Wrocław. Obywatele RP na trasie Marszu Rotmistrza Pileckiego
Kilkadziesiąt osób wzięło w czwartek udział w Marszu Rotmistrza Pileckiego we Wrocławiu. Tuż przy trasie marszu z transparentem „Rotmistrz Pilecki nie dzielił ludzi ze względu na światopogląd i wyznanie” stanęli Obywatele RP
W ten sposób przypomnieli uczestnikom marszu (w tym Młodzieży Wszechpolskiej, której transparenty powiewały w pochodzie) i wrocławianom, jakimi wartościami kierował się rotmistrz Pilecki, że nie był nacjonalistą.
Wrocławski Marsz Rotmistrza Pileckiego zorganizowało Stowarzyszenie KoLiber Wrocław, Akademia Patriotów, Inicjatywa Historyczna oraz Stowarzyszenie Odra Niemen.
Kto zanotował jakieś przejawy nacjonalizmu, faszyzmu, ksenofobii wśród uczestników marszu?
Nie wiem, może „raz sierpem, raz młotem…” jest dla obywateli RP wezwaniem do przemocy…
Jest jak najbardziej wezwaniem do przemocy. Tak jak „śmierć wrogom Ojczyzny”.
Adamie, odpowiadam na Twoje pytanie: nikt z nas nie odnotował takich faktów, gdyby były to przecież z pewnością zostałyby ujęte w tekście, pod którym piszesz. Bardzo dobrze, że ich tym razem nie było.
I uważam, że również bardzo dobrze, że tam byliśmy w tej niewielkiej i niekonfrontacyjnej pikiecie.
Dość szczegółowo opisałam sytuację na fejsbuku. Tu prztoczę Ci fragmenty tego opisu:
Na głównym transparencie marszu widniał napis „trzeba dać świadectwo”. Calkowicie podzielając tę opinię stanęliśmy na trasie w bardzo dobrze widocznym miejscu przypominając maszerującym i przechodniom, że Rotmistrz walczył z faszyzmem, nie był nacjonalistą i nie dzielił ludzi ze względu na światopogląd i wyznanie.
Tym razem marsz był tak nieliczny (na moje wyczucie ok. 100 osób), że nawet nie zatrzymano ruchu i przeszedł chodnikiem naprzeciwko nas.
Nie zauważyliśmy haseł, które wymagałyby reakcji i zrobienia czegokolwiek ponad to, co zrobiliśmy.
Już przed przejściem marszu i po nim podchodzili do nas przechodnie ze słowami akceptacji dla naszego działania. Niektórzy prosili o wyjaśnienie, dlaczego (po co) tu stoimy i tych wyjaśnień udzieliliśmy. Podchodzili również uczestnicy marszu, czytali hasła i robili nam zdjęcia.
Nie doszło do żadnych incydentów, no może taki drobiazg, że niektórzy „dokumentaliści” chcieli nam robić portrety z odległości 20 centymetrów.
W sumie myślę, że to nasze działanie można potraktować jak zupełnie udaną akcję edukacyjną. 🙂
Mam nadzieję, że dzisiaj będzie podobnie, mimo że tym razem organizatorem jest międlar.