Telewizja publiczna. Nieustanne dziękowanie władzy wbija się w mózg
W wiadomościach TVP zawsze za coś dziękujemy. Zawsze coś się dzieje dzięki rządowi. W co drugiej informacji jest komunikat, że musimy dziękować, bo coś jest dzięki premierowi (do niedawna pani premier, którą chyba bardziej lubili niż Morawieckiego), czy jakiemuś ministrowi. Zwróćcie uwagę, jak dużo oni dziękują tej władzy – mówi Wojciech Krzyżaniak
Autor Onetu, niegdyś Gazety Wyborczej, szef gazet telewizyjnych w całej Polsce, wybitny specjalista od telewizji, autor bloga wtelewizji.pl jest gościem Rozmów Obywatelskich. O mediach publicznych rozmawia z Wojciechem Fuskiem.
Wojciech Fusek: Oglądasz telewizję publiczną, jesteś jednym z ostatnich Mohikanów, którzy patrzą w tę telewizję, żeby ją rozumieć. Zmienił się Twój stosunek do niej przez ostatnie trzy lata?
Wojciech Krzyżaniak: – Nie na tyle, żeby przestać płacić abonament (śmiech), choć płacenie abonamentu przychodzi mi dużo ciężej, z większym trudem to robię. Chciałbym, gdy obecna ekipa już odejdzie, bo wierzę, że po jakimś czasie odejdzie pan Kurski i zostawi telewizję publiczną, to chciałbym, żeby media publiczne jako takie ocalały. Choćby po to, żeby pilnowały bogatych archiwów.
Państwo powinno dotować media publiczne, tak jak powinno dotować wysoką kulturę, teatry itd. Konieczność zarabiania wymusza bardzo duże uproszczenia, brak jest inwestycji w różne rzeczy, te nisze powinny właśnie wypełniać media publiczne. I robią to na całym świecie.
Mówisz, że te media powinny istnieć, to proszę podaj mi przykład, jak się zabezpieczyć przed takimi sytuacjami, że teraz 1 mld 300 mln zł pójdzie na telewizję, której jakość jest mizerna. A w newsach wylewa się czyste zło.
Nie ma takiej możliwości, żeby się przed tym zabezpieczyć. Przed tym się nie zabezpieczyli również Brytyjczycy, BBC. Ale w BBC odnaleźć mogą się wszyscy, mówię o widzach. Nasza telewizja nie jest dla każdego, jest coraz mniej dla każdego. Jeżeli telewizja publiczna bierze takie pieniądze, a potem dowiaduję się, że sukcesem całego roku jest zorganizowany Sylwester, to to jest obłęd. Telewizja publiczna powinna wypełniać nisze, których nie ma nigdzie indziej, a nie wchodzić jako trzecia stacja w Sylwestra i chwalić się sukcesem. Albo płacić grube miliony za jeden mecz w tygodniu ekstraklasy. To są wydatki, które są nieuzasadnione. Nie można tego uzasadnić.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Obywatele RP: Na takie praktyki nie ma zgody
Produkcje w obecnej telewizji publicznej są robione na chybcika. Jestem wdzięczny prezesowi Kurskiemu za to, że wrócił np. Teatr Telewizji. On naprawdę jest co poniedziałek, z małymi przerwami na sport właśnie. Jest teatr, są premiery, ale to są premiery najczęściej siermiężne i robione pod tezę. Mamy 100-lecie niepodległości, są produkowane kolejne seriale, ale one są robione na szybkości, a nie na jakości. Albo film o Piłsudskim. Żaden z nas nie miałby problemu, by w telewizji publicznej taki serial o Józefie Piłsudskim powstawał. No, to zrobili ten serial i jak pokazali pierwszy odcinek to ręce i nogi opadły. Wszystko opadło. I tu jest największy problem, że w tej telewizji wszystko pakowane jest w chwilową efektowność. Tak, żeby się pochwalić liczbą, np. pokazaliśmy 300 spektakli.
Problem polega na tym, że Jacek Kurski tak postrzega rzeczywistość.
Weźmy na przykład słynne paski. Za PRL w telewizji ich nie było i to jest bardzo znacząca różnica, bo dotyczy wszystkich stacji informacyjnych. Ten przekaz na pasku to jest coś w rodzaju przekazu podprogowego. Słuchasz co innego, czytasz co innego. Nawet, jak nie chcesz czytać to i tak ci wpada w oko, bo tak jest zbudowany ludzki mózg. Poziom pasków w TVP wszedł na poziom absurdu. Żeby było jasne, oglądam też polsatowskie Wydarzenia i Fakty TVN. Żeby patrzeć, gdzie przebiega granica przyzwoitości, jak się z nią mierzą. Ale Wiadomości TVP przekraczają wszystkie możliwe standardy. Z drugiej strony, kiedy my oglądamy te programy informacyjne, stawiamy się w roli kibiców. „Ale im przywalili” – cieszymy się.
(…)
W wiadomościach TVP zawsze za coś dziękujemy. Zawsze coś się dzieje dzięki rządowi. W co drugiej informacji jest komunikat, że musimy dziękować, bo coś jest dzięki premierowi (do niedawna pani premier, którą chyba bardziej lubili niż Morawieckiego), czy jakiemuś ministrowi. Zwróćcie uwagę, jak dużo oni dziękują tej władzy.
Dziękowanie władzy wbija się w mózg, że to oni są tymi naszymi dobrodziejami. I każda informacja podawana jest w tonie komentarza. Nie ma tam teraz prostej informacji. Polacy wygrywają w piłkę czy w skokach na nartach? Komentarz jest, że nigdy wcześniej takich sukcesów nie było itd.
Nawet jak władza stanęła przeciwko czemuś, to dzięki niej zwolniło się tempo złej akcji. Wszystko jest dzięki władzy. Oczywiście zamieszanie w reformie edukacji nie jest dzięki pani minister Zalewskiej, tylko jest komunikat, że mimo jej dobrych działań ta druga strona przeszkadza. W swoich komunikatach oni nie mają wątpliwości, proszę zwrócić na to uwagę, to druga ważna rzecz. Jednym z oczywistych, konkretnych środków manipulacji w przekazie, wpływania na drugą osobę jest to, że musisz być pewny tego, co mówisz. Oni są wszystkiego pewni, są stanowczy. Kiedy mówią o sukcesach to mówią prawie, jak ta słynna koreańska prezenterka. Ponad to dziennikarze każdą informację komentują lub podają w formie komentarza. Wiadomości stają się twierdzą, gdzie ludzie kostnieją w swoich postawach. Coraz bardziej są przekonani, że muszą się bronić, że prawda jest po ich stronie. Powstaje tam coś w rodzaju jedności myśli.
Posłuchaj całej rozmowy Wojciecha Fuska z Wojciechem Krzyżaniakiem, a w niej więcej o Jacku Kurskim, Krzysztofie Ziemcu, serialu „M jak Miłość”, czy braku solidarności zawodowej.
[sc name=”newsletter” naglowek=” Bądź dobrze poinformowany!” tresc=” Najnowsze informacje o nas, analizy i diagnozy sytuacji w kraju trafią prosto na Twoją skrzynkę!”]
były dziennikarz wyborczej rozmawia z byłym dziennikarzem wyborczej. Pasjonujące. Osobiście lubię TV Kura, po 2015 na ekranie TVP nagle w zatrważających ilościach zaczęli się pojawiać moi ulubieni dziennikarze, a zniknęli ci, których nie lubiłem. Niestety, muszę szczerze przyznać, że TVN jest znacznie lepszym narzędziem propagandy, ale może pisiory się wyrobią. Jesienią dam im drugą szansę
To może zdecyduj się Wuju, czy Twoi idole to dziennikarze czy – jak piszesz w kolejnym zdaniu – jednak propagandyści, tylko kiepscy. Albo, albo.