Co wiemy o niepełnosprawnych?
Protest opiekunów osób z niepełnosprawnością nie tylko zwrócił uwagę na dramatyczną sytuację osób z ciężką niepełnosprawności i ich rodzin. 40 dni okupacji korytarza w Sejmie pokazało również stosunek Polaków do tej grupy, który najłatwiej określić jako współczucie i zgodę na wykluczenie. Jednocześnie jak zwykle w debacie w niewielkim stopniu odwoływano się do danych. Większości informacji, które pokazuję poniżej próżno szukać w mediach, które sprawozdawały protest i w wypowiedziach polityków, którzy na ten temat zabierali głos
Zacznijmy od tego jak wygląda sytuacja osób niepełnosprawnych w Europie, a na jej tle w Polsce. Gdy mówimy o dorosłych niepełnosprawnych najlepiej posługiwać się danymi pokazujących sytuację osób w wieku aktywności zawodowej (w danych Eurostatu tą kategorie najlepiej reprezentuje grupa wiekowa 16-64 lata). Nie bierzemy w ten sposób pod uwagę emerytów, którzy z oczywistych powodów fałszowaliby obraz sytuacji, której chcemy się przyjrzeć. Co ósmy Europejczyk jest niepełnosprawny, a co czwarty z nich wymaga pomocy w codziennych czynnościach.
Kraje Unii wydają na zasiłki dla osób niepełnosprawnych blisko 2 proc. PKB. Zasiłki w Polsce (jako proc. PKB) są o 1/3 niższe niż przeciętnie w Europie, a odsetek niepełnosprawnych potrzebujących pomocy w codziennych czynnościach jest znacznie wyższy. Wydaje się zresztą, że wydawanie na pomoc niepełnosprawnym takich samych środków jak na obronność byłoby sensownym postulatem. Szczególnie dlatego, że wojsko „produkuje” niepełnosprawnych (weterani). Jednak odsetek niepełnosprawnych zagrożonych wykluczeniem ekonomicznym jest w Polsce niższy niż w dużo lepiej rozwiniętych państwa np. Niemczech (!). Wprawdzie wskaźnik ten pokazuje wartości względne (w stosunku do przeciętnych dochodów), jednak wydaje się, że mimo niskich nakładów sytuacja ekonomiczna osób z najcięższymi niepełnosprawnościami nie jest w Polsce taka zła. Czy jest tak naprawdę, o tym za chwilę.
Mapy są interaktywne. Po najechaniu kursorem na mapę wyświetla się wartość dla danego kraju. W górnej części mapy dotyczącej wykluczenia jest także pole umożliwiające przełączenie między danymi dla niepełnosprawnych z poważnymi ograniczeniami aktywności i bez takich ograniczeń (w warunkach polskich najlepiej te grupy odnieść do stopni niepełnosprawności).
Poniżej możemy zobaczyć jak wysokość zasiłków (liczonych według parytetu siły nabywczej jako odsetek PKB) różni w poszczególnych krajach Europy. Widać tu nie tylko, że w Polsce tak liczone należą do najniższych w Europie, ale także, że wartość ta od 2010 praktycznie się nie zmienia. Upraszczając – niepełnosprawni są grupą, która nie zyskuje na wzroście PKB, który w tym czasie był wysoki.
Warto się także przyjrzeć temu,jaki jest odsetek osób o znacznym stopniu niepełnosprawności wykluczonych ekonomicznie (a nie zagrożonych ekonomicznie). Wartość ta plasuje na poziomie przeciętnej w Europie. Wyprzedzamy tu państwa naszego regionu i kraje PIGS, które w czasie realizacji badania wychodziły z głębokiego kryzysu gospodarczego. Pokazuje to oczywistą prawdę, że za kryzys gospodarczy zawsze płacą najsłabsi (podobne zjawisko odnosi się także do emerytów).
Wykresy są interaktywne. W górnej części wykresu dotyczącego wysokości zasiłków jest pole umożliwiające przełączenie między danymi dla poszczególnych lat pomiędzy rokiem 2010, a 2014.
Przyjrzyjmy się teraz danym dotyczącym Polski, żeby sprawdzić czy rzeczywiście nie jest tak źle. Po pierwsze możemy zobaczyć, że w co szóstym gospodarstwie domowym gospodarstwie domowym bez dzieci jest przynajmniej jedna osoba wymagająca opieki domowej. Oczywiście dane te obejmują także emerytów, ale trzeba powiedzieć, że odsetek ten w grupie 45-59 jest podobny jak w gospodarstwach emerytów.
Jeszcze ważniejsze jest, że dochód rozporządzalny w gospodarstwach rencistów jest o 17 proc. niższy niż przeciętny dla wszystkich gospodarstw. Gdy spojrzymy na dane dotyczące wszystkich gospodarstw (a nie tylko bez dzieci), to opieki domowej potrzebuje co dziesiąte z nich. Jednak jeżeli spojrzymy na wszystkie gospodarstwa z osobami niepełnosprawnymi, to pomocy w zapewnieniu opieki wymaga 1/3 z nich.
Warto też sprawdzić jak potrzeba opieki domowej rozkłada się według wieku niepełnosprawnych. Wyraźnie widzimy, że głównie potrzeby takie występują w rodzinach z dorosłymi niepełnosprawnymi (w wieku 25-59 lat). Co najważniejsze jednak, dane pokazują jednoznacznie, że barierą w korzystaniu z pomocy domowej są pieniądze – wskazuje na nią ponad 3/4 rodzin z niepełnosprawnymi. Te dane obnażają czysto propagandowy charakter zmiany wprowadzonych przez PiS. Ludziom nie są potrzebne ułatwienia w dostępie. Potrzebne jest wsparcie finansowe. Szkoda trochę, że żadne media nie sięgnęły po te dane, gdy trwał protest, a propagandyści PiS wychwalali pomoc „w naturze” jako najlepszy sposób wsparcia.
Wykresy są interaktywne. W pierwszym możemy przełączać pomiędzy infografikami pokazującymi dane dla różnych typów gospodarstw domowych. W drugim zobaczyć skalę potrzeb i bariery w korzystaniu z pomocy domowej. W obu infografikach w polu na górze możemy przełączać między wizualizacjami poszczególnych zjawisk.
Poniżej pokazuję skalę pomocy udzielanej rodzinom dzisiaj i zmiany wprowadzone przez PiS. W świetle tego co mogliśmy zobaczyć wyżej należy powtórzyć – rozwiązania wprowadzone przez rząd w całości nie dotyczą najważniejszego problemu rodzin z dorosłymi niepełnosprawnymi, czyli braku środków finansowych na opiekę domową. Efektem jest to, opieka w całości leży na barkach rodziny. Jest to jedna z przyczyn tak złej sytuacji ekonomicznej rodzin z niepełnosprawnymi. Jeden z rodziców często musi zrezygnować z pracy, co poważnie odbija się na budżetach domowych.
Może jednak pod jakimiś względami sytuacja niepełnosprawnych poprawiła się? Próbuję się temu przyjrzeć na kolejnych wykresach. Widać, że zarówno w EU, jak i w Polsce spada zarówno liczba niepełnosprawnych, jak odsetek tych znajdujących się poniżej granicy ubóstwa. Idąc dalej możemy zobaczyć, że wszędzie zasiłki rosną w zbliżonym tempie do wzrostu PKB. Jest jednak jedna dana, która psuje ten całkiem dobry obraz. Chodzi o wydatki prywatne na ochronę zdrowia. Polska należy do rekordzistów pod tym względem w Europie. Co więcej wydatki te liczone według parytetu siły nabywczej od 1999 roku wzrosły ponad dwukrotnie i przewyższyły wydatki gospodarstw w Unii.
Ma to bardzo duże znaczenie dla gospodarstw rencistów, ponieważ udział kosztów ochrony zdrowia w całości wydatków jest w nich niższy niż dla gospodarstw emerytów i wynosi 7.5 proc. I znowu dane potwierdzają, że opieka nad niepełnosprawnymi leży na barkach rodziny, a najważniejszym problemem są duże wydatki prywatne na ochronę zdrowia.
I na zakończenie o trzech jeszcze zjawiskach. Po pierwsze o zagęszczeniu mieszkań, w których mieszkają niepełnosprawni. Zjawisko to jest kilkukrotnie większe niż w Europie i praktycznie nie zmienia się w czasie. Trzeba oczywiście powiedzieć, że odsetek ten charakteryzuje także wszystkie gospodarstwa domowe. Jednak wydaje się, że akurat niepełnosprawni powinni być pod tym względem chronieni, bo większość swojego życia spędzają (niestety) w domu. Po drugie, o wykształcenie i zatrudnienie niepełnosprawnych.Tu mamy do czynienia z paradoksalną sytuacją. Przy znaczniej lepszym wykształceniu polskich niepełnosprawnych mamy dużo gorszy współczynnik aktywności zawodowej. Zaryzykowałbym tezę, że podobnie jak w przypadku pełnosprawnych obywateli – edukacja jest całkowicie oderwana od rynku pracy. Problem polega jednak na tym, że to praca jest najlepszym sposobem na wychodzenie z wykluczenia społecznego i ekonomicznego przez niepełnosprawnych.
Wykresy są interaktywne. Przełączać pomiędzy infografikami możemy za pomocą pól na górze każdego wykresu.
Przypomnijmy sobie teraz historię protestu niepełnosprawnych. Robię to nie tylko, żeby pokazać determinację i odwagę protestujących. Poniższa prezentacja pokazuje kilka zjawisk, które są raczej oczywiste i wskazywano na nie wielokrotnie. Po pierwsze to, że głównym sukcesem okupacji było wprowadzenie kwestii niepełnosprawnych, a szczególnie dorosłych niepełnosprawnych i ich rodzin do debaty społecznej. Po drugie, pokazanie stosunku Polaków do tej grupy. Najłatwiej ją określić jako współczucie i brak solidarności. Po trzecie, smutne ze względu na wagę problemu, że PiS nie stracił tyle, ile wydawałoby się, że powinien stracić. Opinia publiczna pozostała po stronie niepełnosprawnych (współczucie), ale nie przełożyło się to na deklaracje poparcia partii („moje problem są tak samo ważne”). Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jedną kwestię, która mało wybrzmiała w debacie. Jest to właśnie propaganda rządowa dotycząca protestu. Opierała się ona na wzmacnianiu bądź tworzeniu trzech mechanizmów:
– Po pierwsze, wykluczenie (gettoizacja). Tu najlepszymi przykładami jest zamykanie Sejmu, czy oddzielanie parawanem w trakcie. Wprawdzie już wcześniej niepełnosprawni mieli swoje getto w domach, ale sytuacja ta powoli się zmieniała
– Po drugie, dehumanizacja. Najbardziej jaskrawym jej przejawem było hejt wobec matek „gorszych od zwierząt, bo zamiast chronić wykorzystujących swoje dzieci”. Odbywała się ona jednak także dużo subtelniej. To sugestie, że protestujący powinni być usunięci ze względów epidemiologicznych, czy Minister odpowiedzialna za politykę wobec niepełnosprawnych, która do dorosłego niepełnosprawnego zwraca się per „ty”. Nie lubię nadużywać porównań z „cywilizowanym światem”, ale nie przypuszczam, aby w którymkolwiek kraju zachodu sprawowałaby ona swój urząd choć jeden dzień dłużej.
– Po trzecie wreszcie, przemoc. Tu mamy takie przykłady, jak niewypuszczanie niepełnosprawnych na spacer, czy fizyczna przemoc wobec matek, które chciały wywiesić przez okno transparent.
Ci, którzy znają historie powinni wiedzieć, w jakich sytuacjach triada ta znajdowała zastosowanie. Chcę być dobrze zrozumiany. Nie sugeruję, że niepełnosprawnych czeka los Tutsi, Żydów, czy Ormian. Czy, że ktoś ma pomysł stosowania rozwiązań rodem ze Sparty. Chcę jednak powiedzieć, że wyszliśmy w ten sposób z kręgu zachodniej cywilizacji, co przeszło raczej bez echa. Nie mam wątpliwości, że wszyscy zapłacimy za to w przyszłości.
Rafał Szymczak
Fajne są te grafiki. Ale mojej wiedzy o problemie niepełnosprawności w Polsce raczej nie rozszerzyły. Do tego opinie i wnioski Autora są politycznie bardzo naciągane, co niestety szerzeniu rzetelnej wiedzy też nie sprzyja. To jest zresztą „zaraza” tocząca wszystkie debaty publiczne w Polsce. Wokół każdego problemu tworzą się obozy ideowo-polityczne, dla których fakty i ich rzetelna całościowa analiza nie ma najmniejszego znaczenia (stąd też brak wiarygodnych i rzeczowych źródeł wiedzy) a dominuje „kibolskie” pałowanie przeciwnika na podstawie wybranych obrazków i wycinków informacji. W takiej sytuacji nawet problem osób niepełnosprawnych nie jest przedmiotem prawdziwej troski i chęci systemowego problemów rozwiązania, lecz wyłącznie pretekstem i instrumentem do przeprowadzenia kolejnej nawalanki, czy politycznej kampanii.
Z przedstawionych tutaj grafików wynika dość wyraźnie, że nie mamy tutaj do czynienia z problemem specyficznie polskim, lecz raczej z problemem zacofań o charakterze historyczno-ekonomicznym dotykającym cały obóz „postsowieckich krajów wschodnich”. W wielu krajach tego obozu sytuacja wydaje się być nawet dużo tragiczniejsza. Do tego spory udział w zafałszowaniu wyników mogą mieć znaczące różnice w interpretowaniu i klasyfikowaniu inwalidztwa. Z grafików to bezpośrednio nie wynika, ale można się tego spokojnie domyślać. Wskazują na to drastyczne różnice udziału inwalidów i inwalidów wymagających szczególnej opieki w poszczególnych społeczeństwach europejskich. Absolutne liczby udziału niepełnosprawnych też budzą wątpliwości, zwłaszcza w kontekście aktualnego sporu w Polsce, który odnosi się chyba do poszkodowanych najtragiczniej, niezdolnych do samodzielnego życia i faktycznie wymagających ludzkiej solidarności oraz publicznej pomocy.
Jednym słowem pomieszanie z poplątaniem. Ani ostatnie „dyskusje” w mediach, ani nawet powyższe grafiki ani trochę mojej wiedzy o problemie niepełnosprawnych w Polsce nie wzbogaciły. Dotyczy to skali problemu, klasyfikacji niepełnosprawności, możliwości finansowych, czy też rozwiązań i możliwości poprawy polityk państwowych. Problem jest ponadpartyjny, raczej historyczno-cywilizacyjny, i wymaga zarówno rzetelnych analiz, jak i dojrzałych, długofalowych i „ponadpartyjnych” polityk państwowych. Niestety, żyjemy w kraju, w którym rzetelne analizy i dojrzałe polityki państwowe należą do słowników wyrazów obcych.
To bardzo źle o nas świadczy, że nie możemy rozwiązać problemu najsłabszych. Przecież nie jest ich znowu tak dużo.
Sęk w tym, że według powyższych grafik jest ich zatrważająco dużo. 3,2 mln w wieku produkcyjnym, to na oko ponad 10% ogółu. Z tego 2,3 mln wymagających codziennej opieki. Jeśli wyjdziemy z tych liczb, to sprawa jest praktycznie nierozwiązywalna i nie do uniesienia. Tylko wychodzenie z tych liczb jest chyba fałszywe, bo prowadzi do zaciemniania a nie wyjaśniania i zanalizowania problemu niepełnosprawności w Polsce. I jest mało nadziei, że problem będzie rzetelnie przeanalizowany i co więcej rzetelnie przedstawiony opinii publicznej. Taką mamy niestety „klasę polityczną”, która nikogo i niczego sobą nie reprezentuje.