Sprawy za 11 listopada. Czy te zatrzymania były niewątpliwie niesłuszne?
Od sierpnia przed Sądem Okręgowym w Warszawie toczą się sprawy będące kontynuacją bezprawnych zatrzymań Obywateli RP w listopadzie zeszłego roku na ul. Smolnej, przy rondzie de Gaulle’a w Warszawie. Sąd musi rozstrzygnąć, czy te zatrzymania były niewątpliwie niesłuszne i czy w związku z tym należy się za nie zadośćuczynienie od Skarbu Państwa
Zatrzymanie niewątpliwie niesłuszne to takie, w którym naruszono przepisy Kodeksu Postępowania Karnego oraz powodujące dolegliwość, której zatrzymany nie powinien doznać.
11 listopada byliśmy na ul. Smolnej, by w sposób pokojowy pokazać, że nie zgadzamy się, aby w Polsce odbywały się marsze szerzące mowę nienawiści, propagujące hasła ksenofobiczne i rasistowskie, których uczestnicy niosą faszystowskie symbole. Jednak zanim jeszcze tzw. Marsz Niepodległości pojawił się w zasięgu wzroku, zostaliśmy wciągnięci siłą do policyjnych radiowozów, gdzie przetrzymywano nas około pół godziny. Potem przewieziono nas na komisariat na ul. Dzielnej, gdzie staliśmy stłoczeni na korytarzu przez ponad dwie godziny i dopiero wtedy nas wylegitymowano. Nie pouczono nas o naszych prawach, nie otrzymaliśmy protokołu zatrzymania. To są rażące naruszenia obowiązującej procedury zatrzymania. Tyle, że policjanci twierdzili, że nie jesteśmy zatrzymani tylko doprowadzeni w celu wylegitymowania.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Marsz Niepodległości: 45 zatrzymanych Obywateli RP, zaatakowane kobiety
Czterdzieści osób złożyło do sądu zażalenia na zatrzymanie, domagając się uznania, że były one bezprawne. Czternastu sędziów Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia, którzy te zażalenia rozpatrywali, nie zgodziło się z argumentami policji i uznało, że jednak było to zatrzymanie, a na dodatek zatrzymanie bezzasadne i nieprawidłowe. Takie postanowienia umożliwiają wystąpienie o zadośćuczynienie w trybie art.552 kpk, co zrobiło dotychczas osiem osób. Postępowanie w trzech sprawach jeszcze się toczy, w pięciu Sąd Okręgowy w Warszawie wydał już wyroki.
Pierwszy zapadł wyrok w sprawie wniosku Anny Wieczorek (Warszawski Strajk Kobiet), która reprezentował mecenas Daniel Dzierzbicki. Sędzia Iwona Strączyńska przyznała jej tytułem zadośćuczynienia dwa tysiące złotych uznając, że naruszono jej konstytucyjne prawa, zastosowane środki przymusu bezpośredniego – mimo, że nie stawiała fizycznego oporu – były nadmierne, a pozbawienie wolności trwało zbyt długo. Ten wyrok jest już prawomocny, koszty zadośćuczynienia i postępowania sądowego ponosi Skarb Państwa.
Wszystkich pozostałych wnioskodawców reprezentuje mecenas Katarzyna Gajowniczek – Pruszyńska i jej aplikantka mecenas Adriana Szymborska. W swych wystąpieniach podkreślają, że zatrzymani nie byli informowani, co się z nimi dzieje i dokąd są wiezieni, cała sytuacja była bardzo dla nich upokarzająca, a jej skutkiem jest utrata zaufania do policji, która, jak się okazuje, może bezprawnie zatrzymywać i przetrzymywać obywateli korzystających ze swoich konstytucyjnych praw. Sędziowie orzekający w sprawach Tadeusza Jakrzewskiego, Pawła Kasprzaka i Michała Szymanderskiego – Pastryka (Obywatele RP) również uznali, że zatrzymanie było niewątpliwie niesłuszne.
Zatrzymanie Pawła Kasprzaka było nieuzasadnione ani jego zachowaniem, ani okolicznościami faktycznymi uznał sędzia Paweł Dobosz, przyznając mu zadośćuczynienie w wysokości 1500 zł. Sędzia uznał, że konieczność legitymowania była wyłącznie pretekstem do zatrzymania osób, które miały zamiar zaprotestować wobec zorganizowanego w tym czasie Marszu Niepodległości. Policjantów było tak wielu, że bez problemu mogli przeprowadzić legitymowanie na miejscu. Wynikiem podjętych przez policję czynności było pozbawienie wolności Pawła Kasprzaka i innych demonstrantów.
Przewiezienie kontrmanifestantów na komisariat było pretekstem, by odseparować ich od uczestników Marszu Niepodległości i można je postrzegać jako szykanę wobec osób, które chciały wyrażać przekonania przeciwne uczestnikom zgromadzenia cyklicznego – argumentował sędzia.
Policjanci twierdzili, że przewieziono nas na komisariat, by zapewnić nam bezpieczeństwo. Jednak sędzia Dobosz nie uznał tych twierdzeń za wiarygodne. W obowiązującym w Polsce porządku prawnym nie można pozbawiać wolności osób dla ich własnego bezpieczeństwa i to na organach władzy publicznej ciąży obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim obywatelom, bez względu na głoszone przez nich przekonania czy poglądy – stwierdził sędzia. Niedopuszczalna jest sytuacja, kiedy bezpieczeństwo obywatela zostaje „zapewnione” poprzez pozbawienie go wolności, co w konsekwencji prowadzi do pozbawienia go konstytucyjnego prawa do wyrażania własnych poglądów. Jest to bowiem szykana za względu na wyznawany światopogląd. Osobom o przeciwnych przekonaniach stwarza się możliwość wyrażania własnych poglądów, a innych takiego prawa pozbawia pod pretekstem zapewnienia im bezpieczeństwa. W swym uzasadnieniu sędzia Dobosz powołał się na Konstytucję Rzeczpospolitej Polskiej, zapewniającą wolność wyrażania swoich poglądów (art. 54), organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich (art. 57).
Swoboda wypowiedzi, jako jedno z zasadniczych praw wolnościowych, deklarowana jest także we wszystkich aktach międzynarodowych lub ponadnarodowych dotyczących ochrony praw człowieka, jak Powszechna Deklaracja Praw Człowieka (art.19), Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych (art. 19), Europejska Konwencja Praw Człowieka (art.10) i Karta Praw Podstawowych (art.11). Podkreślić należy, stwierdził sędzia, że swoboda wypowiedzi nie może ograniczać się do informacji i poglądów, które są odbierane przychylnie albo postrzegane jako nieszkodliwe lub obojętne, lecz odnosi się w równym stopniu do takich, które obrażają, oburzają lub wprowadzają niepokój w państwie lub jakiejś grupie społecznej. Takie są wymagania pluralizmu, tolerancji i otwartości na inne poglądy, bez których demokratyczne społeczeństwo nie istnieje. Każdy może wyrażać swoje poglądy, również swój sprzeciw wobec haseł głoszonych przez uczestników jakiegokolwiek zgromadzenia cyklicznego. Niezależnie od preferencji, jakie zostały stworzone przez ustawodawcę dla uczestników zgromadzenia cyklicznego, nie mogą one prowadzić do braku możliwości realizacji przez obywatela jego indywidualnego, konstytucyjnego prawa do głoszenia własnych przekonań. W uzasadnieniu wyroku sędzia Dobosz powołał się również na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, w tym, co znamienne, na wyrok z 2 lutego 2017 roku w sprawie Navalny przeciwko Rosji: „Trybunał przypomina, iż sytuacja niezgodności z prawem, taka jak przeprowadzenie demonstracji bez wcześniejszego zezwolenia, niekoniecznie uzasadnia ingerencję w prawo osoby do wolności zgromadzania się. Trzeba wskazać, iż wówczas, gdy demonstranci nie uciekają się do aktów przemocy, Trybunał wymaga, by władze publiczne wykazywały się pewnym stopniem tolerancji dla pokojowych zgromadzeń, aby swoboda zgromadzania się gwarantowana przez artykuł 11. Konwencji nie została pozbawiona całej swej treści”. Nie ulega wątpliwości, że wobec zatrzymanych 11 listopada osób wystąpiła analogiczna sytuacja, jak w ww. wyroku ETPC – konkludował sędzia i zakończył swoje ustne uzasadnienie pytaniem: Quo vadis Rzeczpospolito, skoro o takich podobieństwach można mówić?
Sędzia Maria Turek stwierdziła, że zatrzymanie Tadeusz Jakrzewskiego było bezzasadne i z całą pewnością nieprawidłowe, a przeprowadzone przez funkcjonariuszy Policji czynności należy uznać w tym zakresie za stanowczo naganne i niedopuszczalne w świetle obowiązujących przepisów. Tytułem zadośćuczynienia sąd zasadził na jego rzecz kwotę 4000 zł. Podobnie uznała sędzia Marzena Dorota Tomczyk Zięba. Nie może budzić wątpliwości, że czynność legitymowania nie może trwać kilka godzin, a potrzeba wylegitymowania była tylko pretekstem ze strony policji do bezpodstawnego zatrzymania Michała Szymanderskiego – Pastryka – stwierdziła sędzia przyznając mu zadośćuczynienie w wysokości 1500 zł.
Jak dotychczas tylko sędzia Dariusz Łubowski oddalił mój wniosek o zadośćuczynienie, uznając, że nie było ono niewątpliwie niesłuszne. W ustnym uzasadnieniu wyroku usłyszałam, że wielokrotnie pogwałciłam Konstytucję Rzeczpospolitej Polskiej, w tym jej artykuły 32, 53, 54 i 57. Czy zachowanie Obywateli RP wobec uczestników Marszu Niepodległości miało cechy tolerancji? Czy oni wszyscy są nazistami? – pytał sędzia i stwierdził, że powszechnie wiadomo, że Marsz Niepodległości 11 listopada 2017 roku przebiegał w sposób spokojny i był zakłócany tylko przez nielicznych protestujących. Osoby nie podzielające poglądów uczestników Marszu nie miały prawa go przerywać, a wnioskodawczyni naruszyła prawo innych osób do wyrażania swoich poglądów. Osoby powołujące się na swoje konstytucyjne prawa, powinny najpierw zastanowić się, czy nie łamią praw innych – zakończył sędzia swoje uzasadnienie. W moim głębokim przekonaniu, nie łamię ani Konstytucji ani praw innych i dlatego z niecierpliwością czekam na pisemne uzasadnienie tego wyroku. Mam zamiar skorzystać z niewątpliwie przysługującego mi prawa do apelacji.
Agnieszka Dzikowska
Na zdjęciu: Mecenas Gajowniczek – Pruszyńska i Michał Wojcieszczuk na rozprawie 27 września. W tej sprawie sąd jeszcze nie wydał wyroku
[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Walczymy z mową nienawiści! Jeżeli nas popierasz, dołącz do nas albo nas wesprzyj!” tresc=” Twoja pomoc pozwoli nam dalej działać! „]
Osoby nie podzielające poglądów uczestników Marszu nie miały prawa go przerywać, a wnioskodawczyni naruszyła prawo innych osób do wyrażania swoich poglądów (sic!) Sędzia Dariusz Łubowski się nie popisał !
Polska to taki dziwny kraj, gdzie niewinny nie znaczy, że jest niewinny, bo musi być niewątpliwie niewinny, żeby być niewinny. To tak jakby być trochę w ciąży.