„Spontaniczne zajścia w Białymstoku”? Obywatel RP: napastnicy działali wspólnie
Białostocka policja karmi opinię publiczną kolejnymi rekordami dotyczącymi zatrzymanych „podczas zajść w trakcie Marszu Równości w Białymstoku”. Dlatego 25 lipca napisałem zawiadomienie do białostockiej prokuratury
Mam poważne obawy, czy nie ma w tym mydlenia oczu. Mimo, że zgłosiłem atak w sobotę, podałem dane sprawców, mimo że policja podobno pognała za sprawcami — do dziś ze mną jako poszkodowanym nikt się nie skontaktował, a w poniedziałek opinii publicznej ogłoszono, że do policji nikt się nie zwrócił.
Mam obawy, czy w policji nie siedzi ktoś, kto wybiera „zajścia” pod pewną narrację (policja kontaktowała się już z osobami, które się do niej nie zgłaszały). Tę narrację już w poniedziałek narzucił komendant główny policji Jarosław Szymczyk.
Że „zajścia” były tylko w trakcie marszu. Że „doszło do spontanicznej akcji kilkudziesięciu osób”. I że w ogóle do poniedziałku „na policję nie zgłosiła się jeszcze żadna osoba poszkodowana” (chodzi prawdopodobnie o fizyczne zgłoszenie się na Komendę przy ul. Bema — jak on sobie to wyobraża, kiedy w mieście trwało polowanie na wszystkich, kto komuś się nie podobał?).
[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Buduj z nami patriotyzm obywatelski” tresc=” Tylko Twoja pomoc pozwoli nam dalej działać! „]
Dlatego postanowiłem napisać zawiadomienie do prokuratury, w którym wnioskuję m.in. o:
- — sprawdzenie bilingów sprawców w celu ustalenia, czy nie doszło do działania w porozumieniu i z premedytacją,
- — ustalenie, czy nie doszło do zorganizowanego ataku poprzez zabezpieczenie urządzeń elektronicznych napastników oraz zbadanie ich komunikacji, w tym w sieciach społecznościowych, z innymi osobami,
- — ustalenie, czy nie doszło do zorganizowanego działania osób w porozumieniu ze sobą wobec domniemanych uczestników Marszu Równości, biorąc pod uwagę wcześniejsze posiadanie przez napastników narzędzi niebezpiecznych i posiadanie przez część z nich jednakowych koszulek,
- — ustalenie, czy nie doszło do przestępstwa motywowanego nienawiścią wobec osób legalnego pokojowego zgromadzenia, biorąc pod uwagę wybór ofiar przez napastników,
- — ustalenia, czy nie doszło do niedbalstwa policji pod czas ochrony uczestników legalnego zgromadzenia przed rozpoczęciem i po zakończeniu marszu.
Jeśli ktokolwiek będzie pisał zawiadomienie do prokuratury, polecam ująć też te wątki. To, że policja tropi kolejnych napastników — super, jednak obawiam się, żeby za tym wszystkim nie zatrzeć śladów rzeczywistych organizatorów i inspiratorów ataków.
Tak, niestety, było w sprawie ataku na ukraińską procesję w Przemyślu w 2016 r. — przed sądem postawiono sprawców, natomiast nie wzięto pod uwagę zorganizowanego charakteru napaści. Mimo, że sprawcy organizowali się w grupach na Fejsie.
Igor Isajew
fot. autor
Dziwi mnie jeśli ktoś pisze, że ma jakieś obawy w stosunku do prawidłowości działań policji. Już od marca 2016 roku w policji rozpoczęły się czystki i trwały niemal półtora roku. Na miejsce zwalnianych policjantów przyjmowano nowych, bojówkarzy z Młodzieży Wszechpolskiej, ONR, a także autentycznych bandziorów z takich faszystowskich organizacji jak Krew i Honor, ba, wśród nowego nabytku policji znaleźli się także zwykli kibole. Wszyscy oni byli przyjmowani do policji w celu obrony władzy PiS-u a nie obywateli Rzeczpospolitej. Niestety, nikt nie zwracał uwagi na te, groźnie zmiany w policji, mimo że wielu policjantów informowało, iż zwolniono bezprawnie, wprost zarzucając im nielojalność wobec władzy (zarzut rodem z PRL-u). Podobne czystki miały też miejsce w wojsku i również nikt nie reagował. Dopiero kiedy PiS zabrał się za sądy wolno myślący politycy zauważyli, że są to działania, które prowadzą do obalenia demokratycznego ustroju państwa polskiego. Mimo to pewnie także czekaliby dalej, gdyby nie reakcja Unii Europejskiej, która jest wyczulona łamanie zasad demokracji w zakresie podziału władzy w krajach demokratycznych. Bo to nie Polacy poskarżyli się Unii na działania PiS ale Unia Europejska oburzona łamaniem zobowiązań jakie Polska przyjęła na siebie wstępując do UE, zaczęła naciskać na polskich polityków aby się sprzeciwili PiS-owi. Dlaczego tak się działo? Otóż wszystkie polskie partie polityczne są w mniejszym lub większym stopniu podporządkowane Kościołowi, który bagatelizował posunięcia PiS i domagał się od partii opozycyjnych stonowanych reakcji. Jednak presja UE sprawiła, że politycy musieli zorganizować demonstracje w obronie demokracji i prosić o wsparcie Unii np w sprawie bezprawnego usuwania sędziów TK i prób podporządkowania PiS-owi całego sądownictwa. Również nie polscy parlamentarzyści ujawnili rolę Kościoła w polskiej polityce wewnętrznej ale zwykli obywatele, którzy od dawna zdawali sobie sprawę z tego, że właściwie wszystkie polskie rządy łamały Konstytucję w zakresie zapisu o rozdzielności państwa i Kościoła. Kolejne rządy dopuszczały do tego, że w znacznym zakresie zastąpiono obowiązujące prawo prawem kościelnym, m.in. pozbawiając Polki podstawowych swobód obywatelskich, czyli prawa do decydowania o swoim życiu. Wprowadzając wobec kobiet obowiązek rodzenia dzieci państwu i Kościołowi a nie sobie, praktycznie zniewolono i poniżono polskie kobiety, czyniąc z nich rozpłodowe samice. Ale bezprawnie implantowane w Polsce prawo kościelne obejmuje znacznie większy zakres naszego życia społecznego i politycznego niż tylko prawa kobiet. Jeśli bowiem dodamy do zmian w prawie podpisany przez rząd Hanny Suchockiej Konkordat, uświadomimy sobie, że katolicki kler stał się niejako obywatelami Rzeczpospolitej pierwszej kategorii i ponad prawem, podczas gdy pozostali Polacy stali się we własnym kraju obywatelami kategorii drugiej. Budzi to zrozumiały sprzeciw wielu Polaków i stąd tak zdecydowane żądania odsunięcia Kościoła od władzy. W tej sytuacji Kościół czując się zagrożony skłonił polityków PSL i PO do wyjścia z koalicji i zaprzestania walki politycznej z PiS-em, czyli do umożliwienia PiS-owi wygrania kolejnych wyborów parlamentarnych, nakładając jednocześnie na PiS zadanie wyeliminowania wszystkich tych, którzy zagrażają przywilejom i interesom Kościoła. Do tego przyda się właśnie obecna policja. Warto wiedzieć, że konflikty między zwolennikami demokracji i cywilizowanych stosunków społecznych a polskimi faszystami są też sprawdzianem lojalności dla policjantów. Stąd rozmaite działania policji przeciw osobom manifestującym swoje przywiązanie do demokracji i obywatelskich swobód oraz zaniechanie działań przeciw agresywnym faszystowskim bojówkarzom. Zadziwiają więc teksty, których autorzy są zaskoczeni zdecydowaną wrogością policji wobec zwolenników demokratycznej i cywilizowanej Polski. Należy się liczyć z pogorszeniem obecnej sytuacji po wyborach parlamentarnych wygranych przez PiS. Czekają nas zapewne represje i prześladowania, tak ze strony policji, jak i ze strony katolickich fundamentalistów usiłujących terrorem wymusić na Polakach akceptację dla hegemonii Kościoła i narzucanych nam przez Kościół praw. Obecne zaniechania policji, czy fabrykowanie przez nią oskarżeń wobec osób demonstrujących swój sprzeciw wobec polityki PiS, to drobiazg wobec tego, co może nas spotkać w niedalekiej już przyszłości. Być może Polska stanie się oficjalnie państwem wyznaniowym, a każdy sprzeciw będzie surowo karany. Przez lata Kościół rządził Portugalią i Hiszpanią, utrzymując tam ustrój faszystowsko-katolicki terroryzujący obywateli tych krajów. Kiedy oba te kraje przy pomocy Unii Europejskiej wyzwoliły się spod władzy Kościoła i rodzimych faszystów, Kościół rozpoczął poszukiwania kolejnego kraju do zniewolenia i łożenia na luksusowe utrzymanie katolickiego kleru. Wybór padł na Polskę z uwagi na pochodzenie Papieża Jana Pawła II i tak podpisany w 1993 roku Konkordat dał w gruncie rzeczy Kościołowi władzę nad Polską. Udzielane PiS-owi przez Kościół poparcie to krok w kierunku wprowadzenia w Polsce takiego samego ustroju jaki niegdyś obowiązywał w Hiszpanii i Portugalii, gdzie przeciwników faszyzmu oraz Kościoła po prostu mordowano. Powinniśmy wiedzieć, że po latach rządów faszystowsko-katolickich w krajach tych panowało skrajne zacofanie i nędza, znacznie gorsze niż u nas po 45-letnich rządach komuny, z których jeszcze wciąż się wydobywają dzięki pomocy Unii Europejskiej. Czy nas czeka podobny los?
Jaka „demokracja” takie „wybory”. Jakie „wybory”, takie „partie”, „media” i „kampania wyborcza”. Żulstwo z pianą nienawiści na ustach walczy z nienawiścią innego żulstwa. O swoją żulską Polskę.
Mam nadzieję, że większość obywateli się w to żulskie ustawki nie wciągnie i kiedyś przegoni okupujących Polskę POPiS-dzielonych.