List otwarty do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz
Szanowna Pani Prezydent,
W dniu 1 maja 2018 r. neofaszyści z organizacji „Szturm” odbyli w Warszawie zarejestrowany w Urzędzie Miasta marsz pod hasłem „Praca – naród – sprawiedliwość”. Odbyli na szczęście tylko jego część, skutecznie zatrzymani na ulicy Świętokrzyskiej obywatelską blokadą aktywistów antyfaszystowskich
Przeciwnicy rosnących w Polsce w siłę ruchów neofaszystowskich zrobili to, co jest obowiązkiem władz państwowych, a w tym przypadku szczególnie samorządowych: stając na straży Konstytucji RP (zwłaszcza jej artykułu 13 zakazującego propagowania m.in. faszyzmu i nazizmu) oraz wykazując zwykłą przyzwoitość, zatrzymali tego dnia pochód brunatnej fali. Urząd Miasta Warszawa niestety ponownie zignorował ostrzegawcze listy wysłane do Ratusza przed marszem „Szturmu”, choćby ten ze strony Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Nie wykorzystał zapisów ustawy o zgromadzeniach, dających mu prawo rozwiązania zgromadzenia, gdy łamane jest na nim prawo.
Urząd Miasta był alarmowany, czym grozi przejście przez Warszawę tej organizacji, której ponurą sławę można było obserwować także podczas Marszu Niepodległości 11 listopada 2017 roku, kiedy „szturmowcy” wprost odwoływali się do ideologii nazistowskiej. Również 1 maja 2018 roku miały miejsce wydarzenia haniebne – wyposażeni w zbrodniczą symbolikę nienawiści (m.in. SS, krzyże celtyckie czy tzw. „Schwarze Sonne”), wznosząc hasła odwołujące się do ideologii zakazanych polskim prawem, „szturmowcy” próbowali zbrukać miasto krwawo doświadczone przez taki sam morderczy fanatyzm, do jakiego dziś odwołują się członkowie „Szturmu”. Pani Prezydent, jak możliwa jest w Warszawie obojętność na te wydarzenia?
„Szturmowcy” chronieni byli przez policję, która zamiast reagować na łamanie prawa, zajmowała się nierzadko brutalnym wynoszeniem z blokad aktywistów, którzy nie pojawili się tam dla zadymy, ale z powodu głębokiego przekonania, że brunatna fala wymaga ich stanowczej postawy, zwłaszcza gdy brak sojuszników po stronie państwa.
Na miejscu obecni byli delegowani przez Ratusz obserwatorzy miejscy. Alarmowani przez aktywistów obywatelskich o faszystowskich treściach obecnych na marszu „Szturmu”, nie reagowali albo np. odsyłali do rzecznika prasowego Urzędu Miasta. Po co więc są na takie zgromadzenia delegowani? Zwracamy przy okazji uwagę, że wczoraj, 6 maja 2018 roku, prezydent Katowic Marcin Krupa zdecydował się rozwiązać zgromadzenie (przemarsz Młodzieży Wszechpolskiej i Ruchu Narodowego), argumentując, że w jego mieście nie ma miejsca na propagowanie treści faszystowskich. Jak więc widać, Pani Prezydent, można reagować i korzystać z dostępnych narzędzi prawnych. Niezrozumiałe i oburzające jest dla nas, że po raz kolejny Pani i podległy jej urząd nie podejmują najmniejszej reakcji w obliczu ewidentnego złamania prawa.
Pani Prezydent, żądamy zatem odpowiedzi na proste pytanie: dlaczego wobec jawnego łamania prawa przez neofaszystów na ulicach Warszawy wciąż brak Pani reakcji?
Informujemy też, że rozważamy podjęcie kroków prawnych wobec Ratusza zmierzających do ustalenia osób odpowiedzialnych za to, że marsz „Szturmu” nie został przez Urząd Miasta rozwiązany.
Obywatele RP
Obywatele Solidarnie w Akcji
fot. Aleksandra Perzyńska
Uwaga czysto techniczna. Art. 13 Konstytucji RP brzmi jak następuje:
Akurat w tym artykule nie ma nic o propagowaniu lub manifestowaniu. Jest mowa o zakazywaniu działania takich organizacji o czym decyduje według innych przepisów Trybunał Konstytucyjny. Wolność słowa i manifestowania ma rangę wyższą, a więc zakazywanie manifestowania swoich poglądów legalnym organizacjom jest pod względem prawnym i czysto logicznym dość wątpliwe.
Tak argumentuje prezydent Miasta Warszawy, która wielokrotnie zwracała się o delegalizację faszystowskich organizacji, ale odmawia wątpliwych prawnie zakazów ograniczających wolność słowa. I ta argumentacja jest dla mnie spójna i logiczna. Rozwiązanie problemu leży zatem gdzie indziej.
Arbitralne decydowanie przez urzędników, kto może, a kto nie może manifestować jest dość niebezpieczną drogą w ślepą uliczkę. Jeśli widzimisię urzędnika może ograniczać wolność słowa i wolność zgromadzeń, to otwiera się to samo widzimisię wobec wszystkich innych „nielubianych” przez urzędników organizacji. Dzisiaj ONR, jutro KOD, OPR, Tęczowe Marsze. Pretekst się zawsze znajdzie.
Dlaczego pozwalają na takie marsze?