Ruski ślad na Nowogrodzkiej

Im więcej odsłania się obrazu afery podsłuchowej, która zabiła Platformę, tym więcej rozumiemy z układu wzajemnych korzyści i usług, w jaki rozdający karty w dzisiejszej polityce weszli świadomie lub nie z rosyjskimi służbami

Dlaczego prezes Kaczyński toleruje, a praktycznie wspiera demolowanie armii przez Antoniego Macierewicza? Raczej nie z powodu tajemniczego haka, który w wielu spekulacjach ma mieć na niego notoryczny tropiciel spisków Antoni M. Musi dostrzegać jakieś wielkie korzyści w tym układzie, w tej daleko posuniętej wspólnocie celów i aspiracji.

Obu łączy niechęć i pogarda dla liberalnej demokracji, nieskrywana niechęć do Zachodu i jego przywódców (z wyjątkiem Trumpa, co też jest znamienne, gdy przypomnieć o rosyjskich wątkach w jego wyborze) oraz nienawiść do Unii, rozumianej jako wspólny polityczny organizm – Putin przecież chciałby dealować z każdym z osobna, a mniejszym partnerom narzucić rosyjskie modus operandi; Kaczyński zaś nie znosi Brukseli jako ośrodka władzy i kontroli, a roi o potężnym państwie narodowym na czele Międzymorza, które mogłoby jak równy z równym grać tak z Unią jak i z Rosją.

Widzimy zbieżność celów, sympatii i antypatii, która narzuca jeśli nie współpracę wprost, to na pewno wzajemne inspirowanie ruchów korzystnych dla partnera. FSB, a szczególnie GRU od zawsze infiltruje i sponsoruje europejską antyunijną nacjonalistyczną prawicę: jeśli wspomagało Farage’a, Le Pen czy niegdyś faszyzującego Haidera, a także ruchy lewicowe na zachodzie, czy nawet lefebrystów, to czemu miałoby nie zrobić podobnie z PiSem, które w rozwalaniu i osłabianiu Unii jest obecnie zdecydowanym liderem? Na razie największym sukcesem tych gier okazał się Brexit, w wyniku którego najsilniejsza europejska armia wylądowała poza Unią, a unijny budżet stracił jednego z najważniejszych płatników. Czy Kaczyński może zrobić Rosjanom prezent porównywalny?

Afera podsłuchowa rozwijała się etapami: pomyślana była jako narzędzie powolnego, wielomiesięcznego kompromitowania rządu PO-PSL przed wyborami. Grilowano PO w starannie odmierzonych dawkach, tak by wszyscy chętni nasycili się do imentu. Tyleż chodziło o nagrane cyniczne teksty i wulgaryzmy, co również o sam fakt, że dali się nagrać jak dzieci, jak kompletni amatorzy w jednej pseudoprestiżowej knajpie, z ministrem spraw wewnętrznych, mądralą od państwa teoretycznego, na czele. A przecież wiedzieli, że z pomocą nagrań rozprawiono się wcześniej z opozycją na Węgrzech, wpuszczając do gry Orbana. Operacja była wykonana z chirurgiczną precyzją, nie pojawiło się w przestrzeni publicznej ani jedno nagranie dotykające polityków PiS-u, poza Morawieckim, który najwyraźniej również wymagał wyraźnego ostrzeżenia. A przecież wiadomo z okolic PO, że PiSowcy często bywali w podsłuchiwanych miejscach.


Podoba Ci się? Udostępnij!

[apss_share]


Prokuratura doprowadziła do skazania – na dwa lata – biznesmena Marka Falenty, który bezpośrednio zlecił robotę kelnerom. Za Falentą była już tylko pustka: tak jakby handlujący węglem chłopak z Lubina chciał i potrafił przeprowadzić egzekucję polskiego rządu, perfekcyjnie zaplanowaną i rozłożoną na politycznie przemyślane raty. W międzyczasie pojawiły się – uprawdopodobnione przez dziennikarskie źródła – spekulacje o związkach Falenty z tą częścią oficerów CBA i ABW, która wierna pozostała Kamińskiemu i Wąsikowi przez dwie kadencje. Jedne tropy prowadziły do Martina Brożka, obecnie doradcy spółek skarbu państwa, inne do wrocławskiej delegatury CBA, w której roiło się od oficerów wiernych Kamińskiemu. Sam główny nagrywający, kelner Łukasz N., okazał się starym i sprawdzonym współpracownikiem służb, wcześniej pomagającym rozpracowywać mafijnych bonzów [czytaj TUTAJTUTAJ].Jednocześnie Falenta pod szyldem Polskich Składów Węgla importował surowiec z Kuzbasu – po aresztowaniach i rewizjach w firmie winny był Rosjanom 26 milionów USD. Tych pieniędzy nigdy nie oddał, ale też nigdzie nie uciekał i nigdy się nie ukrywał, tak jakby sprawa została załatwiona w inny sposób. To w handlu z Rosjanami nie jest normą. Jedyną walutą, jaką Falenta dysponował, były nagrania polskich ministrów, prominentnych posłów i prezesa NBP. Najnowsze, z udziałem księdza Sowy i byłego ministra skarbu Karpińskiego, wypłynęły całkiem niedawno, stanowiąc część innego znacznie bogatszego zestawu, nie tego zajętego przez polską prokuraturę. Polscy śledczy i polska prokuratura odgrywają tu rolę dzieci w rozpylonej mgle: widzą tylko niewielką część obrazu, dla niej specjalnie przygotowaną.

Zarysowuje się więc bardzo interesująca konfiguracja, która wykończyła Platformę. Ludzie Kamińskiego z jednej flanki, rosyjskie służby z drugiej. Wspólny interes klarowny jak złoto, władza podana PiSowi bezpośrednio i na tacy – nie do końca jasna wydaje się tylko samoświadomość polskiej strony. Jeżeli rozumiała od początku całą grę, trzeba pogratulować bezwzględności i cynizmu. Układ (ulubione przecież pojęcie Kaczyńskiego) rysuje się prosty jak budowa cepa: My dołujemy podsłuchami Platformę, wy w zamian rozrabiacie w Unii, rozbijacie ją od środka i osłabiacie Brukselę. Jednocześnie Macierewicz demoluje armię, na co naczelnik przystaje, wychodząc zapewne z założenia, że jej stan i tak nie ma większego znaczenia. Jeśli ma się deal z Rosjanami, to w końcu cóż te czołgi i nie kupione helikoptery znaczą. Polska prowadzi wreszcie suwerenną politykę, śmiejąc się w kułak z europejskich złudzeń i europejskiej naiwności.

To śmiała konstrukcja, jednak niezwykle trudno wytłumaczyć historię ostatnich trzech lat w inny sposób. Bez powiązania Falenty z Rosjanami i bez podsłuchów-sierot pozornie bez ojca i matki, a w istocie sterowanych przez najlepszych zawodowców, całość układanki nie trzyma się kupy, jest niezrozumiała i nielogiczna. Platforma miałaby zarżnąć się sama przy pomocy przygodnych kelnerów, PiS za to cieszyłby się niezmiennie szczęściem wiekuistym, przejmując władzę na długie lata. Logika wewnętrzna tego procesu wskazuje na ubity pod stołem interes. Najciemniej pod latarnią: a przecież rządzący Polską nieustannie krzyczą o Targowicy.
Paweł Kocięba-Żabski

fot. Wikipedia

2 komentarze do “Ruski ślad na Nowogrodzkiej

  • 14 października, 2017 o 08:46
    Bezpośredni odnośnik

    Jesli tak jest, to co mozna tera zrobic?
    Mysle, ze niewiele, dlatego wlasnie Macierewicz
    tak cynicznie gra swoja role.

    Odpowiedz
  • 15 października, 2017 o 04:53
    Bezpośredni odnośnik

    Witam,

    Bardzo ciekawa hipoteza.

    Warto wziąć pod uwagę również, że wśród tych nieopublikowanych nagrań są przede wszystkim te, które kompromitują dzisiejszy rząd.

    Niewykluczone, że rosyjskie służby umiejętnie nimi dysponują, co rusz szantażując Kaczyńskiego, zmuszają go do zachowań, które nawet jemu nie przyszłyby do głowy.

    Bo jak inaczej opisać dzisiejsze relacje Polska – UE?

    Sytuacja nie jest najlepsza i nawet ciężko jest być dobrej myśli, jeśli chodzi o przyszłość Polski.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *