Igor Isajew pisze list otwarty do Komisji Etyki Poselskiej

Piszę swój list w dniu szczególnym, 11 lipca, w 75. rocznicę Krwawej Niedzieli na Wołyniu. Brutalna fala zabójstw, która ogarnęła wówczas Polaków i Ukraińców, stała się możliwa m.in. dlatego, że w II Rzeczypospolitej doszło do zrujnowania zasad debaty publicznej i wizji dobra wspólnego obywateli II RP 
 
Igor Isajew, Obywatel RP, jest redaktorem naczelnym portalu Ukraińców w Polsce PROstir.pl i publicystą tygodnika ukraińskiego „Nasze Słowo”. Pochodzi z Zaporoża, studiował w studium Europy Wschodniej na Uniwersytecie Warszawskim, pracował w sekcji zagranicznej Polskiego Radia. Od półtora roku ma polskie obywatelstwo. Do Komisji Etyki Poselskiej pisze w sprawie antyukraińskich wypowiedzi wicemarszałka Stanisława Tyszki z Kukiz ’15 i posła Tomasza Rzymkowskiego oraz wzrastającej niechęci wobec Ukraińców.
 
List publikujemy w całości:

Szanowna Komisjo,

Piszę ten list jako dziennikarz pochodzenia ukraińskiego, od wielu lat mieszkający w Polsce. A także — jako człowiek, który był ofiarą mowy nienawiści z powodu swojego pochodzenia narodowego. Wobec tego nie mogłem bez rozgoryczenia przyjąć ostatnich decyzji Komisji, który dotyczyły wypowiedzi dwóch posłów z Ruchu Kukiz’15, Wicemarszałka Sejmu RP Stanisława Tyszki, Posła Tomasza Rzymkowskiego.

W pierwszym przypadku Komisja umorzyła postępowanie rozpoczęte po zawiadomieniu Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych Sejmu RP oraz Związku Ukraińców w Polsce w sprawie nieprawdziwej wypowiedzi posła T. Rzymkowskiego na forum Sejmu o tym, jak Ukrainiec w Przemyślu zaatakował polskiego obywatela — miało to potwierdzać tezę posła o wzmożeniu nacjonalizmu ukraińskiego wśród Ukraińców, obywateli RP. W drugim przypadku Komisja postanowiła, że nie zajmie się wnioskiem OKO.press dotyczącym wypowiedzi wicemarszałka, który zarzucił Ukrainkom, pielęgniarkom pracującym w polskich szpitalach, niskie kwalifikacje — miało to potwierdzić twierdzenie posła o tym, dlaczego w Polsce umierają pacjenci.

Przez wiele lat rozmawiam z mieszkającymi w Polsce Ukraińcami, i niestety większość z moich współrozmówców konstatuje zwiększenie się ilości aktów agresji wobec nich ze strony przedstawicieli większości, wskazując jako główną przyczynę brutalizację języka polskiej debaty publicznej po roku 2013, kiedy posłowie zabrali mocny głos w kwestiach historii polsko-ukraińskiej. Potwierdzają to moje doświadczenia osobiste — w lipcu 2016 roku złożyłem po raz pierwszy w życiu zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, gdyż w trakcie koncertu ukraińskiego w centrum Warszawy zostałem zaatakowany przez przedstawiciela polskiej młodzieży „narodowej”. Pod moim adresem tenże obywatel wykrzykiwał wulgaryzmy, wyzwał mnie od „banderowców”.

Moje personalne obserwacje nie są objawem przewrażliwienia mieszkających w Polsce Ukraińców. Niepokojące tendencje potwierdzają badania, m.in. przeprowadzone ostatnio przez Rzecznika Praw Obywatelskich i ODIHR/OBWE, które wskazują, że tylko w województwie mazowieckim i małopolskim ok. 18 proc. migrantów ukraińskich spotkało się z mową nienawiści lub innymi przejawami agresji. Większość tych przestępstw, z różnych przyczyn, nie została zgłoszona. W badaniu dystansu społecznego Polaków do Ukraińców Instytut Spraw Publicznych wprost podaje przyczynę: „zmiana na gorsze jest związana ze sporami dotyczącymi tak zwanej »polityki pamięci historycznej«”.
 
CZYTAJ TAKŻE: Akcja Wisła wciąż trwa. Dlaczego żaden polski rząd nie rozpoczął debaty z polskimi Ukraińcami
 
Istnieją inne badania potwierdzające fakt, że mównica sejmowa i wypowiedzi posłów i polityków są ważnym źródłem zwiększenia fali nienawiści wobec Ukraińców w Polsce. Członkowie Komisji Etyki Poselskiej Sejmu RP, działając w duchu zasad Etyki Poselskiej, nakazujących bezinteresowność, merytoryczność, rzetelność, odpowiedzialność, i co najważniejsze, dbałość o dobro wspólne, mieliby w moim odczuciu jako jedni z pierwszych zwrócić uwagę na tę niepokojącą tendencję. Kto inny, jak nie parlamentarzyści, powinni zaprotestować przeciwko swoistym „wyrokom” tj. instrumentalnemu wykorzystywaniu kwestii ukraińskiej w polskiej debacie sejmowej ostatnich kilku lat, w większości przypadków bez możliwości zastosowania starej rzymskiej zasady — audiatur et altera pars [niech i druga strona będzie wysłuchana – red.]

Takim „wyrokiem” wydanym na Ukraińców była całość wypowiedź posła Rzymkowskiego wygłoszona w dniu 25 stycznia 2018 r. z mównicy Sejmu RP w trakcie dyskusji nad nowelizacją ustawy o IPN. Pan Poseł Rzymkowski piętnował oponentów, oskarżał organizacje ukraińskie w Polsce o szerzenie nacjonalizmu, z ofiary bezprzykładnego w historii Polski aktu agresji przeciwko procesji religijnej w Przemyślu, publicznie uczynił sprawcę. Ten zarzut i pomówienie poseł Rzymkowski nadal powiela, uczynił to m.in. tłumacząc się ze swoich działań przed Komisją Etyki.

Z ogromnym zdziwieniem przyjmuję fakt, iż Komisja, rozpatrując sprawę posła T. Rzymkowskiego, nie poprosiła o potwierdzenie publicznie wygłaszanych przez niego oskarżeń. Zgłaszający sprawę dostarczyli Komisji wszelkie dowody — kopie protokołu rozprawy sądowej, oświadczenia świadków itp. Niestety, Komisja dała wiarę posłowi, który dopuścił się manipulacji i publicznego kłamstwa.

Jestem zaszokowany, że Komisja mająca w nazwie słowo „etyka”, której zadaniem jest strzec, by osoby publiczne, jakimi są parlamentarzyści nie dokonywali nadużyć, poparła wniosek wiceprzewodniczącego posła G. Długiego o umorzeniu sprawy. Zrobiła mimo faktu, że poseł T. Rzymkowski z mównicy sejmowej generalizował, straszył Polaków wymyślonym „nacjonalizmem ukraińskim” na terenie RP, piętnował organizacje ukraińskie, działające m.in. na rzecz porozumienia między narodami, czego nie raz dowiodły. Komisja stwierdziła, że w ten sposób poseł nie złamał zasad etyki poselskiej. Kilka dni później, 16 czerwca, Komisja nie zauważyła nic nadzwyczajnego w wypowiedzi wicemarszałka Tyszki, który z pomocą identycznych metod starał się wzbudzić lęk przed imigrantami z Ukrainy.
 

Obywatele RP wspierają obywateli polskich narodowości ukraińskiej


 
Jako dziennikarz zajmujący się tematami polsko-ukraińskimi, mogę stwierdzić, że podobne do wystąpień posłów Rzymkowskiego i Tyszki słowa nie są pojedynczymi zdarzeniami. Od dłuższego czasu ze zdziwieniem obserwuję jak ich wypowiedzi znajdują w przestrzeni publicznej naśladowców. Ich celem najprawdopodobniej jest sianie strachu przed Ukraińcami, budowania poparcia poprzez odwoływanie się do ksenofobii.

Zasługuje na szczególne potępienie fakt, że posłowie na Sejm RP, widząc nowy charakter relacji między Polakami a Ukraińcami, związany z wzrostem migracji obywateli Ukrainy do Polski, próbują wzbudzić w Polakach lęk, stosując generalizację i tendencyjnie posługując się półprawdami, czy wręcz mnożąc kłamstwa. Dla przykładu, jesienią ubiegłego roku Wicemarszałek Sejmu, Poseł S. Tyszka, pytając rząd o umowę między Kijowem a Warszawą, twierdził bez czekania na odpowiedź, że „ZUS, który już jest praktycznie bankrutem, będzie finansował na mocy umowy z 2012 roku emerytury pracownikom z Ukrainy”. Poseł T. Rzymkowski, gdy doszło do otwarcia ruchu bezwizowego między Ukrainą a UE, zamieścił film, na którym tłum ludzi napiera na granicę RP — dodając komentarz: „Straszą nas islamskimi imigrantami ekonomicznymi, a my mamy oblężenie na granicy z Ukrainą. Czy Unia pomoże? Niedługo opublikuję oficjalne dane z wszystkich powiatów mojego okręgu wyborczego o liczbie legalnie pracujących Ukraińców. Te, które spłynęły, są wstrząsające”. Zaś w październiku 2017 r. na antenie Radia Zet poseł Rzymkowski oświadczył: „Ukraińcy robią z nami co chcą. My im dajemy pieniądze na drogi, a oni budują pomniki Bandery”. Wskazane przykłady są zaprzeczeniem słów samego posła, wypowiedzianych na posiedzeniu Komisji, że „dyskutować powinno się na argumenty i z zachowaniem szacunku dla drugiej strony”.


Walczymy z mową nienawiści. Jeżeli możesz, wesprzyj nas!


Szanowna Wysoka Komisjo, piszę swój list w dniu szczególnym, 11 lipca, w 75. rocznicę Krwawej Niedzieli. Brutalna fala zabójstw, która ogarnęła wówczas Polaków i Ukraińców, stała się możliwa m.in. dlatego, że w II Rzeczypospolitej doszło do zrujnowania zasad debaty publicznej i wizji dobra wspólnego obywateli II RP.

Historia sprzed lat powinna nas czegoś nauczyć; w żadnym wypadku — wzajemnej nienawiści, a tym bardziej powielania wzorców budowania obrazu wroga, używania języka nienawiści, który w końcowym rezultacie kilkadziesiąt lat temu doprowadził do okrutnych zbrodni. Dzisiaj, my Polacy i Ukraińcy, mamy wręcz obowiązek przepracowania pamięci o zbrodniach z czasów II wojny światowej i okresu powojennego, żeby zrozumieć to krwawe przesłanie.

Przesłaniem Wołynia’1943 na pewno nie powinno być szukanie mitycznych „nacjonalistów” wśród Ukraińców, obywateli RP, i w Ukrainie, której — jako pokazała sejmowa debata z udziałem posła Rzymkowskiego 25 stycznia 2018 r. — wielu Polaków nie zna i o której myśli w kategoriach własnych frustracji i uprzedzeń. Przesłaniem Wołynia’1943 powinno być zrozumienie, dlaczego doszło do sytuacji, gdy jedni obywatele Rzeczypospolitej zaczęli zabijać innych obywateli Rzeczypospolitej. W okresie II RP oraz wojny większą wagę niż do człowieczeństwa przywiązano do pojęcia narodu, zapominając o tym to, co uniwersalne, o czym Władysław Bartoszewski powiedział, że „podstawowym kryterium oceny człowieka jest jego uczciwość, nie zaś narodowość, pochodzenie czy wiara”.

W dniu pamięci o strasznej tragedii wyrażam ogromny żal, że Komisja Etyki Poselskiej wykazała się brakiem wrażliwości na to przesłanie. Że nie dostrzegła zagrożenia, tego, jak łatwo jest wzbudzić zbiorową nienawiść, odwołując się do kwestii narodowości. Nie dostrzegła, że posłowie, zadeklarowani polscy patrioci, przypisują przedstawicielom innej narodowości negatywne cechy. Większość członków Komisji Etyki Poselskiej nie dostrzegła w grymasu historii Polski i Europy, że wielkie zbrodnie XX wieku zaczynały się od nienawistnych słów.

Mam nadzieję, że mój list stanie się głosem altera pars, który przyczyni się do zwrócenia uwagi przez Panie i Panów Posłów, członków Komisji Etyki Poselskiej, na niepokojące tendencje wykorzystywania negatywnych emocji na tle różnic narodowościowych z wysokości trybuny Sejmu. Etyka, o ile jest stosowana uczciwie, wyzwala od większego zła, gdyż nienawistne słowa potrafią zabijać.

Igor Isajew
Na zdjęciu: Igor Isajew na demonstracji „Europo, nie odpuszczaj!”, fot. Katarzyna Pierzchała

6 komentarzy do “Igor Isajew pisze list otwarty do Komisji Etyki Poselskiej

  • 11 lipca, 2018 o 23:07
    Bezpośredni odnośnik

    Bardzo długi tekst. Biorąc pod uwagę małą popularność stronki Obywateli pozwalam sobie wyrazić obawę, że tekstu w całości nie przeczyta nikt.

    Odpowiedz
    • 12 lipca, 2018 o 10:12
      Bezpośredni odnośnik

      Na szczęście są tacy, którzy czytają jeszcze dłuższe teksty na tej stronie do końca 🙂 Gorzej, że posłowie raczej nie przeczytają nawet pierwszego akapitu.
      Są sprawy, o których nie da się opowiedzieć memem. Skrótowość i powierzchowność doprowadziła do wtórnej analfabetyzacji. Oczywiście niektórzy autorzy mają umiejętność znaczącej kondensacji tekstu nawet na trudne tematy, tak, żeby zawarte było w nich wszystko. Ale po pierwsze jest ich niewielu, a po drugie czy z kolei czytelnicy są kompetentni do samodzielnego rozwinięcia tych kwintesencji?

      Odpowiedz
      • 12 lipca, 2018 o 12:57
        Bezpośredni odnośnik

        Mnie się nawet przytrafiło kiedyś w młodości przeczytać „Lalkę”, „Pana Tadeusza” i Trylogię Sienkiewicza (w sumie chyba 6 tomów) w całości. A to tylko wybrane przykłady. Ale wtedy o twittowaniu i smartfonach się jeszcze nikomu nawet nie śniło.

        Odpowiedz
  • 14 lipca, 2018 o 21:22
    Bezpośredni odnośnik

    Projekcja narcystyczna – to o zachowaniu posłów.

    (…) Nie jesteś jednak tak bezwolny,
    A choćbyś był jak kamień polny,
    Lawina bieg od tego zmienia,
    Po jakich toczy się kamieniach.
    I, jak zwykł mawiać już ktoś inny,
    Możesz, więc wpłyń na bieg lawiny (…)

    Noblista, „Traktat moralny”

    Odpowiedz
  • 12 marca, 2019 o 14:18
    Bezpośredni odnośnik

    Panie Igorze. W zasadzie popieram działania Obywateli RP. Lecz to co Pan robi nijak się nie ma do racji obywateli Rzeczypospolitej. Chyba że za takowych uważa Pan również takie postacie jak Stefan Bandera i Roman Szuchewycz. I tu oczekuję określenia się: czy pojęcie „banderyzm” jest dla Pana czymś pozytywnym (jak dla większości Ukraińców, głoszących: „jestem banderowcem i jestem z tego dumny”) czy uważa Pan tę ideologię za zbrodniczą. W pierwszym przypadku nie widzę powodu by mógł się Pan czuć urażony nazwaniem go „banderowcem”. Wszak, dla osób narodowości ukraińskiej to wielce zaszczytne określenie. W drugim, należałoby z grona obywateli Polski, wyłączyć wymienione przeze mnie postacie. A więc??

    Odpowiedz

Skomentuj większość_konstytucyjna2019 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *