Kolejna sprawa za pikietę przed komendą policji. Oskarżyciel nie pojawił się w sądzie
W środę, 10 października, w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Żoliborza rozpoczęła się rozprawa Wojciecha Kinasiewicza, obwinionego o to, że podczas pikiety wspierającej przesłuchiwanych na komisariacie przy ul. Rydygiera odmówił policjantowi udzielenia informacji o swojej tożsamości, tj. o czyn z art. 65 par. 2 kw
Rozprawie przewodniczy sędzia Ewa Soczyńska – Baran, oskarżyciel nie zjawił się na rozprawie, Wojciech Knasiewicz bronił się sam.
– W lipcu 2017 roku w Sejmie były procedowane „ustawy sądowe” demontujące system sprawiedliwości w Polsce. Troje Obywateli RP (Lucyna Łukian, Agnieszka Markowska i Wojciech Fusek) stanęło przed domem Jarosława Kaczyńskiego z transparentem. Zostali wylegitymowani, postawiono im zarzuty z artykułu 63 kw. Sprawa Agnieszki Markowskiej została umorzona. W sprawie Lucyny Łukian sędzia odmówił wszczęcia postępowania – mówił Kinasiewicz.
– Ale wcześniej, w sierpniu, na komisariacie policji przy ul. Rydygiera przesłuchiwane były osoby w tej sprawie. 22 sierpnia przesłuchiwana była Lucyna Łukian. Pięć osób z Obywateli RP stanęło przed posterunkiem, aby ją wspierać. Stanęli koło śmietnika, przy wjeździe do komisariatu. Nie blokowali ruchu, nie wznosili okrzyków. Trzymali transparent „Mamy prawa, prawa fizyki, prawa logiki, prawa człowieka”.
Około godziny 14 pojawiło się kilkoro funkcjonariuszy policji próbując wylegitymować demonstrujących. Funkcjonariusze ci nie dopełnili procedury, nie podali faktycznej przyczyny legitymowania. Mówili, że mają taki rozkaz. Demonstrujących usunięto siłą z chodnika i przeniesiono do komisariatu. Siedzieli tam około 40 minut. Wojciech Kinasiewicz został wypuszczony, bo rozpoznał go jeden z dzielnicowych.
Kinasiewicz złożył zażalenie i sąd uznał jego zatrzymanie za nieprawidłowe i bezzasadne. Stojąc na chodniku Wojciech Kinasiewicz nie dokonał żadnego wykroczenia – stwierdził sąd. Również dwa inne zarzuty dotyczące wydarzeń tego dnia zostały już przez sąd umorzone.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Sąd uznał, że zatrzymanie Obywateli RP było nieuzasadnione
W środę zeznawał również komisarz Sławomir Nikołajuk, który w komisariacie przy ul. Rydygiera zastępował naczelnika wydziału prewencji. Mówił, że zawiadomiono go, że kilka osób rozwinęło transparent przed komisariatem. Wyszedł z innymi funkcjonariuszami, żeby ustalić powód zgromadzenia. W celu ustalenia organizatora zgromadzenia przystąpiono do legitymowania obecnych. Osoby te odmówiły podania danych. – Konsultowałem wszystko telefonicznie z komendantem komisariatu Warszawa-Żoliborz. Komendant polecił doprowadzić osoby do komisariatu. Jeden z dzielnicowych rozpoznał jedną z nich – był to Wojciech Kinasiewicz. W systemach sprawdzono dane i rozpoznano go na podstawie zdjęcia. Gdy wypuszczono Kinasiewicza pozostałe osoby okazały dokumenty tożsamości – mówił Nikołajuk.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Przed sądem za odmowę okazania dokumentu tożsamości
Kinasiewicz pytał świadka, czy stanie przy śmietniku jest czynem zabronionym. – Funkcjonariusze chcieli sprawdzić, w jakim celu te osoby tam stoją, czy nie są poszukiwane, czy nie mają środków odurzających i czy nie mają chęci szturmowania komisariatu – wyjaśniał Nikołajuk. Dodał, że 22 sierpnia ubiegłego roku nie działo się nic, co by naruszało normy prawa, dostał polecenie telefoniczne doprowadzenia pikietujących na komisariat.
– Staliśmy z pikietami wielokrotnie pod różnymi komisariatami i nigdy nie spotkała nas taka szykana – skomentował Wojciech Kinasiewicz.
Kolejnych dwóch świadków z policji nie widziało próby legitymowania, bądź nie pamiętają wydarzeń. Na następną rozprawę zostaną wezwani: komendant komisariatu Warszawa-Żoliborz Adam Tomaszewski oraz dzielnicowy Krzysztof Wawrzyński.
Piotr Stańczak
[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Dorzuć swoją cegiełkę do walki o demokrację i państwo prawa!” tresc=” Twoja pomoc pozwoli nam działać! „]
Martwi mnie to, że pikietujący zamiast zjednywać sobie policjantów specjalnie ich prowokują. Pamiętajmy, że w policji się nie pracuje ale się służy, policjant musi wykonać otrzymane polecenie ale od nas zależy czy uczyni to chętnie, czy też będzie się czuł zażenowany tym co robi. Jak na razie policjanci mają prawo ustalania tożsamości obywateli i odmowa podania swoich danych jest bez sensu, bo i tak je ustalą. Pokojowa pikieta ma sens tylko wtedy gdy jej efektem będzie wzbudzenie sympatii policjantów do pikietujących. Opozycja antykomunistyczna obaliła władzę PZPR również dzięki temu, że dołożono wielu starań aby przeciągnąć na swoją stronę milicjantów. Policjantów należy traktować z szacunkiem a nie jak wrogów. To są przecież nasi rodacy, tylko zmanipulowani przez PiS-owców.