Co z Wami będzie 10 kwietnia, Panie i Panowie z PiS?

 
No, spokoju w rocznicę smoleńskiej katastrofy nie będzie. Gliński zrobi państwową imprezę – tyle wiemy. Najpewniej cała przestrzeń między archikatedrą, a Pałacem Prezydenckim będzie pozastawiana instalacjami, telebimami, estradami, nad wszystkim obejmie kontrolę BOR i żadna demonstracja nie będzie się mogła tam odbyć zgodnie z prawem. Tego poniedziałku to nie będzie już przestrzeń publiczna, a tylko własność PiS i jego państwowych służb.

 
Ale jest już dla wszystkich jasne, że jeśli dotąd staliśmy na Krakowskim Przedmieściu naprzeciw zapienionego wściekłością Kaczyńskiego, jego nierozgarniętych pretorianów i oczadziałych wyznawców, to nie dlatego, że pozwalały nam na to przepisy prawa, ale dlatego, że taka właśnie była nasza determinacja oraz cyniczny rachunek zysków i strat władzy. Polityczny koszt usuwania nas stamtąd przemocą byłby zbyt wysoki, można było liczyć na to, że da się nas odsunąć na bok, zmarginalizować, zrobić z nas radykalnych wariatów.

 
Dziś wiemy poza tym już chyba wszyscy – nie tylko Obywatele RP, ale także inne środowiska demokratycznej opozycji, w tym również liczne grupy KOD, które nas wsparły 10 marca – że kiedy zagrożone jest prawo do demonstracji, to w jego obronie należy stawać raczej właśnie tam, gdzie stać nam zakazują, zamiast tam, gdzie jeszcze pozwalają. Planom Glińskiego nie wróży to najlepiej. Mówiąc językiem z minionej epoki, 10 kwietnia 2017 będzie w Warszawie dym.

 
A mogło być pięknie. Jak 7 lat temu, kiedy staliśmy na Krakowskim Przedmieściu wszyscy, połączeni wspólnym przeżywaniem grozy tamtej katastrofy. Nadchodzi rocznica i nie ma żadnych przeszkód, by ją w tym samym miejscu obchodzić – w tej samej atmosferze, niech będzie, że w państwowych obchodach. Zgłosiłbym się pierwszy. A transparent z cytatem z Lecha Kaczyńskiego wyciągnąłbym może nawet dopiero, kiedy padłyby pierwsze łgarstwa jego brata. A jeśli by nie padły, powstrzymałbym się.

 
I powstrzymywałbym każdego. Polityczny konflikt nie miałby tu nic do rzeczy. Każdy ma prawo do żałoby – również nikczemnik i również wariat. Nie naszą rzeczą jest oceniać jej szczerość, albo teologiczną poprawność. Problem zaczyna się wtedy, kiedy zaczyna się narzucanie ludziom fałszu, lżenie i odzieranie z godności innych ludzi.

 

10 marca wygraliśmy zanim cokolwiek się zaczęło

 
Teren naszej, legalnie zgłoszonej demonstracji, jak zwykle wyprzedzającej smoleńską – by rozwiać wątpliwości co do tego, komu to miejsce należy się bardziej, jeśli należy się komukolwiek – został otoczony barierkami przez Biuro Ochrony Rządu i przez trzy dni był pilnie strzeżony absurdalnie wielkimi siłami policji. Lakoniczny komunikat BOR stwierdzał, że służby strzegą w ten sposób bezpieczeństwa funkcjonariuszy państwa. Strzegły pustego placu. Przed Obywatelami RP, którzy stanęliby tam zgodnie z prawem i których wbrew prawu trzeba byłoby stamtąd usuwać przemocą. Nie zmienia to w niczym obrazu bezprawia. Przemoc następuje nie tylko wtedy, kiedy nas wynoszą, szarpią i poniewierają, ale także wtedy, kiedy nas pozbawiają należnych nam praw podstawowych.

 
W dniu wydarzeń za ustawione na ulicy kratki wmaszerowała procesja urzędników państwa, na czele z Kaczyńskim, który urzędnikiem nie jest. PiS spełnił w ten sposób postulaty społeczne artykułowane dotąd bezsilnie – niczego nie chcemy bowiem bardziej niż krat za łamanie prawa dla tych drani. Wolelibyśmy najpierw proces, linczów nie chcemy, ale i tę symboliczną zapowiedź witamy z satysfakcją. Miejsce tych błaznów istotnie jest w cyrku, w którym oni się wreszcie zamknęli sami. Wymowny był ten obraz demokracji, państwa, władzy i jej fobii – bardziej niż wszystko, co zdołalibyśmy o niej napisać, powiedzieć i wykrzyczeć.

 
Tłumek smoleńskich wyznawców pozostawiono poza kratkami, z dala od smoleńskiego ołtarza. Upokorzony. Żal tych ludzi, bo choć oni wciąż plują, wyklinają i złorzeczą, to jednak zżyliśmy się z nimi jakoś, a ich prawo do publicznych modłów – najbardziej nawet pokręconych, nienawistnych, faryzejskich i żywcem wziętych z Kazania na Górze – zawsze szanowaliśmy. To jest część tych samych konstytucyjnych praw, o które walczymy dla wszystkich, dla nich także. Przykro było patrzeć na smoleńskich najwierniejszych, zjawiających się na Krakowskim Przedmieściu każdego wieczora nieprzerwanie od 7 lat, jak swoje modły, po raz pierwszy w historii, prowadzą wciśnięci w kąt pod Hotelem Bristol. Nie dlatego, że zagnali ich tam jacyś wrogowie wiary, czy smoleńscy mordercy. Zagnał ich tam ich Jarosław z ich Antonim.

 
To wszystko było jasne, zanim w ogóle zrobiliśmy cokolwiek poza zgłoszeniem zgromadzenia. Trzeba było teraz tylko pokazać, że nie da się nam kazać stać za parawanem przygotowanym dla nas przy współpracy realizującej zlecenia PiS policji. Udało się, choć zablokować miesięcznicy nie zdołaliśmy. Obraz wleczonego przez dwóch policjantów Bogusia Zalewskiego, leżącej na bruku i walczącej z policjantami Hani Frem, kilkudziesięciu policjantów bijących Monikę Dąbrowską, tłum policjantów zgniatających naszą demonstrację z każdej strony, byle tylko uczynić zadość wymogom scenograficznym spektaklu przygotowanego przez PiS na użytek TVP – jasne jest i dla Kaczyńskiego, i dla policjantów, i dla wszystkich wkoło, że żadnych reguł protestującym już narzucić się nie da. Zdołaliśmy utrwalić własną regułę nieposłuszeństwa i niezgody – dzisiaj protestujący w Polsce wiedzą, że nie wystarczy wyrazić oburzenie i protest, ale należne prawa należy sobie wziąć. Gliński swój smoleński spektakl w rocznicę może próbować realizować za pomocą armatek wodnych, ale celu oczywiście tym bardziej nie osiągnie.

 


 
Obraz jest jasny i czytelny. Dla każdego, kto chce patrzeć. 10 kwietnia też tak będzie. Dobrego wyjścia nie macie, Panie i Panowie z PiS. Możecie się nie fortyfikować i nas wpuścić. Będzie też źle, prawda? A mogło być tak dobrze. Pański ruch, Panie Kaczyński.

 

Nasza oferta dla Kaczyńskiego i dla władzy PiS

 
Jest prosta. Znacie nas nieźle. Przez 9 kolejnych miesięcy – od marca do listopada 2016 – staliśmy naprzeciw Was, choć mieliśmy prawo zająć to miejsce, na którym Wy stawialiście swój ołtarz. Przez te 9 miesięcy nigdy w niczym nie zakłóciliśmy ani Waszych modłów, ani chorych przemów Waszego prezesa. Staliśmy milcząc, hymn śpiewaliśmy razem z Wami, nierzadko razem z Wami wypowiadaliśmy słowa modlitw. Nie reagowaliśmy w żaden sposób na najbardziej haniebne z Waszych zniewag, na próby odzierania nas z godności, na bydlęce wrzaski i fizyczną agresję. Znosiliśmy bezprawie Waszych służb. Nie ma w Polsce drugiego takiego środowiska, które zdołałoby własnego poszanowania konstytucyjnych praw politycznych przeciwników – Waszych praw zatem – dowieść z taką determinacją i tak bardzo wbrew Waszemu zdziczeniu, jak zrobiliśmy to w ciągu tych 9 miesięcy my. Wiecie o tym dobrze i wiecie też, że uszanujemy Was i Wasze prawa znowu.

 
Kiedy było trzeba bronić przed Wami naszych praw, zagroziliśmy Wam, że staniemy na miejscu Waszego ołtarza – tam, gdzie składacie kwiaty i wieńce, a Kaczyński ustawiał swoją drabinkę. Ulegliście, wiedząc, jak wielką polityczną cenę zapłacicie, kiedy zechcecie się nas pozbyć przemocą.

 
Tę cenę płacicie dzisiaj. I efekty widać. Macie już do czynienia nie z izolowaną garstką ludzi najbardziej upartych, ale z rosnącym tłumem wściekłych obywateli, zdecydowanych bronić wartości i swobód leżących w samym centrum praw obywatelskich i u podstaw demokracji. Kompromitujecie się z każdym miesiącem coraz bardziej. Wasz fałsz widać na całą Polskę, widoczna dla każdego staje się również profanacja religii, którą cynicznie chcecie wykorzystać, nie widząc jak czytelne dla wszystkich jest to karykaturalne wynaturzenie, którego przy tym dokonujecie, niszcząc wbrew żałobnym słowom spokój grobów i dusz, mieszając bluzgi z modlitwą i przecząc godności człowieka. Zakłamanie na Waszych twarzach widzi każdy – Wasi wyznawcy zepchnięci za kraty i poza telewizyjne kamery widzą je również. Wasz etos leży w gruzach. To na te gruzy przynosimy od grudnia nasze białe kwiaty.

 
Zatrzymajcie się! Porzućcie haniebny proceder ekshumacji wobec tych rodzin, które przeciw nim protestują. Żądamy od Was wielu rzeczy, ale od okupacji Waszego ołtarza odstąpimy, kiedy uszanujecie godność ludzi, którymi poniewieracie w bezmyślnej, tępej arogancji – tylko dlatego, że Wasi prokuratorzy mają dzisiaj taką władzę i mogą to zrobić wyłącznie po to, by ją pokazać, rechocząc bezmyślnie. Cofnijcie się, a pozostanie Wam jeszcze tylko uszanować nasze prawo do obecności tam, gdzie dotąd staliśmy. Będziecie musieli jeszcze tylko wytrzymać widok tej prawdy, którą Wam przed oczy przynosimy. Ale to jest łatwe – wystarczy przestać łgać. Może trzeba będzie przegonić łgarza. Warto. Prawda naprawdę wyzwala.

 
Zaprzestańcie haniebnych ekshumacji, a cofniemy się natychmiast. Nie żądamy od Was na Krakowskim Przedmieściu demokracji, nie chcemy pozbawiać Was władzy. Nic z tych rzeczy – domagamy się drobiazgu: przyzwoitości na elementarnym ludzkim poziomie. Tylko tego.

 
To może być ostatni moment. Jeszcze jest czas. Będzie za późno, kiedy w smoleńską rocznicę będzie nas więcej niż Was i naprawdę zostaną Wam już tylko armatki.

 

Policjanci

 
Swoje interwencje na naszych manifestacjach uzasadnialiście względami bezpieczeństwa. Po 11 listopada, kiedy jawnie współpracowaliście przeciw nam z bojówkami ONR, nastąpił 10 grudnia, kiedy wzięliście udział w otwartym, fizycznym ataku na nas. No, 10 grudnia dało się uwierzyć, że to nacisk PiS zmusił Was do łamania prawa. 10 marca stało się jasne, że w ciągu wszystkich tych demonstracji, Wasze wysiłki ograniczające nasze działania nie żadne bezpieczeństwo miały na celu. Działaliście wyłącznie po to, by nas odsunąć sprzed oczu posła Kaczyńskiego – realizowaliście polecenia służb PiS, spełnialiście rozkazy Brygad Wąsika i łamaliście prawo.

 
Pomijając długą listę Waszych wcześniejszych uchybień, 10 marca 2017:

  1. Naruszyliście Konstytucję RP: jej Artykuł 1., 5., 32. i 52.;
  2. Nie wypełniliście Art. 58. ustawy o policji, który nakazuje Wam nie wykonywać poleceń, jeśli łączyłoby się to z popełnieniem przestępstwa;
  3. Nie wypełniliście Art. 1. tej samej ustawy, zgodnie z którym Waszym zadaniem jest wykrywanie przestępstw i wykroczeń, więc również tych wymierzonych w nasze prawa. Ten sam artykuł nakazuje Wam kontrolę przestrzegania prawa, z czego wynikał Wasz obowiązek ochrony naszego prawa do demonstracji.
  4. Złamaliście Art. 5. i 43. ustawy o środkach przymusu bezpośredniego. Użyliście przemocy z wykorzystaniem pododdziałów zwartych wbrew przepisom ustawy, nie dbając nawet o pozór spełnienia wymaganych w niej procedur.
  5. Nadużyliście więc uprawnień, czym złamaliście z kolei Art. 231. kodeksu karnego.

 
W odróżnieniu od nas, którzy świadomie podejmujemy akcje obywatelskiego nieposłuszeństwa, decydując się ponieść przewidziane prawem konsekwencje, Wy macie nie tylko prawo, ale również obowiązek sprzeciwić się i nie wykonać bandyckich rozkazów. Was prawo chroni – jesteście bezpieczni bardziej niż my.
Prawo będzie Was ścigać, jeśli nie sprzeciwicie się bandyckim rozkazom. Nie będzie się jak zasłaniać rozkazem – prawo jest jasne.

 
W osiemdziesiątych latach, sam będąc opozycjonistą w gorącym okresie, kiedy z interwencjami ZOMO miałem do czynienia średnio dwa razy w tygodniu, miałem w ZOMO kumpla. Poznaliśmy się właśnie z tej okazji. Ten chłopak trafił do ZOMO z przymusowego poboru wojskowego, większość zomowców właśnie tak tam trafiła. O tyle nieprawdziwa jest zresztą czarna legenda zomowców opisywanych jako kaci, podczas gdy w rzeczywistości większość z nich była raczej specyficzną kategorią ofiar tamtego systemu. I o tyle bredził poseł Kaczyński w swym pamiętnym tekście o tych, którzy stoją tam, gdzie stało ZOMO – tak mógł mówić wyłącznie ktoś, czyją pamięć fałszuje kompleks wynikający z zawstydzającego snu do południa 13 grudnia 81 roku. Mój zaprzyjaźniony zomowiec wielokrotnie w trakcie ulicznych akcji demonstracyjnie okazywał mi przyjaźń i sympatię – robił to na oczach swych przełożonych, co było aktem odwagi.

 
Na zawsze zapamiętałem scenę brutalnej konfrontacji, kiedy go zobaczyłem w szpalerze ustawionym naprzeciw naszej demonstracji z rozkazem zatrzymania nas i rozpędzenia przemocą. Widziałem, jak stał ze łzami w oczach. Widziałem, jak jego kolega w szpalerze, z którym się wzajem trzymali za pasy mundurów, by szyku nie dało się rozerwać, zmoczył spodnie na widok nadciągającego w ich stronę naszego tłumu. Na zawsze zapamiętałem też naszą rozmowę po wszystkim, kiedy się znów spotkaliśmy i mogliśmy rozmawiać spokojnie. Powiedział mi wtedy, że mógłby mnie tamtego dnia zabić, kiedy już doszło do zwarcia, obeschły mu łzy w oczach, a owładnęła nim bitwa i nienawiść. Zgodnie prawdą, powiedziałem mu ze wstydem, że czułem to samo – gdybym tylko miał czym…

 


 
Nikt nie wie, dokąd nas zaprowadzi sytuacja, Panowie Policjanci. Wiemy tyle, że bezprawne rozkazy już dostajecie i je wypełniacie. W odróżnieniu od mojego kumpla z ZOMO, Wam wolno nie wykonać rozkazu, a policję możecie w każdej chwili opuścić. Nie działajcie przeciw obywatelom, których przysięgaliście strzec, przeciw konstytucji, którą przysięgaliście wykonać – bezcześcicie wtedy orły, które nosicie na czapkach.

 

Biskupi i księża Kościoła

 
Czas wreszcie napomnieć wiernych i duchownych wspierających szaleństwo smoleńskie. Święty dla chrześcijan znak krzyża, znak miłości i odkupienia stał się w rękach smoleńskich szaleńców znakiem nienawiści. To najpodlejsza ze zniewag dla chrześcijanina. Modlitwy za zdrajców, które tam zwyczajowo słyszymy, są wyrazem pogardy i nienawiści, a nie miłości i wiary. Używa się ich jak hałaśliwego bełkotu, a religijnych pieśni używa się w charakterze knebla, by stłumić głos wolnych obywateli. To profanacja modlitwy i obraza religijnych uczuć. Zniewagi, akty fizycznej przemocy, jawne deptanie godności człowieka, świadomie fałszywe oskarżenia – to i nic innego jest treścią smoleńskich obrzędów. Obraża to najcenniejsze wartości chrześcijaństwa. Połóżcie temu kres! W naszej wspólnej Ojczyźnie wzbiera fala groźnego nacjonalizmu. Rośnie w siłę sekta groźna również dla Kościoła.

 
Poniedziałek, 10 kwietnia to drugi dzień Wielkiego Tygodnia. Po Palmowej Niedzieli. Tego dnia Chrystus wypędzał kupców ze świątyni. Pamiętacie? „Napisane jest – mój dom będzie domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców”. Widzieliście, jak wygląda smoleńska msza? Słyszeliście łgarstwa i fałszywe oskarżenia miotane przez kapłanów wprost znad ofiarnego stołu? Widzieliście, co dzieje się potem?

 
Niech Was Wielki Poniedziałek pouczy, że łagodność i uległość nie każdemu się należy, nie należy się zawsze i nie w każdej sprawie. Nie wolno ani poniewierać świętości, ani się na to godzić. Gniew ma swoje miejsce w Ewangelii. Okażcie swój, albo go za Was okażą wierni – tego zaś nikt nie chce. Ani w Kościele, ani w Ojczyźnie.

 

Ludzie mediów

 
Jeśli te smoleńskie miesięcznice, które się odbywają ostatnio, relacjonujecie pokazując przemawiającego Kaczyńskiego w portrecie – pokazujecie rzeczywistość, której nie ma. Obraz fortyfikacji, wśród których on wtedy stoi, oddawałby choć trochę prawdy. Potrzebujemy Was.

 
Obywatelskie nieposłuszeństwo wymaga podstawiania głów pod topór. To robimy. Siłą tego oporu są świadkowie i prawdziwy obraz władzy, który przed nimi odsłaniamy. Bez Was to się nie uda. Wie o tym PiS i to głównie temu służyły wysiłki jego służb i akty bezprawia wymierzone przeciw nam. Nie stawajcie się wspólnikami w tej grze.

 
Tę grę usiłujemy prowadzić świadomie, racjonalnie kalkulując. Represje w nas wymierzone tworzą polityczny koszt dla władzy, która depcze demokrację, w tym m.in. wolność słowa, dzięki której możecie w ogóle działać. Ten koszt jednak znika, kiedy nie ma świadków. Bez nich łatwiej jest nas skrzywdzić – bezkarnie.

 
Rola czwartej władzy w warunkach rodzącej się dyktatury jest równie ważna i równie trudna jak rola władzy trzeciej – którą właśnie już niemal rozbito. Jesteście kolejnym przyczółkiem demokracji, którego bronimy. Stańcie na wysokości zadania.

 

Ludzie dobrej woli

 
Zjawią się 10 kwietnia licznie. Przyniosą białe kwiaty, wezmą białe wstęgi, białe elementy ubioru. Jeśli nie zdołają sformować własnych demonstracji, wypełnią treścią obchody Glińskiego i je przejmą. Przyniosą hasła żądające spokoju grobów ofiar, które tego dnia wspominamy wszyscy. Również oni wspomną tego dnia Lecha Kaczyńskiego, który być może nie był ich ulubionym prezydentem, ale był bez wątpienia człowiekiem prawym i uczciwym. Bez wątpliwości – gdyby Lech Kaczyński żył, szaleństwo jego brata nie byłoby dzisiaj możliwe. Prawdę o Lechu Kaczyńskim ludzie dobrej woli przyniosą więc tego dnia również przed oczy szalonej władzy PiS – tak jak ją do tej pory przynosili na Krakowskie Przedmieście Obywatele RP.

 
Już nie trzeba wzywać ludzi dobrej woli. Zjawią się sami. I nie będą grzeczni. Nie będą bezwolni. PiS już o tym wie. Może kalkuluje koszty. PiS nie jest w takich kalkulacjach specjalnie biegły. Ale ma wciąż szanse. To od PiS zależy, czy tego dnia, w Wielki Poniedziałek ludzie dobrej woli staną w imię prawdy, którą przypomną w spokoju, czy wykrzyczą gniew i na pamiątkę święta w buncie przywrócą znaczenie prawdzie.

 
Moim zdaniem, PiS postąpi jak zwykle. Bezmyślnie do przodu. Poniesie porażkę. Znowu. I znowu większą.

12 komentarzy do “Co z Wami będzie 10 kwietnia, Panie i Panowie z PiS?

  • 13 marca, 2017 o 22:32
    Bezpośredni odnośnik

    Przy dźwiękach hymnu państwowego szarpie się protestujących, bije kobiety, w tłum wjeżdża samochód – kto się nie cofnie będzie przejechany. Wypisz wymaluj zagrywka kojarząca się z wydarzeniami na wybrzeżu i protestami w Warszawie z 1970 i 1980 roku. Przesadzili to jest łagodnie napisane.

    Odpowiedz
  • 14 marca, 2017 o 14:19
    Bezpośredni odnośnik

    Podpisuję się pod tekstem obiema rękami. Kres tej władzy niewątpliwie nadejdzie, jak każdej, a rozliczenia będą tym razem bolesne.

    Odpowiedz
  • 14 marca, 2017 o 16:46
    Bezpośredni odnośnik

    Tekst bardzo mądry, poparty faktami. Podpisuję się obiema rękami. Ci, do których jest skierowany, może przeczytają ale wpadną w jeszcze gorszą paranoję. Przecież to „oni” teraz urządzają nam życie a Ty jeden z drugim „gorszy sorcie” cicho siedź Możesz sobie najwyżej „jazgotać”.

    Odpowiedz
  • 14 marca, 2017 o 23:34
    Bezpośredni odnośnik

    Zgadzam się z każdym słowem.Nie damy się nadal poniżać i poniewierać tzw „wybrańcom narodu”,którzy owładnięci są nienawiścią do części własnego narodu i to w imię wiary katolickiej,która podobno wyznają.Tam nie ma mowy o nienawiści-wręcz przeciwnie.Podziwiam ludzi,którzy z odwagą stają na drodze idiotycznego fanatycznego zaćmienia ich przywódcy,którego owładnęła nienawiść i chęć zemsty na własnym narodzie.Nie pozwolimy na to!!!

    Odpowiedz
  • 19 marca, 2017 o 18:55
    Bezpośredni odnośnik

    Proponuję podczas antymiesięcznic na wielkim telebimie puszczać w kółko – jak mantrę – głośno i wyraźnie jak najwięcej słów Lecha Kaczyńskiego, które przeczą temu, co się teraz wyprawia. Może w taki sposób choćby mały odsetek ludzi bywających na miesięcznicach zacznie widzieć różnicę między Jarosławem i Lechem, a tym samym, między tym, co reprezentował zmarły Lech, a co zrobił Polsce żywy Jarosław.
    Te miesięcznice to dobry moment, by konfrontować się z nimi. Oni poza tym czasem widzą tylko TVP, w którym są karmieni propagandą. Nie widzą nic poza tym i tylko w takim tłumie można próbować pokazać im, że żyją w wyimaginowanym świecie Jarosława, którego stali się tylko narzędziem nienawiści…

    Odpowiedz
    • 20 marca, 2017 o 00:04
      Bezpośredni odnośnik

      Temu właśnie służył transparent, który przez pierwsze 9 miesięcy tych naszych akcji przynosiliśmy tam jako jedyny lub główny. Cytat z Lecha Kaczyńskiego o niepodważalności wyroków TK. Staliśmy z nim milcząc naprzeciw plującego Jarosława, co on oczywiście uznawał za niedopuszczalną prowokację i obrazę jego uczuć, a — co ciekawe — podobnie mówiła o nas wówczas spora część opozycji…

      Telebim w trakcie miesięcznicy możliwy nie jest. Podstawowym zadaniem jest utrzymać się tam z czymkolwiek. Na zagłuszanie poradzić się chyba nie da. Mają o wiele więcej pieniędzy i sprzęty oraz osłonę BOR. Przebijać się w tej sytuacji trzeba na inne sposoby niestety.

      Odpowiedz
  • 19 września, 2018 o 12:20
    Bezpośredni odnośnik

    Bardzo dobry tekst. Z wielkim szacunkiem dla Autora i z nadzieją, że będzie lepiej.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *