Sąd uniewinnił Obywateli RP, którzy stanęli na trasie marszu narodowców
Ochronie prawnej podlegają zgromadzenia pokojowe, a Marsz Wielkiej Polski Niepodległej nie był pokojowy – mówił sędzia Wojciech Sawicki uniewinniając osiem osób, obwinionych o blokowanie marszu narodowców we Wrocławiu
11 listopada 2017 roku na trasie wrocławskiego Marszu Wielkiej Polski Niepodległej stanęło kilkanaście osób: Obywatele RP, przedstawicielki Strajku Kobiet oraz osoby niezrzeszone. Marsz prowadzony był przez znanego z antysemickich wypowiedzi byłego księdza Jacka Międlara i Piotra Rybaka, który na wrocławskim rynku spalił kukłę Żyda. Co roku na marszu prezentowane są nienawistne transparenty i symbole (np. krzyże celtyckie), skandowane są zawierające groźby hasła („Śmierć wrogom ojczyzny”, „A na drzewach zamiast liści…”). – Uznaliśmy za oczywiste, że naszym obowiązkiem jest pokojowy, ale dobitny sprzeciw wobec tego, mającego faszystowski charakter, zgromadzenia. Stanęliśmy więc na jego trasie – nie obok, nie 100 metrów dalej, tylko dokładnie tam, gdzie działo się zło – wyjaśniał Patryk Iwanicki.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Proces za blokadę Marszu Wielkiej Polski Niepodległej. Policja przyjmuje narrację narodowców
Na Przejściu Świdnickim we Wrocławiu trzymali transparent „Tu są granice przyzwoitości”. Zostali obrzuceni racami (jedna z kobiet została poparzona), butelkami, kamieniami. Byli wyzywani, szarpani. Część z protestujących została wylegitymowana, a 12 osób zasiadło na ławie obwinionych (osiem w ramach jednego procesu, a cztery w ramach dwóch odrębnych).
Wśród ośmiu obwinionych, których proces się właśnie zakończył, były dwie przedstawicielki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet: Anna Kowalczyk-Derlęga i Marta Lempart oraz sześcioro Obywateli RP: Dagmara Drozd, Małgorzata Farynowska, Włodzimierz Komisarczyk, Bartosz Gawroński, Jacek Zabokrzycki i Patryk Iwanicki. Policja obwiniła ich o „przeszkadzanie lub usiłowanie przeszkodzenia w organizowaniu lub w przebiegu niezakazanego zgromadzenia”. Na ostatniej rozprawie oskarżyciel domagał się dla nich kary ograniczenia wolności w postaci nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 40 godzin, ponieważ „kara grzywny nie odniesie celu prewencji”.
We wtorek, 30 października, cała ósemka została uniewinniona, a kosztami procesu sąd obciążył skarb państwa.
Uzasadniając wyrok sędzia Wojciech Sawicki podkreślał, że sąd musi zachować bezstronność. – Panowie Międlar i Rybak oraz osoby towarzyszące im w marszu Wielkiej Polski Niepodległej też mają prawo do ekspresji swojego światopoglądu, niezależnie od tego, jak bardzo negatywne emocje budzi to u obwinionych. Kto ma rację, oceni historia – mówił sędzia. – Ochrona konstytucyjna musi również obejmować zgromadzenia organizowane w celu wyrażenia poglądów, które szokują lub wywołują niepokój – dodał.
Sędzia nie dopatrzył się szkodliwości społecznej czynu obwinionych, który zarzucała im policja. – Grupa obwinionych to kilkanaście osób, w przypadku osób uczestniczących w marszu mówimy o kilku tysiącach. Prawdopodobieństwo, że byliby oni w stanie zablokować marsz jest znikome – tłumaczył sędzia. Podkreślił, że marsz narodowców nie był marszem pokojowym. – Tym samym powstaje uzasadniona wątpliwość, czy akcja protestacyjna obwinionych może być uznana za czyn społecznie szkodliwy – tłumaczył. – Ich zachowanie nie spowodowało żadnej szkody dla osób trzecich.
– To bardzo ważne, co powiedział sędzia, że Marsz Wielkiej Polski Niepodległej nie był marszem pokojowym. To powód, by prezydent miasta odmówił jego organizacji 11 listopada tego roku albo rozwiązał zgromadzenie w chwili, gdy tylko zaistnieją ku temu przesłanki – uważa Paweł Wrabec z Obywateli RP.
Wyrok jest nieprawomocny.
Ps. W sprawie o próbę blokowania marszu 11 listopada 2017 r. wciąż toczą się dwa procesy wobec czworga Obywateli RP. Takie same zarzuty postawione ma Izabela Witowska, Lidia Słoniowska, Ewa Trojanowska i Miłosz Kłosowicz.
[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Walczymy, by nacjonalizm nie rozlał się po Polsce. Dołącz do nas albo nas wesprzyj!” tresc=” Twoje wsparcie pomoże nam działać! „]
Skoro ten Marsz Wielkiej Polski Niepodległej nie był pokojowy, jakim cudem w ogóle się odbywał? Sędzia Wojciech Sawicki ustanowił we Wrocławiu precedens. Do tej pory nawet rasistowskie przemarsze narodowców, nawołujące do zabijania, były przez wrocławski sąd uznawane za dozwoloną prezentację poglądów. Już dziś powinniśmy na przyszłość ustalić, czy nadal w Polsce będzie obowiązywać szkodliwa, liberalna zasada, mówiąca, że każdy ma prawo publicznie demonstrować i propagować swoje poglądy, nawet jeśli są one sprzeczne z ogólnie przyjętymi w Polsce i w Unii Europejskiej normami społecznymi, czy też, zgodnie z podstawowymi zasadami demokracji, czyli zgodnie z wolą większości obywateli, należy zdecydowanie zakazać propagowania publicznie haseł, poglądów i symboli związanych z nacjonalizmem, faszyzmem, militaryzmem, nienawiścią rasową oraz religijną, czy z homofobią i ksenofobią , a także haseł antydemokratycznych i antyunijnych. Mieliśmy w ostatnich latach możliwość przekonać się jak poważne szkody społeczne przyniosła źle pojmowana przez liberałów demokracja. Ustrój demokratyczny wcale nie jest ustrojem, który pozwala każdemu głosić wszystko, co tylko mu się podoba. Demokracja polega na tym, że władze, w tym także sądy, mają obowiązek szanować wolę większości obywateli. W związku z tym, publiczne prezentowanie i propagowanie poglądów, haseł i symboli, których większość obywateli nie akceptuje i nie chce być narażona na stykanie się z ich demonstrowaniem, powinno być zakazane prawem. Jeśli w przyszłości demokratycznie wybrane władze będą miały w tym zakresie wątpliwości, powinny po prostu zorganizować referendum. Konstytucyjna wolność słowa nie może oznaczać, że zwolennicy poglądów sprzecznych z powszechnie przyjętymi normami społecznymi zarówno w Polsce jak i w Unii Europejskiej mogą je dowolnie narzucać innym, manipulując w ten sposób np światopoglądem młodzieży. W żadnej, tzw starej demokracji, nie wolno propagować zbrodniczej ideologii faszystowskiej, rasizmu czy homofobii, bo demokracja tylko wtedy jest trwała gdy posiada społecznie uzasadnione ograniczenia. Nie może być tak, jak miało miejsce w Polsce, że przywódca parlamentarnej partii publicznie nawołuje do obalenia demokratycznie wybranego rządu, a rząd ten, wyznający skrajny liberalizm, to toleruje, choć powinien natychmiast zdelegalizować partię propagującą naruszanie zasad demokracji i praworządności. W wyniku liberalizmu PO, do władzy doszedł PiS, gdyż mniej świadomi obywatele sądzili, że skoro PiS może bezkarnie nawoływać do obalenia rządu PO-PSL, to widać ma rację. Nie trzeba też było długo czekać aby się przekonać, że dla PiS naruszanie podstawowych zasad demokracji i praworządności to po prostu norma. Mądre prawo musi bronić demokratycznego ustroju państwa, kategorycznie zakazując wszystkiego co umożliwia obalenie demokracji i bezkarne łamanie praworządności. Jeśli znów zaniechamy stworzenia praw chroniących demokrację, praworządność oraz normy społeczne uznawane przez większość ludzi pragnących żyć w pokoju, to ponownie będziemy musieli bronić tego wszystkiego zamiast rozwijać nasz kraj zapewniając obywatelom stały wzrost poziomu życia. Świat idzie wciąż do przodu a my z powodu braku odpowiednich zabezpieczeń co kilka lat musimy zaczynać od początku. To bez sensu.
Mam wrażenie, że popada Pani w drugą skrajność i źle interpretuje zarówno uzasadnienie jak i same zasady demokracji.
Jak podaje relacja sędzia podkreślił, że organizatorzy marszu mieli prawo wyrażać swoje poglądy „niezależnie od tego, jak bardzo negatywne emocje budzi to u obwinionych” czy mieli prawo „wyrażenia poglądów, które szokują lub wywołują niepokój”.
W mojej opinii nie chodzi więc tak bardzo o to jakie poglądy się wyraża, a o sposób ich wyrażania. I za sposób, agresywny, konfrontacyjny, za czyny narażające innych, którzy też mają prawo okazywać swój sprzeciw czy przeciwne poglądy, marsz należałoby rozwiązać.
Odwołując się do woli większości jako podstawy demokracji popada Pani w tą samą retorykę co PiS. Oni uważają, że mogą robić co chcą bo „mają większość” bo „wybrała ich większość” bo „to wola większości, suwerena”. I mimo, że pani odwołuje się w swojej wypowiedzi do szlachetnej idei zakazania propagowania rasizmu to gdzie będzie przebiegać granica? Dzisiaj „wola większość” zdecyduje o zakazie nacjonalizmu, jutro inna, albo nawet ta sama, „wola większości” zdecyduje o zakazie innych orientacji seksualnych bo one są mniejszością.
W mojej opinii ustrój rozumiany jako wola większości to nie demokracja, to tyrania większości, to wybieralny dyktator.
Demokracja potrzebuje czegoś więcej. Jak choćby ochrony praw mniejszości, praw jednostek, przed większością. Jak rozdział kompetencji władzy, ich wzajemne przenikanie się kontrola, w tym także kontrola społeczna.
Kosztem i ceną za to jest czasem także wolność i ochrona osób, których poglądy nam się nie podobają, nawet gdy jesteśmy większością.