Katastrofa smoleńska była katalizatorem zamętu, który tkwił w nas od dawna
Religia smoleńska jest złem. Kiedy się wypali, Polska będzie musiała przejść narodową psychoterapię – mówi prof. Zbigniew Mikołejko, filozof i religioznawca w rozmowie z Michałem Gostkiewiczem dla magazynu Weekend.Gazeta.pl
Prof. Zbigniew Mikołejko uważa, że po katastrofie smoleńskiej mogliśmy wyjść z traumy, gdyby istniała zgoda na scenie politycznej, a tragedia została poddana sensownym analizom. Niestety, od samego początku wybuchły gry polityczne.
Część społeczeństwa została zagospodarowana przez religię smoleńską – tłumaczy profesor – która jest chaosem duchowym. Dużo obiecuje i niczego nie daje. Za przyzwoleniem Kościoła z wiary katolickiej wyjmowane są rytuały. Jest msza, którą prowadzą katoliccy księża, miesięcznice i rocznice mają charakter procesyjny. Na smoleńskich marszach kultywowana jest demonizacja przeciwnika.
– Czynnikiem, na którym opiera się religia smoleńska, jest wiara, a nie wiedza. Używanie wiedzy, racjonalnych argumentów przeciw tej wierze, poskładanej z byle czego, jest bezużyteczne. Ona posługuje się fantazmatami, mitami, zasklepia się na inne myślenie – mówi profesor.
Profesor Zbigniew Mikołejko uważa, że nie ma Polski przed- i posmoleńskiej. Katastrofa była tylko katalizatorem zamętu, który tkwił w nas od dawna, a teraz ujawnił się z całą swoją jaskrawością. Kiedy religia smoleńska się wypali, Polska będzie musiała przejść narodową psychoterapię.
Rozmowa z profesorem Zbigniewem Mikołejko dla portalu Weekend.Gazeta. pl – tutaj.