Szara środa przed czarnym czwartkiem
Jeśli nie będziemy mówili prawdy, jeśli nie będziemy walczyli o standardy, to zatrzemy tę najwyraźniejszą granicę między nami a PiS. Z drugiej strony – w prostym wyobrażeniu – polityka, a dokładniej marketing polityczny, jest próbą gry na emocjach, na uproszczeniu przekazu
To dramatyczny rozkrok, w jakim tkwi opozycja zderzając się ze światem, który ten marketing polityczny doprowadził do granic. Kłamstwo jest na porządku dziennym, uproszczenie przekazu jest maksymalne, a emocje wygrzebane brudnym palcem z dna mrocznych zakamarków duszy. I wszystko zaplanowane, wykonywane z konsekwencją i w pełnej karności, która kompletnie wyłączyła myślenie.
Po naszej stronie jest normalność lub rozpacz granicząca z szaleństwem. Przez normalność rozumiem wszelkie możliwe słabości od zmęczenia, znużenia, po zwątpienie. Od pomyłek, przez rozbuchane ambicje, po destrukcję. Przez normalność rozumiem różnorodność, inność. Przez normalność rozumiem wahanie, strach, złość, wściekłość. Te i inne małe cechy ujawniają się w normalności. Normalność to też powiedzieć „nie wiem”. I ja nie wiem, zwyczajnie nie wiem, czy dobrą drogą idziemy.
Środa 18 lipca, była takim totalnym „nie wiem”, w którym odnalazłem i dumę, i zwątpienie, i uzasadnioną złość.
PRZECZYTAJ TAKŻE: 18 lipca 2018 – bilans dnia
Mimo wezwań połączonej jak nigdy wcześniej opozycji (niektórzy się nie angażowali, ale popierali), mimo kluczowych dla polskiej demokracji dni w Sejmie, frekwencja była mała. Jeśli chcemy żyć w prawdzie musimy napisać – bardzo mała. I nie tłumaczy tego środek tygodnia, nie tłumaczą wakacje, a tym bardziej pogoda. Nikt nie liczył na dziesiątki tysięcy, ale na tysiąc, dwa? A jeśli tyle się zebrało, to może przez cały dzień łącznie.
Apele nie działają, wezwania nie dochodzą, ludzie nie rozumieją, pytań masa, odpowiedzi brak.
Niestety, wielu z tych wspaniałych, którzy przyszli, poczuło się rozczarowanych brakiem informacji, brakiem czytelnego planu, brakiem odpowiedzi, gdzie idziemy.
Nie krytykuję nikogo, wszyscy mamy rozpacz w oczach i ból w sercu. Zło zwycięża na całej linii, a 25 lat normalności idzie w zapomnienie. Wszystko to dzieje przy rechocie pisowskich trolli, bełkocie niekompetentnych urzędników mianowanych przez PiS, w zalewie kłamstw polityków i z towarzyszeniem rosnącej liczby konformistów, gotowych zbratać się z władzą.
Chcę wierzyć, że to przesilenie. Chcę wierzyć, że wszyscy zobaczymy wartość w solidarności i połączeniu w obronie praw podstawowych.
Wiele nad tym pracowała opozycja uliczna i NGO-sy zjednoczone we Froncie Europejskim, teraz widać to po stronie polityków opozycji. Gdy poseł Arłukowicz wprowadzał demonstrujących widać było, że rozumie, po co to robi, że to dla niego ważne, tak jak ważne jest by ludzie byli przed Sejmem.
Ktoś jeszcze musi tę jedność utrzymać, ktoś musi pokazać kierunek długiego marszu, ktoś musi dać nadzieję.
Czekamy.
Wojciech Fusek
Może na tle „normalności” w polityce centralnej ostatnich 25 lat nierządy PiS-u wydają się większości społeczeństwa najzupełniej „normalne”? Ciągle trzeba sobie zadawać pytanie, czy PiS to „zmiana”, czy „parszywa kontynuacja”. Ukoronowanie fasadowej demokracji „nur für Parteien” stojących ponad prawem.
Wałęsa kiedyś powiedział, że demokracja to „wojna na górze”. Czytaj bez udziału obywateli, którzy tym tam na górze nie mają się wtrącać. Tak to też zrealizowano. A społeczeństwo bez doświadczenia demokratycznego z tym się pogodziło. Państwo to nie ich sprawa. A polityka to chamska nawalanka tam na górze. Normalni ludzie w bójki się nie pchają. Co niektórzy, tak jak w komunie, idą spełnić „obywatelski obowiązek” zatwierdzając jakieś ułożone centralnie partyjne listy. Na tym się kończy odpowiedzialność i „obywatelski obowiązek”.
A ja mam nadzieję, że właśnie oglądamy, jak budzi się społeczeństwo obywatelskie.
Też chciałbym mieć taką nadzieję, ale niestety widziałem już wielokrotnie początki takich inicjacji społeczeństwa obywatelskiego, które spalały na panewce, zwykle zaraz po dostaniu się aktywistów na jakiś listach partyjnych lub quasi partyjnych do Sejmu. To zresztą jest jeden z powodów, dlaczego wszystkie ruchy obywatelskie mają trudności z przełamaniem niebotycznej bariery braku zaufania.
Ostatnim takim oszustwem, na który społeczeństwo dało się w dużej skali nabrać była Platforma Obywatelska, a nawet PiS, który licytował się z PO jak to dadzą obywatelom podmiotowość i głos i pozmieniają ordynacje wyborcze. PO wtedy to był taki ruch obywatelski, który nie chciał słyszeć o przekształceniu w partię a program pro obywatelski brzmiał dość autentycznie. Pamiętam jak dziś płomienne słowa z 2004, podobnie jak internet:
Ledwo PO i PiS zdobył władzę, to zaczął palić zebrane przez siebie miliony podpisów obywateli a o prawach obywatelskich, zwłaszcza tych wyborczych już nikt od PO i PiS-u nie słyszał. Od pierwszego dnia rozpoczęli ustawkę kibolską i rozniecanie „wojny polsko-polskiej”, na czym do dzisiaj jadą.
Potem były pomniejsze próby odrodzenia społeczeństwa obywatelskiego. Palikot, Kukiz i inni. I tak samo się kończyło. Dzisiaj jakiś prymitywny kukizowiec w Sejmie grzmiał o psudo-obywatelskiej hołocie próbującej wedrzeć się do Sejmu, a sam wjechał do Sejmu na fali jedynego postulatu Kukiza, czyli zlikwidowaniu dyktatu partyjniackiego i wprowadzenia „obywatelskiej hołoty” do Sejmu.
Więc niby dlaczego ludzie mieliby wierzyć następnym „ruchom obywatelskim”? To jest właśnie ta niebotyczna bariera braku wiarygodności, której nie da się zasypać nawet najpiękniejszymi hasłami. I to jest między innymi problem nad którym ubolewa tu Autor wpisu.
Ciekawe. Redaktor Fusek pisze przecież, że frekwencja była bardzo mała, znacznie mniejsza niż wcześniej. Więc skąd tu przebudzenie? Oczywiście frekwencja potrafi zaskoczyć i coś może Wam niespodziewanie wypalić, ale byłaby to właśnie niespodzianka. Najbardziej prawdopodobne, że to już koniec. Do tej pory przy minimalnej frekwencji raczej cieszyliście się swoją elitarnością, może warto iść w tę stronę? Jesteście elitą tego kraju i dlatego tak mało osób przychodzi, po prostu Was nie rozumieją, bo brakuje im rozumu.
Widziałam różne reakcje na twarzach posłów , nie będę pisać o tym, by nie karmić troli.
Chociaż część posłów nie jest koniunkturalna.
Pnie Wojciechu, frekwencja był taka, jaka była. Rok temu pod Sejmem była masa ludzi, to niedojrzałe decyzje dwóch panów spowodowały rozrzedzenie się protestu, może ludzie nauczyli się, że ta forma oporu jest mało skuteczna. Zapewne Pan to wie i rozumie.
Proszę nie dać osłabiać sobie ducha. Ani sobie, ani Pawłowi, ani innym ludziom. Doskonale zdaję sobie sprawę , co możecie czuć.
Jako możemy inaczej wyznaczać terminy protestów, jeśli harmonogram obrad Sejmu na dzień następny celowo jest publikowany nocą? To też celowe działanie rządzących, podobnie jak deiznformacja.
Czasem myślę, że polskie społeczeństwo nie dojrzało, nie zasłużyło na wolność.
Trzeba będzie obmyśleć mechanizmy skutecznie kontrolujące polityków.
Zaś co do nadziei : III Rzesza miała trwać 1000 lat. Wiadomo ile trwała.
Wam samym nie wolno się osłabiać myśleniem i interpretacjami.
Znowu zapomniałam coś dopisać 🙁
Doskonałe zdjęcie , to na samej górze. Brawo.
Za literówki przepraszam, bywa, że klawiatura mi psoci.
Też uważam, że losy polskiej praworządności nie zostaną rozstrzygnięte na ulicach. No chyba, że tak jak mówił Wałęsa. Jak przyjdzie 100.000 ludzi, to on nawet przyjdzie i się władzę fizycznie usunie. To fizycznie brzmi wielce wieloznacznie. Choć to może być też za mało. Myślę, że rydzyki też mogą zebrać ze 100.000 ludzi, jak się wysilą. Wtedy wybuchłaby uliczna wojna domowa. Więc trzeba by zebrać przynajmniej 500.000 a nawet 1.000.000. Wtedy nie podskoczą nawet rydzyki.
Realistycznie kryterium uliczne (Majdan) nie wchodzi w aktualnej sytuacji w grę. Moim zdaniem sprawa się rozstrzygnie w regionach w oddolnej organizacji jeśli obywatele zdołają wbrew systemowi się zorganizować w ogólnopolskiej demokratycznej i obywatelskiej organizacji liczącej co najmniej 100.000 ludzi i zdolnej np. zorganizować prawybory dla kandydatów bezpartyjnych. Dlatego wczoraj tutaj pytałem, czy dla ORP koncepcja prawyborów jest jeszcze aktualna. Bo przy całym szacunku dla ulicznych akcji w Warszawie na tej drodze oprócz efektów symbolicznych nic realnego się nie osiągnie.
Wczoraj w szczytowym momencie było dwieście osób, a pan rozmyśla o stu tysiącach. Dobrze chociaż, że dysponując dwustu osobami szlachetnie odrzuca Pan myśl o siłowym obaleniu demokratycznie wybranej władzy. A i tak żadne hipotetyczne sto tysięcy nie narzuci swojej woli milionom głosującym w demokratycznych wyborach. Zwyczajnie jesteście marginalnym środowiskiem i jak widać po całym kontencie tej strony, nie tylko nie umiecie sobie z tym dać rady, ale nawet zrozumieć. Małe środowiska mogą mieć wartość dla społeczeństwa, natomiast bardzo złe jest połączenie z megalomanią, kiedy takie niszowe towarzystwo chce narzucać zasady całemu społeczeństwu.
Ja z zasady nie rozmawiam z pedofilami o wychowywaniu dzieci, nie umawiam się z ludożercami na wspólnego grilla, jak również nie wchodzę z pisowcami w dyskusję o państwie, społeczeństwie i polityce.
Więc proszę uprzejmie się ode mnie odwalić.
Argumentacja,która obaliła wszystko…
Narzucać zasady społeczeństwu? Skądże znowu. Przecież żądamy tylko prawa i sprawiedliwości. Oczywiście pisanego z małej litery, bo za tym głosował suweren. Ludzie sądzili, że wybierają pis, a dostali PiS.
Dla bardziej efektywnego działania warto sobie zdać sprawę, że Wasze akcje budzą wyraźny sprzeciw u sporej części społeczeństwa. Zrozumienie tego Wam pomoże, tymczasem z przykrością obserwuję bardzo naiwne sprowadzanie tematu do mitycznych „pisowskich trolli”. Ludzie kontra trolle? Na dehumanizacji daleko nie zajedziecie, tym bardziej że oficjalnie chodzi Wam o jakieś wartości. Rozumiem, że komentujący nie są zawodowcami, ale o trollach pisze też autor artykułu. W przyszłym roku w wyborach będą głosować obywatele, a nie trolle – czy fakt, że będą głosować wyłącznie polscy obywatele pomoże w czymkolwiek „Obywatelom RP”? Nie sądzę.
„Dla triumfu zła potrzeba jedynie, aby dobrzy ludzie nic nie robili.” A jakiś Wujcio Dobra Rada zawsze gotów jest wytłumaczyć, dlaczego nie warto nic robić.
Był to mój cytat z Dantego Aligheri, ale mi sitowner skasował.
” Więc proszę uprzejmie się ode mnie odwalić” – You made my day 🙂 Cała riposta jest śliczna 🙂
Emocjonalno – socjologiczny repertuar tutejszych zwolenników dobrej zmiany demaskuje ich samych .
Spostrzeżenia z wczoraj:
– ustawki posłów z nader ideowej partii. Nastawiali telefony na filmowanie, brali policjantów jako ochronę , wchodzili między demostrantów, robili z siebie ofiary, chociaż nic się im nie działo.
Potem grzecznie dziękowali swym usłużnym ochroniarzom.
– tak samo było z K. Morawieckim, akurat byłam przy tym.
– przekraczanie uprawnień przez Straż Marszałkowską.
– zachowanie części posłów – super, nie chodzi o wprowadzanie obywateli, chodzi o ogólne podejście.
Macierewicz zupełnie ostentacyjnie proputinowski przy wypowiedziach dot. Trumpa.
O to chodziło od początku.
Przerywanie, zagłuszanie RPO. Gdzie oni nabyli takich obyczajów?
Znakomite jest to powyzsze zdjęcie i bardzo symboliczne.
Mężczyźni!
Ci na prawo wolni obywatele, świadomi swojej racji i siły, choc nieuzbrojeni, z gołymi rękami. Męzni, niezłomnie patrżący w oczy przeciwnikom.
Ci po lewej – uzbrojeni – tez mężczyzni, ale jakze inni – zaprzedani na służbę złemu, zdradzajacy tzw. językiem ciała niepewnosc i bojaźn.
A między nimi bariera. I wiadomo, ze ci z prawej ją ostatecznie sforsują. To tylko kwestia czasu.
Trzeba to zdjęcie puscic w świat.
Przypomina scenę z Pianisty Polańskiego gdy Szpilmanowi seniorowi, znanemu pianiscie i kompozytorowi umundurowani Niemcy kazali iść rynsztokiem.