Polska wymaga terapii. Nie da się tego zrobić bez obywateli
Politycy zawierają koalicje ze zdrajcami racji stanu Polski (bo cały PiS jest tym zdrajcą), zmieniają barwy, to wszystko tuż po wyborach. Różnego rodzaju są na ten temat opinie. Od pomstujących na całe partie czy koalicje, po tłumaczenie, że szumowina może się znaleźć w każdym środowisku. Są różne pomysły na zapobieganie takim postawom. Były nawet weksle in blanco Leppera, pamiętamy?
Ten cały problem ma swoje źródła. Pomijając już podstawy: wartość słowa, uczciwość, szacunek itp., które wynosi się z dzieciństwa i młodości z domu, szkoły, czy skąd tam kto czerpał budulec swojego kręgosłupa, to u źródeł jest też brak fundamentów pod demokrację III RP. Wyborcy od początku traktowani byli jak kukiełki, które mają tylko wrzucić kartkę do urny. Nie było wielkiego polityczno-obywatelskiego projektu III RP, tylko kilkudziesięciu facetów i jedna kobieta oraz kilkaset osób obojga płci ustaliło umowę przy Okrągłym Stole i podstolikach. Nie dezawuuję, to była wielka robota i efekt bezkrwawej zmiany ustroju. Tyle, że ten ustrój nie został z nikim uzgodniony.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Wygrana partii opozycyjnych oznacza wygraną obywateli. Naprawdę?
Powstały Komitety Obywatelskie, które miały na celu wygranie plebiscytu: PZPR czy Solidarność. Nic więcej. Wygrały, wygraliśmy. Po wyborach przeważnie ich członkowie porozłazili się na różne fronty, coraz bardziej bezpardonowo się zwalczające, bo nie było projektu demokratycznej III RP. Może nie mogło być, bo Polska była w tak dramatycznym, wręcz tragicznym gospodarczo i finansowo stanie. Ale w równie dramatycznym społecznym i obywatelskim stanie. Tym się nikt nie zajął. Nie było takiej potrzeby, bo obywatele są tylko kukiełkami.
Nie ma żadnego poczucia odpowiedzialności za swoją działalność polityczną. Można kłamać – nic. Można oszukiwać – nic. Można uczestniczyć w skandalu przemocowym – nic. Można kraść – nic. Można wyrzucić oddane na siebie głosy do przeciwnego worka – nic. Można w końcu wyrzucić 1,5 mln podpisów obywatelskich do kosza, jak to się stało w 1993 roku – nic. Deal z Kościołem był ważniejszy niż obywatele, a zwłaszcza obywatelki. Brak odpowiedzialności wynika z braku szacunku, z pogardy dla wyborców. „Ciemny lud to kupi”, a przynajmniej nie ruszy dupy.
[sc name=”newsletter” naglowek=” Bądź dobrze poinformowany!” tresc=” Najnowsze informacje o nas, analizy i diagnozy sytuacji w kraju trafią prosto na Twoją skrzynkę!”]
To nie jest kwestia pojedynczych polityków, to jest kwestia traktowania wyborców przez partie, a w partiach – swoich członków przez zarząd czy wręcz przez pojedynczego przewodniczącego. To jest choroba, to jest rak drążący partie, a co za tym idzie nasze życie polityczne. Jak wiadomo z rakiem można walczyć i to skutecznie. Ale nigdy leczenie nie kończy się na operacji. Jest obliczone na wiele różnych zabiegów, metod, terapii.
Teraz wielu marzy się podobny scenariusz jak w 1989 tyle, że w miejscu PZPR jest PiS. Obawiam się jednak, że przez ostatnie 30 lat zbyt wiele i zbyt mało się wydarzyło, żeby scenariusz dał się skalkować. A przynajmniej mądrzy ludzie powinni sobie zdawać sprawę z tego, że bez dalekosiężnego planu terapii tej choroby się nie wyleczy i będzie drążyć coraz głębiej. Niedługo już, ze 30-50 lat. Drugiego stulecia odzyskania niepodległości nie będzie, bo zabraknie wody.
Nie ma innej drogi jak naciskać na partie. O demokratyzację statutów, o dialog z obywatelami, o standardy. Nie ma innej drogi jak to, żeby ponosili koszty, a my z nimi (!), swojej niefrasobliwości, sprzedajności, bylejakości, pogardy. Nie ma innej drogi jak to, żeby obywateli i obywatelki obchodziło to, co wyczyniają partie. To się już tworzyło. W ostatnich 10-15 latach NGOsy stanowiły wyraźną siłę państwotwórczą. Radziły sobie z obstrukcją PO-PSL. PiS zniszczył wszystko, co wypracowały. I dlatego nie wyobrażam sobie, żeby o odebraniu władzy PiSowi i terapii naszego państwa decydowały tylko partie, bez głosu obywatelskiego, nie tylko z nazwy.
Ewa Borguńska
fot. Pixabay
[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Dorzuć swoją cegiełkę do walki o demokrację i państwo prawa!” tresc=” Twoja pomoc pozwoli nam dalej działać! „]
Z wypowiedzi sędziego K. Rączki w TVN wyraźnie wynika, że dla praworządności bardzo ważne było uznanie i wsparcie działań SN ze strony społeczeństwa obywatelskiego. Publicznie za to podziękował. Nie negujac potrzeby istnienia systemu partii politycznych, czy nie powinniśmy iść właśnie droga wspierania praworządności, niż tolerowanie partyjniactwa? Państwo prawa może dość skutecznie kontrolować tę prywate. Praworządność w XXI w. to emanacja społeczeństwa obywatelskiego, a wladza partyjno-państwowa, ta jakby cawka historii.
Mam nadzieję, że szanowni obywatele z podobnym zapałem potępią upolitycznienie niemieckiego TK? Poseł CDU Stephan Harbarth został wybrany na sędziego niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego. Za dwa lata ma zostać jego prezesem.
To jak to jest z praworządnością w kraju który, podobno, jest ostoją praworządności?
I jeszcze jedno – mam nadzieję, że moderacja zwróci uwagę na sformułowanie „bo cały PIS jest tym zdrajcą” – mam poważne wątpliwości czy powyższe sformułowanie jest zgodne z „wartościami europejskimi” .
Mam w związku z tym sformułowaniem pytanie – jak w takim razie nazwać ludzi którzy aprobują nałożenie sankcji na swoją ojczyznę? A przepraszam, na „ten kraj”.
Koszulka czy piżama jest nocnym strojem twym?
Piękna manipulacja. Przynajmniej nowe tony są grane po powrocie elka26. Czemu uważam, że to manipulacja? Proste, ponieważ nie przedstawiono nawet minimalnie jak wygląda system prawny i kompetencyjny instytucji w Niemczech.
Jawną manipulacją jest więc sugerowanie oceniania niemieckiego TK według norm wymagań jakie stawiamy polskiemu. Może elka26 tak dobrze zna ustrój Niemieć, że może formułować takie sądy, a może to kolejny numer z pisowskiej propagandy mający zaciemnić obraz, czy sprzedać kłamstwo, że u nas wszystko jest w porządku bo w X jest tak samo albo i gorzej.
Mnie osobiście o wiele bardziej interesuje co dzieje się w Polsce niż to co dzieje się w Niemczech, USA, Belgii, San Escobar czy w innym X.
Jak nazwać „ludzi którzy aprobują nałożenie sankcji na swoją ojczyznę?” To proste. Uwaga proszę o skupienie. Ludzi, którzy „aprobują nałożenie sankcji na swoją ojczyznę” należy nazwać ……… „Ludźmi którzy aprobują nałożenie sankcji na swoją ojczyznę”, po prostu. Potem można dochodzić motywów ich działań, potem można oceniać. W zależności jaki zakres czasowy się przyjmie czy pisowskie patrzenie tylko na dziś, a najlepiej na wczoraj, to wtedy będzie to zdrada. Jeśli jednak spojrzymy dalej w przyszłość i zrozumiemy cel nałożenia tych sankcji i efekt jaki dzięki nim ma zostać osiągnięty, to dla mnie to jest patriotyzm. Nie patriotyzm machania flagą po pijaku, czy wrzeszczenia hymnu po pijaku o drugiej na ranem, ale patriotyzm dojrzały polegający na wspieraniu ojczyzny w drodze ku lepszemu.
Można posłużyć się analogią gdy rodzić karze dziecko za zły uczynek. W danej chwili trudno to nazwać miłością rozumianą jako bezgraniczne i bezrefleksyjne uwielbienie, ale w dłuższej mierze chyba jest to jednak miłość czyż nie?
Elka26 uwielbia zadawać pytania, ale odpowiadać to prawie nigdy, wiec i ja zadam pytania nie licząc na odpowiedź.
A jak to jest z praworządnością w kraju który, podobno, jest ostoją praworządności (według PiS), gdzie władza nie wykonuje wyroków sądów? Gdzie władza nie przestrzega procedur, nawet tych, które sama uchwaliła (dot. kontrasygnaty premiera)? Gdzie do dziś nie wyjaśniono czy głosowanie kolumnowe było legalne, mimo, że wątpliwości miał poseł PiS, tak poseł PiS, nie poseł opozycji?
Niestety nie wiem dlaczego po raz n-ty nie moge w tym wątku zamieścić odpowiedzi. Próba nr 7:
Proszę bardzo już odpowiadam.
Ale odpowiedzieć mozna na pytania zadane sensownie, tak więc prosze o sprecyzowanie:
– o jakich sadowych wyrokach jest mowa? Nie znam żadnego konkretnego przypadku – bo chyba nie mówimy o tzw. wyrokach TK wydanych w składzie niezgodnym z ustawą o TK?
– gdzie konkretnie jest wskazane , że wymagana jest kontrasygnata premiera? Przypominam, że tego typu zarzut można postawić wszystkim dotychczasowym prezydentom.
– wątpliwości może mieć każdy, ale w praworządnym państwie wymagane są dowody oraz wyrok sądowy. Jeżeli takowego nie ma, to głosowanie było legalne.
I na koniec, zdaję sobie sprawę, że przedstawiciele tzw. „obrońców demokracji” uzurpują sobie prawo do wydawanie ocen co jest zgodne z Konstytucją a co nie jest, ale może pora przyjąć w końcu do wiadomości, że nadal żyjemy w państwie demokratycznym i praworządnym w którym obowiązują pewne normy prawne, a nie widzimisię ludzi uważających siebie, nie wiadomo na jakiej podstawie, za tzw. „obrońców demokracji”.
Komiczne po prostu. Elka26 od innych wymaga podania konkretów, zarzucając im uzurpowanie sobie prawa, a sama co robi?.
To ja odbiję piłeczkę w tym samym stylu
„tzw. wyrokach TK wydanych w składzie niezgodnym z ustawą o TK?” a kto tak uznał? O czym w ogóle mowa bo ja nie znam sprawy. Chyba, że mowa tu o wyrokach Julii P. i jej spółki to pełna zgoda, to nie są wyroki trybunału bo zasiadają tam osoby nie będące sędziami TK.
Tak przynajmniej rozumiem i opieram na interpretacjach ludzi dużo lepiej obeznanych w prawie ode mnie. Ale może się mylę, może jestem uprzedzony albo ktoś mnie okłamał. W takim razie jeśli elka26 jest takim autorytetem i znawcą prawa to proszę mnie oświecić z konkretami wymaganymi od innych, i prostym językiem bym zrozumiał.
ad 1. Mogłem się pospieszyć, wyrok w sprawie którą miałem na myśli jeszcze się nie uprawomocnił wiec teoretycznie jest jeszcze czas na wykonanie, choć by PiS po prostu wykonał bez kluczenia nie wierzę. Innych przykładów szukać mi się w tej chwili nie chce wiec wycofuję się z tej kwestii.
ad 2. O kontrasygnacie mówi art 144 konstytucji i w wyjątkach nie ma „ogłoszenia o naborze na sędziów SN.
ad 3. Ale właśnie te wątpliwości ma sędzia, który nakazał ich wyjaśnienie i zbadanie sprawy, a prokuratura umarza śledztwo nie rozwiewając wątpliwości.
Ciekawe też, że gdy wątpliwości maja nie-pisowcy to oni muszą udowodnić wszystko włącznie z kolorem nieba. A PiSowcy to od razu wiedzą, że TVN ustawił urodziny Adolfa H, a gdzie dowody i wyrok sądowy?
Ja uważam, że nie żyjemy w demokratycznym kraju i coraz bardziej skłaniam się ku myśli, że nigdy nie żyliśmy, ale może znów nie rozumiem terminu więc i tu czekam na oświecenie przez elka26: jakie kryteria musi spełniać demokratyczny kraj?
I na koniec zdaję sobie sprawę, że fanatyczni obrońcy PiSu będą wyszukiwać kruczki, czepiać się słów, przestawiać przecinki by zmienić znaczenie zdań. Będą wychwalać pod niebiosa opinie swoich autorytetów (nawet tych marnych), negując kompletnie zdanie autorytetów które im się nie podobają (nawet tych uznanych na świecie). I sami siebie będą uznawać za jedyną demokrację bo przecież oni „mają większość” wiec wszystko co robią musi być demokratyczne z definicji.
PS: Czy 7 nie jest liczbą boską? Może to cud i dlatego się udało, ja jednak pozostanę przy pierwotnej opinii wyrażonej wcześniej, ale proszę sobie nie przeszkadzać i dalej sugerować cenzurę, albo gorzej.
Pomidor.
Nie zgodzę się z Jurkiem, że państwo prawa może dość skutecznie kontrolować tę prywatę.
Od wielu lat obserwuję lobbing, rozszczelnianie prawa (widzę też uszczelnianie na niekorzyść obywatela, a na korzyść państwa). Giną dokumenty ,dowody, są stosowane kruczki prawne (chociażby przeciąganie procedur i teminów) tak, by obywatelowi było ciężej dochodzić swoich praw, w tym przeciw urzędom.
Nie w każdym miejscu Polski NGO-sy miały dobrze, wręcz przeciwnie, zakres kwot przekazywanych im od państwa nader często malał. Sprytne: NGO-sy odwalały robotę , którą w pewnym zakresie powinno robić państwo i drenowano kieszenie tzw. donatorów.
Państwo zaś mogło sobie oszczędzić pieniędzy i pracy.
Przez prawie 20 lat systematycznie ogranicza się dostęp ludzi biedniejszych i mniej wykształconych do porad prawnych. To jest państwo prawa?
Dla mnie nie. Jest to tworzenie kolejnych warunków ,aby obywatel musiał dobrze zarabiać, nakręci wtedy PKB, utrzyma kolejne parlamenty. Oczywiście zakręcony i zmęczony jak koń po westernie będzie mniej skutecznie walczył o siebie.
Najpierw prawo , w tym zmiana ordynacji wyborczej. Potem jawność.
Oczywiście przydałyby się kary za nieprzestrzeganie prawa, takie chociażby jak w Niemczech.
To, że ustrój w 1989 r. nie został z nikim uzgodniony, jest dla mnie rażącym uproszczeniem historycznym i społecznym. Moim zdaniem więcej w zakresie wniosków dałoby m. in prześledzenie zmian ordynacji wyborczej, jej skutków, kiedy, jak i w jakich okolicznościach zaczęło się kupowanie wyborców.
Krytykowania przemian po 1989 nie powinno odrywać się od ówczesnej sytuacji Polski, w tym ekonomicznej , a że do władzy pchają się niekoniecznie idealiści bez skazy, to stare jak świat.
Trochę mnie to boli, co Pan Max napisał, czuje ze ma rację, ale może też o to mi chodziło, kto to sp…yl, skoro miało działać jak wszędzie indziej?
Przez prawie 39 lat nikomu się nie chciało sprawdzać jak to działa, jak toto działało i jak toto działać miało? No to mamy, co mamy. Zawsze mi się wydawało, że PiS to jedynie apogeum gnusnosci obywatelskiej.
To może powinniśmy dyskutować o tym, jak zdrowy kompromis, będący podstawą państwa prawa został w Polsce sprostytuowany, czy może wolicie dyskutować o agencie „muszelka26”?
Panie Jurku, przepraszam za brak „Pan”, jest Pan dla mnie osobą znajomą, czego skutkiem jest brak tej formy grzecznościowej w moim poście.
Kwestia jakie prawo jest stanowione i jakie prawa obywatelskie są istotne dla społeczeństwa, dla każdego człowieka z osobna. Uważam, że pod pojęciem „państwo prawa” pisał Pan o państwie z przestrzeganymi demokratycznymi normami prawnymi. Mylę się?
Moim zdaniem politycy konsekwentnie psuli prawo. Ryba psuła się od głowy, przykład szedł w dół społeczeństwa. Polityków zbyt rzadko interesowało tworzenie dalekosiężnego prawa, naginano istniejące (np. to, co zrobiła PO z TK, manewr z formą dublowania powtórzył i wykorzystał obecny rząd).
Polacy przez lata byli zastraszani, w PRL na różne sposoby tępiono inicjatywy i biznesowe , i społeczne. To też ma swoje skutki.
Niedawno informatyk tłumaczył mi, że zawsze przy projektowaniu trzeba brać pod uwagę czynnik głupoty ludzkiej. Można do tego dodać lenistwo („ktoś za mnie posiedzi w areszcie”, „ja im kibicuję, bo piszę w internecie, tak to policja mi ręki nie złamie” „i tak nic się nie zmieni”).
Niech inni to zrobią, po co ja będę się narażał (to złośliwość), jestem mądry, bo krytykuję i pouczam. Mało takich postaw?
Zabraknie na prąd i chleb, to i refleksje polityczne się nasilą.
Paweł Kasprzak mówił, że demokracja to proces, ciągłe dzianie się. Może więc w polskiej demokracji brakuje wpływu obywateli na tworzone prawo, skutecznego buntowania się przy krzywdzeniu? Od 2004 r. stopniowo , dyskretnie wyciszano np. konsultacje społeczne.
Pami Ewie Borguńskiej współczuję ataków na forum, zarówno ze strony trolli, jak i nie trolli. Przepraszam Panią za takich mężczyzn.
Prosze bardzo, forma „bezPanstwowa” mi jak najbardziej odpowiada. Jurek, jest w porządku.
Chyba jest tak, że zaczynamy wszyscy klasycznie, są sprawy i jest Agora. Krok dwa: wszyscy zaczynamy trajkotac, nikt nikogo nie słucha. Krok trzy: przebijają się typy halasliwe i niemerytoryczne, A jeszcze „muszelki” nakrecaja chaos. Krok cztery: przeprowadzany sa wybory w sensie Bisnetusa, to wtedy powstaje demokracja typu spustowego, od pionowych rur odchodzacych od rynny, od góry w dół. Mamy, co mamy, bo osiąganie kompromisu jest sztuką, a praworządność to wysublimowana forma kompromisu społecznego. Czy ktoś z Państwa zauważył, że „parliament” we Francji to sąd najwyższy nie ciało ustawodawcze, które akurat w Polsce samo „dało ciała”. Przy naszej owocnej pomocy.
„Czy wolicie dyskutować o agencie „muszelka 26”.
No cóż, tego typu wypowiedzi można skwitować tylko wzruszeniem ramion. A jakieś dowody na powyższe stwierdzenia?
Zapewne takie same jak te o łamaniu Konstytucji, niszczeniu praworządności – ble, ble
Pomidor.
Smutek przebuja przez ten tekst, ale wiele tu bolesnej prawdy. Czas naszego dorasta do demokracji długo trwa.
Chciałbym dodać czy raczej uwypuklić w mojej opinii główną przyczynę tego stanu, która w wypowiedzi autorki została tylko wspomniana. Tą przyczyną są obywatele. Obywatele, którzy nie rozumieją czym jest demokracja i na czym się opiera, którzy nawet jak mają pewną wiedzę i tak maja trudności z odróżnieniem demokracji od dyktatury większości. Ciężko jest by obywatele wymagali od partii „demokratyzacji statutów”, gdy wymagający nie znają tych statutów, ani co ważniejsze nie bardzo rozumieją demokrację. I co najgorsze nie dotyczy to tylko „ciemnych mas”, symptomy niezrozumienia znajdzie się również u partii podobno demokratycznych i co gorsza u członków ruchów broniących demokracji.
Mocnej terapii więc w pierwszej kolejności wymagają Polacy, ludzie u dołu, wyborcy.
Bez świadomości wyborców ciężko jest w jakikolwiek sposób naciskać na istniejące partie zwłaszcza gdy nie ma innych partii do wyboru i gdy nie ma nawet tak intuicyjnego zdawałoby się mechanizmu jak ważność wyborów w zależności od frekwencji. Bez tego mamy to co mamy czyli pojęcie „twardego elektoratu” o który trzeba dbać i który jest najważniejszy, bo elektorat na poziomie 19% w pewnych warunkach daje ponad 50% mandatów
Chyba z tekstu wynika, że nieobyte społeczeństwo chapnelo bajeczke o demokracji serwowana przez marketing polityczny. Ich demokracja była telewizyjną zupełnie oderwana od ich bytu ekonomicznego. To tak jakby Ferdynand Kiepski czytał Tyminskiego Teorię Kapitalizmu. Kupiono lumpexdemokracje.
zostałam objęta cenzurą?
A był powód? Jak widać ten komentarz przeszedł więc chyba jednak nie cenzura. Jeśli inny nie przeszedł to może nie cenzura a błąd systemu albo piszącego? Warto rozważyć zamiast udawać represjonowanego za „prawdę” iście w pisowskim stylu.
Ten wpis jest trochę w duchu pańszczyźnianym i trochę w klucie maryjnym. Modlenie się do partii o zbawienie i ich kontrolowanie jest mniej pożyteczne i racjonalne, niż modlenie się o łaskę do Panienki Przenajświętszej i kontrolowanie Pana Bucka.
Gdyby była pani obywatelką z podmiotowością i żyła w demokracji, to bym się zapytał dlaczego pani nie założy swojej dużo lepszej od innych partii, albo nie wystawi siebie lub pana Kasprzaka w swoim okręgu na kandydata w wyborach do Sejmu. Przecież w demokracji na tym polega podmiotowość obywatelska i partycypacja.
No ale nie zapytam z grzeczności, bo wiemy, że ani ja, ani pani, ani pan Kasprzak nie żyją w demokracji i nie dysponują czymś takim jak podmiotowość obywatelska. Pozostają tylko modły do partii z telewizora w tradycji chłopów pańszczyźnianych. I przeklinanie własnego losu i własnej bezsilności.
Nie wszyscy mogą czy chcą być w partiach. W demokracji istnieje też droga działalności obywatelskiej, społecznej, tej, która negocjuje z władzą zmiany prawne, rozwiązania systemowe, organizacyjne i inne, tej która patrzy władzy na ręce. Jeśli wszyscy byli by w partiach to kto miałby pełnić tę właśnie funkcję i rolę? A ja akurat przez przynajmniej 14 ostatnich lat (a wcześniej też się zdarzało) właśnie w tej sferze działałam. Proszę zatem modlitwy o kandydowanie czy zakładanie partii wznosić do kogoś innego, nie do mnie.
Racjonalizuje sobie Pani brak obywatelskiej podmiotowości. Różnica między obywatelem a człowiekiem pozbawionym obywatelskiej podmiotowości polega właśnie na tym, że ten pierwszy może, choć nie musi, i że on o tym ostatecznie decyduje, a ten drugi nie może, więc może sobie gadać, że nie każdy musi.
To jest jak z kastratami. Kastrat może sobie mówić, że nie każdy musi mieć dzieci, i że on w zasadzie nie znosi dzieci, więc jest zadowolony. Ale jego gadki są niewiele warte, bo nie wyprą faktu, że kastrat jest bezpłodny i nie może płodzić dzieci.
Z Polakami jest podobnie. Są systemowo wykastrowani z obywatelskiej podmiotowości, są obywatelsko bezpłodni i nie mają wolności decydowania o „partiach” i swoim państwie. Stąd takie pańszczyźniane rysy mentalności i kultowomaryjne wzorce zachowania, które niestety w Pani poście się wyraziły. I stąd próby wypierania smutnych faktów w Pani komentarzu.
Pani nie wystawi pana Kasprzaka w swoim okręgu wyborczym jako wolnego kandydata w wyborach do Sejmu, bo Pani tego fizycznie, w sposób wolny i bez odgórnej koncesji zrobić nie może, a nie dlatego, że nie każdy musi. Gdyby Pani mogła, to nie pisywałaby tu Pani takich tekstów błagalnych o zbawienie, tylko korzystałaby ze swoich wolności w swoim okręgu wyborczym by zmienić sytuację. Nota bene, to jest jedyna w demokracji realna możliwość kontrolowania partii politycznych i wpływu na nie. W demokracji, jak się partie nie podobają i nie spełniają one swojego zadania, to się ich po prostu nie wybiera, a wybiera się innych, choćby bezpartyjnych. Co innego w nazizmie, bolszewizmie i postsowieckich „demokracjach” jak w Polsce. Partie są przymusową siłą przywódczą w państwie i narodzie. Bez partii ani rusz.
Naprawdę uważa pan, że nie mogę się zapisać do partii, albo jej stworzyć? Oczywiście, że mogę. Osobną sprawą jest skuteczność mojego działania. Tyle, że nie chcę.
Nie wiem gdzie w moim tekście widzi pan jakieś błaganie. Projekcja czy co?
Brak Pani obywatelskiej podmiotowości nie polega na tym, że nie może Pani założyć własnej partii czy jakiegoś innego stowarzyszenia miłośników kanarków, ale na tym, że nie może zgłosić siebie lub kogokolwiek jako kandydata w wyborach, a więc jest de facto pozbawiona prawa uczestnictwa w wyborach. Słusznie Pani wyczuwa, że tu nawet własna prywatna partia nie pomoże. Chociaż w normalnej demokracji każdy obywatel (podmiot) to bez problemów może niezależnie od posiadania własnej partii lub przyłączenia się do bliskiej sobie partii.
Narzeka Pani na partie, chociaż własną lepszą założyć może? To by świadczyło o pańszczyźniaństwie wrodzonym, a nie nabytym w skutek antykonstytucyjnych ustaw pozbawiających Polaków obywatelskiej podmiotowości.
Ja tam we wrodzone pańszczyźniaństwo nie wierzę. To jest zawsze cecha nabyta przez czynniki zewnętrzne. Jednak wielu ludzi godzi się ze swym podłym losem. Chociaż każdy rodzi się z instynktem bycia człowiekiem wolnym.
Tak to jest w demokracji, że wchodzi się w takie układy, ja naprawdę nie rozumiem zdziwienia. Przecież to jest całkowicie normalna praktyka w tym chorym ustroju, czego się Państwo spodziewaliście po tych wyborach? Pozbądźmy się naiwności.