Nie zdołali odebrać nam wolności i godności

Moja pierwsza miesięcznica odbyła się poza manifestacją przyszłych Obywateli RP. Postanowiłam wejść w zgromadzenie smoleńskiej sekty (wówczas otwartej) i poczuć na sobie, czym to naprawdę jest
 
Wtedy nie było jeszcze kordonów, barierek, całego tego cyrku. Ze smoleńskiego zgromadzenia bardzo szybko wyszłam, choć nie robiłam nic prowokacyjnego czy agresywnego. Ot, stałam w tłumie ze znaczkami przypiętymi na kurtce – KOD PP, My Naród i coś tam jeszcze – jednoznacznie mnie identyfikującymi. To wtedy pierwszy raz usłyszałam, kim jestem – zresztą miałam to zdanie usłyszeć jeszcze wielokrotnie – mianowicie „ubecką k..wą”.

Gdy latem 2016 roku stanęliśmy już jako ORP pod tablicami smoleńskimi na Krakowskim Przedmieściu (wyszydzani, potępiani, blokowani przez medialny mainstream i uważani za niebezpiecznych radykałów), dowiedziałam się, że mam „żydowski ryj”, a mój ojciec-ubek zrywał paznokcie – to ostatnie zostało mi wysyczane prosto w oczy przez jednego z bardziej znamienitych smoleńskich…
 

 
Wbiło mnie to w chodnik, dyskretnie przełykałam łzy, pierwsze i ostanie moje na Krakowskim Przedmieściu; uderzył mnie nie sam dobór słów, ale „odwaga” z jaką jeden człowiek jest gotów rzucić się drugiemu do gardła. Zdrajcy, ubecy, ścierwo, agenci Moskwy/Berlina – wpisz dowolne, czerwona hołota, komuchy, żydostwo, debile, śmieci…. Standardowy katalog słów, jakimi posługują się wobec nas także rodzimi faszyści. To dużo bardziej niż jakikolwiek etos uodparnia na nienawiść i przemoc wobec przeciwnika; i to w sumie bardzo proste – niech chcesz być taki jak on. Nigdy.

Po „lex miesięcznice”, czyli wprowadzeniu niekonstytucyjnej ustawy o zgromadzeniach, nastała era barierek, tysięcy policjantów, wleczenia po ziemi, wykręcania rąk i pozostawiania na ciele krwiaków przez „strażników praworządności”, jak mi uprzejmie zakomunikował pewien czekista w granatowej czapce z orzełkiem i na co zareagowałam z właściwym sobie temperamentem. Nigdy nie umiałam i nie chciałam wzbudzać w sobie nienawiści do smoleńskich, ci ludzie z wykrzywionymi z nienawiści twarzami budzili moje pełne zdumienie i współczucie.
 

 
Kaczyńskiego i jego podły przemysł politycznej zemsty, budowania Nowego Polaka Powstałego z Kolan na kłamliwym micie zamachu i odrażającym danse macabre na grobach ofiar, na zdewastowanej demokracji i bezprecedensowym podziale Polaków, na podnoszeniu obskurantyzmu do rangi narodowej cnoty i praw, uważam za najpotworniejsze nieszczęście Polski po 1989. Szczerze mu życzę, by za to odpowiedział prawnie i trwałą infamią zapisaną na kartach historii Polski, on i jego wierni akolici.

Ale przecież ani mnie, ani moim przyjaciołom z Krakowskiego Przedmieścia nie zdołał odebrać wolności i godności; paradoksalnie je umocnił. A ja osobiście przed ostatnią miesięcznicą nie mogłam dostać piękniejszego podarunku – Najjaśniejsza RP ustami niezawisłego sędziego orzekła: Błaszczyk, jesteś obywatelką z pełnią praw cywilnych i ludzkich, a sposób ich realizowania na Krakowskim Przedmieściu jest solą demokracji i jej podstawowej reguły – nieskrępowanego prawa do pokojowego, publicznego sporu.

I tego się trzymam.

Było warto.

Ewka Błaszczyk
 

 
Na zdjęciu na górze: Miesięcznica 10 grudnia 2016, fot. Zbigniew Sałamacha
 

5 komentarzy do “Nie zdołali odebrać nam wolności i godności

  • 7 kwietnia, 2018 o 17:34
    Bezpośredni odnośnik

    Wygraliście??? To jakiś żart? Dopiero od wygranych przez PIS wyborów miesięcznice zaczęły wam przeszkadzać?
    Za kilka lat nikt o was nie będzie pamiętał, a Polacy nadal będą pamiętać o tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem.

    Odpowiedz
    • 7 kwietnia, 2018 o 23:43
      Bezpośredni odnośnik

      Mylisz się. Już teraz nikt nie pamięta, kto zginął w tej katastrofie lotniczej, no może oprócz rodzin. A Obywatele RP staną się siłą, o której będą się uczyły przyszłe pokolenia. Co oczywiście ma takie samo znaczenie, jak pamięć o tych co po Smoleńskiem. Kreci to nas, nie przyszłe pokolenia.

      Odpowiedz
    • 8 kwietnia, 2018 o 09:56
      Bezpośredni odnośnik

      Miesięcznice przeszkadzały nam od momentu wymyślenia tego dziwoląga, bo nie były żadną tam żałobą po ofiarach wypadku lotniczego, tylko kołtuńską demonstracją upamiętniającą męczenników (nie wszystkich, 96 minus nie-PiS) zamachu, którego wcale nie było. W czasie comiesięcznych rytuałów opiewano skutki zwykłego warcholstwo organizacyjnego jako dowód cnoty narodowej. W 100% matriksie pojęciowym „wskazywano” zwykłe przestępstwa lub zdradę, obrażano wielu przyzwoitych ludzi i próbowano odebrać każdemu z nas naszą podmiotowość. Cóż, nie udało się! Nie jedyna E.B. tam była, szarpano i poniżano też innych, innych bardziej – drugich mniej. Wytrwali (często zawstydzani uporem i determinacją wysokiej szatynki) skutkiem czego PiS „nie zdołał odebrać wolności i godności”, a to będzie zapamiętane.

      Odpowiedz
  • 8 kwietnia, 2018 o 11:42
    Bezpośredni odnośnik

    Nie macie żadnego prawa, także moralnego, do oceny sposobu przeżywania żałoby przez kogokolwiek. Ci, którzy uczestniczą w miesięcznicach mają do tego prawo. Mają prawo do takiego a nie innego przeżywania i nikt nie ma prawa do zakłócania tym ludziom spokoju.
    Możecie wyrażać swój sprzeciw przez cały miesiąc, tylko że wtedy nikt na was nie zwróci uwagi. Owszem, zostaniecie zapamiętani tak jak Palikot i jego zwolennicy którzy także musieli zakłócać przebieg uroczystości.
    Ktoś o nich dzisiaj pamięta?

    Odpowiedz
    • 8 kwietnia, 2018 o 13:16
      Bezpośredni odnośnik

      Nieskrępowane prawo do przeżywania żałoby de jure obejmie także np. publiczne żądanie krwawej zemsty czy własne definiowanie, co żałobą jest, a co nią nie jest, i nią kiedy jest, a kiedy nie jest. Otóż, w moim przekonaniu, to nie jest żałoba tylko upodlająca wielu z nas demonstracja, która wzięła się stąd, że sami sobie przyznaliście moralne prawo do tych ofiar. Poruszona dalej sprawa „zakłócania tym ludziom spokoju”, to właśnie dobra ilustracja czym są te uroczystości. Uważam, że są jedynie politycznym peryskopem, by kazać wszystkim patrzeć na stworzonych przez was przeciwników tej żenady, jak na wrogów politycznych, zapamiętanych jak Palikot, czy na dobrą sprawę każdy inny „czynny szatan”. Chcecie przyzwoitość skazać na zapomnienie i to wam nie bardzo wychodzi.

      Odpowiedz

Skomentuj Dorota Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *