Świadek: Dowódca wydał polecenie wyprowadzenia Jakrzewskiego ze zgromadzenia
W czwartek 8 marca odbyło się kolejna rozprawa Tadeusza Jakrzewskiego (ObywateleRP) oskarżonego o to, że podczas kontrmiesięcznicy w maju 2017 roku stosował wobec funkcjonariusza policji groźbę bezprawną mówiąc: „Jeśli jeszcze raz to zrobisz, to dam ci w ucho” oraz o przemoc wobec policjanta, czyli chwycenie go za rękę
Tadeusz Jakrzewski oskarżony jest o wykroczenie z art.224 par.2 kk, za co grozi kara pozbawienia wolności do lat 3.
Nie przyznał się do winy. Odpowiadając na pytania sędzi Katarzyny Rutkowskiej-Giwojno oświadczył, że stał w tłumie około 200 osób. Był sam, nie wznosił okrzyków, nie podnosił rąk, nie miał transparentu, nie miał nawet białej róży. W czasie śpiewania hymnu został zaczepiony przez czterech policjantów, którzy zażądali, by opuścił zgromadzenie publiczne.
Jakrzewski uciszał policjantów, by zachowywali się godnie w czasie hymnu. Okazało się, że policjanci przyszli, by wyprowadzić Tadeusza na wniosek Cezarego Jurkiewicza, organizatora manifestacji na Krakowskim Przedmieściu.
Tadeusz nie chciał opuścić zgromadzenia, próbowano go wyciągnąć siłą, więc usiadł na ulicy i został wyniesiony za ręce i nogi na ulicę Ossolińskich, która była zablokowana przez policyjne radiowozy. Okazał dowód, ale nie chciał go dać policjantowi do ręki, bo policjanci nie chcieli się przedstawić. Skończyło się na tym, że wyrwano mu dowód z ręki, siłą wykręcając palce. Chciał ruszyć do przodu, by zgłosić zabranie dokumentu, ale policjanci go otoczyli i zaczęli popychać. Wtedy padło zdanie o daniu w uchu. – Powiedziałem to tak, jak bym odganiał się od muchy, trudno to nazwać groźbą – podsumował Tadeusz.
Jednak policja potraktowała to śmiertelnie poważnie – Tadeusz Jakrzewski został skuty do tyłu, przyciśnięty do muru, nie pozwalano mu się odwrócić. Po 10 minutach został odprowadzony do radiowozu, tam przeszukano mu plecak, a po 20 minutach odwieziono go na komendę na Wilczą.
W czwartek w sądzie zeznawał w charakterze świadka „pokrzywdzony” przez Tadeusza Jakrzewskiego policjant. Obejrzeliśmy też filmy z wyniesienia i legitymowania. Starszy posterunkowy Patryk Kubiakstwierdził, że dowódca wydał im polecenie wyprowadzenia Jakrzewskiego ze zgromadzenia, gdyż jest osobą niepożądaną. Tłumaczył, że musieli odebrać Tadeuszowi dowód, bo trzęsła mu się ręka, było ciemno i nie można było odczytać danych z dokumentu, a poza tym istniało podejrzenie, że dowód może być podrobiony.
Jednak na filmie widać, że ręka, w której Tadeusz trzyma dowód, wcale mu się nie trzęsła i oświetlenie też było dobre. Policjant stwierdził, że został przez zatrzymanego złapany za rękę i chciał mu ją wykręcić, dlatego został skuty.
Odpowiadając na pytania obrońcy Jakuba Bartosiaka policjant nie potrafił wskazać, w jaki sposób Tadeusz naruszał ustawę o zgromadzeniach publicznych. Dostaliśmy informację, że jest osobą niepożądaną – stwierdził. Tłumaczył, że Jakrzewski został skuty, bo był agresywny. Na filmie nie widać jednak żadnych objawów agresji z jego strony. – Był zdenerwowany i nie chciał współpracować – tłumaczył dopytywany przez obrońcę policjant.
Czy za agresję wobec policjanta będzie teraz uznawany bierny opór? W starym kodeksie karnym z czasów komuny tak właśnie było…
Popierasz nasze działania? Wpłać darowiznę!
Następna rozprawa 25 kwietnia. Sąd postanowił przesłuchać pozostałych policjantów, biorących udział w zdarzeniu oraz organizatora zgromadzenia Cezarego Jurkiewicza.
*Na nagraniu powyżej, między 52 minutą a 65 minutą, widać, jak Tadeusz Jakrzewski się zachowywał. Widać też agresję policji
Utwierdzam się w przekonaniu, że wielu niskich rangą policjantów to zwyrodnialcy, którzy rozjuszają się, gdy (a) ofiara się broni, (b) ofiara nie broni się, (c) ofiara nie reaguje na słowa policjanta. Nie bardzo mogę sobie wytłumaczyć, skąd takie zbydlęcenie bierze się u nich. Pewno dają im jakieś środki (tak mi powiedział daleki kuzyn, mający w rodzinie młodego policjanta o wykształceniu (z trudem) podstawowym. Na ten temat naukowiec-psycholog mógłby rzucić więcej światła…
No i to „podejrzenie, że dowód może być podrobiony” – może prawnik nam powie, jak reagować na ten argument.
Bardzo przepraszam ale zdaję mi się, że w Policji trzeba mieć zwyczajnie średnie. A zachowania biorą się z poleceń przełożonych oraz z wbijania do głów funkcjonariuszom, że obywatel ma wykonywać jego polecenia bez dyskusji.
W tym przypadku wchodziło w grę pewnie, przede wszystkim, polecenie przełożonych, być może samego Błaszczaka, żeby być nieustępliwym wobec, jak to pisowcy zwykli się o protestujących wyrażać, ubywateli.
Bylem zresztą i w momencie zatrzymania Tadeusza tuż obok, byłem potem pod komisariatem na Wilczej, przy okazji wdając się w „przemiłą” dyskusję z niejakim Rachoniem oraz Pobudzinem. Ale ro już na inną opowieść…
Przepraszam, sprawdziłem facjaty gwiazd tvp w googlach i musze sprostować; zamiast Pobudzina na Wilczej stał niejaki Styczyński.
Podejrzewam, że dzisiejsza Policja jest podrobiona
Jeszcze zobaczymy. Sąd rozsądzi. Przy okazji, skąd ma pan wiedzę, kto był naszymi pupilami w wyborach? Po czym poznaje pan, że jesteśmy sfrustrowani po przegranych wyborach?
Michalski, przyjdzie czas na Ciebie. Osobiście będę Cię wychowywał :).
Niezwykle irytująca sytuacja.
Cenzura co, brak argumentów to tylko tak umiecie się bronić…
Te procesy będą w przyszłości dowodem, aby wywalić na zbity pysk z policji tych zwyrodnialców.
Te zachowania, tych Policjantów są tak absurdalne, że przypominają mi się zdjęcia krasnoludków masowo wskakujących, pchających się do milicyjnych suk.