W sądach prawie codziennie toczą się sprawy przeciw Obywatelom RP
Uruchamiana jest jakaś nieprawdopodobna machina działań służb do tego, żeby tego człowieka przyszpilić i jakiś zarzut mu postawić, przy czym policji wyraźnie brakuje paragrafów – mówił Michał Dadlez z ObyPomocy, który w piątek był gościem radia TOK FM
– Mało kto wie, że przeciwko nam toczy się bardzo dużo spraw. Jeżeli spojrzysz na kalendarz, który prowadzimy, to we wrześniu było chyba tylko 5 dni roboczych, których w sądach nie toczyły sprawy przeciwko nam – dodaje. Michał Dadlez w radiu TOK FM był gościem Mikołaja Lizuta. Poniżej zapis ich rozmowy.
Mikołaj Lizut: – Dziewięć kobiet, które blokowały marsz narodowców 11 listopada, zostało uznane za winne w przeszkadzaniu w przebiegu niezakazanego zgromadzenia i ukarane grzywną po 200 zł.
Michał Dadlez: – 200 zł plus koszty sądowe.
Jak pan ocenia ten wyrok?
– Jest to jedna z długiego ciągu szykan i nękania nas, przy pomocy, której władza usiłuje stłumić chęć obywateli do protestu, a przecież prawo do protestu jest zagwarantowane w konstytucji. Jest jednym z najbardziej fundamentalnych praw obywateli. W zasadzie tam się zaczyna cywilizacja, gdzie prawo do protestu nie jest tłumione.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Kobiety z Mostu piszą list do ministra Brudzińskiego
Przypominam sobie zdjęcia z tego protestu i ten wyrok jakoś narusza moje podstawowe poczucie sprawiedliwości. Te kobiety były bite, lżone, opluwane, kopane przez mężczyzn, którzy uczestniczyli w marszu narodowców. I za swój pokojowy protest zostały skazane.
– To jest taki bardzo wyraźny dowód asymetrii, w jakim władza traktuje stronę prodemokratyczną i tę bardziej prawicową. My to obserwujemy nie pierwszy raz. Mamy dziesiątki takich przypadków.
Bo niestety prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie bicia i naruszania nietykalności.
– Umorzyła śledztwo przeciw tym, którzy bili, natomiast wlepiono grzywnę tym, które były bite. Oczywiście od tej grzywny dziewczyny się odwołają. To nie ulega wątpliwości, bo to jest pierwszy etap tego ciągu technologicznego, czyli wyrok nakazowy. Sprawa już przeszła przez policję, zostały skierowane wnioski o ukaranie, pierwszym odruchem sądu jest wydanie wyroku nakazowego. Z automatu, bez żadnego kontaktu ze stronami. To rzeczywiście wygląda dramatycznie, ale to jest automat. Sędziowie zazwyczaj niewiele przykładają uwagi to sprawy, dają wiarę policji i wydają wyroki nakazowe.
Jak pan to oceni? Czy ta jawna niesprawiedliwość wynika z powolności sądów wobec władzy, czy raczej to jest wypadek przy pracy?
– Ponieważ tych wyroków nakazowych już zarejestrowaliśmy 109, obejmują 402 osoby, to w naszym doświadczeniu to jest niejako automat. Akurat sędzia, który wydał ten wyrok nakazowy, pierwszy raz się pojawił w naszych sprawach. Nie będę oceniał jego motywacji, ale praktyka sądowa z naszej strony wygląda tak, że wyroki nakazowe są wydawane z automatu, bez większej refleksji nad treścią sprawy. W momencie, kiedy obwinieni składają sprzeciwy, sprawa trafia do sądu i kiedy sąd się nad nią pochyli, okazuje się, że nie dopatruje się tam winy. Mamy już wiele prawomocnych postanowień uniewinniających obwinionych, obejmują one 141 osób, są to umorzenia spraw, bądź uniewinnienia. Czyli nie dość, że sędzia pierwszej instancji uznał brak naszej winy, to jeszcze sędzia drugiej instancji podzielił jego stanowisko. Te działania, które wykonują protestujący, chociaż na etapie wyroków nakazowych mogą być uznane przez sędziów za mające jakieś tam podstawy do ukarania, to w momencie, kiedy dochodzi do procesu, te wszystkie oskarżenia policyjne są rozbijane w puch. Tak naprawdę jeszcze nikt nie został skazany za te działania. Jedyna osobą jest Paweł Kasprzak, który użył niecenzuralnego słowa w trakcie demonstracji. Za to został skazany prawomocnie.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Z satysfakcją przyjmę każdy wyrok, również skazujący
Obywatele RP przygotowali raport, z którego wynika, że macie obecnie 625 dochodzeń, 449 przesłuchań, 333 wyroki, cytuję za OKO.press.
– To ja muszę to zweryfikować. Trzeba się odwołać to tego ciągu technologicznego, o którym wspominałem. Pierwsze zetknięcie się z policją w czasie demonstracji to jest próba legitymowania. Policja ma rozkaz: legitymujcie. Wiele razy to słyszeliśmy. Dotąd otrzymywaliśmy wezwania na przesłuchanie, jako pierwszy krok po legitymowaniu. I tych osób, które dostały takie wezwania i zgłosiły się do nas [do Obypomocy – red.] jest 569. Przesłuchań, które mamy zanotowane, jest mniej więcej tyle samo. Następnym krokiem są wyroki nakazowe. Mamy ich zanotowanych 109. Obejmują 402 dwie osoby, przy czym muszę zaznaczyć, że te dane, o których mówię, są danymi fragmentarycznymi. Głównym zadaniem grypy Obypomoc, która działa w obrębie Obywateli RP, jest udzielanie pomocy osobom, które są nękane za działalność prodemokratyczną. A statystyki, które robimy, są niejako skutkiem ubocznym. Oczywiście bardzo ważnym, bo musimy znać skalę zjawiska. Liczby osób nękanych idą w setki i na pewno są większe niż to, co ja tutaj mówię. Ale na pewno nie jest tych osób mniej niż 560.
ZOBACZ najnowsze raporty ObyPomocy: RAPORT ObyPomoc – wrzesień 2018 oraz RAPORT ObyPomoc 11 kwietnia 2017 – 30 września 2018
Chcę zrozumieć ten mechanizm. Jak pan sądzi, czy to jest jakaś szczególna dyrektywa władzy, jeśli chodzi o uczestników pokojowych, demokratycznych i legalnych protestów? Czy to bezmyślność wymiaru sprawiedliwości lub premedytacja?
– Nasza wiedza jest taka, że policjanci są namawiani do legitymowania. Czyli, że jest presja na to, żeby demonstrujących ludzi w jakiś sposób nękać. Tu można przytoczyć absurdalność wielu zarzutów. Policja szuka pretekstu, żeby człowieka wylegitymować. Wystarczy wziąć udział w spotkaniu wyborczym PiS i zadać niewygodne pytanie, człowiek wychodzi ze spotkania na ulicę i tam jest legitymowany. Co więcej uruchamiana jest jakaś nieprawdopodobna machina działań służb do tego, żeby tego człowieka przyszpilić i jakiś zarzut mu postawić, przy czym policji wyraźnie brakuje paragrafów. Bo po to, żeby człowieka wylegitymować trzeba znaleźć paragraf, określić czyn, który ten paragraf wypełnia.
I co mówią policjanci?
Policjanci np. pani Lempart powiedzieli, że skoro ona użyła megafonu, to zanieczyściła środowisko.
To megafon zanieczyszcza środowisko? Jest to dla mnie nowość.
– Za komuny używany bardzo powszechnie był paragraf o próbie obalenia ustroju siłą. Teraz tego nie ma, jest tylko kodeks wykroczeń, a tam tych paragrafów jest niewiele: par. 51, czyli zakłócanie spokoju albo par. 52, czyli zakłócanie legalnej demonstracji. Ale wystarczy, że bogu ducha winny demonstrant podda się nastrojowi chwili i zacznie wykrzykiwać „Konstytucja!” w trakcie kontrmanifestacji. policja go legitymuje i daje mu paragraf 52, czyli zakłócanie legalnej demonstracji. U nas policja nie jest świadoma tego, że kontrmanifestacja ma te same prawa co manifestacja i każda kontrmanifestacja jest kwalifikowana jako wykroczenie. Zwłaszcza ta ostatnie nowelizacja ustawy o zgromadzeniach w zasadzie uniemożliwia kontrmanifestację. A w prawodawstwie europejskim obie formy są równoprawne. Kontrmanifestacja musi mieć kontakt wzrokowy i słuchowy z manifestacją i policja nie może żadnej z tych manifestacji faworyzować.
Te represje mogą być dla władzy rzeczą niechlubną, mówiąc wprost mocno ją kompromitują. Ale ciekawy jestem, na ile to są działania skuteczne, na ile zniechęcają manifestantów.
– Myślę, że efekt mrożący jest oczywisty, tzn. osób, które się wstrzymują przed pójściem na demonstrację dlatego, że mogą spotkać się z policją, na pewno jest bardzo dużo. Widać to np. po tym, ile nowych nazwisk nam się pojawia. Ale widzimy, że władza stara się robić, żeby nikt do więzienia nie poszedł, bo wtedy to byłoby bardzo złe wizerunkowo. Natomiast o naszych drobnych sprawach wykroczeniowych tak naprawdę mało kto wie, a spraw się toczy bardzo dużo. W Warszawie, jak spojrzysz na kalendarz, który prowadzimy, to we wrześniu było chyba 5 dni roboczych bez żadnej sprawy w sądzie przeciwko nam.
To rzeczywiście robi wrażenie.
– W sądzie przy Marszałkowskiej, Ogrodowej, Mokotów, Żoliborz, Ochota – wszędzie prawie codziennie odbywają się nasze sprawy. I tak samo jest w październiku.
Na zdjęciu: Kinga Kamińska na korytarzu sądowym przed rozprawą, fot. Elżbieta Krassowska-Modlinger
[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Pomóż nam walczyć o demokrację w Polsce. Dołącz do nas albo nas wesprzyj!” tresc=” Twoje wsparcie pozwoli nam dalej działać! „]
Sądy podporządkowane władzy to nic nowego w Polsce. Młode pokolenie ma teraz przynajmniej okazję zasmakować tego, z czym miała do czynienia opozycja antykomunistyczna w PRL, w latach 1970 – 1989, czyli pokolenie ich rodziców i dziadków. Wcześniej, zaraz po wojnie, było jeszcze gorzej gdyż zamiast grzywny można było dostać nawet karę śmierci za działania uznane przez komunę za opozycję. Każdy kto decyduje się na okazanie sprzeciwu czy niezadowolenia wobec niedemokratycznej władzy jest narażony na represje i powinien się z tym liczyć. Właśnie dlatego obecna opozycja broni demokratycznego ustroju państwa polskiego, praworządności i obywatelskich swobód aby znów każdy mógł bez obawy wyrażać swoje zdanie, sprzeciwiać się błędnym, jego zdaniem, decyzjom rządu, czy swobodnie krytykować ludzi władzy. W demokracji władza ma obowiązek szanować sprzeciw i żądania obywateli w określonych prawem granicach. Szkoda, że poprzedni rząd nie określił żadnych granic i tolerował nawet wezwania ówczesnej opozycji do obalenia rządu siłą. Może gdyby to zrobił, dziś nie musielibyśmy od nowa podejmować walki o wolność i demokrację. Wiele wskazuje na to, że obecny rząd jest w trakcie umacniania swojej władzy i budowania silnego aparatu przemocy, co może wskazywać na to, że w przyszłości orzeczenia sądów wobec opozycji mogą być znacznie surowsze a nawet powrócić do orzecznictwa z lat 1944 – 1970. Nie ma więc co się oburzać i uskarżać, trzeba robić swoje i być przygotowanym na konsekwencje, bo tylko tak możemy przywrócić demokrację i nasze prawa obywatelskie. Obecny rząd właściwie nie ukrywa, że przygotowuje się do zachowania władzy przemocą oraz stosowaniem różnych sztuczek wyborczych, czyli za wszelką cenę, więc musimy być przygotowani na wszystko i lepiej zorganizowani, abyśmy mogli się obronić przed przemocą i nie dali się zastraszyć bojówkarzom czy PiS-owskiej policji. Wolność i demokracja to bezcenne dobra, dla których trzeba czasem wiele poświęcić. Tylko raz udało się nam w sposób pokojowy zyskać demokratyczne państwo ale taka sytuacja może się już nigdy nie powtórzyć. Naiwnie uważaliśmy demokrację za system trwały, nieodwracalny i wielu politykom nie przyszło do głowy, że trzeba jej nieustannie strzec i chronić, gdyż wrogowie demokracji czekają tylko na dogodny moment aby ją obalić.