10 listopada PiS niech idzie sam
Obywatele RP oświadczają, że 10 listopada odstępują od organizowania manifestacji w trakcie miesięcznicy smoleńskiej. Mamy tego dnia do załatwienia sprawę dla nas ważniejszą niż protest. Nasza nieobecność niech podkreśli przywiązanie do tych samych wartości, w imię których i dla których obrony stawaliśmy na Krakowskim Przedmieściu już dwadzieścia razy, broniąc ludzkiej godności przeciw bezprawiu, samowoli władzy i nienawiści tłumów, z cynicznym rozmysłem szczutych na współobywateli.
19 października na pl. Defilad w Warszawie, w przejmującym politycznym proteście przeciw rządom PiS, dramatycznego aktu samospalenia dokonał Piotr Szczęsny. Zmarł dziesięć dni później, 29 października. Jego samotny protest i jego śmierć dotyczą nas bezpośrednio i bardzo boleśnie.
Piotr Szczęsny protestował przeciw rujnowaniu państwa, powagi jego instytucji, świętych dla nas wartości zapisanych w polskiej konstytucji, zasad współżycia rodaków i współobywateli i zwykłego zdrowego rozsądku. Zostawił nam przesłanie. Każdy z nas podpisałby się pod nim niemal w całości. Niemal, bo przecież nikt z nas nie powtórzyłby tak dramatycznego czynu.
Piotr Szczęsny napisał „obudźcie się”. Temu właśnie miało służyć samospalenie. Powściągliwość mediów, które dramatowi towarzyszyły milczeniem być może bezmyślnie pomylonym z zadumą; plugawe, prostackie i okrutne szyderstwa rządzących; obojętna nieświadomość opinii publicznej – taka nie tylko jest przerażająco smutna reakcja na dramat, ale również jedna z jego najgłębszych przyczyn. To właśnie z obojętności na zło miały nas wyrwać płomienie.
Piotr Szczęsny apelował, byśmy wśród wyborców PiS, a więc także wśród uczestników smoleńskiego „marszu pamięci”, widzieli braci, siostry, rodziców i sąsiadów. Tej prostej zasadzie my, Obywatele RP, byliśmy wierni zawsze, zawsze też respektując człowiecze, polityczne i religijne prawa naszych politycznych przeciwników. Wiemy jednak z bogatych doświadczeń, że listu Piotra Szczęsnego oni nie zechcą wysłuchać. Niech wobec tego nasza nieobecność – demonstracyjna w świetle dotychczasowej historii protestu – zwróci ich uwagę na jego istnienie, powagę i zawarte w nim wartości.
Popierasz nasze działania? Wpłać darowiznę!
Nie krzyczmy więc tego dnia „mordercy!”, choć Piotr Szczęsny pisał, że jego krew plami ręce tej władzy. Sprawmy zamiast tego, żeby dotarł do tych ludzi najgłębszy sens jego przesłania.
Nieświadoma obojętność opinii publicznej – tak boleśnie ujawniona po śmierci Piotra Szczęsnego – bywała i nadal bywa naszym udziałem, powodując wciąż obecną nieświadomość istotnych celów naszego protestu. Wbrew oczywistej symbolice białej róży i wielokrotnym deklaracjom wciąż relacjonuje się go jako przepychanki z Kaczyńskim, jego fanatycznymi wyznawcami lub z policją. Chodziło zaś i wciąż chodzi w nim o ludzką godność – to jej tam od wielu miesięcy bronimy. Przychodzi nam tam bronić godności własnej, wielkich społecznych grup i pojedynczych jednostek deptanych przez władzę i fanatyczny tłum w samotności.
Właściwym miejscem tego jednego dnia – w żałobie po śmierci i w oczekiwaniu pogrzebu – jest miejsce dramatu: plac Defilad przed budynkiem PKiN. Tam się tego dnia zbierzmy w milczeniu. Stało się tam coś, co wymaga pamięci. Apelujemy o obecność wszystkich, którzy uczestniczyli dotychczas w naszych protestach. Wzywamy wszystkie organizacje i środowiska, by zrobiły to samo. Prosimy wszystkich o demonstracyjną nieobecność na marszu smoleńskich fanatyków. Niech idą samotnie. Niech się wreszcie stanie jasne, co powinno być jasne od dawna. Że w protestach na Krakowskim Przedmieściu nie chodzi i nigdy nie chodziło o starcie ze smoleńskimi wyznawcami, a o obronę praw i wolności jednostek, o obronę ludzkiej godności, której dramatyczny obraz widzieliśmy w płomieniach na placu Defilad. Są rzeczy ważne i ważniejsze. My stajemy w imię najważniejszych.
Barierki i kordony policji będą tego dnia niepotrzebne. Jeśli się na Krakowskim Przedmieściu pojawią, jedynym uzasadnieniem będzie chory lęk władzy i demonstracja tępej siły.
Nie będziemy próbowali w żaden sposób legalizować zgromadzenia na placu Defilad. Ktokolwiek zechce tam interweniować, niech ma pełną świadomość, że przeszkadza w żałobie i znów łamie prawo. Bo każdy ma wolność gromadzenia się i wypowiedzi. Tej wolności nie nadaje żadna władza – jest przyrodzona każdemu. Każde pokojowe zgromadzenie jest legalne, a obowiązkiem władz państwa jest umożliwić jego pokojowy przebieg.