Smoleńska ofensywa PiS i my
Chętnych do udziału w demonstracji prosimy o potwierdzenie w wydarzeniu na Facebooku. Gotowych do naruszenia przepisów w akcji nieposłuszeństwa prosimy o wypełnienie formularza.
10 listopada, w trakcie kolejnej smoleńskiej miesięcznicy zapowiedzieliśmy Kaczyńskiemu, że następną miesięcznicę zablokujemy. Z tego powodu Kaczyński zmienia dziś prawo o zgromadzeniach. Tak, by nasze wystąpienie 10 grudnia było już nielegalne. Nie pierwszy raz PiS wydaje przepis wymierzony w nas bezpośrednio. 1 sierpnia w wyniku naszego samotnego protestu w Sejmie 21 lipca, Kuchciński zakazał wstępu obywatelom i właśnie tworzy listę obywateli w Sejmie niechcianych. Czujemy się wyróżnieni i w jakiś sposób zaszczyceni.
Niemniej pozostajemy również oburzeni i akcję 10 grudnia podejmiemy – wiedząc, że będzie oznaczała naruszenie prawa. To jest jednak bandyckie prawo i nie zamierzamy mu ulegać. A profanowanie pamięci zmarłych wbrew protestom bliskich jest najohydniejszym aktem barbarzyństwa. Wzywamy wszystkich, by przybyli 10 grudnia na Krakowskie Przedmieście, wzięli udział w legalnej demonstracji i wsparli nas w ten sposób w proteście.
Trzy powody
Pierwszym i najważniejszym są owe ekshumacje ofiar katastrofy, które Prokuratura Krajowa zarządza wbrew stanowczym, w niektórych przypadkach rozpaczliwym protestom rodzin, którzy chcą, żeby groby ich bliskich zostawić wreszcie w spokoju. To są przy tym protesty samotne. Naszą zaś intencją było i pozostaje stanąć w obronie tych ludzi.
Nie tylko symbolicznie. Chcemy ich po prostu obronić, a nie tylko dać wyraz naszej solidarności. Obronić przed dalszym profanowaniem pamięci ich bliskich. Blokada miesięcznic zaboli Kaczyńskiego. Może spowodować, że przed decyzją o rozkopaniu kilku konkretnych grobów Kaczyński się zawaha. Nie znamy innego, bardziej czułego punktu tego drania – poza pozbawieniem go władzy.
Profanacja grobów jest czymś najobrzydliwszym. Znikają wszelkie moralne powody, by groteskowe smoleńskie ceremonie w centrum miasta tolerować. Nie o pamięć zmarłych tam chodzi i nie o żadne, np. chrześcijańskie wartości. Wszystko to jest tam właśnie deptane.
Powód drugi jest nieco trudniejszy, a wobec dramatu rodzin zdecydowanie mniej istotny, choć również ważny. W trakcie wszystkich 9 naszych dotychczasowych wystąpień przeciw smoleńskiej sekcie demonstracyjnie respektowaliśmy prawo przeciwników do głoszenia w dowolnym miejscu i czasie wszystkiego, co zechcą głosić. Domagaliśmy się jedynie poszanowania prawa i elementarnego dobrego obyczaju, a opinii publicznej staraliśmy się pokazać, czym w istocie są te miesięcznice, jak są ważne dla PiS i na czym polega zagrożenie dla kraju z ich strony.
Walcząc o prawa demokratyczne i obywatelskie staramy się bowiem przestrzegać pewnej ważnej dla nas zasady. Protesty obywatelskie – zwłaszcza te, które za cel biorą sobie poszerzenie lub obronę obywatelskich swobód – powinno się prowadzić tak, jak się pisze konstytucję. Walczymy o prawa dla wszystkich. W tym również dla naszych politycznych przeciwników. Może nawet zwłaszcza dla nich. I jeśli oni z nich zechcą skorzystać – niech nie rujnują w ten sposób państwa, norm współżycia społecznego i niech nie ograniczają naszych praw.
Z tego powodu zawsze powstrzymywaliśmy się od blokowania miesięcznic, a staraliśmy się jedynie stać w pobliżu. PiS jednak łamie zawarte z nami porozumienia i narusza nasze prawo do demonstracji. Są one zakłócane w sposób niezgodny z prawem. Niestety uczestniczy w tym państwowa policja. W tej sytuacji znikają również te powody respektowania praw PiS do celebracji w centrum miasta, które się wiążą z poszanowaniem prawnych zasad współżycia społecznego, w których wolność jednych nie narusza praw drugich.
Trzeci powód wiąże się ze strategią, jaką naszym zdaniem powinien mieć ruch demokratyczny. Niezależnie od tego, jak nieliczna była i jest nasza grupa, jej siła nie na liczebności polega, a na rachunku, jaki wystawiamy władzy. Na miejscu miesięcznic mogą nas tolerować, albo nas stamtąd wynieść przemocą z pogwałceniem prawa. Każde z tych wyjść jest dla Kaczyńskiego złe. Naszą obecność zmuszony był tolerować po to, by móc pokazywać, że jego władza szanuje demokrację, skoro każdy może demonstrować do woli. Wybrał strategię ignorującego przeczekiwania. Tak ignorował nie tylko protesty KOD, ale również nasze wystąpienia znieważające Dudę, które podjęliśmy z nadzieją na procesy, w którym jego krzywoprzysięstwo stanie na wokandzie. Zawsze wiedzieliśmy, że długo nie wytrzyma.
Byliśmy – te kilka prywatnych osób, z których składa się grupa Obywateli RP – jedynymi, którzy zmusili do porozumienia rządzącą w Polsce partię. Ustępstwa na PiS udało się potem wymusić jedynie protestującym w całym kraju setkom tysięcy kobiet. My to zrobiliśmy garstką ludzi. Zrobiliśmy w jakimś sensie nawet więcej, bo w końcu z nami porozumienie zawarto oficjalnie. Widzimy w tym ogromną wartość obywatelskiego protestu i obywatelskiego nieposłuszeństwa.
Dzisiaj Kaczyński zmienia reguły gry w trakcie jej trwania. Nie o nieuczciwość tu jednak chodzi, ale o to, by wytrzymać zaostrzenie sytuacji. Niestety rachunek kosztów, który wystawia się władzy tak, by sprawić jej kłopot i zmusić do ustępstw jest właśnie taki: protestujących obywateli to zawsze kosztuje więcej. Więcej wszystkiego – odwagi, determinacji, pracy i czasu.
Naruszymy bandyckie prawo
Tak napisaliśmy w naszej deklaracji. Nie każdemu prawu się podporządkujemy i nie każdej władzy. Uważamy, że nie ma innej drogi. Nie istnieje protest silniejszy niż grupa ludzi świadomie godzących się na prawne represje w imię wspólnego dobra i w imię wolności. Kiedy z Krakowskiego Przedmieścia policja usunie siłą grupę protestujących, stanie następna i zrobi dokładnie to samo. Żadna, nawet najbardziej masowa demonstracja anonimowego tłumu nie ma takiej siły.
Zrobimy to. Ci, którzy zechcą do nas dołączyć, świadomie łamiąc zapowiadaną nową ustawę, niech wpiszą się w formularzu rejestracji. Wszystkich pozostałych wzywamy na świadków – niech 10 grudnia staną na Krakowskim Przedmieściu tak blisko drabinki Kaczyńskiego, jak to będzie możliwe bez narażania się na interwencję policji i niech wesprą swoją obecnością protestujących. I niech tym razem będzie nas tłum.
Techniczne szczegóły trudno ogłaszać publicznie. Nasza pikieta stanie na Krakowskim Przedmieściu co najmniej w przeddzień miesięcznicy. 10 grudnia, w sobotę, będziemy tam stali od rana – przez cały dzień. Tym razem nie pod Kordegardą, a na miejscu smoleńskiego krzyża, ołtarzyka i tam, gdzie Kaczyńskiemu ustawiają drabinkę. I będziemy stamtąd usuwani.
Kluczowe godziny pozostają bez zmian. Najpierw o 8.00 rano zaczyna się msza w pobliskim kościele i stamtąd przed 9.00 jej uczestnicy (z połową rządu w składzie) przechodzą pod Pałac Prezydencki. Powinni nas tam zastać.
Potem kolejna msza w katedrze o 19.00. Po niej rusza marsz pod Pałac – na miejsce dociera około 20.30. Wtedy również powinniśmy tam być.
Nauczeni doświadczeniami zwłaszcza z 11 listopada spodziewamy się, że policja będzie blokowała wstęp na ten teren. Mimo to przyjdźcie. Ci, którzy zdecydują się naruszyć ustawę, znajdą sposób dotarcia. Pozostali niech mają świadomość, że wciąż są obywatelami wolnego kraju i wolno im się poruszać w miejscach publicznych swobodnie.
Obronimy spokój ofiar
O ile będzie komu zobaczyć nasz protest. Przyjdźcie!
Sarkastycznie. Długość życia w Polsce: od zygoty po kompletny rozkład
A gdyby tak spróbować tę akcję rozszerzyć na całą Polskę. W Warszawie mogą próbować nas zablokować, gdzie indziej – nie. Spadłoby na łeb Kaczorowi jak grom z jasnego nieba.
Taka wizja nad ranem – w 10 miejscach w Polsce w tym samym czasie pod siedzibami PiS pojawiają się żądania i hasła spod pałacu. Szlag go trafi i tam nie zablokuje, bo i jak?
Popieram; i logistycznie chyba nie było by problemu. Sam w robocie robię wszystko by wyrwać urlop na 09 – 12. 12.
Tym bardziej , że już wyrwałem na 1.12 wizyta w sejmie.
Podejrzewam , że dla wielu osób problem będzie przyjazd do Warszawy. I nie będzie to zapewne strach . Ot proza życia.
Ci wariaci nie maja najmniejszego szacunku dla zmarlych z ich
ukochanym prezydetem wlacznie, Trzeba glosnym protestem w calym kraju dac im znac, ze spoleczenstwo polskie tego nie moze tolerowac. Wara im od grobow.
Obrońcy grobów – co za obrzydliwe zakłamanie.