Kiedy słowo na „k” połączy zwaśniony naród
Kolejny proces Obywateli RP, kolejny wyrok, kolejne uniewinnienie. Byłoby co świętować, gdyby nie równoległe wydarzenia w Sejmie i na ulicach. Znów zapisujemy mroczne karty polskiej historii
Monika Dąbrowska, Michał Korczak, Marek Madej-Sierski, Wojciech Kinasiewicz, Paweł Wrabec, Tadeusz Jakrzewski i Paweł Kasprzak zostali oskarżeni o to, że 10 marca na Krakowskim Przedmieściu usiłowali przeszkodzić niezakazanemu zgromadzeniu, czyli mówiąc prościej usiedli na drodze marszu tzw. miesięcznicy smoleńskiej. To przewinienie podlega pod art. 52 par. 2 kodeksu wykroczeń.
Rozprawę wyznaczono na 19 lipca na godzinę 14. Przed wejściem na salę, gdzie miał być ogłoszony wyrok, jak zawsze prócz obwinionych, grupka wspierających znajomych i przyjaciół, dziennikarz z OKO.press Mariusz Jałoszewski, który stara się relacjonować procesy. Był też obrońca mecenas Marek Małecki. Nie widziałem go od czasów słynnej komisji śledczej afery Rywina, wtedy był po drugiej stronie sporu (ja pracowałem w GW), teraz ma być naszym wsparciem. Witamy się wymieniając na szybko informacje, co w Sejmie (czy można go jeszcze pisać z wielkiej litery?), co na ulicach.
Wszyscy zatroskani demolką państwa, zasmuceni postawą kilku wspólnych kolegów prawników, którzy zostawili w kącie honor oraz sumienie i poszli na usługi reżimu. Na końcu korytarza widzę aspirant Judytę Prokopowicz, wiernego funkcjonariusza nowego porządku.
Niewysoka, ładna blondynka, spotkana na ulicy w cywilnym ubraniu nie dałaby pretekstu, by pomyśleć o niej jak o żądnej kary, zaciekłej funkcjonariuszce policji. Niestety, na sali sądowej zawsze patrzy z pobłażaniem lub nienawiścią na obwinionych, zawsze odwołuje się od wyroków pierwszej instancji, zawsze gotowa stawać naprzeciw obywatelom. Jest w tym jakaś służbistość, odwaga, której brakuje wielu jej kolegom. Szkoda, że wszystko to w złej sprawie.
Drzwi się otwierają, przepuszczając panią aspirant rzucam złośliwy żarcik:
– Oskarżeni pierwsi.
– Tu nie ma oskarżonych, tylko obwinieni – poucza mnie pani Prokopowicz (rozprawa dotyczy kodeksu wykroczeń).
– Tak, ale ja nie mówię o dziś, tylko o przyszłości.
Na to riposty już nie otrzymuję, bo jesteśmy na sali i pani apirant skręca do ławy oskarżyciela.
CZYTAJ TAKŻE: Oskarżyciel domaga się kary grzywny, choć demonstracja Obywateli RP była legalna
Sędzia Łukasz Biliński niemal natychmiast rozpoczyna odczytywanie wyroku. Wojciech Kinasiewicz i Paweł Kasprzak mają więcej niż jeden zarzut, ten drugi zgromadził ich dość potężną liczbę, z rzuceniem w przestrzeń publiczną słowa „kurwa”, co cały czas jest jeszcze zaliczane do słów nieprzyzwoitych.
Tu kolejna dygresja, sądzę bowiem, że PiS – gdy już upora się nami i rozwiąże wielkie w ich mniemaniu problemy cywilizacyjne, jak istnienie: puszczy naturalnej, mierzei wiślanej, ateizmu i autyzmu, opozycji, niezależnych kobiet, istot homoseksualnych i transpłciowych, ciemnych kart historii żołnierzy wyklętych, to wtedy powinien w ramach walki z poprawnością polityczną i w ramach promowania chama na salonach, zmienić katalog słów obraźliwych, tak by suweren przestał funkcjonować w hipokryzji.
Na co dzień bowiem i on (suweren), i jego polityczni przedstawiciele – politycy PiS (jak na Polaków katolików przystało), nie zaczynają i nie kończą zdania bez tego słowa na „k”. Słyszałem to wielokrotnie w czasach, gdy jeszcze pojawiali się w przestrzeni publicznej, skromnie przemykając przez korytarze sejmowe. Jak długo więc, kurwa mać, można naród karać za to, że chce budować piękne, napełnione emocją frazy.
I ta dozwolona kurwa będzie takim pisowskim wyciągnięciem ręki na zgodę, bo przecież strona opozycyjna też nie stroni od używania słów obelżywych, czego Paweł dowiódł. Jasno więc widać, że nadejdzie czas, gdy soczyste przekleństwo połączy zwaśniony naród. Tu koniec dygresji, wracamy do wyroku.
Sąd nie miał wątpliwości, że obwinieni znajdowali się na Krakowskim Przedmieściu i zostali otoczeni kordonem policji i że wyszli i przedostali się przez ten kordon, a potem usiedli na jezdni, gdy zbliżało się smoleńskie zgromadzenie. To zachowanie obwinionych miało oddziaływanie na przebieg tego marszu. Samochód, który jechał z nagłośnieniem musiał się zatrzymać i trzeba było zmienić trasę marszu.
To ustalenie jednak nie wystarczyło, by wydać wyrok. Jak stwierdził sędzia Łukasz Biliński, trzeba było zbadać, dlaczego obwinieni się tam znaleźli. I sąd ustalił, co znajduje w potwierdzenie w dokumentach urzędowych (postępowanie administracyjne), gdzie jasno wykazano, jakie zostały zgłoszone zgromadzenia i kiedy takie zgromadzenie wpłynęło do organu gminy. W ten sposób ustalono kolejność dokonywanych zgłoszeń.
Jasno z tych ustaleń wynikało, że obwinieni jako pierwsi zgłosili swoje zgromadzenie. Mieli więc pełne prawo być tam, gdzie byli. Tu sędzia dokładnie opowiedział, kto kiedy i z jakimi błędami formalnymi przesyłał zgłoszenia. Odbyła się też rozprawa administracyjna, ale nie doprowadziła do uzgodnień likwidujący powstały konflikt.
W związku z tym zgłoszone przez Wojciecha Kinasiewicza zgromadzenie miało pierwszeństwo. I to on miał prawo do wyboru miejsca i czasu przeprowadzenia demonstracji. Tymczasem 8 marca, w miejscu wskazanym przez organizatorów, ustawiono metalowe bariery, które wygrodziły teren. Zostało to przeprowadzone przez BOR. Uzasadniano to koniecznością ochrony osób podlegających ochronie biura i taka informacja zostało wysłana do gminnego biura zarządzania kryzysowego.
Ta informacja nie została jednak przekazana Wojciechowi Kinasiewiczowi. W związku z tym zebranie zostało przeniesione w ostatniej chwili pod budynek Kordegardy. Sąd stwierdził, że nikt nie miał prawa liczyć, że ktokolwiek mógł zrobić więcej, skoro był w prawie. A jeśli nie doszło do porozumienia, to oba zgromadzenia powinny ustąpić i oba powinny być ochraniane. Tymczasem jedni zostali zmuszeni przenieść się w inne miejsce, a drudzy nie zostali w żaden sposób ograniczeni i przestrzeń nie została podzielona.
Sąd nie przyjął argumentów, że jezdnia – na której obwinieni usiedli – była przestrzenią buforową. Siadali tam, gdzie mieli pełne prawo. Tak samo sąd odniósł się do czynu Wojciecha Kinasiewicza, który przerwał kordon. Wszedł bowiem tam, gdzie miał prawo.
Co do licznych zarzutów postawionych Pawłowi Kasprzakowi, ostał się tylko jeden. Sąd uznał go za winnego używania wulgarnych słów w przestrzeni publicznej.
Ale to, jak już wcześniej dowiedliśmy, oznacza tylko tyle, że kolejny raz kolega Kasprzak wyprzedził czas.
Wojciech Fusek
[sc name=”wesprzyj” naglowek=”Walczymy o konstytucyjne prawa!” tresc=”Jeżeli popierasz nasze działania, dołącz do nas albo wesprzyj. Dzięki Twojej pomocy będziemy mogli działać dalej!”]
Inne łączące słowa na „K”:
kontrmiesięcznica, kulson, kordon, kocioł, kolega Kasprzak, Kinasiewicz , konstytucja,
Jeszcze np.:
kawa, kolacja, krągłe, kuszenie,
kolano, kradnę, Kreml, kamrat,
kant, kara, karcer.
Panie Wojciechu, osłabił mi Pan stres podsejmowy tekstem : „wielkie w ich mniemaniu problemy cywilizacyjne, jak istnienie: puszczy naturalnej, mierzei wiślanej (…)”. Dziękuję 🙂
Zupełnie na poważnie: dobrze jest przeczytać, że jeszcze mamy prawa, pełne prawa być.
Ja już od lat chyba 10-ciu nazywam prywatnie Sejm RP mordownią albo chlewem przy Wiejskiej. To nie jest i nie był mój sejm. To prywatna własność paru koncesjonowanych prywatnych partyjek.
Jaką zmianę ordynacji wyborczej Pan widzi jako właściwą?
Jako demokrata, każdą, która respektuje 5 podstawowych zasad demokratycznych wyborów opisanych w Kodeksie Dobrej Praktyki w Sprawach Wyborczych Komisji Weneckiej. To znaczy ordynację szanującą zasady powszechności, równości, wolności, tajności i bezpośredniości wyborów.
Jako polski legalista i obywatel traktujący Konstytucję jako najwyższe (święte) prawo, akceptuję każdą ordynację respektującą polską konstytucję zwłaszcza w 4, 32, 96 i 99 artykule. W wielkim skrócie, to rządy narodu poprzez SWOICH przedstawicieli, zakaz dyskryminacji kogokolwiek z jakiegokolwiek powodu w życiu politycznym, zasada powszechności, równości, tajności i proporcjonalności w wyborach do Sejmu oraz indywidualne prawo każdego obywatela bycia wybranym do Sejmu.
Niestety żaden Sejm w III RP nie został wybrany z poszanowaniem tych zasad. Dlatego jako demokrata i polski legalista żadnego polskiego sejmu jako prawowitego nie szanuję. I nie uważam za reprezentanta narodu.
Ostatnio z okazji łamania Konstytucji w sprawie niezależności sądów podało dużo słów o całościowym znaczeniu postanowień konstytucji. A jednocześnie ignoruje się całkowicie zawartą w konstytucji zasadę fundamentalną ludowładztwa i wolnej woli narodu, łamaną w Polsce od zawsze. Nawet zasada trójpodziału władz się relatywizuje, jeśli jedna z tych władz, znaczy władza ustawodawcza, polskiego narodu w żadnym stopniu nie reprezentuje. Bo nie pochodzi z wolnej decyzji wolnego w swoich decyzjach narodu. Czyli nie pochodzi z powszechnych, równych i wolnych wyborów.
Co do konkretów, to już linki do propozycji rozwiązań i ustawowych zmian w ordynacji już tutaj udostępniałem.
A ja mam pytanko do Was dlaczego macie pretensję do tych ludzi co nie trzeba ? Mam tu na myśli, że są tutaj wiecznie pretensję do Policji a jakoś mało kto zwraca uwagę skąd takie a nie inne zachowanie policjantów. Myślicie, że jeden szarak z drugim wpadł sobie na pomysł aby przyjść pod Sejm ? Ci którzy naprawdę pociągają za sznurki śmieją się z tego wszystkiego bo pretensję kierujecie nie w ich kierunku, ale w kierunku tych osób co wykonują rozkazy. Ja myślę, że musicie ich przekonać do tego aby nie przychodzili pod SEJM a tym bardziej pod budynek partii i chronili go przed pokojowymi demonstracjami , tylko to przekonanie ma być oparte merytorycznie a nie na zasadzie zastraszania bo tracicie potencjalnego sprzymierzeńca szczególnie, że w obozie Policji pojawia się coraz większa frustracja że zaczyna się z niej robić polityczną marionetkę.
Poprawcie „rządnej kary”, to się pisze przez „ż”. Mimo że jestem wyborcą PiS-u, często tu zaglądam. Ciekawy portal, może tymczasem skrajnie niszowy, ale poziom zasługuje na szerszą publiczność. Na razie sekcja komentarzy pokazuje, że nawet na stronie nie udało się Wam zbudować społeczności, bo co to za społeczność z pięciorga komentatorów? – ale powinno być coraz lepiej. Trochę się obawiam, że jak dłużej tu posiedzę, to zacznę głosować na opozycję. Co mi radzicie? Mogę czasem wpaść czy jako pisowiec mam spadać na drzewo? Trochę Was już lubię. I panią Anię, i panią Dorotę, i panów Wojciecha i Pawła, którzy piszą artykuły. Bardzo zaimponował mi przejazd pana Pawła w bagażniku z kolegą. Tego rodzaju głośne akcje pozwolą zwiększyć rozpoznawalność.
Proszę wpadać. W końcu nieszczęściem Polski jest to, że nie potrafimy ze sobą rozmawiać. A nie potrafimy, bo nie chcemy słuchać (i czytać). W związku z tym serdecznie zapraszam do odwiedzin.
Czemu Pan nabija nam frekwencję ? 🙂 Lato takie piękne, weekendy takie gorące.
Proszę , niech Pana partia wygra wybory, bardzo proszę . Wtedy będzie musiała dać sobie radę z tym, co robiła. Oczywiście, że da sobie radę 🙂 Kosztem swoich wyborców 🙂
Paweł jest tak wysportowanym, szczupłym facetem , że nawet w bagażniku malucha by się zmieścił. Też mu tego zazdroszczę.
A jeszcze jakby mnie fajna blondyna wiozła, to ho ho!
Kolega Kasprzak niejednego policjanta by zawstydził w testach sprawnościowych .Mnie też 🙁 🙁
Oczywiście, że przez „ż”. Za błąd przepraszamy. Poprawiliśmy.