Destrukcja demokracji – list otwarty do pana Zbigniewa Ziobry – ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego
-
Szanowny Panie Ministrze Sprawiedliwości, Panie Prokuratorze Generalny,
W ostatnich miesiącach, zwłaszcza przy okazji dyskusji nad kształtem ustaw o ustroju sądów, Sądzie Najwyższym i o KRS, wielokrotnie mówił Pan o tym, że Polacy nie chcą opieszałego wymiaru sprawiedliwości.To prawda. Ale czy postulat ten nie dotyczy również podległej Panu prokuratury? Od ponad roku nie potrafi ona wyjaśnić sprawy niezwykle istotnej dla stanu i zasad demokracji w Polsce.
Oto dobrze ponad rok temu niegdysiejszy poseł PO Łukasz Gibała ogłosił, że zebrał w Krakowie podpisy potrzebne do referendum, by doprowadzić do odwołania prof. Jacka Majchrowskiego z funkcji prezydenta miasta.
Każdy obywatel ma takie prawo.
Kim jest były poseł? W czerwcu 2017 roku autopromował się w „Rzeczpospolitej” jako niezłomny przeciwnik Tuska i dzisiejszego samorządu. Powiedział: „Urzędujący prezydenci, burmistrzowie i wójtowie budują ponadpartyjną sieć zależności i powiązań obejmującą lokalnych polityków, przedsiębiorców, urzędników. Cel jest jeden: trwać jak najdłużej i korzystać z dostępu do samorządowych pieniędzy”.
Ciekawe. A z dostępu do jakich to pieniędzy chce korzystać Łukasz Gibała jako ewentualny prezydent miasta? I czy aby na pewno będzie chciał trwać jak najkrócej?
Były poseł porusza się ruchem skoczka szachowego. Od PO do Palikota. Od Palikota do akcji służącej najmocniej… No właśnie: zgadnij jakiemu ugrupowaniu, Koteczku?, jak zapytałby Stefan Kisielewski „Kisiel”.
Ale zostawmy te wątki.
Gibała ma rozpoznawalny modus operandi: najpierw niby-społeczna akcja, włożone w nią spore pieniądze, które pozwalają wykleić miasto billboardami z własną podobizną, i – szansa na sukces. Raz się udało, gdy PRZED kampanią wyborczą do Sejmu w 2011 roku zalepił miasto plakatami „Kierunek Kraków”. Akcja ta była ominięciem przepisów ordynacji wyborczej, ograniczających wydatki na kampanię, a przede wszystkim wymuszających jawność sponsorów. Ale Gibała wszedł do Sejmu. Po co, nie wiadomo, bo potem już było o nim cicho. W trakcie dwóch kadencji zgłosił ledwie kilka interpelacji i raz wystąpił na forum.
Podobnie rozgrywał kampanię przed planowanym referendum – najpierw akcja rzekomo społeczna, potem polityka. Koszty musiały być spore (miejska plotka mówi o blisko milionie), ale zapytany przez media najpierw obiecywał ujawnić szczegóły finansowania (zwłaszcza źródła), potem zamilkł. Do dziś opinia publiczna nie wie, ile i czyich pieniędzy użyto na akcje referendalną.
Dlaczego państwa polskiego nie interesuje skąd Gibała i jego ludzie rok po roku mają duże pieniądze na działalność stricte polityczną? Gdyby działali jako partia spotkałby się z zarzutami naruszenia zasad finansowania działalności.
Dziś Łukasz Gibała znowu oblepił Kraków swoimi billboardami. Podobno tym razem promuje książkę „Kraków – nowa energia”. Autor, ależ zaskoczenie!, twierdzi, że lepiej rządziłby Krakowem niż prof. Majchrowski. Mały osobisty wtręt: jako zatwardziały zwolennik PO, we wszystkich wyborach samorządowych w Krakowie zawsze miałem swego kandydata z Platformy. Nie zmienia to faktu, że trzeba mieć oczy szeroko zamknięte, aby nie widzieć jak nasze miasto fantastycznie się zmieniło pod rządami Majchrowskiego.
Ponieważ to Panu, Panie Ministrze, podlega prokuratura, zwracam się z pytaniem o skuteczność i tempo wyjaśniania krakowskiej afery referendalnej, która wydarzyła się w roku 2016. Wtedy, by odbyło się referendum wymarzone przez Gibałę, musiał zebrać 60 tysięcy podpisów. I w przewidzianym terminie dostarczył do Państwowej Komisji Wyborczej tysięcy 86 (imię, nazwisko, numerem PESEL oraz adres zameldowania). Po weryfikacji okazało się, że aż 38 tysięcy tych podpisów było nieważne! Więc PKW złożyła stosowne zawiadomienie do prokuratury. Do dzisiaj brak jednak jakichkolwiek informacji o podjętych działaniach, a za kolejny rok pewnie usłyszymy o umorzeniu sprawy pod byle pretekstem.
Szanowny Panie Ministrze,
Inicjator referendum pytany przez dziennikarzy nie wyjaśnił wiarygodnie zarzutów PKW. Nie odpowiedział też komu i ile zapłacił za dostarczone listy. A media informowały, że za zabierane podpisy płacił.
To budzi podejrzenia. Jasne, może się zdarzyć, że jakiś procent podpisów lub zebranych danych jest nieprawdziwy. Ale bez mała co drugi?!
Nie wiemy: podrobiono podpisy czy tylko skopiowano niepełną bazę danych? Robił to Gibała czy polecił to zrobić komuś innemu? A może został wprowadzony w błąd i oszukany? Ile czasu trzeba, by ustalić co się stało, w sytuacji gdy PKW uznała aż tyle podpisów złożonych razem z wnioskiem za nierzetelne?
Nie może być zgody na tolerowanie w polskim systemie politycznym furtki mogącej wywracać reguły państwa prawa i zmieniać prawomocne decyzje wyborców. Dzisiaj referendum samorządowe może zorganizować osoba z grubym portfelem, wspierana przez nie wiadomo kogo i przy pomocy nie wiadomo jak pozyskanych podpisów wpływać na życie publiczne. A gdy robi to partia polityczna, musi ujawnić każdy element działania, zwłaszcza finanse.
Dlatego apeluję o pilne poinformowanie opinii publicznej: kto działał w tej sprawie, za czyje pieniądze, na co one zostały wydane i czy (a jeśli tak – to kto?) kierował tym nieudanym skokiem na samorząd. Oczekuję ujawnienia donatorów akcji Łukasza Gibały (stowarzyszeń Logiczna Alternatywa oraz Kierunek Zmiana), a także wydatków poniesionych przez oba podmioty.
Dzisiejszy rząd z Pana udziałem deklaruje wysokie standardy rządzenia – czekam zatem, że coś z tą sprawą zrobicie. Wierzę, iż fakt, że Łukasz Gibała jest siostrzeńcem ministra Jarosława Gowina, a rządząca dziś w Polsce ekipa nie ma swojego silnego kandydata w miejskich wyborach prezydenckich w Krakowie, tylko pozytywnie i przyspieszająco wpłynie na działania podległej Panu prokuratury, która nie zechce być podejrzewana o stronniczość.
To zresztą ważne dla nas wszystkich, niezależenie od partyjnych sympatii: jeśli nie chcemy, aby Polska była wysadzana w powietrze przez ludzi wydających środki z nieznanych źródeł, w niejasnym celu i nie wiadomo w czyim interesie, krakowska afera referendalna powinna być szybko i jasno wyjaśniona.
Z poważaniem
Witold Bereś, pisarz, publicysta, producent filmowy
fot. P.Tracz, Wikimedia