Beata Sawicka i burmistrz Helu Mirosław Wądołowski zostali w kwietniu 2013 r. prawomocnie uniewinnieni z zarzutu korupcji

Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł, że CBA stosowało nielegalne techniki operacyjne m.in. bezprawnie inwigilując byłą posłankę PO. Jak podkreślił przewodniczący składowi orzekającemu sędzia SA Paweł Rysiński, ustalenia sądu I instancji (który skazał Sawicką) były prawidłowe, a ówczesna posłanka przyjęła łapówkę od udających biznesmenów agentów CBA. Sąd apelacyjny uniewinnił oskarżonych z powodu rażących uchybień popełnionych przez CBA w toku prowadzonych wobec obojga oskarżonych czynności operacyjnych. Czynności te podjęto nielegalnie, bo bez istnienia ku temu ustawowych przesłanek prawnych, a następnie wykonywano bez dochowania ustawowych reguł ich dopuszczalności, co dyskwalifikuje zgromadzony materiał dowodowy. Sędzia SA Paweł Rysiński podkreślił sędzia, że odpowiedzialności karnej Sawicka uniknęła wobec stwierdzenia, że techniki operacyjne stosowane w tej sprawie przez CBA były stosowane nielegalnie. Czynności te podjęto nielegalnie, bo bez istnienia ku temu ustawowych przesłanek prawnych, a następnie wykonywano bez dochowania ustawowych reguł ich dopuszczalności, co dyskwalifikuje zgromadzony materiał dowodowy – Stanowi to złamanie konstytucyjnych zasad demokratycznego państwa prawnego i sprawia, że uzyskane przez CBA materiały operacyjne, jako zdobyte nielegalnie, nie mogą stanowić dowodu winy w postępowaniu karnym – dodał sędzia. „Nie można testować obywateli„. Sędzia dodał, że analiza sprawy dokonana przez SA wykazała, że po stronie Sawickiej „nie zaistniały jakiekolwiek faktyczne i w konsekwencji prawne przesłanki uprawniające CBA do poddania jej operacyjnej inwigilacji przez tajnego agenta przed 16 czerwca 2007 r.”. Jak podkreślał sędzia Rysiński, agent CBA (w 2013 poseł PiS Tomasz Kaczmarek) od lutego 2007 r. był na kursie rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa, na którym była także Sawicka – i od wtedy „stosował wobec niej tajne techniki operacyjne„, zaś Sawicka dopiero 16 czerwca tamtego roku wyraziła korupcyjne oczekiwanie. – Rodzi się pytanie, czy CBA miało powody inwigilować ją wcześniej i czy CBA ma prawo inwigilować dowolnie wybraną osobę, choć nie ma podejrzeń, ani nawet domysłu, że popełni ona przestępstwo w przyszłości – mówił Rysiński. Odpowiadając na to, przypomniał, że konstytucyjna zasada demokratycznego państwa prawnego zakazuje inwigilowania obywateli, aby zdobywać przeciwko nim dowody przestępstwa. – Demokratyczne państwo prawne wyklucza testowanie uczciwości obywateli. To domena państwa totalitarnego – podkreślił. Ponadto, jak dodał, do wręczenia Sawickiej korzyści majątkowej doszło „pomimo tego, że szef CBA nie wydał stosownego, a niezbędnego dla realizacji tej prowokacji zarządzenia”. Odnosząc się do sprawy Wądołowskiego, Rysiński wskazał, że w tej części CBA nie miało nawet „wiarygodnej informacji” o przestępstwie, czyli żądaniu łapówki przez burmistrza. Sąd ustalił, że taką informację „agentowi Tomkowi” przekazała Sawicka po ich wspólnym spotkaniu z Wądołowskim – rzekomo burmistrz miał jej to powiedzieć, gdy udający biznesmena agent na chwilę się od nich oddalił. Władza nie może na podstawie niezgodnej z prawem gromadzić dowodów, by potem wszczynać przeciw obywatelom postępowania karne. To dowody skażone pierwotnie. Sędzia Paweł Rysiński – CBA nie sprawdziło tej wiadomości, a mimo to ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński podpisał zarządzenie o wszczęciu operacji kontrolowanego wręczenia łapówki burmistrzowi – podkreślał sąd. (http://www.tvn24.pl; dostęp: 12.09.2018)