Kielce mogą być przykładem, jak zmierzyć się z trudną historią

 

Trafiliśmy na osławione Planty 8, miejsce okrutnego mordu. Spodziewaliśmy się syndromu oblężonej twierdzy, jak chociażby w Jedwabnem, ale w Kielcach wszystko okazało się inne

 
 

 
 
Kwestia żydowska w Polsce i polska w Izraelu oraz całej diasporze jeszcze dwa miesiące temu wydawała się zmorą przeszłości, skutecznie przepracowaną i przegonioną w zaświaty. Wystarczył jeden fałszywy ruch, by zmora powróciła z całą mocą, bezlitośnie demaskując naskórkowość wzajemnego zrozumienia, pojednania i przebaczenia
 
Przepraszały elity III RP, przeprosiny zostały oficjalnie przyjęte i wydawało się, że sprawę mamy za sobą. Niestety: dobra zmiana wyciągnęła trupa z szafy, zaatakowała w imię narodowej godności, co pochowani dotąd nienawistnicy uznali za pełne państwowe przyzwolenie: antysemickie szambo wybiło z ogromną siłą głównie w Internecie, choć TVP nie mogła i nie chciała zostać z tyłu – na ekranie „chytre parchy” mordowały się same, a naród nasz pozostał sielski i anielski.

Już prawie półtora miesiąca trwa ta bezprzykładna i niewiarygodna awantura, którą pisowska władza sprowokowała nowelizacją ustawy o IPN. Sprawa od samego początku ma dwa oblicza – moralno-historyczne i czysto polityczne – wymieszane ze sobą tyleż nieuchronnie, co na własne życzenie nowelizatorów; i tych z Reduty Dobrego Imienia, którzy wiernie przepisali ukraińskie zapisy o kulcie i prawnej ochronie czci Bandery i UPA, i pożal się Boże legislatorów od Ziobry i Jakiego, po samego Kaczyńskiego, który to wszystko ostatecznie przyklepał i politycznie pobłogosławił.

Prowokacja Ziobry

Czuło się w tym wszystkim smrodek ziobrowej prowokacji, która poświęca polski fundamentalny interes narodowy dla żałosnej gierki wewnętrznej pomiędzy „delfinami”: oto Ziobro z małżonką Patrycją wsadzają na żydowską minę nowego, niedoświadczonego politycznie premiera. Nasz hurraprawicowy bankster okazał się pozbawiony elementarnej empatii i wyczucia, a przy tym – jako absolwent historii – kompletnie niedouczony. Wielu z naszego grona bardzo to zaskoczyło (na przykład mnie – całkowicie).

Wątek polityczny od samego początku był rozpaczliwy w swej bezmyślności i całkowitym braku dyplomatycznego wyczucia: prowokujemy przecież bez najmniejszej potrzeby i sensu największe światowe polityczne i finansowe potęgi, od których w stu procentach zależy nasze bezpieczeństwo; geniusz z Nowogrodzkiej „zdziwiony jest reakcją Izraela”, polskie kierownictwo demonstracyjnie lekceważy zarówno jednoznaczne stanowisko Waszyngtonu, jak i enuncjacje Światowego Kongresu Żydów. Kaczyński za chwilę jeszcze bardziej się zdziwi, gdy leniwe dotąd procedowanie art. 7 ulegnie gwałtownemu przyspieszeniu, a presja na węgierskiego „sojusznika” zostanie wielokrotnie zwiększona. Być może to zresztą niepotrzebne, bo Orban już zdążył Warszawę przehandlować – jak się okazuje przedwcześnie, bo tanio. Teraz by wytargował znacznie więcej, również od Żydów i Amerykanów. Nawet Putin zaczyna się obawiać, żeby Kaczyński nie przeholował, bo rosyjskie interesy nie lubią pośpiechu, a tak cenny sojusznik może przecież zawsze niepotrzebnie stracić władzę w wyniku karygodnej nadgorliwości.

Przy zbrodni i nagonce „Narodu Polskiego” nie było

Żeby nieszczęście było pełne, premier Morawiecki z senatorem Żarynem dołożyli swoje: według nich Polski w 1968 nie było, a skoro tak, to niewinny z natury Naród Polski nie ponosi żadnej odpowiedzialności za ówczesną antysemicką nagonkę. To bardzo ciekawa koncepcja, bowiem wynika z niej zupełnie bezpośrednio, że alianci oddali w Poczdamie Gdańsk, Szczecin, Wrocław, Opole, Zieloną, Górę i Gorzów państwu nieistniejącemu, a w każdym razie nic nie mającego wspólnego z obecną Rzeczpospolitą. O wnioski, jakie z tych deklaracji wyciągnąć mogą Niemcy (nie tylko nacjonaliści zresztą), naprawdę nietrudno. Same się pchają w ręce i któregoś pięknego dnia za to zapłacimy.

Siedziba Stowarzyszenia imienia Jana Karskiego w Kielcach
Siedziba Stowarzyszenia im. Jana Karskiego w Kielcach

Jakieś polityczne korzyści dla obozu rządzącego? Owszem, doraźnie udało się Kaczyńskiemu zgromadzić wokół siebie i swej polityki wszystkie antysemickie upiory, które żwawo powyłaziły ze swych nor. Jest ich w Polsce mnóstwo, natomiast dżin został z butelki wypuszczony i Kaczyński szybko straci kontrolę nad tą trucizną; błyskawicznie bowiem znajdą się w tej robocie lepsi od niego, do tego nieskrępowani żadnymi względami międzynarodowymi czy sojuszniczymi. Ta zabawa nie może się dobrze skończyć dla żadnej poważnej partii, PiS nie stanowi tu wyjątku.

Polska to Sprawiedliwi, mordercy i szmalcownicy to margines

Aspekt moralno-historyczny sprowadza się do uporczywego forsowania bredni – podniesionej do rangi naczelnej doktryny państwowej – jakoby Naród Polski w holokauście nie brał żadnego udziału. Udział brali nieliczni zwyrodnialcy, którzy z definicji nie są częścią narodu – byli co najwyżej jego wyrzutkami, surowo karanymi przez organa Państwa Podziemnego. To niezwykle ciekawa koncepcja, wedle której Naród Polski nic nie miał wspólnego z ponad dwustutysięczną armią szmalcowników, jak również z przynajmniej pięćdziesięciotysięczną armią bezpośrednich morderców (ponad sto Jedwabnych w Łomżyńskiem i na zachodnim Podlasiu latem 1941 oraz nieco późniejsze niezliczone przypadki prywatnej inicjatywy po lasach i ziemiankach). Nic też Narodu Polskiego nie łączyło z milionem (lekko licząc) tych, którzy przejęli żydowskie mienie i warsztaty pracy. Naród Polski to w tym przypadku 20-tysięczna Żegota i nasi Sprawiedliwi, którzy jeszcze 50 lat po wojnie bali się swoich sąsiadów.

Wreszcie pogrom kielecki, w którym rok po holokauście polscy milicjanci, żołnierze wraz ze sfanatyzowanym tłumem mordowali ocalałych, a nasi święci harcerze wyciągali ich (albo przypadkowe ofiary o niewystarczająco aryjskiej urodzie) z pociągów i zabijali bez litości na peronach. Komunistyczna prowokacja? Prawie całe dowództwo kieleckiego UB, KBW i milicji wywodziło się z NSZ i formacji pokrewnych – resort wyczyścił tamtejsze kadry dopiero po pogromie, gdy stało się jasne, że przedwojennego komunisty tam nie uświadczysz.
 

Miasto przepracowało traumę i tamtejszy pogrom nie jest już tematem tabu. To zasługa lokalnych władz i edukatorów. Efekt 28. lat ich mozolnej pracy

 

Kielce sprawiedliwe po latach

I dopiero w tym miejscu szczypta nieudawanego, a całkiem prawdziwego optymizmu. Zupełnym przypadkiem pojechaliśmy z Pawłem Wrabcem z Obywateli RP do Kielc, w najgorętszym momencie awantury o polski holokaust. Trafiliśmy na osławione Planty 8, miejsce okrutnego mordu. Wiedząc, że mieści się tam od kilku lat siedziba stowarzyszenia imienia Jana Karskiego i muzeum pogromu, spodziewaliśmy się syndromu oblężonej twierdzy – jak chociażby w Jedwabnem, gdzie obelisk posadowiony na miejscu stodoły, znajduje się w strefie złowrogiej ciszy, całkowicie wyizolowanej z wrogiego otoczenia. W Kielcach wszystko okazało się zupełnie inne, wręcz odwrotne.

Miejsce pogromu starannie wyremontowane, ale z wielką pieczołowitością dla wojennych i tużpowojennych detali, ośrodek i muzeum pełne ludzi z całego kraju oraz kielczan, nie tylko wycieczek z Izraela. Mimo koszmarnego kontekstu dominuje tu dobra i ciepła atmosfera, którą stworzyli bracia Bogdan i Andrzej Białkowie, twórcy i pomysłodawcy stowarzyszenia.

Nie ma żadnej ochrony, nie było też nigdy żadnych incydentów, ataków czy malowania swastyko-szubienic, przez całe lata zmory na przykład synagogi wrocławskiej. Przechodnie gremialnie uśmiechali się i witali z gospodarzami ośrodka, gdy przez dłuższy czas staliśmy na ulicy przed kamienicą.Kielecki dom zły został skutecznie wyegzorcyzmowany i powrócił do miejskiej i społecznej tkanki. Kojarzony z PiSem prezydent Lubawski od wielu kadencji wspiera to miejsce i publicznie mówi o tym, że trzeba prosić o wybaczenie, bo to kielczanie zamordowali swych sąsiadów-kielczan. W wyniku prawie trzydziestoletniej pracy środowiska skupionego wokół Bogdana Białka miasto przepracowało traumę. Dżin został zagoniony z powrotem do butelki: tę drogę, odważnego, obywatelskiego rozliczenia z przeszłością – nie wymuszonego, nie zadekretowanego z góry – połączonego z rzetelną edukacją, polecić trzeba każdemu miejscu w Polsce, w którym skrzywdziliśmy żydowskich współbraci.

16 komentarzy do “Kielce mogą być przykładem, jak zmierzyć się z trudną historią

  • 8 marca, 2018 o 18:46
    Bezpośredni odnośnik

    Na tym się Kaczyński potężnie przewiezie. Wreszcie – i jeżeli pozycja tego nie wykorzysta – może lepiej, aby się samorozwiązała,

    Odpowiedz
  • 8 marca, 2018 o 18:49
    Bezpośredni odnośnik

    Tak wygląda polityka zagraniczna Kaczora i jego myślowe horyzonty. To on jednak reprezentuje „naród polski”, który w 70% – jak pokazują najnowsze badania – popiera jego knajacką i czarnosecinną linię.

    Odpowiedz
  • 8 marca, 2018 o 18:53
    Bezpośredni odnośnik

    Naród rzeczywiście w swojej masie popiera tę politykę, a przy okazji ze swoich nor gremialnie wyłazi cała antysemicka menażeria. Czas opuścić ten żałosny bantustan, póki granice otwarte.

    Odpowiedz
  • 8 marca, 2018 o 19:10
    Bezpośredni odnośnik

    Ja bym się z emigracją jeszcze wstrzymała, bo strategiczne zadarcie z Żydami i Amerykanami może oznaczać przełom. Polacy są zbyt chytrzy, pazerni i łakomi, by tolerować władzę, która pozbawi ich fruktów. A że pozbawi, to już pewne.

    Odpowiedz
  • 9 marca, 2018 o 07:04
    Bezpośredni odnośnik

    PiS zrobił bardzo porządne badania opinii w sprawie żydowskiej. Stanowisko rządu i większości parlamentarnej popiera 72% dorosłych Polaków.

    Odpowiedz
  • 9 marca, 2018 o 15:39
    Bezpośredni odnośnik

    Dobrze, że nie 90%, skoro mamusia i tatuś, a już na pewno babcia i dziadzio przejęli żydowskie mienie i teraz dupą trzęsą przed sprawiedliwością. Która i tak po szmalcowników przyjdzie, prędzej czy później.

    Odpowiedz
    • 9 marca, 2018 o 19:53
      Bezpośredni odnośnik

      Jest pan obrzydliwy. Za ten tekst wiele osób powinno dać panu w pysk. Szkoda, że dziś mają ponad 90 lat. A

      Odpowiedz
  • 10 marca, 2018 o 07:08
    Bezpośredni odnośnik

    Prawda boli, prawda też w oczy kole. Nie zdajemy sobie sprawy, ile rodzin w Polsce – w tym o najgłośniejszych nazwiskach, Waltzowie nie są tu żadnym wyjątkiem – obłowiło się albo przynajmniej znacząco poprawiło swój byt przejmując pożydowskie mienie. Piszę pożydowskie, a powinienem napisać żydowskie, bo zaczęło się to w 1942 roku, a nie skończyło nigdy, jak pokazuje przykład warszawskiej czy krakowskiej reprywatyzacji. Po trzech pokoleniach ta bomba dalej tyka, a Kaczyński oferuje starym i nowym szmalcownikom oraz ich potomkom święty spokój, bezpieczeństwo, a przede wszystkim zamknięcie posądowych zbiorów archiwalnych, głównie w IPN. Wiele materiału znajduje się też w archiwaliach po Kripo, niemieckiej policji kryminalnej.

    Odpowiedz
  • 10 marca, 2018 o 07:12
    Bezpośredni odnośnik

    Kaczyński dokładnie wie, co robi oraz po co i z kim zawiera sojusze. Tak wyglądająca Polska pasuje jak ulał do Putina i Erdogana, w cywilizowanej Europie jesteśmy już tylko formalnie. Zresztą ta zabawa nie potrwa już długo. Utrata zaufania i poparcia Waszyngtonu przesądzi sprawę.

    Odpowiedz
  • 10 marca, 2018 o 07:25
    Bezpośredni odnośnik

    Pomóc może jedynie cywilizowane załatwienie tej sprawy poprzez dużą (powszechną) ustawą reprywatyzacyjną, na wzór rozwiązania z mieniem zabużańskim. Należy dać ludziom – w tym potomkom pokrzywdzonych obywateli polskich pochodzenia żydowskiego – państwowe papiery dłużne warte np. 20 % uzasadnionego roszczenia. Zablokuje to również skutecznie roszczenia amerykańskich organizacji żydowskich, szczególnie dla nas niebezpieczne. To samo dotyczy ewentualnych roszczeń Izraela, które tak skuteczne były wobec Niemiec.

    Odpowiedz
  • 10 marca, 2018 o 07:33
    Bezpośredni odnośnik

    Tak, Panie Januszu, jednak pozostaje jedno skromne „ale”. Niezbędna jest wola polityczna przyjęcia takiej ustawy, a takowej nie widać. O PiSie już nie wspomnę, ale SLD za swojej potęgi, a tym bardziej Platforma, uciekały od tego tematu, jak od gorącego kartofla. Liderzy uważali i dalej zresztą uważają, że wszystko się jakoś samo uleży i ułoży, a w międzyczasie umrą ostatnie dzieci i tych okradzionych i tych zamordowanych.

    Odpowiedz
  • 10 marca, 2018 o 08:28
    Bezpośredni odnośnik

    Zgadzam się z tym, że duża ustawa reprywatyzacyjna to jedyny sposób załatwienia tej sprawy przez państwo polskie, przecięcia wrzodu i oczyszczenia zatrutej atmosfery.

    Odpowiedz
  • 10 marca, 2018 o 10:17
    Bezpośredni odnośnik

    Pozostaje jeszcze problem moralny. Problem winy, przyznania się, skruchy, prośby o wybaczenie i wybaczenia. Reprywatyzacja to jednak tylko problem pieniędzy – ten głębszy poziom problemu decyduje tu o wszystkim.

    Odpowiedz
  • 10 marca, 2018 o 12:17
    Bezpośredni odnośnik

    Tak, to prawda. Nasza jaskiniowa prawica straszy żydowskimi roszczeniami, które to zagrożenie jest identyczne jak w przypadku polskich roszczeń do Niemiec. Sedno sprawy tkwi w braku sensownego rozliczenia i wewnętrznej uczciwości. Takiego, jak to powiadają dyżurni katolicy – „stanięcia w prawdzie”. Z jego braku nieczyste sumienie pcha wielu w objęcia naszych nowych nazi-patriotów.

    Odpowiedz
  • 10 marca, 2018 o 18:36
    Bezpośredni odnośnik

    No to w końcu jak: emigrować czy nie emigrować? Niech Pan odpowie uczciwie Panie Pawle.

    Odpowiedz
  • 11 marca, 2018 o 15:43
    Bezpośredni odnośnik

    Jednak warto zostać, choć to nieco ryzykowne. Ja w każdym razie zostaję.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *