Nie jestem chuliganem. Sprawa za malowanie kredą po chodniku
Działałem dla dobra społecznego. Jako obywatel tego kraju korzystałem z przysługującej mi wolności wyrażania opinii, choć – przyznaję – realizowałem ją w dość niekonwencjonalny sposób – mówił w sądzie Paweł Wrabec. Sądzony jest za to, że napisał kredą na chodniku „Policja czy PiSlicja”
Proces rozpoczął się dzisiaj w Sądzie Rejonowym dla Wrocławia Fabrycznej. Sprawę prowadzi sędzia Agnieszka Wróblewska – Kafka. Paweł Wrabec broni się sam.
Obwiniony jest o czyn z art. 63a par. 1 kw (Kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny).
20 października ubiegłego roku, na komisariacie policji przy ul. Grabiszyńskiej we Wrocławiu, przesłuchiwany był Włodzimierz Komisarczyk. Przed komisariatem wspierali go wrocławscy Obywatele RP. Wśród nich był Paweł Wrabec, który sprayem kredowym napisał na chodniku „Policja czy PiS-licja”. – To jest ekologiczna farba z kredy. Wystarczy przetrzeć ściereczką i już napisu nie ma – tłumaczył policjantom przed komisariatem [wcześniej na masce swojego samochodu sprawdził, czy kreda faktycznie łatwo się zmywa. Podobne kredy stosują dzieci rysując na chodnikach kwadraty do gry w klasy – red.].
PRZECZYTAJ TAKŻE: Przed sądem za napis „Policja czy PiSlicja?”
Policja skierowała jednak sprawę do sądu. Jako poszkodowanego podała Spółdzielnię Metalowiec, chociaż ta już w styczniu odpowiedziała funkcjonariuszom, że chodnik, na którym Wrabec wykonał napis kredą, do niej nie należy. – To wskazuje, że oskarżyciel działa w złej wierze i że funkcjonariusze wykonują polecenie władz – mówił w czwartek w sądzie Paweł Wrabec. Dodał, że przyznaje się wykonania napisu na chodniku, ale nie poczuwa się do winy i prosi sąd o oddalenie obwinienia.
Paweł Wrabec: – Zgodnie z przepisami, ukarana powinna być osoba, której czyn jest społecznie szkodliwy. Ja w mojej sprawie nie widzę żadnej szkodliwości. Wręcz przeciwnie, działałem dla dobra społecznego. Jako obywatel tego kraju staram się korzystać z przysługujących mi wolności: wolności do zgromadzeń oraz wolności wyrażania opinii. Przyznaję, że wolność wyrażania opinii realizowałem w dość niekonwencjonalny sposób. Ale tego wymagała sytuacja. Demokratyczne państwo jest zagrożone. Władze państwa: premier, rząd, większość parlamentarna dokonują zamachu stanu niszcząc niezależność sądów i wykorzystują do tego funkcjonariuszy policji.
– Byłem świadkiem takich zachowań policji – mówił Paweł Wrabec. – Widziałem, jak na Krakowskim Przedmieściu, podczas kontrmanifestacji smoleńskiej, funkcjonariusze kopią manifestujących. Byłem świadkiem, jak 11 listopada policjant wykonywał polecenia szefa neofaszystowskiej manifestacji. Nie mogę się na to zgodzić – podkreślał. Dodał, że napis „Policja czy PiSlicja?” miał zawstydzić funkcjonariuszy. – Ale moim głównym celem było zwrócenie uwagi, że policja przestaje być państwową, a staje się partyjną. Dzień wcześniej mój syn został wyprowadzony z terenu Sejmu za to, że ośmielił się pokazać transparent o treści: „Wolność, Równość, Demokracja”. Reakcją na takie zło jest obywatelskie nieposłuszeństwo, które stosuję – powiedział.
Ewa Trojanowska była świadkiem wydarzeń przed komendą przy Grabiszyńskiej w październiku ub. roku: – Wykonując napis „Policja czy PiSlicja?” Paweł użył farby kredowej. To zmywalna farba, którą spłukuje deszcz i wiatr, o czym poinformował funkcjonariuszy przed komisariatem. Mimo to czyn ten został zakwalifikowany jako chuligański. Często jesteśmy sądzeni z paragrafów dotyczących czynów chuligańskich, a Paweł nie jest chuliganem, działał w imię większego dobra. Pisząc „Policja czy PiSlicja” dał funkcjonariuszom sygnał ostrzegawczy.
W środę sędzia Agnieszka Wróblewska – Kafka wysłuchała tylko obwinionego. Świadkowie obrony będą zeznawali na następnej rozprawie, która zaplanowana została na 15 listopada (godz. 12, sala 8).
Przed sądem Pawła Wrabeca wspierali Obywatele RP z Wrocławia, którzy stanęli tam również w obronie wolnych sądów z hasłami „Wspieramy niezawisłych sędziów”, „Nie odpuszczamy! Europo, nie odpuszczaj!” „Hańba łamiącym Konstytucję”. Przed wejściem zawiesili napis „Wolne Sądy”, który Paweł Wrabec umieścił także na chodniku.
[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Dorzuć swoją cegiełkę do walki o demokrację i państwo prawa!” tresc=” Twoja pomoc pozwoli nam dalej działać! „]
To jakieś szaleństwo. Angażuje się sąd, bo ktoś wykonał napis kredą na chodniku. A gdyby narysował kredą kwiatka na tym chodniku, to też stanął by przed sądem?
Zanim powstało ZSRR historycznie w Azji funkcjonowało już setki satrapii. One mialy kontekst całkowicie lolalny, byly panstwami znikąd, rządzonym przez ludzi bez przeszłości. Żeby podkreślać swoją istotnosc przywódcy takich satrapii nieustannie podkreślali swoją tutejszosc, troskę i ogromny sukces.
Taki władca mógł na przykład powiedzieć: U nas żadne dzieci nie są glodne!
Po czym taka wypowiedź stawała się racją stanu, czyli musiała od tej chwili funkcjonować jako absolut w sensie publicznym. W takim panstwie doprowadzano następnie do sytuacji, gdzie żadne dziecko, za żadne skarby nigdy by nie powiedziało, że jest głodne, a zapytane o to wprost natychmiast odpowiedziałoby, że wcale nie jest głodne i jest bardzo szczęśliwe. Uzyskany efekt to był właśnie ten oczekiwany sukces.
Ta technika wprowadzania racji stanu zyskuje u nas pewną popularność, tyle że idziemy małymi kroczkami.
Szkoda, że Pan obok nie namalował kwiatka tą kredą. Stanąć przed sądem za rysunek kwiatka byłoby dużą rzeczą 🙂