Po posłach, dziennikarzach, żołnierzach do egzaminu z obywatelskiej odwagi przystępują sędziowie
Zwycięstwo PiS sprawiło, że musimy – jak wielokrotnie w naszej historii – zdawać ekstraordynaryjny egzamin z uczciwości, odwagi cywilnej i gotowości do poświęcenia. Ci, których los nie postawił na świeczniku, robią to oceniani przez bliskich, znajomych i we własnym sumieniu. Są jednak tacy, którzy egzaminowani są przy otwartej kurtynie, na oczach niemal całego świata
Taki test poselski trwa już dwa lata. Teraz rozpoczyna się finalny sprawdzian dla sędziów.
Kiedyś przez media przetoczyła się historia amerykańskiego strażaka, który przechodził na emeryturę ze swoistym rekordem – nigdy nie wyjechał do pożaru. Ktoś powie, że miał szczęście, ale dla niego to jednak chyba był pech. Trudno sobie wyobrazić, że szedł do zawodu licząc na taki traf. Kandydatowi na ratownika górskiego, czy górniczego, gdy zaczyna pracę, przez myśl nie przejdzie, że los oszczędzi mu sprawdzianu z odwagi. Jest odwrotnie. Do takich zawodów idą ludzie gotowi nie tylko nieść pomoc, ale widzący w tym wartość, lubiący też ryzyko i adrenalinę.
PODPISZ list do Komisji Europejskiej w obronie Sądu Najwyższego
To dość szczególne kwalifikacje. Nie wymaga się ich od programisty, kierownika sklepu, rolnika czy nauczyciela. Ci mają prawo spodziewać się, że poza stresem codziennym, czy głupim szefem, nie będą musieli ryzykować wychodząc poza zadania na co dzień im przypisane i uczciwie wykonywane.
Są i takie zawody, w których bardzo prawdopodobne jest, że życie przebiegnie spokojnie. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że możemy zostać zmuszeni do heroizmu, gdyż są to zawody misyjne, naznaczone służbą. O kim mówię? Oczywiście o lekarzach, ale i o dziennikarzach. I mam w pamięci kolegów z lokalnego oddziału Gazety Wyborczej we Wrocławiu, którzy podczas powodzi stulecia w 1997 roku działali ryzykując jeśli nie życie, to przynajmniej zdrowie i wykonywali zadania daleko wykraczające poza zakres ich obowiązków.
Podobnie jest z posłami. W statecznej demokracji to zawód, w którym można się zadekować, w stonowany sposób szafując wysiłkiem. Ale, jak widać w Polsce, nic nie jest dane na zawsze. Posłowie Krzysztof Brejza, Kamila Gasiuk-Pihowicz, Joanna Scheuring-Wielgus, Sławomir Nitras, i wielu innych, doświadcza właśnie, co znaczy być na linii frontu, gdy los mówi sprawdzam.
Jeszcze większym heroizmem muszą wykazać się od kilku miesięcy sędziowie. Jak wielokrotnie podkreślamy podczas wystąpień Obywateli RP, czy w tekstach na serwisie obywatelerp.org, poznaliśmy wielu sędziów wydających uczciwe wyroki, choć naraża ich to na kary, procesy dyscyplinarne, utratę pracy i zniszczenie dorobku życia. Sędzia Igor Tuleja, Łukasz Biliński, Dominik Czeszkiewicz, Wojciech Łączewski, i wielu innych, już zapisało się złotymi zgłoskami w historii polskiego sądownictwa.
Na początku lata 2018 roku nadszedł czas na egzamin dla sędziów Sądu Najwyższego. Będzie to egzamin z serii tych najważniejszych, gdzie na szali leży nie tylko kariera ich samych, ale bezpieczeństwo i przyszłość nas wszystkich. Sąd Najwyższy to ostatnia reduta demokratycznego państwa.
W czwartek Zgromadzenie Ogólne Sądu Najwyższego jednogłośnie przyjęło dwie uchwały. W pierwszej stwierdzono, że sędzia Małgorzata Gersdorf pozostaje pierwszym prezesem SN do 30 kwietnia 2020, co zebrani wywiedli bezpośrednio z Konstytucji.
Druga uchwała dotyczy próby usunięcia sędziów ze składu Sądu Najwyższego po 3 lipca. Tu znów sędziowie stwierdzili, że próba wysłania ich na emeryturę, w trybie niezgodnym z konstytucją jest nielegalna i bezprawna.
Obie te uchwały pokazują wagę konstytucji i determinację sędziów do tego, by jej bronić. Teraz obywatele, partie polityczne, organizacje obywatelskie muszą na ulicach wesprzeć ich, by im tej determinacji nie zabrakło. To wsparcie jest konieczne, musi być zdecydowane i liczne, gdyż oni się cofnąć nie mogą, niezależnie od konsekwencji.
ZOBACZ, gdzie w Polsce organizowane są demonstracje Europo, nie odpuszczaj!
Powtórzę raz jeszcze, niezależnie od konsekwencji. Wybrali zawód, podczas wykonywania którego los może zażądać daniny dużo wyższej niż znaleźć można w opisie obowiązków. Ten zawód bowiem ma wpisaną misję i służbę dla kraju i jego obywateli.
Wojciech Fusek
Na zdjęciu: Gmach Sądu Najwyższego, Wikipedia
W Polsce zwykły katolik musi się trzymać na 100 km z dala od nierządów PiS-u. Ale równy dystans musi też trzymać od antypisowskiej opozycji, która praworządność i wolność redukuje do pełnej wolności dokonywania aborcji.
Oznacza to tyle, że sprawa praworządności i państwa w ogóle pozostanie wewnętrznym sporem paru promili na górze. Większość będzie się nadal trzymała od tego na 100 km z daleka. I tak musi być. Państwo nie ma tu znaczenia. To wewnętrzny spór między panem Kasprzakiem i panią Godek.
Zupełnie nie rozumiem pańskiego wpisu. Jak udało się panu sprowadzić spór jaki Obywatele RP (w postaci wspomnianego tu Pawła Kasprzaka) prowadzą z złodziejami wolności do sporu z Kają Godek? Gdzie wyczytał pan redukcję praworządności i wolności do kwestii aborcji? Bardzo zdziwiły mnie pańskie słowa i chciałbym je zrozumień. Będę wdzięczny za odpowiedź.
Proszę obejrzeć załączone wideo. W całości. Może Pan wtedy zrozumie, o czym mówię.
Bisnetusie!!!
Praworządność w Polsce nie jest i w żadnym wypadku nie będzie „sporem paru promili na górze”. W swej złości wpadasz w pułapkę paradygmatu „samodurstwa”, co Ci zaraz wytłumaczę.
Cywilizacja Zachodnia oparta jest na rozwoju instytucjonalnym całego społeczeństwa, z nieodłącznym aspektem kompromisów, a stąd właśnie wynika ogromna cywilizacyjna misja sądownictwa. Chrześcijaństwo ma w tym ogromną rolę! Otóż, za czasów cesarza Justyniana ostatecznie wprowadzono do rzymskiego prawa kodeksowego element „ludzkiego” wymiaru kary własnie w oparciu o doktrynę religijną powszechnie uznawana w Bizancjum. Powołując się na nauczanie Chrystusa, nadano podsądnym podmiotowość, czyli prawo do skruchy, pokuty, przyznania się do błędu. Ten „luz prawny” obowiązuje w wymiarze kary do dzisiaj, ale już nie w kwestii stwierdzenia samej winy. To wtedy, w VII wieku usankcjonowano odrębną „kastę” zawodowych sędziów, z ich nietykalnością i przywilejami, ale nakazano im studiować filozofię antyczną w poszukiwaniu zasad etycznych, w miarę zgodnych z doktryną Chrześcijaństwa, przesadnie zwaną „moralnością”. Tak powstały szkoły prawnicze, przywdziano togi i budowano powagę sądów. W większości języków europejskich „sąd” i „dwór” to to samo słowo. …. tego, z całym sztafarzem przed wschodnim barbarzyństwem dzisiaj broni „cała antypisowska opozycja”.
Natomiast wschodnie barbarzyństwo, którego wpływy zwalcza dziś „cała antypisowska opozycja”, usankcjonował Iwan Groźny w swym słynnym liście do księcia Glińskiego, gdzie powołując się na doktrynę chrześcijańską: lud określił on jako szczery i dobry, ale duszę jako grzeszną, co stawiało władcę poza nawet rudymentarną moralnością, wysoko ponad społeczeństwem, jako tego, który z grzechem walczył „samotrzeć, jedynie przez Boga rozliczon”.
To zrodziło poglądy, bah, wręcz całą literaturę w duchu prawosławia, gdzie nie o instytucjonalny rozwój chodziło, tylko o Rewizora, czynownika i innych złych urzędników. Wtedy pojawił się „samodur”. To taki idiota na urzędzie piszący głupie ukazy, chełpliwy, ograniczony, skorumpowany, a gdzieś tam za polami, za lasami na lud czekała prawdziwa sprawiedliwość. Tylko, co to za społeczeństwo, które czemuś takiemu ulega.
pzdr.
Podejrzewam, Jurku, że też nie obejrzałeś załączonego wideo, dlatego Twoje wywody idą zupełnie obok. Ja sam ciągle mówię do katolików, czy też tych uważających się za katolików, że katolik, który nie szanuje praw, umów i norm międzynarodowych oraz nie szanuje swojej konstytucji, nie szanuje również 10 przykazań i katechizmu swojego kościoła i jest bardzo wątpliwym katolikiem. O roli prawa w naszej cywilizacji (a raczej nie naszej, lecz zachodniej) nie musisz mnie przekonywać.
Z drugiej strony od dawna prezentuję również tutaj pogląd, że łączenie spraw zasadniczych, fundamentalnych, o charakterze uniwersalnym – a do takich zaliczam kwestie praworządności, demokracji i ustroju demokratycznego państwa prawnego – ze sprawami wąsko ideologicznymi, wręcz wulgarnymi jest poważnym błędem, w zasadzie błędem dyskwalifikującym. Prowadzi to do wykluczenia większości ludzi i redukowanie siebie do promilowej mniejszości. W takich sprawach trzeba trzymać się największych największych, a nie najmniejszych.
Wyliczyłem to, co uważam za najbardziej zasadnicze w naszej obywatelskiej postawie. Ani jedno wideo, ani apelowanie do plemiennej natury polskiej religijności tego nie zmieni. Samodurstwo, nasza narodowa scheda, jest rozpowszechnione także wśród ludzi uważających się za demokratów. Żeby mogła demokracja funkcjonować trzeba ustalić paradygmat wspólnych wartości, a megalomania, kalumnie, pokityczna błazenada i chamstwo blokują osiągnięcie kompromisu. To jest celowe działanie i trzeba to zwalczać.
Z dużą przyjemnościaą czytałam do tej pory posty biznetusa, ale wskutek powyższej dyskusji uważam ,że zaistniało tu – raczej nieświadome – zawężenie percepcji, co spowodowało zbyt daleko idące wnioski.
Na tych łamach moim zdaniem nie powinno się wszczynać wojenek światopoglądowych , wplątywać temat aborcji zwłaszcza po latach nacechowywania tego pojęcia.
Nikt nikomu ciąży usuwać nie każe, ja zaś nie chcę mieć na sumieniu śmierci kobiet w wyniku odmówienia im pomocy medycznej przy czymkolwiek , co nasuwa chociaż cień podejrzenia, że jest aborcją. Takie sytuacje, związane np. ze śmiertelnym wykrwawianiem się kobiet, mają miejsce w Polsce od 30 lat. Tyle o medycynie i np. błędach lekarskich, niezwiązanych w żaden sposób z usuwaniem ciąży.
Trudno mi przyjąć, że do władzy nie będą pchać się megalomani i psychopaci, a przecież
panowie politycy testów psychologicznych zdawać przed założeniem partii czy sejmowstąpieniem nie będą .
Wciąż paląca jest kwestia powstawania społeczeństwa obywatelskiego, edukacji obywatelskiej od najwcześniejszych lat zamiast stosunków folwarcznych w placówkach oświatowych i miejscach pracy.
Łączę wyrazy szczególnego szacunku dla Pawła i Tadeusza.
Droga Pani Anno,
miałem siedzieć cicho, przecież jestem zwolennikiem aborcji, chyba nawet feministą, a że pewnie zbliżają się nasze Termopile, to jedność jest najważniejsza. No to sobie obejrzałem video jeszcze raz, znam ten kawałek z autopsji, bo byłem tam wtedy i patrzę na Pani wypowiedź i czytam: „panowie politycy testów psychologicznych…”. No to może tak, na wiecu powiało feministyczną megalomanią, było to z grubej rury. Czy wszyscy panowie… albo tak, czy Łaskawa Pani chce mnie zredukować do poziomu obrzydliwego samca? Do tej pory uważałem się za istotę rozumną, proszę uszanować podmiotowość wszystkich nas, samców noszących kolumny, sztandary i narażających się ramię w ramię z Wami.
To nie ja tu wnoszę aborcję i kwestie światopoglądowe. Wręcz przeciwnie odradzam mieszanie i wiązanie tych kwestii ze sprawami ustrojowymi państwa, a to nastąpiło w zalinkowanym wideo. Wiązanie tych kwestii jest również w interesie PiS-u, a wyciąganie teraz właśnie ustawy i Godek jest dość czytelnym tego znakiem. Wchodzenie w te wrzuty jest przejawem taktycznej głupoty (ogólnej również).
Dla wielu ludzi, którzy chcieliby nawet bronić niezależności sądów, udział w akcjach, gdzie promuje się pośrednio lub bezpośrednio aborcję jest światopoglądowo absolutnie nie do przyjęcia. Jeśli jakiś ruch ma określony profil światopoglądowy, to powinien to jednoznacznie określić, by nie wprowadzać innych ludzi w błąd. I powinien działać w zakresie światopoglądowo zawężonym.
Proszę Pana o nick’u „biznetus”, absolutnie nie śmiałabym upominać Pana bądź wpływać na treści Pana postów, chociażby dlatego, że prawo do własnych opinii i ich wyrażania jest jednym z praw obywatelskich.
Odnosząc się do tematów, nazwijmy, reprodukcyjnych:
1. Jest dla mnie oczywiste, że wszystkie wzniecenia dot. aborcji są jedynie grą polityczną na emocjach wyborców mającą na celu odwrócenie uwagi od działań władzy niekorzystnych dla obywateli.
Czy to będzie aborcja, czy cokolwiek związane z LGBT, cokolwiek co dzieli, różni – jest wygodne dla nie tylko tej władzy .
2. Nadal nie jest ujawnione w statystykach aborcyjnych odmawianie pomocy medycznej, o którym pisałam powyżej.
Nie jestem za karą śmierci i nie życzę sobie, by w wyniku lekceważenia mojego obywatelskiego zdania oraz upojenia byciem większością parlamentarną ktokolwiek umierał w wyniku obawy służby zdrowia przed penalizacją pomocy.
Nie chcę też , aby farmaceuci i lekarze w Polsce kierując się swoim „sumieniem” (raczej wpojonym światopoglądem) udzielali pacjentom / klientom informacji niezgodnych z wiedzą i nauką medyczną.
Tak samo jak Pan unikałabym łączenia kwestii łatwo manipulujących umysłem / uczuciami odbiorcy. Być może źle odebrałam Pana intencje .
Biorę pod uwagę jak wygląda opozycja (czytaj: nadwiślański naród indywidualistów). Byłam naocznym świadkiem co wyprawiał KOD pod Sejmem w lipcu ub. r. i jak potraktowali Pawła , kiedy On używał bardzo rozsądnych argumentów.
Nie chodzi o wypominanie, chodzi o to, by było nas więcej.
Kobietom na różne sposoby odmawia się prawa do decydowania w sprawach ich dotyczących, dobrze, że środowiska feministyczne mają szansę wypowiedzieć się, natomiast osobiście wybrałabym inną strategię, ponieważ ta jest podjęciem gry przeciwnika na swoją niekorzyść .
Bardzo uważnie czytałam Pana posty , być może zmęczenie wciąż podsycaną okołoaborcyjną wrzawą spowodowało moją reakcję i niewłaściwą interpretację.
Wiadomo w czyim interesie jest dzielenie Polaków oraz tego typu gra na emocjach.
Do władzy zawsze będą pchać się psychopaci płci obojga, dlatego potrzebujemy stworzyć mechanizmy, które uniemożliwią im działania na niekorzyść obywateli oraz ogłupianie społeczeństwa.
Podziwiam i dziękuję wszystkim mającym odwagę stawać przeciw bezprawiu.