Solidarność z prześladowanymi nie wymaga ich lubienia
Byłabym ostatnią osobą broniącą Franciszka Jagielskiego w sprawie chamskiego zwyzywania reporterki TVP, nawet jeśli jestem głęboko przekonana, że sprawa od samego początku była przez nią i kamerzystę TVP sprowokowana, żeby uzyskać taki właśnie materiał do pokazania w programie „W tyle wizji”
Bo tak te pisowskie media działają. Wiem, jak mnie do białej gorączki doprowadzało wielokrotne nachalne podtykanie mikrofonu bezpośrednio pod nos i jednoczesne zadawanie prowokujących pytań. Albo powodujące tłumioną furię ustawianie się z kamerą w odległości pół metra od twarzy w tym samym celu.
Grzecznie wyrażane odmowy odpowiedzi na pytania nie działają. Odmówisz rozmowy i odwrócisz się tyłem, to zajdą cię z drugiej strony. W takiej sytuacji wiele mnie kosztowało, żeby nie wypaść z roli osoby spokojnej i kulturalnej, kiedy miałam ochotę wytrącić mikrofon albo kamerę naruszające moją granicę. Bo oni tylko na to czekają. Żeby złapać taki materiał, w którym mogą nam przywalić, albo nas opluć w swoim gadzinowym medium. W końcu za to właśnie biorą pieniądze.
Rzeczywiście sposób, w jaki zareagował Franciszek Jagielski, był niedopuszczalny. Ale to była sprawa kwalifikująca się do procesu cywilnego! Zatrzymanie, przeszukania w domu i w firmie, skonfiskowanie dysków i dokumentów jest ewidentną represją. Tak to się odbywało „za komuny”, tak to wyglądało w PRL i w ZSRR.
I dlatego będę o ósmej rano pod Prokuraturą Rejonową, dokąd Franciszek Jagielski ma zostać przywieziony z Łodzi. Żeby zaprotestować przeciwko stosowaniu machiny państwowej przeciwko facetowi, który słownie znieważył ekipę z [choćby i gadzinowej] telewizji.
Bo na tym polega solidarność i przyzwoitość. Nawet jeśli Franciszek Jagielski jako strażnik potraktował mnie w trochę łagodniejszy, ale tylko trochę, i w moim pojęciu również niedopuszczalny sposób, 10 lipca pod Kolumną Zygmunta. Nie muszę go lubić. Solidarność z prześladowanymi nie wymaga ich lubienia.
Kinga Kamińska
Na zdjęciu: Franciszek Jagielski został przywieziony do prokuratury w kajdankach, fot. Jerzy Kuta
Cel nie uświęca środków. Tak jest w cywilizowanym świecie (nie dotyczy PiS – im i ich dziennikarzom „wolno” wszystko).
Nie wiec co jest złego w wyzywaniu goebbelsowskich kulsonów od goebbelsowskich kulsonów i przeganianiu ich od ludzi gdzie pieprz rośnie.
Reakcja pana Franciszka była jak najbardziej dopuszczalna i godna. Solidarność 80 też wywoziła kolaborantów i ubeków na taczkach. To prowokatorzy i kolaboranci powinni się bać, a nie zwykli ludzie.
…dokładnie tak…
Jak jego reakcja była właściwa i godna to nie wiem kto Cię kultury i poczucia godności nauczył…