Wybory przedterminowe w maju?

Moim zdaniem – a nie będę tu przesadnie odkrywczy – na przedterminowe wybory parlamentarne namawia Kaczyńskiego Victor Orban. Mówi mu tak: popatrz Jarosławie na nasz węgierski przykład; zbudowałem folwark (osobistą dyktaturę, system autorytarny, jak kto woli) dużo lepszy od twojego i co? I nic, Unia przymknęła na to oko, bo mam większość konstytucyjną
 
Kaczyński znakomicie zdaje sobie sprawę, że w sprawie uzyskania tej większości (może z Kukizem?) działać trzeba teraz albo nigdy. Po pierwsze dlatego, że artykuł 7 to nie żarty, Bruksela nie zadowoli się cywilizowaną angielszczyzną Morawieckiego i wstrzymaniem (względnie ograniczeniem) wycinki puszczy. Będzie chciała wyraźnych ustępstw na froncie sądowym. I co wtedy? Kaczyński ma to przemyślane w najdrobniejszych szczegółach.

Komisarze oraz Berlin i Paryż skupią się na Sądzie Najwyższym i KRS, gdy każde dziecko wie, że o wszechwładzy Nowogrodzkiej decydują przecież sądy powszechne, o których nikt już nie pamięta. Ziobro wymienił ponad stu prezesów, do końca kwietnia (termin określony w ustawie) wymieni pozostałych. Kaczyński ewentualnie cofnie się o krok w kwestii przerywania kadencji SN i KRS, albo nie zrobi nawet tego. Jego prawdziwą odpowiedzią będzie szybkie uzyskanie większości konstytucyjnej, która – tak jak było w przypadku Budapesztu – wytrąca Unii z ręki kluczowy argument niekonstytucyjności pisowskich „reform”. To dopiero będzie wist, godny politycznego hazardzisty, naszego maestro suspensu!

Postępujący rozkład opozycji, jaki obserwowaliśmy w środę w Sejmie, w oczywisty sposób upewnia prezesa w słuszności orbanowej diagnozy i skłania do pośpiechu. To, że klub Nowoczesnej może nie słuchać – i też się specjalnie nie bać – świeżego i nieopierzonego póki co tandemu Lubnauer/Gasiuk-Pihowicz, to jeszcze możemy zrozumieć, choć z trudem, skoro szło o piekielnie ważny dla autorytetu opozycji projekt „Ratujmy kobiety”. Ale kompletne zlekceważenie ogłoszonej przez Schetynę dyscypliny przez kilkudziesięciu posłów PO, przechodzi już wszelkie wyobrażenie. Grzegorz nigdy nie był politycznym wizjonerem (żeby rzecz ująć delikatnie), ale za to dyscyplinę trzymał żelazną ręką i taka właśnie była jego rola w duecie z Tuskiem.
 


Popierasz nasze działania? Wpłać darowiznę!

 

Co się stało, to się nie odstanie, kompromitacja opozycji jest całkowita, a potężna energia Czarnego Protestu pójdzie w rozkurz. Bo czemuż to polskie parasolki, które jako jedyne zmusiły prezesa do wykonanej chyłkiem rejterady, miałyby przejmować się opozycją, skoro 58 posłów PiS (w tym Kaczyński, Terlecki, Błaszczak i Macierewicz) głosowali za skierowaniem projektu do komisji, a mniej więcej tyle samo parlamentarzystów PO i N tego nie uczyniło? Ktoś wie, o co tu chodzi?

Kaczyński to widzi, czuje dramatyczny rozkład przeciwnika i być może zagra zaraz o całą pulę.

Na razie wiemy tyle, że posiedzenie budżetowe planowane jest na 24 stycznia, czyli na absolutnie ostatnią chwilę. Jeżeli okaże się, że nowi ministrowie mają za mało czasu na analizę swoich działów, wejdziemy płynnie w luty. A to oznacza, że zgodnie z art. 225 Konstytucji prezydent może (wręcz powinien) rozwiązać parlament i ogłosić przedterminowe wybory. Wtedy – od chwili ich ogłoszenia – mamy 30 dni na zarejestrowanie list. Oznacza to, że koalicja demokratyczna – jakby jej nie definiować – ma realnie tydzień na dogadanie parytetów i konkretnych nazwisk. Czy jest do tego zdolna? Jeżeli Kaczyński pójdzie na podobne ryzyko, rychło się przekonamy. Sądząc po środowej sprawności i atmosferze oraz poziomie zaufania panującym w trójkącie Schetyna-Lubnauer-Petru, można to spokojnie między bajki włożyć.

Mści się teraz koszmarne lenistwo a może i zła wola, które przez długie miesiące towarzyszyły międzypartyjnemu dialogowi (?), bo przecież nie poważnym negocjacjom. A przeciwnik to widzi i wyciąga wnioski dla siebie. Szczególnie, że na czele rządu stoi w tej chwili żelazny wykonawca, nawykły do efektywnej pracy po kilkanaście godzin na dobę.

Kaczyński może się jeszcze cofnąć, pomny błędu, jaki zrobił w 2007 roku, stawiając – wtedy niepotrzebnie – wszystko na jedną kartę. Różnica jednak jest taka, że ma trzykrotnie silniejsze karty w ręku i narastający problem z artykułem 7. Albo się wyraźnie cofnie – czego nienawidzi – albo musi szukać ucieczki do przodu, pokerowej zagrywki, które dla odmiany uwielbia. A wtedy niech Bóg ma nas w swej opiece!

fot. Wikimedia/Mateusz Kudła

Spotkania w Polsce w sprawie prawyborów – zobacz, gdzie będziemy – tutaj.
 

47 komentarzy do “Wybory przedterminowe w maju?

  • 12 stycznia, 2018 o 03:52
    Bezpośredni odnośnik

    Pisałam komentarze w „Jesiennym puczu..”. Nie dostałam odpowiedzi – czemu ruchy społeczne nie zawiążą partii i nie zaszantażują opozycję parlamentarną. Mniejszość, która wymusza na większości, na ich strukturach, na ich budżecie. Opozycja potrzebuje Kaczyńskiego, nie demokracji, rozmemłania, imposybilizmu tfu… Opozycja potrzebuje gwardii, która weźmie ich za pysk, bardzo nieładnie. Szantażem, oj, bardzo nieładnie. Czemu nie chcecie i czemu w Siebie nie wierzycie?

    Bardzo podoba mi się Katarzyna Lubnauer. I w innych okolicznościach, w innej Polsce pobiłaby na łeb Tuska. Sama o tym nie wie. Posłuchajcie jej rozmowy ze Sroczyńskim w toku, czy ostatniej rozmowy z Jankowskim w radiu 24. Od 3 lat pracuję w domu i słucham polityki od rana do wieczora. I ona gada. Być może jej to zaniknie. I to, co ma ułoży w partyjnym szeregu.W szeregu polegnie. W każdym razie w tym pierdolniku ma skromne szanse się rozwinąć.

    Ja rozumiem nieposłuszeństwo obywatelskie i protesty jako wychowywanie klasy politycznej. Dlatego ne rozumiem czemu szantaż partii rządzącej jest chwalebny, a na szantaż opozycji brak paliwa.
    Szpaństwo Obywatele, jak to powiedział znajomy „na inny rząd nie zasłużyliśmy, innego byśmy nie docenili” Taki właśnie się nam podoba. Nawet jeśli sondaże są wyjechane to dokładnie wiecie, że to poparcie jest. Taki rząd właśnie chcemy, my Polacy, MY, MY, dopóki NAM się nie znudzi. Prawda?
    Potrzeba kolejnych 4 lat, aby inflacja dała popalić, izolacja dała się we znaki i wróciła Beatka. No to czekajmy 🙂 Kaczka ma jedną zaletę – nie ma biegu wstecznego, a jak to mówią Muminki ” Przyszłość jest nieznana i to mnie uspakaja”.

    Odpowiedz
    • 12 stycznia, 2018 o 13:23
      Bezpośredni odnośnik

      Z wielu powodów uważałem, że niezupełnie to nowe partie są nam najpotrzebniejsze — raczej nowe reguły politycznej gry (w tym głęboka reforma prawa o partiach politycznych) i nowa umowa społeczna. Chciałbym wiedzieć, że do gruntownej przebudowy jest nie tylko model działania partii, sądów, mediów itd., ale i prawa kobiet — i w każdej z tych kwestii proponowałbym raczej debatę, solidny namysł i kilka konkurencyjnych propozycji z możliwością konsensusu, zamiast prezentowania gotowych rozwiązań reklamowanych jako najlepsze lub jedynie słuszne. Natomiast ruch obywatelski ma zadania inne niż partia — wolno mu organizować dyskusję, a nie być w niej stroną, powinien narzucać standardy i strzec bezkompromisowo najbardziej podstawowych wartości.

      Wszystkie te zastrzeżenia będzie można sobie wsadzić w kieszeń, jeśli Kaczyński doprowadzi do przedterminowych wyborów i będziemy na 30 dni na zarejestrowanie komitetów wyborczych… Przynajmniej na taką okoliczność rzeczywiście warto myśleć — choćby w awaryjnym planie — o politycznej reprezentacji. Jestem przekonany, że Obywatele RP z tego placu boju nie zwieją…

      Odpowiedz
  • 12 stycznia, 2018 o 07:01
    Bezpośredni odnośnik

    Też tak uważam. Wobec postępującej kompromitacji i rozkładu „starych” partii (PO, PSL, SLD) i dziecięcych drgawek N, niezbędna jest nowa partia obywatelska, nowa ideowo, programowo i przede wszystkim personalnie. Można to połączyć z prawyborami, ale – żeby było jasne – w sejmikach będzie to oznaczało konfrontację listy obywatelskiej z partiami, bo te – w krótkiej perspektywie – nie zgodzą się pod żadnym pozorem na prawybory. Stanowią one zaprzeczenie całej ich dotychczasowej praktyki, w której dobre miejsce na liście to wyłączna prerogatywa szefa. Na tym polega jego trzymanie ludzi krótko za pysk, to cała filozofia partii i ich obecnych statutów. Cała dyskusja okaże się akademicka, jeżeli Kaczor rzeczywiście zdecyduje się na wybory wiosną. Na wszystko zabraknie czasu, nawet „stare” partie mogą nie zdążyć ułożyć koalicji.

    Odpowiedz
    • 13 stycznia, 2018 o 00:44
      Bezpośredni odnośnik

      Ja tak uważam niezupełnie — podkreślając częściową zgodę.

      Przede wszystkim partie nie dlatego tak bardzo rozczarowują i na tyle chorób cierpią, że ludzie w nich do kitu, bezideowi, niezbyt lotni, raczej płynni itd. Partie mamy takie, jakie sobie wychowaliśmy. I nie jest to narzekanie na niedorozwój społeczeństwa obywatelskiego — bo ono (nierozwinięte, fakt) rozwinęło się po prostu tak, jak mogło, wziąwszy pod uwagę historyczne uwarunkowania. Narzekam na ustrój partii — kompletnie anachroniczny, do natychmiastowej zmiany.

      Jest takich zadań ileś — sądy, media, spółki skarbu państwa, korpus urzędniczy, bardzo poważny, potwornie trudny na globalną skalą i konstytucyjnie fundamentalny problem oświaty i edukacji, ale i kilka fundamentalnych kwestii społecznych, w tym prawa kobiet i regulacje dotyczące polityki socjalnej. To moim zdaniem są zadania dla konstytuanty. Partie powinny mieć głos. Każda może i powinna proponować rozwiązania. Natomiast żadna partia — żadna partyjna większość — nie ma prawa być sędzią w żadnej z tych spraw. Są zbyt doniosłe, mają konstytucyjną rangę, powinny mieć mandat szerszy niż zwykłą (a nawet konstytucyjna) większość w parlamencie. Partie — wszystkie, bez wyjątku — mają tu ogromne grzechy na sumieniu i nie mogą być… Cóż — sędziamy we własnej sprawie.

      To powinien więc być w jak największym zakresie konsensus — umowa społeczna powszechnie szanowana i respektowana. To część powodów, dla których uważałem, że ruchy obywatelskie — właśnie stroniące od partyjnych języków i programów — powinny odegrać decydującą rolę w określaniu kształtu Polski po PiS. Komitety Obywatelskie — jakoś tak.

      No, tyle logika celów i metod, a teraz realia… Realia są takie, że konstytuanta grozi nam PiS-owska, bo przyspieszone wybory, większość konstytucyjna itd. Wyborcy zbrzydzeni partiami opozycji (o PiS mówić nawet nie chcę) oczekują nowej partii. Niezależnie od wszystkich możliwych wad tego pomysłu — a mógłbym je wymieniać godzinami — zapotrzebowanie społeczne jest realnym faktem i wypada zacząć go brać pod uwagę. Trudna decyzja.

      Gdyby zwołać programowy kongres Obywateli RP — za czym optuję — prawdopodobnie przeważyłaby również wśród nas prosta droga — potrzebujemy partii z silnym i wiarygodnym przywództwem, z klarownym programem przeprowadzenia Polski spod władzy PiS, z pominięciem patologii, których nie brakowało poprzednio, do jakiejś europejskiej wizji cywilizacyjnej. Gadania o poszukiwaniu nowych, wciąż nieznanych paradygmatów nikt — obawiam się — nie kupi.

      Jeśli więc partia, to — z przeproszeniem wszystkich — nowego typu 😉 Jeśli program, to konstytuanta — projekt nowej umowy społecznej. I trudny moment — trzeba precyzyjnie określić listę fundamentalnych spraw do uzgodnienia z Polakami i rozwiązania. Moim zdaniem — z zakreśleniem przestrzeni możliwego wyboru, z uczciwym komunikatem, między jakimi opcjami wybieramy i co każda z nich znaczy. Nie z gotowymi propozycjami rozwiązań — w każdym razie nie we wszystkich sprawach. Bo gra idzie o to, żeby rzecz uzgodnić. Tak, by jej nikt nie śmiał kwestionować. Trudna sprawa znowu — no, przynajmniej niech nikt nie kwestionuje fundamentów wspólnego państwa zaraz 😉

      Odpowiedz
  • 12 stycznia, 2018 o 12:25
    Bezpośredni odnośnik

    Idea prawyborów jest znakomita pod każdym względem na długi marsz. Obawiam się jednak, że z jednej strony Kaczyński gwałtownie przyspieszy, prąc do większości konstytucyjnej, a z drugiej ludzie zażądają realnego przywództwa i sprawczej woli politycznej tu i teraz. W każdym przypadku Obywatele muszą mieć dobry społeczny, żeby nie przegapić szansy. Społeczny żywioł, jak już ruszy, uzyskuje własną dynamikę, nad którą ciężko – i to ogromna sztuka – jest zapanować. Oczekiwania ludzi są ogromne i jednoznaczne – dajcie nam wodza, dajcie nam naszego Kaczyńskiego – nie chcemy dłużej przegrywać i to jeszcze w tak upokarzający sposób, właściwie bez walki.

    Odpowiedz
    • 12 stycznia, 2018 o 12:30
      Bezpośredni odnośnik

      Ano właśnie „dajcie nam wodza, dajcie nam naszego Kaczyńskiego”… Podobne instynkty kazały ludziom wdeptywać nas w ziemię, kiedy nas (jak to już dawno było…) wykluczano z KOD. Strasznie trudno jest pamiętać o tych żywiołach, jako o społecznym fakcie, z którym trzeba się liczyć, a nie tylko marudzić…

      Odpowiedz
  • 12 stycznia, 2018 o 12:37
    Bezpośredni odnośnik

    https://scontent.fwaw3-1.fna.fbcdn.net/v/t1.0-9/22552573_2067530056801556_6010235765992635638_n.jpg?oh=cd15813536e9a5b8852d13fc87d9a777&oe=5A660513

    Prawdziwym ośrodkiem władzy w Polsce jest Episkopat !
    Rydzyk, to tylko bulterier biskupów !
    Kaczyński, Duda, Morawiecki, Szydło, to marionetki kościoła w rękach biskupów, władców Polski !
    Dotychczasowe protesty pod Sejmem, Pałacem Prezydenckim, Sądami, URM, siedzibami PiS niewiele dały, gdyż za plecami Kaczyńskiego i PiS stoją biskupi !
    Najwyższy czas przenieść miejsce protestów pod Episkopat i Kurie Biskupie w celu zaprotestowania przeciwko łamaniu Konstytucji przez hIerarchów KK i mieszaniu się duchownych do polityki !
    Efekt murowany, na 100% !!!!!!!!!!!!
    Czy znajdą się odważni ?

    Odpowiedz
  • 12 stycznia, 2018 o 17:24
    Bezpośredni odnośnik

    To może tak. Bezpartyjny Blok Samorządowy piastuje się na trzecim miejscu. Gdyby tak dołączyć chętnych do polityki do współpracy, aby pod tym szyldem również inni bezpartyjni z ruchów społecznych mogli występować. Pomimo, że niewiele jest o nim informacji, obejmuje póki co tylko 9 województw (jak wyczytałam) to sondażowo stoi na tyle dobrym miejscu, aby być traktowany jako poważny konkurent dla partii. Jeśli wsparcie ruchów społecznych i zaangażowanie w ten blok byłoby duże, możne wymusić na partiach, a właściwie jednej partii PO jakieś zachowanie typu: Chcecie wystawić tu swojego kandydata. Jesteśmy gotowi wycofać swojego pod warunkiem, że zrobimy sondaż poparcia dla kandydatów na tym terenie i wszyscy zobowiążą się do wsparcia tego kandydata z opozycji, który będzie na pierwszym miejscu. I nie mówię tutaj o sondażach, z którymi mamy na co dzień do czynienia, ale o takich badaniach jakie prowadzi prof Ruszkowski http://tiny.pl/gd44c Przy okazji może odkryłby sposób na dotarcie do elektoratu Pisu zadając jakieś dodatkowe pytanie. Nie wiem czy bredzę, czy nie, ale mam wrażenie, że jesteśmy w jakiejś kompletnej inercji. Jakby wir wciągał bezwładne kłody.

    Odpowiedz
    • 13 stycznia, 2018 o 00:54
      Bezpośredni odnośnik

      Sondaże zamiast prawyborów proponowano. Jako rozwiązanie modelowe / systemowe, nie bardzo rozumiem. Mówi się, że to prostsze. No — to jest dopiero trudne. We wszystkich gminach sondaże? Mierzące poparcie każdego z lokalnych kandydatów. Wójta w mojej gminie? Czegoś takiego nikt nie widział i chyba wiem, dlaczego. To gigantyczne przedsięwzięcie. Nie „zrobi się samo”, jak prawybory, czyli siłą ludzi i ich zorganizowanych lokalnych środowisk. To musiałoby być zamówione, zlecone profesjonalistom i precyzyjnie, w kontrolowany sposób przeprowadzone, bo — pamiętajmy — sondaże mają ograniczoną wiarygodność. Nawet gdyby udało się to przeprowadzić, mielibyśmy statyczny obraz — kompletnie nie biorący pod uwagę starć kandydatów w kampanii wyborczej itd. Moim zdaniem — słabo, choć kilka zalet takie rozwiązanie by miało.

      Co zaś do dotarcia do elektoratu PiS. To jest problem o krytycznym znaczeniu. Dodałbym jeszcze postulat dotarcia do części niegłosujących wyborców. Znam przykłady pytań, na które wyborcy po obu stronach dzisiejszego już niemal wojennego konfliktu (zaklinam rzeczywistość i nie chcę powiedzieć „niemal krwawego”) odpowiadają wręcz identycznie. To są pytania o partie polityczne, rolę partyjnych bossów i akceptowalny demokratyczny standard partii. Czy lubimy dyscyplinę partyjną, czy może wolelibyśmy, żeby posłowie słuchali swoich wyborców? Czy partiom wolno mieć majątek? Czy dopuszczamy „spadochroniarzy”. Itd. Te kwestie są bardziej skomplikowane i zniuansowane niż je tu „wiecowo” przedstawiam — wiem o tym. Ale to jest kierunek, w którym bym szedł — w poprzek dzisiejszego podziału.

      Odpowiedz
  • 12 stycznia, 2018 o 19:37
    Bezpośredni odnośnik

    Prędzej czy później ludzie wymuszą powołanie nowego ruchu, postępująca autokompromitacja w parlamencie tylko ten nieuchronny proces przyspiesza. Wymuszą w emocjonalnej i nieco dziecinnej formie („Dajcie nam wodza”, itp.), jednak do bólu racjonalnie. Partie sejmowe mogą zebrać połowę potencjału wyborczego antyPiSu, jeżeli nie znacznie mniej. Reszta pójdzie w rozkurz, najczęściej w absencję i reakcje ucieczkowe. Potrzeba mądrego i kompetentnego przywództwa jest najbardziej naturalna wśród grupowych zachowań, nikt tego nie zmieni. Obywatele RP muszą robić swoje, ale – jak ujął to wyżej pan Janusz – zachowując maksymalny słuch społeczny. W którymś momencie – może to być szybko niestety – staną przed twardym wyborem. Dodajmy, że wszystkie sondaże – na „naszej” ścianie zachodniej – dają większość wspólnej liście Po/N/SLD tylko z komitetem bezpartyjnych samorządowców (użyła tego przykładu Ula). Co to znaczy? Że już teraz Schetyna wprost zależy od żywiołu obywatelskiego, na dziś – BS Roberta Raczyńskiego – mocno prawicowego.

    Odpowiedz
  • 12 stycznia, 2018 o 20:00
    Bezpośredni odnośnik

    Właśnie staram się to dosyć niezdarnie wymusić na Pawle Kasprzaku, a minutę temu na lidera namaścił go Frasyniuk.

    Odpowiedz
    • 13 stycznia, 2018 o 01:14
      Bezpośredni odnośnik

      Spokojnie, bardzo proszę. Namaszczenie Frasyniuka ma dla mnie samego znaczenie — owszem — ogromne, ale ono przecież nie tworzy faktu. Nie mam buławy przywódcy ruchu tylko dlatego, że Władek tak powiedział, choć to jest aż Władek.

      Abdykować nie zamierzam — jak trzeba, to trzeba, w końcu sam się w to władowałem. Wiem także niestety, jak strasznie słaba jest konkurencja. I wreszcie widzę — choć mnie to wciąż zaskakuje — jakim autorytetem cieszy się znak Obywateli RP, a w tych sprawach chodzi przede wszystkim o wiarygodność.

      No, miarę należy jednak znać…

      Konieczność lidera niezbyt mi pasuje — z ideowych powodów. Kongres programowy jest cholernie pilnie potrzebny. Obywatelom RP — natychmiast. Zaraz potem być może — szerszemu ruchowi obywatelskiemu. Kto został na placu? Z ruchów obywatelskich? Zbierać je wszystkie? Łączyć? Federalizować? Tworzyć koalicję? Kurczę, próbowaliśmy…

      Otwarcie nazywając rzeczy po imieniu. Chodzi o KOD. Mam instynkt koncyliacyjny — nie ekskluzywistyczny. KOD jest nie do pominięcia — nawet, gdyby ktoś chciał. Tyle, że np. z kobietami z OSK porozumiewamy się bez najmniejszych problemów, uzupełniając się wzajemnie, dopasowując do siebie, szanując odrębności również w celach — nawet jeśli się one znajdą na kursach kolizyjnych, bo i tak się zdarza. Akcja Demokracja to jeszcze inny rozdział, ale dialog z nimi — taki, z którego wynika współdziałanie — jest czystą przyjemnością. Jest ileś takich organizacji i ruchów. Zarząd KOD natomiast — bez zbliżania się do jakichkolwiek ocen — to jednak zupełnie inne doświadczenia. Na czysto operacyjnym poziomie, kiedy się spotykaliśmy na tych samych protestach np. w sprawie sądów, cele miewaliśmy diametralnie różne, często kolidujące. Nie oceniam tego — jeszcze raz to zaznaczam. Nie próbuję orzekać „czyje ważniejsze” — po prostu mówię o różnicach bardzo zasadniczych. I o wynikającym stąd pytaniu, czy Obywatele RP mają się „posuwać”, żeby spełniać oczekiwania KOD?

      Proszę wybaczyć te uwagi, ale po to wyłącznie je tu czynię publicznie, żeby coś o „namaszczeniu” przez Władka powiedzieć ważnego, bo to umyka, choć jest oczywiste. Nawet gdyby Władek miał władzę namaszczania skutecznego, to przecież nie namaścił mnie na lidera KOD. Zarząd Główny nie posłucha. Jeszcze by tego brakowało 😉

      Odpowiedz
  • 12 stycznia, 2018 o 20:08
    Bezpośredni odnośnik

    To jest trochę wmuszanie dziecka w brzuch – tak jak Nowacka wymusza na kunktatorach z PO i N zachowania liberalno-lewicowe, tak ludzie będą wymuszać na ORP zachowania polityczne, których ruch do tej pory unikał, w naturalny sposób zresztą. Z czego to wynika? Z kompletnego braku laku. W sejmie nie ma partii lewicowej (i nie wiadomo, czy będzie), europejscy i liberalni Polacy nie mają wodza. Radziłbym to uszanować i poważnie potraktować.

    Odpowiedz
  • 12 stycznia, 2018 o 20:11
    Bezpośredni odnośnik

    My tu sobie gaworzymy, a przed chwilą Frasyniuk oświadczył czterem milionom widzów Kolendy-Zaleskiej, że jego kandydatem na wodza narodu polskiego jest Paweł Cezary Kasprzak. Jak się wyraził – człowiek mądry, z białą różą, szukający porozumienia.

    Odpowiedz
  • 12 stycznia, 2018 o 21:33
    Bezpośredni odnośnik

    Skoro Frasyniuk namaścił, to dyskusja skończona. Dodajmy jeszcze, że Kolenda zmusiła go do wskazania wodza w imieniu milionowej publiczności, strasząc, że jak nie wskaże, będzie musiał tę funkcję objąć sam. Bojąc się Magdy Władysław powiedział, co powiedział. Alea jacta est.

    Odpowiedz
  • 12 stycznia, 2018 o 21:41
    Bezpośredni odnośnik

    Januszu, ale co uszanować i poważnie traktować? Również wzywanie do przedterminowych wyborów czy protesty są wymuszaniem na drugiej stronie określonego zachowania. Przecież tu chodzi o skuteczność. Nikt nie ma pomysłu albo ochoty na skuteczne działanie, wszyscy zajmują się wymuszaniem. Elektoraty swoim poparciem lub jego brakiem również wymuszają. Ech…

    Odpowiedz
  • 12 stycznia, 2018 o 22:10
    Bezpośredni odnośnik

    Alea iacta est. Władysław z właściwym sobie wdziękiem i dezynwolturą wyczuł moment. Społeczne ucho i wyczucie to on akurat ma. To nie znaczy wprawdzie, że Paweł Cezary (właściwie, jak słyszymy, odwrotnie), jutro zostanie liderem opozycji, a pojutrze premierem. Znaczy natomiast, że powszechnych oczekiwań społecznych nie warto (nie wolno?) lekceważyć. Ja (pomimo głębokiej wiary w prawybory w długim marszu) odruchowo zgadzam się z Ulą, bo myślę w głębi ducha – a właściwie czuję – identycznie. Żywioł i tak popłynie swoim korytem, szkoda się przesadnie wymądrzać. Ulu – skuteczność przychodzi teoretycznie w wyniku ciężkiej i konsekwentnej pracy – w praktyce w wyniku decyzji opatrzności. Np. wielki strateg Kaczyński w wielu prognozach i diagnozach jest kompletnym kretynem, jednak jedno wyczuł i opanował perfekcyjnie: polskie straszne kompleksy i skryte marzenia.

    Odpowiedz
  • 12 stycznia, 2018 o 22:12
    Bezpośredni odnośnik

    Ulu, poważnie potraktować trzeba powszechne społeczne oczekiwanie na sensowne, nieskorumpowane i nie małostkowe przywództwo. To dokładnie miałem na myśli.

    Odpowiedz
  • 12 stycznia, 2018 o 22:21
    Bezpośredni odnośnik

    No to masz, Pawle Kasprzaku, swój „namysł i pogłębioną debatę”!

    Odpowiedz
  • 12 stycznia, 2018 o 23:00
    Bezpośredni odnośnik

    Ponieważ jestem kobietą, a więc istotą przyziemną i praktyczną, pytam się o puentę. Co, Frasyniuk jest postarzałym kretynem, a wy sobie z tego jaja robicie?! Miliony ludzi traktują to kurwa całkowicie na serio. Świetnie się bawicie? To długo nie potrwa.

    Odpowiedz
  • 12 stycznia, 2018 o 23:11
    Bezpośredni odnośnik

    Błagam Aniu! Przecież robimy se jaja wyłącznie z rozpaczy. Nie czujesz tego klimatu straceńców? Zresztą niech się Kasprzak wytłumaczy, skoro już jest delfinem. Fakt, że ten głos Władka to w istocie głos oczywistej rozpaczy.

    Odpowiedz
  • 12 stycznia, 2018 o 23:16
    Bezpośredni odnośnik

    Potraktujcie panowie głos Ani, która akurat w naszych dyskusjach uczestniczy regularnie, jako memento. Przywództwo polityczne może być tematem lepszych czy gorszych żartów, jeżeli jest. Jeżeli go nie ma, nie ma nic. Dosłownie.

    Odpowiedz
  • 12 stycznia, 2018 o 23:28
    Bezpośredni odnośnik

    Nie kończmy proszę naszej refleksji w tonie złowrogo-grobowym. Najbliższe miesiące pokażą, co jesteśmy warci. Dajmy sobie i Panu Bogu szansę.

    Odpowiedz
  • 12 stycznia, 2018 o 23:33
    Bezpośredni odnośnik

    Paweł Kasprzak został przez Władysława namaszczony na naszego Emanuella Macrona, wprawdzie trochę starszego wiekiem ale jest to jakiś pomysł na nowego lidera. Dotychczasowi parlamentarni kapitulują przed PiS-em już przed wejściem do szatni. Kaczor po ostatnich wydarzeniach w Sejmie poważnie myśli o wcześniejszych wyborach. Także ostatni dzwonek, zakasać rękawy i brać się do roboty, a przede wszystkim iść na wybory i to hurtowo. Niech chociaż raz w historii po 1989 r., frekwencja przekroczy magiczne 60% PiS będzie miał wtedy problem.

    Odpowiedz
  • 12 stycznia, 2018 o 23:52
    Bezpośredni odnośnik

    Terror manipulacji sondażowych działa w najlepsze. Nie sądzę, aby PiS mógł liczyć na większość konstytucyjną, a tę absolutną mógłby nawet stracić, którą zyskał zupełnym fartem i prawem kaduka.

    Przypomnę, że na PiS głosowało 36% „wyborców” a absolutna większość wynikła z wywalenia do śmiecie 2,5 miliona głosów (16% „wyborców”), z tego 1,7 miliona głosów należało do SLD (jako ZLEW), któremu zabrakło do przekroczenia 8% progu około 30-50 tys głosów.

    Takiego farta to można mieć w ruskiej ruletce ale raz na 30 lat. Tylko kompletne załamanie i marginalizacja „opozycji” może dać PiS-owi powtórne zwycięstwo. A „wyborcy” w Polsce są wbrew pozorom bardzo kapryśni i nieobliczalni. I tak nie mają wyboru, więc „wybierają” raczej dla rozrywki, żartu, złośliwości, przekory, dla wyrażenia ogólnej odrazy do polityki i państwa w ogóle. Racjonalne planowanie decyzji „wyborców” jest racjonalnością gry w „rosyjską ruletkę”. Nie sądzę żeby PiS uwierzył w sondaże i ryzykował utratę całkowitym fartem niezasłużenie zdobytej absolutnej władzy. Nie powtórzy chyba błędu z 2006, kiedy się również kompletnie przekalkulował.

    Odpowiedz
  • 13 stycznia, 2018 o 00:03
    Bezpośredni odnośnik

    Nie rozumiem złości Ani. Rozpisywałam się jak głupia w „Jesiennym puczu..” o koalicji pozaparlamentarnej w takiej formie, która skutecznie byłaby w stanie wziąć za pysk partie. Nie potrzeba lidera z ambicjami objęcia fotela. Potrzeba takiej formy działania i thin-tanku, która będzie skuteczna do odsunięcia Pisu i ogarnie pierdolnik po jej rządach pozostawiony albo będzie miała narzędzia potrafiące zmusić partie do jego ogarnięcia.
    Jak patrzę na tłumaczenia po głosowaniu polityków, w tym mojej ostatniej nadziei Lubnauer…. to jakbym znowu słuchała Petru po Maderze. Sposób działania słonia. Reakcje na kryzys są gorsze od źródła tego kryzysu. Przecież Gasiuk powinna w te pędy zrezygnować ze swojej funkcji. A źródłem kryzysu jest granie pod publikę jakoby liberalizacja prawa była na sztandarach N, kiedy nigdy nie była w ich programie. Tak się kończy kiedy chce się powiększyć elektorat o nośne aktualnie hasła. Nie na temat, sory, ale ulało mi się z żalu.
    Paweł Kasprzak jest autentyczny i to jest ta największa różnica od partyjnych zagrywek, przez które frekwencja Benedykcie wcale nie musi przekroczyć. 60%

    Odpowiedz
  • 13 stycznia, 2018 o 00:12
    Bezpośredni odnośnik

    Tu nie chodzi o moje emocje, bo one są banalne. Jeżeli większość naszego elektoratu czegoś bardzo chce, a chce całkowitej zmiany i nowej wartości w miejsce całkowitego oszustwa Tuska i jego żałosnej Schetyny/popłuczyny, to trzeba to przynajmniej poważnie potraktować. Jeśli i tu mamy do czynienia z impotentami, czarno to wszystko widzę. Bo w coś trzeba wierzyć, prawda?

    Odpowiedz
  • 13 stycznia, 2018 o 00:21
    Bezpośredni odnośnik

    W tej chwili frekwencja 60% byłaby dla nas zabójcza. To Rydzyk, kluby Gazety Polskiej i parafie odrobiły zadanie domowe, myśmy jeszcze palcem nie kiwnęli. Co do sedna przekazu Ani – na razie nie mamy żadnej wiarygodnej odpowiedzi, chociaż dupy z pewnością nie damy. Impotenci? Niech każdy po 50-tce mówi za siebie, to przecież bolesny temat. Z całą pewnością jako ludzie honoru żywi nie zejdziemy z pola.

    Odpowiedz
  • 13 stycznia, 2018 o 00:29
    Bezpośredni odnośnik

    Jesteś Pawle optymistą.
    Pesymista mówi do optymisty:
    – Gorzej już być nie może.
    Na to optymista:
    – Oj może, może….

    Odpowiedz
  • 13 stycznia, 2018 o 00:33
    Bezpośredni odnośnik

    Ja tam wierzę w głęboki a niespodziewany przełom. Tak zawsze było z nami, nieszczęsnymi Sarmatami.

    Odpowiedz
  • 13 stycznia, 2018 o 00:36
    Bezpośredni odnośnik

    Dowódcy Sarmatów muszą być teraz odrobinkę lepsi niż ci z Powstania Warszawskiego. Sam jestem ciekaw, co nastąpi.

    Odpowiedz
  • 13 stycznia, 2018 o 01:19
    Bezpośredni odnośnik

    Dobra, git — Frasyniuk Frasyniukiem, pomazaniec, cóż… Kongres trzeba robić gazem!

    Odpowiedz
  • 13 stycznia, 2018 o 10:01
    Bezpośredni odnośnik

    Też tak myślę. Trzeba poważnie porozmawiać z Obywatelami o polityce, niczego nie ukrywać, zagrać w otwarte karty. Demokracja uczestnicząca to straszna rzecz, ale taki Kuroń świętej pamięci to uwielbiał i potrafił sobie znakomicie poradzić.

    Odpowiedz
  • 13 stycznia, 2018 o 10:07
    Bezpośredni odnośnik

    Jest też możliwość, że ta pogłoska o przedterminowych wyborach to rozmyślne wpuszczanie nas na minę. To też należy brać poważnie pod uwagę. Zrobimy jakieś nerwowe ruchy, porzucimy prace nad prawyborami (moim zdaniem realnym zagrożeniem dla PiS) i skompromitujemy się.

    Odpowiedz
    • 13 stycznia, 2018 o 13:33
      Bezpośredni odnośnik

      Słuszna uwaga. Ta plotka ma znamiona akcji w rodzaju „dezinformacji, dywersji i sabotażu”.

      Polska to dziwny kraj, w którym pijani prezydenci kraju rozjeżdżają regularnie na białych pasach pijane zakonnice w ciąży. Więc nie warto przejmować się sondażami i plotkami.

      A prawybory, jeśli brać je na poważnie, należy zacząć przygotowywać już, aby jako tako zdążyć za dwa lata a poważnie ruszyć za lat sześć.

      Prawybory, jeśli brać je na poważnie, nie powinny być traktowanie akcyjne, jako jednorazówka np. by odsunąć PiS od władzy, lecz jako trwała idea i instytucja obywatelska mająca na celu:

      a) oddolnego upodmiotowienia obywateli poprzez nadanie im minimalnego lokalnego wpływu na dobór i wybór kandydatów

      b) stworzenia stałej instytucji kontroli i rozliczania wybrańców z ich publicznej działalności w centrum

      c) stworzenie stałej bazy infrastrukturalnej i kadrowej w skali całego kraju dla przeprowadzania prawyborów i procesów kontrolnych

      d) stworzenie modelu, wzorca, standardu, prototypu demokratycznej procedury do którego mogłyby się odwoływać inne organizacje obywatelskie i partie polityczne

      Trochę przypominają mi się tutaj duże amerykańskie partie, które nie są partiami politycznymi w europejskim znaczeniu i stylu, lecz są raczej luźnymi stowarzyszeniami obywateli (elektorów rejestrujących się do udziału w prawyborach) mających w zasadzie jedynie na celu wybór w swoich lokalnych warunkach najlepszych kandydatów na stanowiska publiczne reprezentujących ogólnie zdefiniowane bloki światopoglądowe. Co ciekawe, w USA prawybory partyjne mają charakter otwarty, to znaczy, że każdy obywatel może się rejestrować jako elektor biorący udział w prawyborach, a co więcej każdy nawet spoza partii może w nich kandydować.

      Takie prawybory, a w przypadku USA całe partie polityczne, ja nazywam prywatnie „zinstytucjonalizowaną formą pospolitych ruszeń” w celu doboru najlepszych kandydatów. Kto wie, czy taki model nie byłby do rozważenia i potraktowania jako punkt wyjścia dla pomysłu prawyborów lansowanym przez Obywateli RP. Trzeba jednak też pamiętać o paru zasadniczych różnicach i je przy tym uwzględnić.

      Odpowiedz
  • 13 stycznia, 2018 o 13:18
    Bezpośredni odnośnik

    Niczego nie porzucimy, będziemy pracować pełną parą. Sprawa rozstrzygnie się przecież w ciągu dwóch tygodni.

    Odpowiedz
  • 13 stycznia, 2018 o 17:15
    Bezpośredni odnośnik

    Odpowiem na odpowiedzi Pawła razem, bo nie ogarniam biegania po wątkach.

    Badanie, nie- sondaże. Dla ciekawości zamieszczam takie badanie sprzed 2 lat http://tiny.pl/g4jrn , elektorat Pisu ma najmniejszą spójność z linią partii, jak i też najwięcej sympatyków wśród nie głosujących. Ciekawe, prawda? Chociaż oczywiście mogło się to zmienić po 2 latach zmasowanej propagandy i porażek opozycji.

    Jeśli chodzi o stworzenie nowego tworu politycznego, który byłby skuteczny. Najlepiej by było jakby partie wpisywały się na listy tworzone przez ten nowy ruch, zobligowane do realizacji jego postulatów i jeszcze za to płaciły z własnych budżetów. Nie ma innej możliwości jak zagrożenie ich bytom. Wredne, lansiarskie, gadające głowy wrażliwe na jeden jedyny czynnik – sondaże poparcia. To, czego potrzebują to odzyskać wiarygodność. Oczywiście dla takich ludzi jak Petru czy Schetyna nie ma ratunku, dla Razem niestety również. Pewnie lepsze byłyby bloki lewica, centrum, prawica, ale obawiam się, że nie ma ani czasu, ani takiej przestrzeni, w której wykluwać miałyby się jakieś bloki.
    Kobiety, Obywatele i Akcja Demokracja rozumiem, że są w stanie się porozumieć. Może IP i Zieloni, OSA ? Niech założą więc partię, w której władzach będą przedstawiciele tych ruchów, ale jako organizatorzy, nie potencjalni politycy. Następnym krokiem jest coś, co Ty nazywasz konstytuantą. Dla mnie jednak pewne minimum demokratyczne jest wspólną podstawą do przywrócenia państwa prawa, zmiana przepisów o partiach ( budowa instytucji i mediów, szkoła i ochrona zdrowia. Zapewne można by dołączyć odbudowę resortów siłowych, służb itp) Chodzi o pewne minimum, które ma sprawić, że państwo zacznie działać po prostu i nie będzie powodem debaty, szukania rozwiązań po przejęciu władzy, a minimum programowym niezbędnym do prawidłowego działania państwa. I teraz jest miejsce na debaty, konferencje, videostramy z dyskusji. Tu jest również miejsce na informacje, które bazują na faktach i dostęp do nich które mogą też edukować. Najtaniej przez internet, ale może za jakiś czas w formie papierowej (?) Sięganie do ustaw wrzuconych do zamrażarki, tworzenie nowych, sięganie po ekspertyzy poprzez posłów, które mają je finansowane z budżetu. Wszelkie sprawy światopoglądowe oraz wprowadzenie zmian w konstytucji to stworzenie pytań referendalnych. Zaprosić wszystkich do debaty. A potem zaprosić wszystkich na listy, którzy zobowiązują się do realizacji tego minimum. Potem mogą się dowolnie dzielić.
    Pisałam o tym rok temu, teraz na samorządowe nie ma czasu i pomysłu. Jest jeszcze czas do parlamentarnych. Niewiele. Bo pewnie jakiś rok zajmie przygotowanie tego minimum. Założyciele nie muszą wpisywać się na listy, startować. Mogą być organizatorami. Nawet jeśli nie stworzy się tych list, partie staną okoniem w obronie swojej szlachetnej tożsamości, to sama debata i ustalenie minimum po pisie nikomu nie zaszkodzi, a te głupie partie wreszcie zajmą się czymś konstruktywnym zamiast reaktywnym. Zresztą obywatelskie ustawy opozycja może zgłaszać chociażby dla zmiany tematów medialnych, które są teraz tylko rządowe. Aby zaistniał świat poza pisem. Sam fakt zapraszania polityków od debaty nad konkretną sprawą, ta możliwość, że mogą się wylansować. A czy taka partia Akcja Demokracja ( bardzo podoba mi się ta nazwa, ale jak ma być powodem roszczeń praw autorskich to lepiej nie drążyć tematu) zdobędzie poparcie, szanse startu to jest właśnie ta decyzja opatrzności, o której mówił Paweł Kocięba – Żabski. Nawet teraz w samorządowych może starać się wymusić wspieranie jednego kandydata opozycji przez resztę i formę jego wyłonienia.

    Odpowiedz
  • 13 stycznia, 2018 o 18:33
    Bezpośredni odnośnik

    Chociaż….tych polityków to tak najchętniej na ostatnich miejscach 🙂 Ale myślę, że nie ma co kroić skóry na niedźwiedziu. Działać.

    Odpowiedz
  • 13 stycznia, 2018 o 18:44
    Bezpośredni odnośnik

    Uporządkujmy to troszkę, bo stare teksty Kasprzaka wprowadzają spory, a zupełnie niepotrzebny zamęt. Nie wolno – pod żadnym pozorem – nazywać konstytuantą zgromadzenia programowego ruchów obywatelskiej dobranych według zupełnie dowolnego klucza. Dowolnego, bo wynikającego wyłącznie z bieżącej konfiguracji: tych lubimy, tych nie lubimy, tamci nas nie lubią, a ci się nie lubią między sobą i się niechybnie pokłócą. To sugeruje (nie wprost, ale tak to interpretują Pawła antagoniści, których nie brakuje), że to Paweł Cezary będzie decydował o składzie takiej konstytuanty i jeszcze wyeliminuje z niej partie, gdyż ich nie poważa. To nie jest żadna konstytuanta, to jest zgromadzenie programowo-konsultacyjne ruchów x, y i z. Konstytuanta to zgromadzenie narodowe (sejm z senatem) wyłonione w wyniku wyborów – jak najbardziej z udziałem partii, w tym niewątpliwie PiSu – które weźmie na siebie (świadomie i demokratycznie) ciężar budowy nowego systemu polityczno-społecznego, oznaczające eo ipso również zmianę Konstytucji, czyli de facto uchwalenie nowej. Nie używajmy tego pojęcia w żadnym innym kontekście, bo sami ściągamy na siebie oskarżenia o anarchizm, nienawiść do partii, itd.

    Odpowiedz
  • 13 stycznia, 2018 o 19:24
    Bezpośredni odnośnik

    Ok. W takim razie ja tak daleko nie sięgam. Dodam jeszcze, że rok temu jako centrum oceniało się już 55% ludzi, prawica 30%, lewica 15% bodajże. W dużej mierze wynika to zapewne ze zmęczenia ludzi ciągłym antagonizowaniem i wzmożeniem emocjonalnym (osobiście dla mnie to wzmożenie jest bardzo drażniące zarówno z lewej jak i prawej). Aby jeszcze namieszać, właśnie oglądałam, mamy całą generalicję niezagospodarowaną. W Stanach ludzie po służbie wojskowej robią karierę polityczną i są bardzo szanowani. Tak tylko mówię…że ludzi zainteresowanych konkretnym projektem można znaleźć we wszystkich grupach zawodowych i społecznych, nawet jeśli chodzi tylko o doradztwo, a nie karierę polityczną.

    Odpowiedz
  • 13 stycznia, 2018 o 23:28
    Bezpośredni odnośnik

    Obywatele muszą jak najszybciej zorganizować kongres programowy. Materiały są, ale bardzo rozproszone i raczej publicystyczne. Zespół programowy chętnie przyjmie każdą sugestię, każdy materiał, a i pewnie podzieli się tym, co ma. To jest żywioł, może z czasem uda się go nieco okiełznać.

    Odpowiedz
  • 14 stycznia, 2018 o 00:24
    Bezpośredni odnośnik

    Oferuję wolontarystycznie swoje usługi przy drobnej grafice jeśli będzie taka potrzeba: ulotki, plakaty, broszury. Jeżeli porobicie jakieś działy, tematy, ogłosicie czego Wam potrzeba, chętnie się zaangażuje. Na lewicy też się coś szykuje, a na tłiterze Hołdysa, słucham relacji ze spotkania z Arłukowiczem z obywatelami w knajpie jak dyskutują jak zainteresować młodych polityką. Trzymam kciuki za wszystkich!!!

    Odpowiedz
  • 14 stycznia, 2018 o 01:52
    Bezpośredni odnośnik

    Ach…jest dobry moment wnieść stary projekt ustawy (tam były chyba 3 etapy) Lecha K. ” Cała puszcza parkiem narodowym”. Wyciągnąć i zebrać podpisy, (bądź duuużo bardziej ryzykownie przepuścić przez posłów) dołączyć jeszcze poprawki o myśliwych i do lex Szyszko. Moment jest dobry i z pewnością jest to coś, co łączy wszystkich. Dwie mniejsze puszcze też są wyżynane więc można złożyć taki komplecik.

    Odpowiedz
  • 14 stycznia, 2018 o 09:02
    Bezpośredni odnośnik

    To doskonały pomysł i bardzo na czasie, bo ministrowi Kowalczykowi niezręcznie będzie rozpoczynać urzędowanie od nowego konfliktu z ekologami. Może też chcieć odróżnić się czymś od poprzednika i – w ramach rekoncyliacji z Unią – uzyskać na to polityczną zgodę premiera i prezesa. Oni już wyraźnie kombinują układ puszcza tak, sądy – nie.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *