Siła Kulsonów dziś była, wygrali bezsilni
Ponad godzinę kilka tysięcy – nie przesadzam – policjantów obserwowało spokojnie, z dystansu, Obywateli RP i podpierało barierki na Krakowskim Przedmieściu. Kilku służbistów ruszyło do akcji, gdy Paweł Kasprzak zaczął śpiewać Mazurka Dąbrowskiego
– Siadać, siadać! – rozległa się dawno już nie słyszana komenda. Ludzie z białymi różami zbili się w gromadę. W górę wystrzeliły ręce ze świecącymi ekranami komórek, błysnęły flesze, ktoś krzyknął. Zbita ludzka masa zafalowała w lewo, w prawo. Kilka osób stojących na schodach cokołu Kolumny Zygmunta niemal położyło się na tych, co stali niżej.
Widać, że dla obecnych 10 lutego taka sytuacja to nie pierwszyzna. By bronić lidera, bronić siebie nawzajem przed wyciągnięciem i spisaniem trzeba przede wszystkim nie odpuszczać. I Obywatele RP nie odpuszczają. Tu, jak nigdzie indziej, najlepiej sprawdza się stare powiedzenie. „W kupie cieplej, kupy nikt nie ruszy”.
A wydawało się, że będzie spokojnie. Bo zimno, bo już od kilku miesięcy widać było, że po obu stronach sporu występuje zmęczenie obsługą szaleństwa Jarosława K., podsycanego przez szalonego kapłana religii smoleńskiej. Gdy kapłan musiał abdykować i usiadł w tylnych ławach kościoła, sam z zaciśniętymi ustami, myślący o zemście wobec tych, którzy uniemożliwili mu dalsze prowadzenie cynicznej gry, wydawało się, że emocje kompletnie opadną.
Wszyscy, jak kania dżdżu czekają 10 kwietnia. Ma wtedy nastąpić ostatnia konfrontacja i według zapowiedzi „nie emerytowanego jeszcze Zbawcy Narodu” zakończy się marszowy okres smoleńskiego kultu, a zacznie się pomnikowy.
Dlatego Obywatele RP nietypowo zaczęli protest od spotkania na pl. Piłsudskiego, gdzie w jego południowo -zachodniej części stanął wielki namiot, otoczony – jak to zwykle w państwie PiS – wysokim płotem. Nikt nie ma wątpliwości, że pod dachem powstaje pomnikowy koszmarek, ku czci ofiar katastrofy. Bo, jak słusznie powiedział Paweł Kasprzak: – To nie są polegli bohaterowie, to są przede wszystkim ofiary politycznej gry prowadzonej przez Jarosława K., nie w imię interesu krajowego, a partyjnego. Bo celem wylotu było zdobycie kilku punktów poparcia przed wyborami prezydenckimi, co do których wszelkie znaki na ziemi i niebie wskazywały, że zakończy się katastrofą, po nieudolnej kadencji Lecha Kaczyńskiego.
Obywatele RP postali, posłuchali Pawła, zwinęli sztandary i pomaszerowali pod kolumnę Zygmunta. Nie ma co ukrywać, było nas mało, nasza demonstracja mieściła się na wąskim chodniku. Dużo więcej było policjantów. Otaczali marsz szczelnym kordonem i mogli przykryć kapeluszami, gdyby je mieli. – Oni grzecznie przechodzą przez przejście dla pieszych – usłyszałem, jak jeden z mundurowych raportował przez radio dowódcy. Był szczerze zaskoczony. Widać na odprawach rysują obraz Obywateli RP czarniejszą kreską niż ultrasów Legii.
Pod kolumną też było spokojnie.
Paweł zaczął od informacji do policjantów. – Przypominam, że w strukturach Obywateli RP działa komórka zwana ObyPomocą, udziela ona porad prawnych, opiekuje się zatrzymanymi, oskarżonymi, ostatnio niestety coraz częściej musi wspierać radą prawną wyrzuconych z pracy, pozbawionych premii za to, że mają związki z opozycją. – Szanowni panowie w mundurach, gdyby was spotkała krzywda ze stron przełożonych, którzy mogą uznać, że jesteście zbyt wstrzemięźliwi, pasywni, to nasze struktury ObyPomocy stoją przed wami otworem, poradzimy, wesprzemy jak będzie trzeba – obiecywał Paweł rozbawiając zgromadzonych.
Nie wiem, czy to z tego powodu, czy dlatego, że spodziewano się nas dużo więcej, po tym apelu trzy nyski policyjne zjechały z placu, a kilku policjantów pomaszerowało za mur budynku. Zapadła cisza, wszyscy tupali miarowo, bo mróz był coraz większy, czy jak mówią w krainie PiS na Podkarpaciu – sakramencki.
Popierasz nasze działania? Wpłać darowiznę!

Z coraz większym wytęsknieniem czekano na smoleńską kolumnę, po przejściu której będzie można odtrąbić koniec nielegalnego zgromadzenia. Jak na złość smoleńscy nie przychodzili. Jedna zwrotka hymnu na rozgrzewkę druga, trzecia, czwarta. I nic.
Znów cisza taka, że słyszałem jak kilka metrów dalej starszy pan o kuli dawał wykład policjantowi na temat żydowskich papierów Kwaśniewskiego. Potem opowiedział o kamienicy Tuska przy ul. Puławskiej, którą „kupił ojciec premiera za pieniądze z denuncjowania Polaków na Gestapo”. Niestety nie dowiedziałem się, co jeszcze może pomieścić skołatana polska głowa, bo smoleńscy ruszyli. Na mrozie śpiewali niemrawo, głośniki trzeszczały, a hufce smoleńskie mocno też przerzedzone rozpędzały się w metalowym tunelu niezwykle wolno.
Strony: 1 | 2
W kwietniu skończy się szaleństwo miesięcznicowe, a zacznie szaleństwo pomnikowe. Kto to zatrzyma?
W sumie to ciekawe. Ile kosztują te barierki i nadmierne przygotowania.
“Jest czas by się przygotować do tego show” To zdanie jest kwintesencją działalności Łobywateli RP (której?…) Celem jest robienie show, zamieszania, rewolucjonizowanie, ale, niestety, bez szczytnej idei, z wypaczeniem podstawowych wartości, byle przeciw… Smutne to i … żałosne.
Jeszcze raz, ta “szczytna idea”, to gdzie i z jakich mrokow sie wywodzi?
To nie Obywatele RP robią ten show!
Wciąż miałem nadzieję, że są dla tej władzy jeszcze jakieś “świętości”, na przykład hymn państwowy. Wiele już widziałem, ale pacyfikacji w trakcie hymnu, a nie tuż po, jak to zwykle bywało, jeszcze nie. Ech…