektualnych harcowników.
Problemy, które wymieniłem, są przykładowe. I nieoczywiste. Łatwiej byłoby przełożyć na listę postulatów te wszystkie akty łamania konstytucji, których dopuściła się władza PiS. Ale wtedy np. referendum w tej sprawie byłoby plebistycem za lub przeciw PiS. A to uważam za kardynalny błąd. PiS wygrało wybory. Fuks ordynacyjny niewiele tu zmienia — nie wiemy, jak wyglądałby wynik przy frekwencji 100%, choć ja sądzę, że byłby podobny. Tak czy owak, na PiS głosowała ogromna grupa wyborców, wśród których znaczna część — nie wiemy dokładnie jaka, ale ja znów czuję, że znaczna — to raczej wrogowie demokracji niż jej zwolennicy. Zresztą z demokratycznymi instynktami jest bardzo słabo również po naszej stronie, a kłopoty KOD są jednym z przykładów, na co obaj zwracaliśmy uwagę już bardzo dawno temu.
Plebiscytu przeciw PiS bym nie robił — właśnie dlatego, że nawet, jeśli wygramy, elektorat PiS nie zniknie i nie nabierze demokratycznych nawyków, nie doceni wartości demokracji. Jeśli wymieniłem referendum aborcyjne wśród własnych przykładów, to właśnie dlatego, że po pierwsze wnioski w tej sprawie odrzucały wszystkie sejmy niepodległej Polski, a nie tylko ten jeden, a po drugie większość tych wniosków składali prawicowi ekstremiści, wśród nich ci, którzy — jak ONR — jawnie deklarują się jako przeciwnicy demokracji w ogóle, nie tylko demokracji parlamentarnej. To im zaproponowałbym współpracę w debacie, próbę aksjologicznego konsensusu (bo nawet w tak ostrej sprawie on da się wyobrazić łatwiej niż kompromisowe rozwiązanie prawne) i wreszcie odpowiednie regulacje, które następnie wspólnie lub osobno wymusilibyśmy na parlamencie i partiach, które w nim są reprezentowane. Wydaje mi się konieczne walczyć o poszerzenie wolności obywatelskich i obywatelskiej kontroli nad państwem nie tylko i nawet nie przede wszystkim we własnym imieniu, ale również dla tych, którzy dzisiaj są naszymi przeciwnikami i którzy gadają wciąż o własnym wykluczeniu w przeszłości. Nie zawsze gadają bez sensu, ale nawet gdyby — ich racje (niechby tylko fałszywe) istnieją w przestrzeni społecznej i rozwaliły nam państwo. Z punktu widzenia stabilności państwa nie widzę specjalnej różnicy pomiędzy przegłosowaniem tych ludzi, a ich siłową pacyfikacją — jedno i drugie jest jednakowo destrukcyjne dla państwa: przecież właśnie tego doświadczamy.
I wreszcie — ja nie mam żadnych złudzeń. Być może wyłącznie na PiS trzeba dziś wymuszać przestrzeganie konstytucji, być może PO jej przestrzegała chociaż z grubsza. Ale nikły udział polskich obywateli w polskiej polityce nie wynikał wyłacznie z gnuśności Polaków. Do dzisiaj słyszę — zwłaszcza „po naszej stronie” gadanie o tym, że „trzeba było iść na wybory”. Otóż większość Polaków uznaje, że wcale nie trzeba i mają po temu powody tkwiące w całym ćwierćwieczu niepodległości. Poczucie sprawstwa w polityce musimy budować tak samo intensywnie po obu stronach dzisiejszego konfliktu.
Popatrz na antypartyjne hasła czystej polityki i ich popularność. Nie tylko PiS szedł z hasłami oczyszczenia Polski ze sprzedajnych złodziei u koryta. Kukiz mówił to samo. Nowoczesna również — tym się jedynie różniła od PO, że dbała o czystość szeregów, a brudny był każdy, kto w polityce cokolwiek robił w przeszłości. Gdybyś zebrał w Polsce koalicję na rzecz „czystej polityki”, miałbyś 90% wyborców lub lepiej. A czysta polityka i uwalnianie kraju od politykierów to jest prosta droga do tyranii. Ja uważam, że prawdziwe polskie problemy są tego rodzaju — Kaczor z Błaszczakiem to jedynie kretyńskie efekty tych zjawisk. Dlatego sądzę, że trzeba szukać debat fundamentalnych, najpoważniej na świecie pozwalając przeciwnikom współokreślać podstawowe urządzenia polskiego państwa. Inaczej skończy się ta cała zabawa katastrofą.
Nie odbieram tego komentarza jako polemiki, bo na poziomie ogólnym zgadzam się z tym, co piszesz.
Jeśli chodzi o propozycję rozłożonej w czasie, ogólnonarodowej debaty o aborcji, kończącej się referendum, to wpisuję to na listę postulatów. Z tym, że należy ustalić zasady i warunki tych dyskusji.
Ad I.4.
Nie mam na ten temat tak jednoznacznego poglądu jak ty. Ten postulat wydał mi się rozsądny. Akurat czytam o podobnej ustawie, która wkrótce wejdzie w Niemczech. Różnice w płacach kobiet i mężczyzn wynoszą tam aż 21%. Nie uważasz, że to skandal? Nie znam szczegółowych danych z Polski. W Niemczech ma to objąć przede wszsytkim średnie i duże firmy. Warto zasięgnąć opinii ekspertów. Nie odrzucałbym tego postulatu tylko dlatego, że coś nam się wydaje.
PK: „Pomijając te trudności – jest tu konflikt dwóch konstytucyjnych wartości: wolności przedsiębiorców i równości obywateli”.
WS: Nie ma tu konfliktu. Chodzi o realizację zasady równości i zakaz dyskryminacji, w tym równości płci. Przedsiębiorca może płacić ile chce, byle nie różnicował tego w zależności od płci.
Zawsze powie, że chodzi o kwalifikacje.
PK: uwagi – Brexit i referenda!
PK, tak, należy zdawać sobie sprawę z zagrożeń jakie niesie ze sobą zastosowanie form demokracji bezpośredniej. A skoro ty mi wrzuciłeś tyle tekstu do czytania, to wet za wet – poniżej kilka końcowych wniosków z artykułu „Referenda i reformy”. Proponując referenda, trzeba wiedzieć, że ryzyko katastrofy wynosi 50 na 50%. Zadanie o wiele trudniejsze niż dyktatura („ten chwast wyrasta na każdej glebie”).
A więc:
„Nie można być naiwnym. Trzeba zdawać sobie sprawę z faktu, że demokracja deliberatywna wzbogacona o formy demokracji bezpośredniej wymaga suwerennego obywatela, wolnych mediów i rzetelnej edukacji. Zmanipulowane, niedokształcone, leniwe i zapatrzone w jeden kanał informacyjny masy, to dla demokracji katastrofa. Demokracja grecka znała już ten problem, stąd Arystoteles sformułował prawo, że każda demokracja degeneruje się w końcu w rządy motłochu. Ignorancja, to czynnik, który ma moc zniszczenia każdej demokracji. Problem pogłębia syndrom, określany jako Efekt Krugera-Dunninga. Osoby niewykwalifikowane w danej dziedzinie wykazują większą pewność swojej wiedzy, niż osoby wykwalifikowane, które raczej zaniżają ocenę swoich umiejętności. Im większy ignorant, tym większą pewność siebie wykazuje w prezentacji swoich poglądów. ”
„Należy też wziąć pod uwagę fakt, że w podejmowaniu decyzji biorą także istotny udział systemy wartości, odziedziczone po przodkach, które utknęły głęboko w podświadomości i wymykają się przeważnie racjonalnej refleksji. Dokonywane przez takich obywateli wybory, to raczej działanie ślepego losu niż wyboru opartego na analizie stanu rzeczy.”
„Decyzje w systemie demokratycznym podejmują obywatele na podstawie najlepszej, aktualnej wiedzy, a ta komplikuje się dosłownie z roku na rok. Na ten obiektywny aspekt zwracał już uwagę Dahl: „Co jednak należy począć, gdy codzienna polityka stała się tak skomplikowana, że przeciętny obywatel nie wie, jakie decyzje najlepiej odpowiadają jego interesom? Czy demokracja nie okazała się tym samym wizją ustroju społecznego niemożliwego do urzeczywistnienia ze względu na komplikacje świata, w którym sądzone jest nam żyć?”.
Na pytanie to odpowiada inny współczesny autorytet zajmujący się badaniem demokracji prof. Giovanni Sartori z Columbia University. Czytając jego kasandryczne przepowiednie o nadejściu populizmu, epoki powszechnej ignorancji, która może doprowadzić do „chaosu” lub władzy „Wielkiego Brata”, można dostać gęsiej skórki, bo czarny scenariusz – który ogłosił nie tak przecież dawno, w “Homo videns” z 1999 roku – zaczyna się realizować. Także w Polsce. Według niego homo sapiens przekształca się pod wpływem mediów elektronicznych opartych na prostych obrazkach w homo videns. Traci zdolność abstrakcyjnego i logicznego myślenia. Człowiek nigdy nie był istotą w pełni rozumną, ma tylko taki potencjał i teraz w nowej sytuacji ewolucyjnej może się cofnąć lub rozwinąć w kierunku myślenia w trybie emocjonalnym i irracjonalnym. Wtedy nie było jeszcze tak źle. Sartori pisze tak: “demokracja staje się systemem rządów, w którym decydują ludzie niekompetentni. Czyli samobójczym systemem rządów”, i dalej: “kiedy rzeczywistość coraz bardziej się komplikuje i złożoność spraw rośnie w zawrotnym tempie, umysły stają się coraz prostsze, wychowujemy dorosłych, którzy całe życie zachowują się jak dzieci”.
Z jednej strony rosną oczekiwania i aspiracje obywateli do partycypacji, ale spadają ich kwalifikacje do tego zadania. „Żadna pojedyncza luka w wykształceniu nie jest sama w sobie istotna” – pisze Sartori – „Dopiero całość ujawnia kulturalną i informacyjną pustkę, która napawa grozą. Czy zwolennicy demokracji bezpośredniej, proponujący model obywatela, który rządzi się sam, wiedzą, o czym mówią?” Te ostrzeżenia wielkiego zwolennika i eksperta demokracji należy wziąć pod uwagę, rozszerzając demokrację w Polsce. Dlatego też sądzę, że wprowadzenie referendów typu konsultacyjnego obudowanych rzetelną debatą, ma większy sens niż korzystanie z bardziej bezpośrednich form sprawowania władzy, referendum władczego. Owszem wyjście z systemu oligarchii partyjnej jest konieczne. Jednak alternatywą nie może być powierzenie całej władzy populistycznemu demos. Rozszerzenie ustroju przedstawicielskiego musi komplikować system poprzez dodanie mu narzędzi typu checks and balances: współistnienie systemu przedstawicielskiego z systemem bezpośrednim. Dzięki temu możemy uniknąć alternatywy, którą zarysował Sartori – Wielki Brat albo Wielki Chaos. W praktyce może to oznaczać wybór między modelami, które odnoszą sukcesy: albo chiński Singapur albo zachodnia Szwajcaria. Ze względu na to, że Polska musi pozostać uczestnikiem kulturalnych, gospodarczych i militarnych struktur Zachodu, pozostaje nam tylko helwetyzacja ustroju. Taki ustrój implikuje też Konstytucja. Należy jednak jasno potwierdzić, że nikt nie wie, czy ustrój o cechach oświeconej, kompetentnej dyktatury opartej na rządach prawa jaki od dłuższego czasu panuje w Singapurze nie okaże się dla ewolucji bardziej skuteczny niż demokracja typu szwajcarskiego. Jedno jednak można stwierdzić z całą pewnością: system władzy oligarchicznej oparty na ignorancji i fanatyzmie, jaki proponuje nam PiS nie ma żadnych szans w świecie rządzonym przez dobór naturalny.
Biorąc też pod uwagę tsunami populizmu, które zalewa świat Zachodni, Polsce potrzebna jest nowoczesna reforma edukacji, która zdolna będzie kształcić kompetentnych, myślących i suwerennych obywateli, którzy będą w stanie obsłużyć skomplikowane formy nowoczesnej demokracji i rozległe systemy techniczne. Mając na uwadze te zadania, sądzę, że musi to być epokowa innowacja na miarę Komisji Edukacji Narodowej. Problem jest poważny, gdyż wszelkie systemy społeczne – jak udowodnił to Niklas Luhmann – podlegają doborowi naturalnemu i ewolucji, tak samo jak świat natury. Państwa, ustroje, systemy wartości poddane są bezwzględnej selekcji. Przetrwają te, które są bardziej wydajne, przemyślane, dobrze zorganizowane, a nie te, które upodobali sobie konserwatyści i nacjonaliści, bo żywią do nich uczucia.”
Problem jest poważny, owszem. Nie jest zresztą w najmniejszym stopniu nowy — groźba rządów niewykształconego motłochu zawsze towarzyszyła demokracji, patrz Platon i Sokrates. Śmiesznie jest akurat ich przypominać w Polsce dzisiaj, bo alternatywą byłoby uznać Kaczyńskiego z Błaszczakiem i innymi mędrcami z PiS za ową elitę filozofów, których rządy są bezpieczne — na co zresztą przecież zwracasz uwagę.
Checks and balances — owszem, właśnie w tym problem, że ten system w Polsce dopiero co zlikwidowano do szczętu. Balances zniknęły, chcecks to dzisiaj wyłącznie protesty: te uliczne i te w Sejmie z blokowaniem mównicy. Likwidacji ulega również system przedstawicielski. Jednak — jeżeli jest prawdą, że PiS ma wciąż większość (mnie prawdą wydaje się przynajmniej to, że my żadnej większości nie mamy), to polski parlament jest (bez checks and balances) formą demokracji bezpośredniej, albo właśnie rządów niewykształconego motłochu. Mnie się wręcz wydaje, że ostatnia akcja policji i prokuratury przeciwko uczestnikom demonstracji z 16 grudnia nie ma na celu rzeczywistego zaostrzenia represji — jest raczej spełnieniem artykułowanej potrzeby wyborców PiS, żeby nas wreszcie chwycić za pysk naprawdę, a nie tylko się odgrażać. Mam tendencję patrzeć na sprawy ze społecznego punktu widzenia — to zresztą charakterystyczne dla mojej pozycji ulicznika, którą od roku zajmuję — a z tej perspektywy dość wyraźnie widać, że ta władza istotnie realizuje potrzeby własnego elektoratu również wtedy (a może zwłaszcza wtedy), kiedy łamie konstytucję i podstawowe zasady demokracji. Istnieje w Polsce żywioł antydemokratyczny na tyle silny, że wygrywa wybory.
Dla mnie podstawowe pytanie dotyczy tego, co da się zrobić właśnie z tym.
To jest, owszem, część globalnego problemu, czyli zalewu Trumpów. Efekt kulturowych przemian. Nie tylko komplikującego się bezustanie świata, za którym nie nadążają np. systemy edykacyjne (to osobny rozdział — one nigdy za niczym nie nadążały siłą bezwładu wynikającego z wielkości i siłą bezrefleksyjnie traktowanej pruskiej tradycji). Dzieje się to również za sprawą szerszych procesów kulturowych. Media społecznościowe w internecie — Pomeratsev mówi, że ilekroć dasz ludziom nowe możliwości komunikacji i ekspresji, wyłażą z nich demony, które tkwiły w nich zawsze, a jedynie ujawnić się nie miały jak. Rasizm, ksenofobia, szukanie własnej godności w poniżaniu cudzej — to wszystko tkwiło w ludziach pomimo narzucanej przez mainstreamowe media politycznej poprawności. Jej kanony ludzie odrzucają i ma to wszystkie psychologiczne cechy zrzucania kajdan. Najwyraźniej te kajdany ludziom narzucono i ludzie traktują to opresyjnie.
W Polsce widać to nadto wyraźnie, a jest specyficznie polskim zjawiskiem — dziedzictwo nie tylko komunizmu, ale z grubsza 200 lat historii — że nie tylko lekcji nowoczesnych demokracji nie przerobiliśmy, ale również lekcji totalitaryzmów. W jakimś sensie w polskiej umysłowości nie wydarzyło się nawet Oświecenie, o Wielkiej Rewolucji nie wspominając, a właśnie mamy do czynienia z jakimś rodzajem Wandei. Tkwimy gdzieś jeszcze w XVIII wieku.
Na konsultacyjne referenda nie ma szans. Kto miałby konsultować, jest mniej więcej jasne, „póki my żyjemy”. Kto miałby być konsultowany — już zupełnie nie. Nie ma władzy przedstawicielskiej wyposażonej we wszystkie checks and balances, które czynią z nią przedstawicielstwo dojrzałe, a nie emanację wyjącego tłumu. W tej sytuacji rzeczystość jest prymitywnie prosta. Referendum, bezpośrednie sprawowanie władzy, pozbawienie mandatu władzy nielegalnej. Komplikuje tę prostotę konstatacja, że większości nie mamy, a realnym problemem jest istnienie — być może większości — która jest z grunty antydemokratyczna.
W tej sytuacji zastrzeżenia o zagrożeniach wynikających z bezpośredniej demokracji o tyle są nietrafne, że mówimy o inicjatywie mniejszości. Tu — w mniejszości — tych zagrożeń nie ma. Cała nasza szansa w tych referendach to debata przełamująca tani populizm łatwych rozwiązań wbrew większości. Stąd wartość właśnie takich referendów, które się w walce odbywają. Wbrew woli władzy. Bez zgody Sejmu. Stawką są nie tylko i nie przede wszystkim rozwiązania dobre — to dlatego nie szukam postulatów. Stawką jest rozumne poszukiwanie wspólnoty zbiorowego interesu. Poczucie wyobcowania „wykluczowych” z demokracji jest faktem, niezależnie od tego, czy to poczucie jest prawdziwe, czy fałszywe — a jest zresztą bardziej prawdziwe niż byliśmy skłonni sądzić. To z nim chcę walczyć, dając „wykluczonym” czytelny sygnał, że walczę o prawa również dla nich.
I to z tego powodu tematem debat referendalnych uczyniłbym właśnie nie te problemy, w których wybór jest zerojedynkowy, prosty, a oś sporu odpowiada dzisiejszemu politycznemu podziałowi. Więc nie to, czy jesteśmy za istnieniem, czy nieistnieniem checks and balances. Prosiłbym o namysł nad podstawowymi wyborami aksjologicznymi, pokazując, że również tam, gdzie one są przeciwstawne, wspólny ład pozostaje możliwy. Więc np. edukacji — można uważać, że dzieci „należą do rodziców”, a można uważać, że tak myślą wyłącznie skrajnie patriarchalni konserwatyści i jednak zadrżeć na myśl o „upaństwowieniu dzieci”, co przecież w polskim systemie oświatowym jest faktem. Żyją w Polsce zwolennnicy i takiej, i takiej optyki, ich dzieci też chodzą do szkół, a konstytucja przyznaje im prawa, których nikt nie podważa — i patriarchalni konserwatyści, i wychowawcy oddanych państwu Pawków Morozowów. Da się pomyśleć o ustroju szkoły, który te przeciwstawne wartości uznaje, a z ich konfliktu czyni cywilizacyjną normę, a nie źródło katastrof. Checks and balances właśnie. Podobnie w kwestiach aborcyjnych i innych.
Demokraci, zwolennicy checks and balances, jedyną szansę na przeżycie mają, wydaje mi się, kiedy poważnie dopuszczą do debat antydemokratów.
PK! Postulaty są konkretne, a referenda konsultacyjne są proste i tanie. Referenda władcze w obecnym systemie, to utopia lub obiecywanie gruszek na wierzbie. A jeśli chodzi o „debatę fundamentalną”, to nie wiem dlaczego miałaby się wykluczać z innymi formami procesów demokratycznych (Być może nie rozumiem do końca twojego tekstu) .
A więc jeszcze kilka istotnych wyjaśnień dla lepszego zrozumienia, do czego zmierzamy. Konieczne jest rozróżnienie sfery stanowienia prawa (parlament) w ścisłym znaczeniu, od sfery przed-ustawowej (sfera publiczna).
„Głosowanie zgodnie ze swą ideą było tylko końcowym aktem stałego, publicznie toczącego się sporu argumentów” (Jurgen Habermas, „Strukturalne przeobrażenia sfery publicznej”). Główna gra w demokracji toczy się przed głosowaniem. Wiedzą o tym partie, związki zawodowe, hierarchia kościelna, koncerny. Praktykują to partie Orbana, Putina i Kaczyńskiego. Podmioty te nauczyły się wpływać na decyzje polityczne, omijając sferę publiczną, a więc metodami niedemokratycznymi.
Spoglądając na polski Sejm od razu widać, że nikt tam już nie debatuje. Ale to jest nie tylko nasz problem. Zauważył go już dawno Habermas: „Parlament w coraz większym stopniu staje się miejscem, gdzie spotykają się związani instrukcjami pełnomocnicy partii, aby zarejestrować decyzje już zapadłe.” („Strukturalne przeobrażenia sfery publicznej”).
Dla przypomnienia, w teorii Habermasa jest to przestrzeń, gdzie wolni obywatele dyskutują swobodnie o problemach publicznych, bez obecności państwa. To przestrzeń, gdzie głos ma suweren. Sfera publiczna – w uproszczeniu – powstaje, gdy (1) prywatne osoby zbierają się, aby (2) przedyskutować ważne sprawy, szanse lub zagrożenia, (3) tworząc publiczność, (4) bez udziału państwa.
W efekcie powstaje opinia publiczna w wąskim znaczeniu – racjonalny kompromis uwzględniający wiele różnych racji i argumentów, czyli wola narodu w znaczeniu przednormatywnym. Władza narodu nie jest jeszcze w tej fazie obowiązującym prawem, ale wkrótce może i powinna przejść do sfery obowiązywania. Naród dyskutuje, a potem mówi do swoich przedstawicieli: chcemy, żebyście zrobili to i to. Przygotujcie i uchwalcie akty prawne. Warto zauważyć, że w uproszczonym modelu rzeczywistości społecznej Habermasa występują trzy sfery: państwo, rynek i sfera publiczna.
Zjawisko to narodziło się, według Habermasa, w XVIII-wiecznej Europie jako dostępna dla każdego przestrzeń dyskusji krytycznej, gdzie do głosu dochodziły jednostki tworząc coś, co nazwał „publicznym rozumem”. Wiązało się to też z narodzinami epoki Oświecenia, w której pojawiła się publiczność w postaci obywateli, a więc prywatnych jednostek, które wspólnie dyskutują o sprawach publicznych. Aby wywrzeć wpływ na decyzje władzy państwowej, należało wykorzystać argumenty wypływające z rozumu, bo tylko dzięki racjonalnym argumentom można było uzyskać legitymację do regulowania spraw publicznych.
Habermas rozważa dodatkowo, czy media masowe, które wywierają decydujący wpływ na publiczność, a więc na obywateli i wyborców, mają jakąkolwiek legitymację demokratyczną do pełnienia takiej funkcji. Wobec faktu, że wykorzystanie infrastruktury medialnej wymaga zastosowania dużych sił i środków, a takimi dysponują tylko duże organizacje, jak partie polityczne, oligarchowie, czy ośrodki władzy, Habermas pyta czy jednostka i cała publiczność może jeszcze myśleć i działać autonomicznie. Podkreśla, że obywatele jako publiczność mediów masowych znajdujących się pod wpływem tego typu graczy nie są w stanie prowadzić dyskursu. A jeżeli obywatele nie mogą w sposób wolny i owocny prowadzić publicznych dyskusji o wszystkich ważnych problemach, to sfera publiczna traci swój normatywny sens. Taka sfera publiczna zależna od mediów masowych i brak porozumienia obywateli w formie dyskursu prowadzi do trwałego kryzysu legitymacji władzy i zakłócenia orientacji publiczności na temat dobra wspólnego. W społeczeństwie demokratycznym tylko zrównoważona organizacja sfery publicznej, gdzie media przekazują rzetelne informacje i umożliwiają wolny dyskurs legitymizuje pełnienie władzy.
Według Habermasa rosnąca komplikacja mediów powoduje, że stworzenie skutecznych kanałów komunikacyjnych sprzyja procesom centralizacji władzy, w których media stają się źródłem władzy, zaczynają pełnić rolę czwartej władzy, mimo że nie mają do tego żadnej demokratycznej legitymacji. Media mogą stać się rodzajem organów władzy. Publiczność w coraz większym stopniu identyfikuje się jako konsumenci, bierna masa widzów i słuchaczy, sterowana przez interesy prywatnych reklamodawców i polityczny public relation. Habermas ocenia tę sytuację negatywnie: „Zdezintegrowana publiczność złożona z obywateli, zostaje w taki sposób poddana mediom, że z jednej strony może posłużyć do legitymizowania kompromisów politycznych, nie biorąc – z drugiej strony – udziału w rozstrzyganiu spraw publicznych lub nie będąc do tego zdolnym”. Publiczność obywatelska została poddana procesom manipulacji mediowych w celu uzyskania masowej lojalności wobec władzy. Obywatelskie dyskusje jednostek zastąpione zostają przez niezobowiązującą aktywność dużych organizacji. Miejsce racjonalnego dyskursu wypełnia reklama ekonomiczna i polityczna. Zmniejsza się psychiczna możliwość przemyśleń i sprzeciwu. Publiczność sama staje się też rodzajem zmanipulowanego medium. Proces demokratyczny sprowadza się do sterowanej masowej aklamacji.
Rozdzielenie faktu od fikcji staje się coraz trudniejsze, znikają dyskusje o ważnych problemach, zastępowane najczęściej pokazywaniem problemów personalnych. Intymne sprawy prywatne przedostają się na pierwsze strony lub przekazywane są w najlepszym czasie, blokując to co istotne w sferze publicznej. Odbywa się tu bowiem walka o rzadki, a więc najcenniejszy również z ekonomicznego punktu widzenia czynnik – o ludzką uwagę.
Jednak przyczyną upadku sfery publicznej może być też rosnąca gwałtownie komplikacja spraw publicznych oraz rosnąca lawinowo ilość informacji, które muszą być obsłużone przez media.. Jednostka zostaje przytłoczona nadmiarem spraw, które powinna poznać i zastanowić się nad nimi. Prowadzenie racjonalnego dyskursu opartego na merytorycznych argumentach i pełnej wiedzy staje się coraz trudniejsze. Coraz częściej racjonalny, wykształcony i odpowiedzialny obywatel musi się po prostu poddać i uznać, że nie jest w stanie uczestniczyć w dyskursie, gdyż nie ma odpowiedniej wiedzy i czasu, aby ją zdobyć. Decyzje musi podejmować opierając się na autorytetach i niepełnej wiedzy. Dobrym przykładem zbiorowej rezygnacji z dyskursu i udziału w ważnych decyzjach politycznych mogą być ostatnie nieudolne usiłowania przeprowadzenia referendów w Polsce.
Stworzenia politycznej sfery publicznej, która poprzez formy organizacyjne i technologiczne, umożliwi formułowanie woli demokratycznej w oparciu o reguły rozumu i najlepszą wiedzę powstającą w wolnym, publicznym dyskursie, bez wykluczeń, w którym uczestniczą odpowiedzialni obywatele jest zadaniem skomplikowanym. Należy zdawać sobie sprawę z tego, że jest to czysty ideał, model, do którego demokracje współczesnego świata powinny dążyć w zmieniającym się coraz szybciej świecie.
I jeszcze uwaga dot. check and balance: w zasadzie używa się tego pojęcia do opisu architektury trójpodziału władzy. Ja użyłem tego pojęcia do określenia relacji w sferze ustawodawczej – między parlamentem, narodem i partiami. Dołożenie do systemu instytucji referendów konsultacyjnych i władczych oraz inicjatywy obywatelskiej powinno spowodować poprawę kultury i roli debat oraz wzajemną kontrolę demosu i jego przedstawicieli. Jest to demokracja określana jako półbezpośrednia (Szwajcaria). Na przeciwległym biegunie jest system opisany przez Schumpetera: raz na cztery lata jest demokracja, czyli wybory, a w okresie między wyborami mamy święty spokój. Schumpeter zauważa, że owszem „zadaniem metody demokratycznej jest zagwarantowanie, by decyzje podejmowano i politykę kształtowano zgodnie z wolą ludu”, ale dodaje druzgoczące całą konstytucyjną teorię reprezentacji argumenty, że we współczesnym dużym państwie jest to fikcja: „Jest oczywiste, że wola większości jest tylko właśnie wolą większości, dlatego nie może być utożsamiana z wolą „ludu”. Ta druga jest mozaiką, której ta pierwsza nie jest w stanie „reprezentować”. A już domniemanie, że większość złożona z funkcjonariuszy partyjnych związanych instrukcją biura politycznego partii lub prezesa, reprezentuje w konkretnej sprawie wolę narodu i dobro wspólne jest fikcją i ustrojowym kłamstwem.
Ale sądzę, że zgodny z Konstytucją RP i lepszy jest model z systemem referendów (władczych, ale rzadkich oraz konsultacyjnych, ale częstych) i inicjatyw obywatelskich. Profesor Georg Lutz z Uniwersytetu w Lozannie, szef projektu Selects zajmującego się badaniami szwajcarskiego systemu wyborczego tak to widzi na przykładzie Szwajcarii: „Być może najważniejszą cechą demokracji bezpośredniej w ujęciu ogólnym (…) jest znaczący wpływ tej formy ustrojowej na strukturę tematów i problemów podejmowanych w życiu politycznym oraz na kształt debaty publicznej”.
PK: „II. 32 – Dlaczego ten drobiazg na tej liście?”
Nie sądzę, że to drobiazg, skoro zaczyna już decydować o decyzjach wyborczych. Rosjanie i Amerykanie, a może inni, np. Izrael, dysponują tak inteligentnymi botami, spełniającymi różne funkcje, że nie odróżnisz od człowieka. Sądzę, że to jest słuszny postulat – boty ułatwiają życie, ale musimy wiedzieć z kim mamy do czynienia.
Ten postulat został rozszerzony do takiej postaci: „32. Wprowadzenie obowiązku meldowania i podawania do publicznej wiadomości faktu zatrudniania przez partie i organy władzy tzw. troli i botów używanych w sieciach społecznościowych oraz zakazu stosowania botów, które podszywają się pod ludzi.”
Postulat jak najbardziej słuszny z tym, że pewnie bardzo łatwo jest obejść te przepisy wykorzystując np zagraniczną firmę PR która zatrudni na swe potrzeby polaków do trollowania i boty. Przestrzeń wirtualnej rzeczywistości jakim jest internet jest bardzo trudno objąć w ramy prawne gdyż tam nie ma granic i sztywnych podziałów.
PK: „Dlaczego CIT dla samorządów?”
WS: CIT lub lokalny PIT. Nie jest to zły pomysł, idzie za tym decentralizacja wielu decyzji gospodarczych, ale przede wszystkim: urealnianie zasady subsydiarności państwa.
>Ze sporą częścią tych postulatów się nie zgadzam<.
Nie wyobrażam sobie sytuacji, że mógłbyś się zgadzać z wszystkimi postulatami. Nie można ich traktować blokowo, tylko każdy oddzielnie. Inicjujemy to jako ORP, ale to są postulaty obywatelskie, a nie "Obywateli RP". I powstają w formie pracy grupowej. Pomagamy tylko wyartykułować główne polskie problemy, aby zostały lepiej zrozumiane i dotarły do świadomości wyborców i partii. Chodzi też o to, aby sprowadzić różnice dzielące Polaków do problemów merytorycznych i bardziej racjonalnych. Aby znikał podział na "pisiorów" i "złodziei". Traktuj to bardziej jako pytania do obywateli, niż jako twarde żądania strajkowe skierowane do jednej partii. Zauważ, że to są postulaty, a nie gotowe rozwiązania. Te ostatnie powinni wypracować politycy i eksperci. Ale ich podstawą powinna być wola narodu, a nie wola partii czy Kaczyńskiego. Wola wyartykułowana w najlepszy możliwy w obecnych warunkach sposób. To, że się nie ze wszystkimi postulatami zgadzasz, uważam za rzecz naturalną. Poza tym to nie jest jeszcze ostateczna wersja. (Nie wiem czy pamiętasz w jaki sposób powstał Linux. Skomplikowany program komputerowy stworzyło rozległe community – rozproszone grupy programistów. Eric Raymond w książce "Katedra i bazar" opisał to jako sposób tworzenia wolnego oprogramowania).
Renegocjacja konkordatu – absolutnie NIE. Wypowiedzenie konkordatu i likwidacja przywilejów Kościoła (finansowych, własnościowych) – TAK.
Brawo!!!