Proces za blokadę Marszu Wielkiej Polski Niepodległej. Policja przyjmuje narrację narodowców
Zdaniem oskarżyciela publicznego, kara grzywny nie odniesie celu prewencji. Domaga się więc kary ograniczenia wolności w postaci nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 40 godzin
We wtorek odbyła się ostatnia rozprawa w związku z wydarzeniami 11 listopada 2017 r. we Wrocławiu. Tamtego dnia stanęliśmy na trasie corocznego Marszu Wielkiej Polski Niepodległej. My, czyli: Obywatele RP, przedstawicielki Strajku Kobiet osoby niezrzeszone.
Marsz prowadzony był przez znanych przestępców z nienawiści: Jacka Międlara i Piotra Rybaka. Co roku prezentowane są na nim nienawistne transparenty i symbole (np. krzyże celtyckie), skandowane są zawierające groźby hasła („Śmierć wrogom ojczyzny”, „A na drzewach zamiast liści…”). Tradycyjnym elementem końcowych wystąpień jest szczucie na Ukraińców, czy godne Der Sturmera, tygodnika związanego z NSDAP, antysemickie kalki. W ramach oprawy dobrze znana symbolika, nawiązująca do Niemiec lat 30.: race, pochodnie…
Uznaliśmy za oczywiste, że naszym obowiązkiem jest pokojowy, ale dobitny sprzeciw wobec tego, mającego faszystowski charakter, zgromadzenia. Stanęliśmy więc na jego trasie – nie obok, nie 100 metrów dalej, tylko dokładnie tam, gdzie działo się zło. Całkiem realne, nie historyczne, ale boleśnie współczesne – znane dobrze każdemu, kto był ofiarą lub chociaż świadkiem rasistowskich bluzgów, antysemickich tyrad, dyskryminacji czy homofobicznych ataków.
Część z nas została wylegitymowana, 12 osób zasiadło w ławie obwinionych (osiem w ramach tego procesu, a cztery w ramach dwóch odrębnych).
Ostatnia rozprawa to czas na mowy końcowe. Najpierw oskarżyciel publiczny, czyli wrocławska policja, reprezentowana przez młodszego aspiranta Rafała Durkacza. I to właśnie ta mowa była najciekawsza – niekoniecznie w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Pan aspirant zawnioskował o 40 godzin prac społecznych dla każdego z nas. Szokująco wysoka kara za pokojowy i pozbawiony jakiejkolwiek agresji protest. No dobrze – przywilejem oskarżyciela publicznego jest wnioskowanie o wysoki wymiar kary, choćby i drakoński. Nieporównywalnie bardziej bulwersujące było uzasadnienie.
Mowa aspiranta Durkacza w całej swej obszerności zawierała stek zgrabnie sformułowanych, bzdur i niedomówień, nad którymi nie warto się rozwodzić. Wspomnę jedynie pokrótce: policjant podważał naszą zdolność do rozpoznania mowy nienawiści, tworzył chybione historyczne odwołania dla usprawiedliwienia nieakceptowalnego hasła „Śmierć wrogom Ojczyzny”, rozwodził się nad poczuciem krzywdy agresorów obrażających się za „Precz z faszyzmem” i „Polska wolna od faszyzmu”, przypomniał o naszych sprawach sądowych wciąż będących w toku jako „okolicznościach obciążających” (co z zasadą domniemania niewinności, z miażdżącą dla policji linią orzeczniczą w postaci dziesiątek uniewinnień i umorzeń?), powoływał się na wolność słowa i zgromadzeń (na prawo do pokojowej konfrontacji poglądów i kontrdemonstracji już nie).
Motywem przewodnim mowy oskarżyciela była jednak narracja żywcem wzięta ze słownika nacjonalistów i faszystów. Po prostu: prowokowaliśmy. Jaka tam kontrdemonstracja, jaki tam sprzeciw, jakie tam wyrażenie poglądów. Zwykła ustawka dla mediów. Gdybyśmy nie stanęli na trasie marszu, to całej sytuacji by nie było. Byliśmy lżeni i bici? Bez wątpienia, ale przecież widocznie tego „chcieliśmy”. Naszej koleżance podpalili włosy racą? Owszem, ale naprawdę musiała tam stać? Wprawdzie w trakcie marszu trafiła się grupka hajlująca z krzyżem celtyckim, ale organizator się od nich odciął, to w czym problem, przecież marsz mógł iść sobie spokojnie? Ale, ale, ale…
Podsumowując: jeżeli jako atrakcyjna kobieta idziesz wieczorem w krótkiej spódniczce, to prowokujesz. No, skrzywdził cię, ale musiałaś się tak ubrać? Jeżeli jako gej idziesz ze swoim facetem za rękę, to prowokujesz. To przykre, że dostałeś w twarz, ale po co się obnosisz? Jeżeli jako osoba o ciemniejszej karnacji próbujesz porozmawiać z lżącym cię za rasę człowiekiem, to prowokujesz. Nie lepiej odejść, po co dyskutujesz, nie wiesz, że Polacy to rasiści? Jeżeli chcesz kontrdemonstrować, protestować, wyrazić przeciwne poglądy – spoko, ale idź gdzie indziej. Nie wyrażaj ich w twarz swoim oponentom. Gdy oni depczą wartości, które są ci drogie – morda w kubeł. Nie przeszkadzaj. Nie prowokuj. Po prostu, jak to wrzeszczą narodowcy – wypierdalaj.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Proces za blokowanie marszu nacjonalistów. Urzędnik miejski nic nie widział
To niezbyt eleganckie, ale bardzo treściwe wezwanie, może robić pewne wrażenie, gdy specjalnie dla ciebie skandują je setki rozwścieczonych, agresywnych facetów. Na ogół jednak szybko o tym zapominasz. Gdy jednak w sposób zawoalowany, ale zrozumiały, komunikuje ci je uprzejmy facet w mundurze z godłem Rzeczypospolitej, to po prostu wgniata w ziemię. To już nie grupa nienawistnych radykałów przemawia – to mówi Państwo Polskie.
Ogłoszenie wyroku zostało odroczone do 30 października. Zważywszy na naszą determinację z jednej strony i niespotykaną wręcz gorliwość oskarżyciela publicznego z drugiej strony, sprawa zapewne nie zakończy się prawomocnie w pierwszej instancji.
Patryk Iwanicki
Obywatele RP we Wrocławiu
[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Walczymy z mową nienawiści! Jeżeli nas popierasz, dołącz do nas albo nas wesprzyj!” tresc=” Twoja pomoc pozwoli nam dalej działać! „]
Od dawna twierdzę, że sporo zboczeńców „się narobiło” w tej policji. Jednym z nich okazuje się być młodszy aspirant Rafał Durkacz z wrocławskiej policji. Daleko nie zajedzie. Nasza w tym już głowa. Ale tego chłoptyś jeszcze w tej chwili nie wie i nie rozumie. Napiszę mu to samo w e-mailu do szefa. Zalecam mu zmianę zawodu.
Ale takimi brzydkimi epitetami proszę pana aspiranta nie określać – nie zasłużył, choć robotę odwalił parszywą. To zresztą nic personalnego – występuje tam w imieniu Policji, nie własnym.
Kiedyś temu panu aspirantowi będzie wstyd za to, co wygaduje. Ale brzydkich epitetów Panie WKKos nie należy używać w kulturalnej dyskusji.
Fakt, że policja przyjmuje opisy sytuacji narodowców nie powinien nikogo dziwić. Już w 2016 roku rozpoczęły się w policji czystki związane z politycznymi poglądami. Tysiące policjantów będących zwolennikami demokracji zmuszono do odejścia lub zwolniono. Na ich miejsce do policji przyjęto bojówkarzy z ONR i podobnych organizacji, a nawet zwykłych kiboli i rzezimieszków, aby mieć wierną PiS-owi policję. Podobne czystki przeprowadzono również w wojsku. Nikt nie zwrócił uwagi na te przygotowania do obalenia demokracji, dopiero akcja podporządkowywania PiS-owi sądów została zauważona, a i to tylko przez tzw zwykłych obywateli a nie przez polityków opozycyjnych. Politycy bowiem, są nieustannie skłóceni, wzajemnie się obwiniając o utratę władzy oraz już teraz zaciekle kłócący się o przyszłe stanowiska po odzyskaniu władzy, choć wydaje się, że do tego wciąż bardzo daleko. Wiecznie skłócona opozycja ma niewielkie szanse na wygranie wyborów z PiS-em i jego sojusznikami. To smutne ale w obronie polskiej demokracji stają w większości zwykli obywatele, działający bez planu i jednolitego kierownictwa a nie politycy. Brak doświadczenia, poddawanie się emocjom i brak spójnej metody walki sprawiają, że szybko trafiają przed sądy i są skazywani. Młodzi ludzie zamiast organizować pokojowe akcje z chęcią biliby się z narodowcami, a nie tędy droga. Raz jeszcze należy sięgnąć po znaną w całej Europie od dziesięcioleci kampanię kwiatową, która skutecznie obalała reżimy. Marsze zwolenników demokracji z muzyką i kwiatami, np z bibułki, posiadające własne siły porządkowe aby nie dopuszczać do bezpośrednich starć z narodowcami czy policją, byłyby bardziej skuteczne. Powinniśmy trzeźwo przyjąć, że trzeba ponownie przekonać wyborców do demokracji, tak opluwanej przez propagandę PiS-u. Nie przekonamy ich blokując marsze narodowców, dopuszczając do bójek z nimi, czy do przepychanek i słownych utarczek z policją. Musimy zaoferować wyborcom pokojową wizję demokratycznej Polski za pomocą kwiatowych demonstracji, wplatając w nie wszystko to, co tak bardzo teraz doskwiera Polakom, czyli np ceny masła, podwyżki opłat za tzw media, zmorę coraz to nowych podatków ukrytych, brak poczucia bezpieczeństwa zwykłych obywateli w całym kraju i wiele innych. Nie przywrócimy demokratycznego ustroju państwa polskiego bijąc się z narodowcami i prowokując policję. Musimy uzgodnić czego chcemy i wymusić podpisanie kontraktów z kandydującymi do samorządów ugrupowaniami w zamian za nasze głosy. Swoje przywiązanie do demokracji powinniśmy demonstrować kulturalnie i pokojowo. Zwolennicy demokracji i UE mogliby nosić przypięte do ubrań kwiatki albo tęczowe wstążeczki, małe i niezbyt krzykliwe. Tylko spokój, wzajemna życzliwość i nieustępliwość może przynieść oczekiwane efekty. Pamiętajmy, że także policjantów musimy przekonać do siebie, więc nikt nie powinien ich obrażać. Każą się rozejść, OK a kilka metrów dalej znów zwierać szeregi. Sprawmy aby zwalczanie zwolenników demokracji i UE stało się dla naszych przeciwników syzyfową pracą.
Wydarzenia 11.11.2017 nie były żadnymi „przepychankami” ani tym bardziej „bójką”. Stanęliśmy na trasie marszu bez jakiejkolwiek agresji i zostaliśmy fizycznie zaatakowani. Tego samego dnia w Warszawie całkowicie pokojowa (i niestojąca nawet na trasie) 40-50 osobowa grupa została wrzucona do suk przez ubranych szturmowo funkcjonariuszy prewencji (bez stawiania jakiegokolwiek czynnego oporu). A to, że poziom dziennikarstwa w Polsce jest, jaki jest, i leniwe intelektualnie pismaki piszą o „przepychankach” i „starciach” – to inna sprawa.
Jakakolwiek agresja czy przemoc – nie. Cofać się dobrowolnie nie wolno, ani z grzeczności, ani dlatego, że policjant ładnie prosi. Prosta zasada: dasz palec, wezmą całą rękę.
A pisząc o „prowokowaniu” policji, niejako podpisuje się Pani pod narracją, o której piszę w artykule…
Sądzę, że za komuny ludzie jeszcze b-j ryzykowali i może bali się, ale nie odpuszczali. Obywatele RP też nie mogą odpuszczać, czy ustępować faszystowskim oszołomom. Mają przeciwko sobie jednych i drugich. Podziwiam ich za odwagę i determinację, że nie pozwalają zepchnąć się na margines. Niecałe 20% decyduje o reszcie Polaków z których większość( podobnie jak ja), daje się spychać w przepaść, jak stado baranów. Byłam 16 grudnia pod Sejmem, ale jak zobaczyłam tłumy policji ,to spanikowałam. Pełen szacun dla Obywateli RP.