Wojna polsko – polska. Kto kogo dehumanizuje?

Trzeba unikać zachowań agresywnych wobec tych, z którymi się nie zgadzam, nie wolno odmawiać przeciwnikom szacunku jako osobom. Można myśleć i mówić, że błądzą, szkodzą Polsce, popierają niszczenie fundamentalnych wartości, ale nie, że są gorszymi ludźmi

Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW opublikowało raport dotyczący polaryzacji postaw zwolenników PiS i opozycji (Polaryzacja polityczna w Polsce. Jak bardzo jesteśmy podzieleni?). Wzbudził on duże zainteresowanie mediów prawicowych i propisowskich. Szczególnie te wyniki, które pokazują dehumanizację przeciwników, bo znacznie silniej zjawisko to występuje po stronie zwolenników opozycji. To powinno działać jak zimny prysznic, ponieważ sami słusznie mówimy, że dehumanizacja jest pierwszym krokiem do przemocy wobec obcych.

Warto zatem przejrzeć się w tym lustrze. Pokazuje ono, że faktycznie dużo silniejsze negatywne emocje występują po stronie zwolenników opozycji. Nie wydaje się to specjalnie zaskakujące, ponieważ dominuje wśród nich poczucie, że ktoś niszczy ich dorobek życia, to co udało się im zbudować przez ostatnie ćwierćwiecze. I dotyczy to także tych, którzy mają świadomość błędów popełnionych w Polsce po 89 roku. Zwolennicy PiS mają raczej poczucie zwycięstwa, co obniża poziom agresji wobec przeciwników.

Kategorią, która dość dobrze opisuje przyczyny sukcesu PiS jest „bunt mas”. Analiza Ortegi y Gasseta, dotycząca okresu międzywojennego, bardzo dobrze pasuje do dzisiejszego kryzysu Zachodu, także rewolucji przeprowadzanej przez PiS. Znacząca część, jeśli nie większość, obywateli ma poczucie, że elity ich zawiodły. I dotyczy to nie tylko zwolenników PiS, Trumpa, Ligi (dawniej Północnej), AfD w Niemczech i Frontu Narodowego we Francji, ale także ich przeciwników politycznych..

Czego dowiadujemy się z badania?

Że poziom polaryzacji politycznej jest w Polsce wysoki, ale zwolennicy opozycji prezentują bardziej negatywne postawy wobec adwersarzy. Postrzegają przeciwników w sposób bardziej dehumanizujący, a jednocześnie uważają, że sami są ofiarami dehumanizacji. Zwolennicy PiS natomiast deklarują częstszy kontakt ze zwolennikami opozycji, mają do nich większe zaufanie i cieplejsze wobec nich uczucia.

Czy badanie pokazuje prawdziwy obraz rzeczywistości? Raczej tak. Wystarczy uświadomić sobie co myślimy o kompetencjach intelektualnych osób, które wierzą w zamach smoleński. Czy o „Grażynach i Januszach” zaśmiecających plaże.

Czy są przesłanki do takiej postawy? Częściowo na pewno tak. Statystycznie poziom wykształcenia, ale i kompetencji społecznych zwolenników PiS nie jest zbyt wysoki. Często ich zachowania w przestrzeni publicznej są nieakceptowalne. Powiedzmy jednak szczerze – coraz częściej także zachowania ich przeciwników.

Czy to dobrze, że takie postawy prezentujemy? Zdecydowanie nie. Czy z tego, że ktoś jest gorzej wykształcony, wychowany i nie ma zdolności krytycznego myślenia wynika, że jest gorszym człowiekiem? Nie ma powodu, aby odmawiać im godności i szacunku jako osobom. Przypomina to kolonialny sposób myślenia, który stał nie tylko za wykluczeniem „dzikich” kręgu obywateli, ale także przemocą kolonizatorów. Nie oznacza przyznania zwolennikom PiS racji, ale sposobu wyrażania tej niezgody. Warto sobie przypomnieć, co oznacza słowo asertywność. Oczywiście nie jest to łatwe, ponieważ dzisiejszy konflikt dotyczy bardziej wartości, niż interesów.

Jest wystarczająco dużo badań pokazujących, że sukces 500+ nie polegał na „przekupieniu” elektoratu, ale na symbolicznym dostrzeżeniu ich jako grupy o silnym poczuciu wykluczenia.

Żeby nie było tak gorzko, kilka uwag do samego badania. Po pierwsze, wyciąganie wniosków jedynie w oparciu o pomiar na skali Kteily’ego wydaje się dość ryzykowne. Polega ona na wskazaniu przez badanych miejsca obcego w drabinie ewolucji pomiędzy szympansem, a człowiekiem.

fot. Pixabay

Myślenie o przeciwnikach jako Neandertalczykach nie wydaje się równorzędne z nazywaniem przeciwnika glistą, świnią, karaluchem, czy życzenie mu śmierci. Także dlatego, że deklaracje dotyczące sposobu myślenia są słabszym wskaźnikiem, niż obserwacja czynów (używanych określeń). Jedna z alternatywnych miar dehumanizacji posługuje się językiem opisu „obcych” (słów odwołujących się do zwierząt i ludzi). Co najmniej równie sensowne byłoby skorzystanie z niej do badania postaw stron polskiego konfliktu. Tym bardziej, że lista określeń dehumanizujących została w Polsce przebadana (przez dr Tomasza Barana) i wystarczy ją zastosować.

Czy jest jakaś nadzieja?

Po pierwsze, w protestach trzeba unikać zachowań agresywnych wobec tych, z którymi się nie zgadzamy. Co oczywiście nie oznacza, żeby być wyrozumiałym wobec tego, co robią oni i ich wybrańcy. Nie popadając w samozadowolenie akurat środowiskiem, które bardzo pilnuje takiego zachowania są Obywatele RP. Wystarczy spojrzeć dzisiejsze protesty pod TVP.

ZOBACZ: Milczący protest przed TVP Info [ZDJĘCIA]

Drugą kwestią jest podejmowanie rozmowy z przeciwnikami. Bojkotowanie funkcjonariuszy PiS nie może oznaczać odmowy kontaktów z ludźmi, którzy PiS popierają.

Ostatnie, ale najważniejsze jest to, aby o nie odmawiać im szacunku jako osobom. Można myśleć i mówić, że błądzą, szkodzą Polsce, popierają niszczenie fundamentalnych wartości. Ale nie, że są gorszymi ludźmi. Przecież bronimy Konstytucji, która stanowi, że „Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela”.

Rafał Szymczak


[sc name=”newsletter” naglowek=” Bądź dobrze poinformowany!” tresc=” Najnowsze informacje o nas, analizy i diagnozy sytuacji w kraju trafią prosto na Twoją skrzynkę!”]

9 komentarzy do “Wojna polsko – polska. Kto kogo dehumanizuje?

  • 25 stycznia, 2019 o 11:51
    Bezpośredni odnośnik

    Staram się wystrzelić w wywody przedstawione w tym raporcie i powyższym komentarzu, i mam pewne wątpliwości. Czy to jest analiza, czy receptura na przyszłe zachowania Opozycji? Może ja nie potrzebuję ani skorupy, ani tratwy ratunkowej?
    Nie mam wyksztalcenia humanistycznego, dlatego zawsze jestem sceptyczny wobec „miękkich” argumentów stosowanych w naukach społecznych.
    W moim przekonaniu rów między dwoma obozami powstał wskutek stosowania, ale niekoniecznie wyznawania, przez obóz rządzący pewnego paradygmatu, na który jako przedstawiciel gatunku homo sapiens po prostu nie mogą się zgodzić.
    Wyjaśniam na przykładzie:
    Czynnik Rządowy obserwując chłopa idącego za pługiem dochodzi do wniosku, że jeżeli zamiast iść, ów rolnik będzie za pługiem biegł, powiedzmy trzy razy szybciej, to nastąpi szybka poprawa dobrobytu obywateli Naszej Socjalistycznej Ojczyzny. A, w porozumieniu, propaganda rządowa przedstawi ten krok jako istotny przełom w postępie naukowo-technicznym inspirownego i wspieranego przez rządzących.
    Takie myślenie jest w pewnych kręgach dość powszechne, a w moim przekonaniu nie jest wynikiem zbyt głębokich przemyśleń, tylko jest to bezpośrednia emanacja elementarnego paradygmatu ludzi, których przeniesiono z czasów panszczyzny prosto w marksizm-leninizm.
    Dyskusja o paradygmatach jest trudna, bo wymaga ewolucji pogladow, a może nawet głębokiej przemiany o charakterze intelektualnym. Jeżeli moją krytykę ktoś odczytuje jako bardziej agresywną niż postawa zwolenników obozu rządzącego , to równie dobrze może chwalić pantofelka za brak uzębienia.

    Odpowiedz
    • 26 stycznia, 2019 o 04:32
      Bezpośredni odnośnik

      Mnie też to badanie wydaje się dziwne i wątpliwe. Badanie rozpoczęto od pytania, na którą partię będą respondenci głosować w najbliższą niedzielę. PiS otrzymał 26%, PO 21. Ale odmowę udziału w wyborach w ogóle i odmowę odpowiedzi zadeklarowało niemal 28% respondentów, a dodajmy, że we wszystkich „sondażach” frekwencja wynosi 75-80% a faktyczna wypada zawsze w okolicach 50%.

      Już z tego powodu mowa o „wojnie polsko-polskiej” jest nieuzasadniona.

      Ponadto ci co deklarują poparcie dla partii to niekoniecznie sami „POPiS-dzieleni”. Ja szacuję, że połowa głosujących, ma te partie i całą tę „politykę” głęboko gdzieś, a głosują bo tak „patriotyzm”, „bozia” i „telewizja” każe, jak niegdyś kazało PZPR. Myślę nawet, że udział tych neutralnych i obojętnych jest w grupie zwolenników PiS-u większy (wielu ludzi głosuje bezwiednie na aktualną władzę, bo władza to władza i władza głosować każe albo głosuję jak głosuje większość innych). To może wypaczać wyniki, bo jak już mówiłem w rzeczywistości POPiSdzieleni stanowią miejszość w odróżnieniu do wrażenia wyniesionego z mediów.

      Prawdą może być, że „zwycięzcy” z natury mają mniejszą skłonność do agresywności. Natomiast przegrani i bezsilni mogą mieć większość.

      No i wskazywanie dehumanizacji za pomocą obrazków człekokształtnych jest bardzo wątpliwe. Dlaczego nie rozpoczęto od pierwotniaków lub choćby owadów? Może wyniki byłyby całkiem inne.

      Tak więc wyniki takich badań należy traktować ostrożnie na pograniczu z obojętnością. Co nie zmienia jednak faktu, że „POPiSdzieleni” nie powinni się zastanawiać nad własną agresją. Od dawna zauważam, a nawet piętnuję mentalne podobieństwo „PiSdzielców” i „AnyPiSdzielców”. I od lat już nazywam tę ich „wojnę” jako ustawioną „wojnę kibolsko-kibolską” a nie „wojnę polsko-polską”, prowadzoną pod dyktando zdegenerowanych prawackich i lewackich mediów oraz „partii” Polskę okupujących.

      Odpowiedz
  • 25 stycznia, 2019 o 19:55
    Bezpośredni odnośnik

    Zaskakujące są te badania. Wydawało mi się, że sytuacja wygląda odwrotnie.

    Odpowiedz
  • 26 stycznia, 2019 o 12:13
    Bezpośredni odnośnik

    Polacy w gruncie rzeczy dzielą się na dwa obozy.
    Pierwsi szanują współobywateli, wierzą w siłę intelektu i moc demokratycznie ustanowionego prawa, w naturalną przewagę empatii nad egoizmem i w potrzebę społecznej akceptacji. Utożsamiają cywilizację z humanitaryzmem, są przekonani, że społeczeństwo, jako wspólnota żyjąca zgodnie z zasadami demokracji, potrafi rozwiązać wszystkie problemy i zapewnić każdemu niezbędne do życia i dalszego rozwoju warunki, wierzą, że edukacja, wolna prasa, pełna informacja i swoboda wypowiedzi, a także tolerancja wobec wszelkich odmienności sprawiają, iż społeczeństwo osiąga coraz wyższe standardy moralności, skłaniające do poszanowania praw innych ludzi i do dążenia do życia w trwałym pokoju, który uważają za wartość nadrzędną dla rozwoju ekonomicznego i przetrwania narodu.
    Drudzy zaś pogardzają społeczeństwem jako ogółem i wierzą, że jedynie tzw rządy silnej ręki, sprawowanej dzięki manipulowaniu społeczeństwem i stosowaniu przemocy zapewnią porządek i poszanowanie praw. Dla ułatwienia sobie rządów dążą do unifikacji społeczeństwa, niszcząc wszelkie odmienności i każdy przejaw indywidualności, chcąc kontrolować każdy aspekt życia obywateli, którym narzucają ustanowione przez siebie zasady. Wmawiają społeczeństwu, że jedynie posłuszeństwo wobec silnej władzy zapewni mu dobre warunki do życia i rozmnażania się. Zaś rozmnażanie się i dająca przewagę rosnąca liczebność warunkuje rozwój, ale rozumiany jako agresywna aneksja cudzych terenów, zabór mienia wrogów, zarówno wewnętrznych jak i zewnętrznych, wskazywanych przez władzę oraz może pozwolić na bezwarunkową eksterminację wszelkich konkurentów, czyli ludzi uznanych za obcych i zagrażających interesom władzy. Społeczeństwo w ich rozumieniu jest podzielone na kategorie, czyli na wszechwiedzącą, reprezentującą Boga, władzę ponad prawem, której należy się wszystko co najlepsze, na grupę upoważnionych przez tą władzę kontrolerów społeczeństwa i pośredników między społeczeństwem a władzą oraz między społeczeństwem a Bogiem, którzy mogą bezkarnie łamać prawo o ile wykazują się oddaniem i wiernością wobec władzy oraz na wszystkich pozostałych członków społeczeństwa, których zadaniem jest wypełnianie poleceń a każdy przejaw niechęci, krytyki lub nieposłuszeństwa wśród nich jest surowo karany dla zastraszenia pozostałych. Tylko taką formułę państwa uważają za zdolną do zapewnienia narodowi przetrwania, choć tak naprawdę uważają naród, o którego dobro i przetrwanie rzekomo walczą, za poręczne narzędzie dla zapewnienia sobie komfortowego życia bez żadnych ograniczeń, zapewniającego im możliwość spełniania wszelkich zachcianek, w tym i takich, które są sprzeczne z powszechnie uznanymi normami społecznymi. Dla osiągnięcia tego celu posługują się kłamstwem, dezinformacją, podżeganiem do nienawiści wobec wskazanych jednostek czy grup społecznych oraz na przemian obietnicami i aktami przemocy, czyli stosowaniem polityki kija i marchewki. Zwolennicy tej opcji szukają poparcia odwołując się do najprymitywniejszych cech ludzkich, czyli do strachu przed nieznanym, zawiści, do chciwości oraz do podstawowych zwierzęcych cech stadnych, zgodnie z którymi każda odmienność rodzi agresję stada.
    Wbrew powszechnym stereotypom poziom formalnego wykształcenia czy stan posiadania nie mają żadnego związku z przynależnością do konkretnego obozu. Ważne jest wyłącznie wychowanie. Jeśli młode pokolenie jest wychowywane w szacunku dla pracowitości i talentów innych ludzi, dla rzetelnej nauki i powszechnej wiedzy, dla prawdy i prawa, w tym dla prawa wszystkich ludzi do szczęścia, to z pewnością wybierze wolność i demokrację. Jeżeli zaś młodemu pokoleniu wpoi się pogardę dla nauki, do współobywateli i do zasad humanitaryzmu, poczucie zazdrości, niską samoocenę, strach przed wszystkim czego nie zna lub nie rozumie, podejrzliwość wobec obcych i przekonanie, że tylko w przeszłości życie było wspaniałe a ich społeczny status odpowiedni dzięki pokorze i posłuszeństwu, wedle powiedzenia, że pokorne cielę dwie matki ssie, to będzie ono podatne na demagogię, niezdolne do samodzielnego myślenia i właściwej oceny sytuacji, czyli da się prowadzić kłamcom, którzy wykorzystując ich strach i niewiedzę stroją się w szaty obrońców narodu… dla własnych korzyści.
    Czy wobec tego obrońcy demokracji zwalczając zmanipulowanych przez faszystów i Kościół zwolenników ciemnoty i nienawiści naprawdę ich dehumanizują? W końcu to właśnie poplecznicy faszystów i religijni fanatycy są gotowi na rozkaz swoich pozbawionych skrupułów przywódców mordować przeciwników, gardząc przedstawianiem swoich ewentualnych racji i przekonywaniem do nich. Dowodów na taką ich postawę nie trzeba daleko szukać, niemal masowo rzucane przez nich groźby stanowią wystarczające świadectwo ich zamiarów. W końcu to lider PiS w swoim przemówieniu otwarcie stwierdził, że nie wszyscy obywatele Rzeczpospolitej powinni mieć prawo do życia. Oni sami się dehumanizują jawnie deklarując, jak np Kukiz, chęć zabijania każdego kto ma inne poglądy, przeciwne nienawistnej nietolerancji katolickiego fundamentalizmu oraz opartej na pogardzie i nienawiści ideologii faszystowskiej. Ich pragnienie stosowania przemocy a nawet eksterminacji obywateli uważających demokrację za najlepszy znany system rządów, nie pozwala na ich pobłażliwe traktowanie. Obowiązkiem zwolenników demokracji jest powstrzymanie zapędów potencjalnych zbrodniarzy. Kierowanie się naiwną wiarą w to, że ich groźby są jedynie polityczną grą już nie raz w historii doprowadziło do tragedii. Demokratyczny świat nie mógł uwierzyć, że np serbscy nacjonaliści są gotowi wprowadzić w czyn głoszoną przez siebie ideologię nienawiści i w końcu przyglądał się bezradnie zbrodni masowego ludobójstwa z nienawiści. To nie była Afryka, Rwanda, to centrum Europy a mimo to wymordowano tysiące ludzi. Czy zwolennicy demokracji w Polsce mają spokojnie czekać i z atencją traktować PiS oraz członków faszystowskich organizacji, których ta partia reprezentuje, aż spotka ich los ludności pomordowanej przez paramilitarne bojówki serbskich nacjonalistów w Srebrenicy? W końcu te organizacje posiadają podobne bojówki paramilitarne, które w dodatku są szkolone przez serbskich nacjonalistów. Te badania to bzdury. Zwolennicy demokracji słusznie traktują PiS-owców i ich faszystowskich popleczników jako poważne zagrożenie dla życia wszystkich przeciwników obecnej władzy. To nie zwolennicy demokracji grożą i zabijają, to zwolennicy a może i sami przedstawiciele obecnej władzy dopuszczają się zabójstw i wysyłają w sposób zorganizowany tysiące gróźb pod adresem polityków opozycji. Zwolennicy rządów PiS pokazali niedawno do czego są zdolni, czy przeciwnicy PiS mają czekać spokojnie na spełnienie gróźb? Po II wojnie światowej większość państw uznała ideologię faszystowską za najbardziej zbrodniczą w dziejach ludzkości. Nikt nie powinien lekceważyć gróźb zwolenników faszyzmu, bo w przeszłości wymordowali oni miliony ludzi i to może się powtórzyć.

    Odpowiedz
    • 26 stycznia, 2019 o 21:19
      Bezpośredni odnośnik

      Aż screena zrobiłem. Stek oszczertstw i bredni. Zwlaszcza:
      „To nie zwolennicy demokracji grożą i zabijają, to zwolennicy a może i sami przedstawiciele obecnej władzy dopuszczają się zabójstw i wysyłają w sposób zorganizowany tysiące gróźb pod adresem polityków opozycji. Zwolennicy rządów PiS pokazali niedawno do czego są zdolni(…)”

      No ale przecież „Te badania to bzdury.”

      Odpowiedz
      • 26 stycznia, 2019 o 21:50
        Bezpośredni odnośnik

        Śmieszne to to raczej nie jest. Dramat polega przede wszystkim na tym, że wiele osób te zdarzenia interpretuje właśnie tak, widzą te zależności choćby częściowo na wyrost, i już się tego nie zmieni.
        Konkretniej to p. Krystyna ma w jednym głęboką rację, którą ja chce tu wyostrzyc, bo z Panem mam już od dłuższego czasu ostry spór w tym właśnie temacie.
        Jak takie abstrakcyjne pojęcie jak „naród” używa w bezpardonowej walce politycznej, to z musu skrótowo, trywializujac i obdzierajac zbiorowisko zwane „narodem” z różnych kontekstów, historycznych, geograficznych i filozoficznych. Krok dalej, a to się właśnie dzieje na naszych oczach, taka powtórka z rozrywki, „narod” zostaje wyabstrahowany z uwarunkowań cywilizacyjnych, bo na niuansach nie zarabia się punktów poparcia u otumanionych i gnusnych wyborców, no i mamy dzicz zdolną do wszystkiego. Innymi słowy, nie jest aż tak ważne jak mocne są na dziś związki przyczynowo-skutkowe epatowanie przez p. Krystyne, bo dzicz to dzicz i zrobi wszystko, co im wskażą manipulujący nią politycy. O ile to jeszcze są politycy?

        Odpowiedz
  • 2 lutego, 2019 o 17:12
    Bezpośredni odnośnik

    JAK KACZYŃSKI, MACIEREWICZ I BRUDZIŃSKI Z LUDŹMI Z PIS PRZY UDZIALE KLERU DZIELILI POLSKĘ, DZIELĄC I SZCZUJĄC POLAKÓW PODCZAS MIESIĘCZNIC ORGANIZOWANYCH PRZEZ OSIEM LAT W DNIU 10 KAŻDEGO MIESIĄCA W KATEDRZE JANA CHRZCICIELA ORAZ W KOŚCIELE PRZY PAŁACU PREZYDENCKIM NA KRAKOWSKIM PRZEDMIEŚCIU W WARSZAWIE.

    10 sierpnia 2017r. podczas miesięcznicy, udało mi się wejść do katedry i po mszy przemaszerować w pobliżu Kaczyńskiego pod pałac prezydencki.

    To co zobaczyłem, było porażające !

    Msza w katedrze z udziałem wyznawców kłamstwa smoleńskiego, głównie polityków PiS, duchownych i niewielkiej grupy rodzin katyńskich, robiła wrażenie, że pod płaszczykiem uroczystości religijnej organizowana jest przez kler i Kaczyńskiego oraz jego klakierów z PiS manifestacja polityczno-kościelna.
    Moje spostrzeżenia zostały spotęgowane po wyjściu z katedry, gdzie zobaczyłem tłum, głównie starszych ludzi w towarzystwie duchownych, z krzyżami i różańcami w rękach. Niektórzy robili wrażenie, jakby zostali zebrani pod kościołami i przywiezieni przez księży autokarami do Warszawy.
    Oprócz tego etatowi działacze PiS, członkowie klubów Gazety Polskiej z Sakiewiczem na czele, etatowi związkowcy z „Solidarności” przebrani za stoczniowców i górników.
    Cały pochód idący w tzw. „korytarzu strachu”, odgrodzonym od protestujacych kilometrami metalowych barierek, kordonami policji i strzelcami wyborowymi na dachach kamienic, wyglądał przygnębiająco. Ludzie robili wrażenie, jakby należeli do innej, wyznaniowej i zacofanej Polski rządzonej przez kler.
    Manifestację zakończyło wystąpienie Kaczyńskiego pełne nienawiści, wyzwisk pod adresem opozycji, szczucia i dzielenia Polaków. W tle fanatycy religijni okładający różańcami i krzyżami reporterów TV i protestujących !

    Po drugiej stronie metalowych barierek inna, nowoczesna Polska, tysiące Warszawiaków i nie tylko, a wśród nich Obywatele RP i ich sympatycy protestujący pokojowo z białymi różami w ręku. Ludzi zatroskani o losy Polski, broniacy demokrącji, trójpodziału władzy, wolnych sądów, niezależnych mediów, swobód obywatelskich i innych wartości europejskich. Występujący przeciwko kłamstwu smoleńskiemu, podziałowi i szczuciu Polaków, próbom wyprowadzania Polski z UE oraz próbom wprowadzania dyktatury i przeksztalcania Polski w państwo wyznaniowe.

    Wszystko to wyglądało na początek wojny religijnej i podziału Polski na dwie części: Polskę, nowoczesna, europejską i Polskę zacofana, wyznaniową, rządzoną przez kler.

    Niestety moja „misja” została przerwana, przed pałacem prezydenckim zostałem zdemaskowany, wyprowadzony przez tajniaków i wylegitymowany.

    Na zakończenie mam pytanie do biskupów kościoła katolickiego:
    Dlaczego, wiedząc że miesięcznice wywołują tyle kontrowersyjnych reakcji, nie zaapelowali do uczestników mszy o rozejście się do domów po wyjściu z kościoła ?

    Mam także pytanie do Prezydenta Dudy:
    Dlaczego tolerował szczucie i dzielenie Polaków podczas miesięcznic przez Kaczyńskiego i ludzi PiS pod pałacem prezydenckim ?

    Oraz pytanie do Kaczyńskiego i Ziobry:
    Kiedy Prokuratura zakończy śledztwo katastrofy smoleńskiej ?

    Obserwator

    Odpowiedz
  • 8 lutego, 2019 o 11:23
    Bezpośredni odnośnik

    Dziękuję za ten raport, pokazuje to z czym musimy zmagać sie po naszej stronie. Nie jeden raz zwracałam na to uwagę i otrzymywałam cięgi.
    Niestety ta dehumanizacja po naszej stronie nie dotyczy tylko zwolenników PIS, bo często zdarza sie ,że najpierw staramy się obrzydzić jakąs inna grupę, nazywając ich w rózny sposób np. oszołomami, radykałami, zdarza się,że chamami . Od tych nazwanek niedaleko już żeby wzajemnie nazywać się jakimiś obelzywymi słowami. Przykro mi,że tak się dzieje. Myślę,że powinniśmy zwracać na to uwagę bo sądzę,że nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego co robią i do czego takie zachowania mogą doprowadzić.
    Dziękuję Rafał.

    Odpowiedz

Skomentuj Obserwator Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *