Odsuwają sędziego Bilińskiego. Dołącz do solidarnościowej pikiety!
Sędzia Łukasz Biliński z Sądu Rejonowego dla Warszawy – Śródmieścia, który zasłynął wyrokami uniewinniającymi za udział w protestach antyrządowych, został odsunięty od sądzenia takich spraw. Teraz ma zajmować się sprawami rodzinnymi
Sędzia Biliński wydawał uniewinniające wyroki dla osób obwinionych za protesty przed Sejmem, blokujących narodowców i miesięcznice smoleńskie. W swoich orzeczeniach powoływał na wolność wyrażania poglądów, Europejską Konwencję Praw Człowieka i Konstytucję. Wyroki te były głośne i nie podobały się obecnej władzy. Jak podało OKO.press, które sprawę opisało, o odsunięciu sędziego zdecydował prezes Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia Maciej Mitera.
____________________
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Sędzia: Usiedli na drodze realizując swoje konstytucyjne prawo
Sąd: Niewinni! Ich zachowanie nie godziło w społecznie cenne wartości
In dubio pro reo. Obywatel RP uniewinniony
____________________
Formalnie decyzja ta ma być podyktowana likwidacją XI wydziału karnego. O likwidacji wydziału zdecydowało ministerstwo sprawiedliwości. Ale tylko sędzia Biliński trafi do wydziału rodzinnego, pozostali sędziowie mają być przeniesieni do innych wydziałów karnych.
– Decyzja o przeniesieniu mnie jest zaskakująca. Odbieram to jako formę szykany. Przenosi się mnie, choć nie jestem sędzią o najkrótszym stażu w wydziale karnym” – skomentował sędzia Biliński dla OKO.press. Wygląda na to, że przeniesienie go do mało medialnego wydziału jest chęcią pozbycia się kłopotliwego dla władzy sędziego.
Obywatele RP solidaryzując się z szykanowanym sędzią spotkają się jutro o godz. 10 przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Śródmieście (Marszałkowska 82).
Dołącz do nas!
[sc name=”wesprzyj” naglowek=”Bronimy niezawisłych sądów! Jeżeli popierasz nasze działania to dołącz do nas albo nas wesprzyj!” tresc=” Twoja pomoc pozwoli nam dalej działać! „]
Ciekawe, kiedy ORP zacznie protestować przeciwko dyktaturze partyjnych sitw, która jest praprzyczyną podobnych zjawisk?
Odwieczny problem lekarzy. Zwalczać objawy, symptomy, czy przyczyny choroby. ORP próbuje zwalczać objawy. Kiepski lekarz. Raczej grabarz niż lekarz.
Myślę, czy zgolenie wąsów pewnemu Austriakówi w 1927 też nie byłoby zlikwidowaniem „praprzyczyny”.
Sędzia J. Bilinski to na prawdę super facet, widziałem go kilkakrotnie w akcji. Publiczność też potrafil postawić do pionu, i szacunek dla sądu był jak należy. Jakaś mała pikieta to dla takiego człowieka zdecydowanie za mało. Przyzwoitość jest coraz bardziej rzadko spotykaną cechą, powinna drożeć.
Też uważam, że to zdecydowanie za mało.
Wąsik jakiegoś Austriaka nie może być przyczyną lub „praprzyczyną” czegokolwiek. Jak już, to jest nią tolerowania stawiania się partii ponad społeczeństwem, prawem i państwem oraz uzurpowanie sobie monopolu władzy przez takowe.
Jak się to toleruje, akceptuje i dopuszcza (praprzyczyna), to ma się jakiś nazistowski lub bolszewicki syf (skutek). I innego nie będzie.
Liczebność tych partii stoi w jawnej sprzeczności z władztwem (medialnym, ideologicznym i finansowym), jakie sprawują. To zwykły skandal, który sobie społeczeństwo samo zafundowało. Nie ma już żadnych postaci publicznych czy poczucia solidaryzmu społecznego mogących tę uzurpację powstrzymać. Jest wszechobecny Naród, czyli spreparowany awatar marketingu politycznego, promujący autodestrukcję i atrofię cywilizacyjną. To do kogo się chcesz zwracać, Drogi Bisnetusie? To społeczeństwo sobie głowy popiołem nie posypie, nie zaczną czytać Toqueville’a, A. Smitha, N. Klein czy M. L. Kinga, pójdą grillować.
Społeczeństwo w Polsce to akurat nie ma nic do gadania. Za wszystko jest odpowiedzialny okupant.
Słuszna uwaga o tej liczebności partii politycznych, od lat na ten temat tabu wskazuję odmawiając tym partiom jakiejkolwiek reprezentatywności. W normalnej otwartej, demokracji partie bez masowego udziału obywateli nie mają po prostu racji bytu. Partie, żeby przeżyć muszą być otwarte na i przyciągać do siebie obywateli. Co innego w zamkniętych systemach nomenklaturowych. Żeby być „partią” wystarczy paru dyżurnych idiotów odwiedzających stale studio Monisi Olejnik (i innych) a wstęp do takich „partii” dla obywateli jest praktycznie zamknięty i zakazany.
Likwidacja monopolu sitw partyjnych zmienia wszystko dając społeczeństwu możliwość wpływu i wolnego wyboru swoich przedstawicieli.
Tak więc przyjaźnie radzę odstosunkować się od społeczeństwa i zacząć czepiać się okupanta. Społeczeństwo nie ma w Polsce nic do gadania. A bez wolności, w tym wolności wyboru, nie ma również odpowiedzialności.
Właśnie to nasze społeczeństwo dało przyzwolenie tej 0,6 % grupie zawodowych, pożal się Boże, polityków na omamianie siebie samego aż do osiągnięcia pełni absurdu. To jakby przeczy wierze pokładnej przez Ciebie w ludzie. Tutaj cudu nie będzie, raczej tragifarsa demokracji nam grozi. Nie ma sposobu by do takiego blamażu przyznało się aż tyle osób na raz, raczej pójdą w zaparte, Samosierra w miejsce Wielkiej Pardubickiej na samych szkapach… zostanie po nas pusty śmiech pokoleń.
Społeczeństwa tykają trochę inaczej niż jednostki. Albo mają demokratyczne środki wyrażania swojej wspólnotowej wolnej woli, co w sumie jest procesem złożonym, albo ich nie mają, czyli nie mają wpływu i głosu. Alternatywą dla demokratycznych środków wyrażania wolnej woli są dla społeczeństw jedynie powstania i rewolucje, niekoniecznie krwawe, mogą to być ruchy masowe jak niegdyś w wiośnie Solidarności. Tylko, że takie procesy występują raz na 30-50 lat najczęściej w sytuacjach granicznych i skrajnych. Takie coś jak Solidarność, to w ogóle ewenement dziejowy zdarzający się raz na 1000 lat „przez przypadek”.
To Ty chyba oczekujesz rzeczy niemożliwych „od ludzi” jako społeczeństw. Tak oświecony i intelektualny ruch jak Obywatele RP ma poważne problemy w przyjęciu i zaakceptowaniu elementarnych zasad demokracji (jak np. fundamentalne znaczenie biernego i czynnego prawa wyborczego w demokracji), więc dlaczego lepiej z tym miałby sobie radzić szerokie masy i to przy zdegenerowanych mediach, w których takie tematy należą najostrzej zamilczanych od 30 lat tabu?
Dlatego mówię, że pretensje należy zgłaszać do okupantów, czyli do tych co organizują i chronią blokad systemowych i wyobcowanie państwa ze społeczeństwa.
ORP już od jakiegoś czasu „protestują przeciwko dyktaturze partyjnych sitw”. Trudno to zauważyć, bo media rzadko pokazują, a i „po linii” to nie jest.
Ja akurat obserwuję ruch Obywateli RP niemal od samego początku dość uważnie i to nie przez zniekształcone okulary polskich mediów i stanowiska Pana nie potwierdzam. ORP jest raczej za „reformowaniem” dyktatury partyjnych sitw, za „dyktaturą partyjnych sitw z bardziej ludzką twarzą”. Ale jakość konsekwentnie jest przeciw podstawowym prawom wyborczym polskich obywateli (bierne i czynne prawo wyborcze gwarantowane art. 99 Konstytucji RP) i zakwestionowaniu przewodniej roli (monopolistycznej roli) jedynie słusznych partii w państwie. Już dziesiątki razy było to omawiane.
A wystarczy przecież tylko wysunąć publiczne postulat programowy likwidacji dolnych ograniczeń liczebności list partyjnych w wyborach do Sejmu i EP, tak aby umożliwić również indywidualnym obywatelom i mniejszym grupom obywateli udział w wyborach do parlamentów wraz z zniesieniem bezwzględnym progu wyborczego w skali kraju wobec komitetów startujących lokalnie i dla przykładu ograniczenie progu wyborczego w skali kraju do 1% dla partii pobierających dotacje państwowe lub/i wystawiające listy w całym kraju.
I już jest po dyktaturze sitw partyjnych, i już jest po tym waszym ukochanym PiS-ie. Partie, które chciałyby przetrwać same by gwałtownie zaczęły wychodzić do ludzi i organizować z nimi prawybory. Czas partii bez obywateli i bez odpowiedzialność przed kimkolwiek by się gwałtownie skończył. I to stosując nadal metodę d’Hondta.
Co więcej, takie postulaty być może poparłyby niektóre mniejsze partie, a jeszcze prawdopodobniej i być może masowo środowiska samorządowe i lokalne. POPiS pewnie będzie przeciw, bo to wywali im w powietrze całą szachownicę i fundament partyjnej dyktatury.
Ale również dla ORP są to tematy tabu, jak niegdyś takim tabu był sojusz ze Związkiem Radzieckim. Byle przewodniej i bezkarnej roli partii w państwie nie naruszyć. I obywatelom nie dać głosu i wolności decyzji. „Dyktatura tak – Wypaczenia nie” można by sparafrazować stare porzekadło. Niestety jest ono tyle samo warte, tak dzisiaj, co wtedy.
Pamiętam te triumfy, kiedy PiS musiał się wycofać akcji podporządkowania sobie sądów. Pisałam wtedy, że to tylko pozory i będą dalej przeprowadzać tą akcję, tyle że powoli, pojedynczo, ostrożnie. Ci ludzie mają nadzwyczaj doświadczonych doradców w osobach swoich rodziców, którzy rządzili PRL-em w latach 1956-1970. Dążą więc zawzięcie do przywrócenia zakresu władzy partii rządzącej z lat 60-tych XX wieku, kiedy to ich poprzednicy mieli pełną władzę nad sądami, mediami, edukacją i nad wszystkimi mundurowymi. Do pokojowych demonstracji zdesperowanych nędzą obywateli kazali strzelać z czołgowych karabinów maszynowych. Rządząca wówczas frakcja PZPR pod wodzą Gomułki składała się z prosowieckich bolszewików i faszystów z ONR. Stąd obecne podobieństwa do PRL, bolszewicki populizm i zastraszanie społeczeństwa butnymi marszami faszystów. Nawet ścisła współpraca z Kościołem jest taka sama, tyle że wtedy była przez obie strony całkowicie utajniona. Wtedy tak samo jak i dziś księża donosili na naiwnych penitentów tajnym służbom, wskazując im środowiska opozycyjne oraz zwyczajnie niezadowolonych. Jeśli PiS wygra wybory, to za dwa lata nie będzie w sądach ani jednego sędziego, który nie podpisze lojalki wobec PiS. Już dziś nie możemy liczyć na rzetelne informacje z żadnej stacji, bo wszystkie są zastraszone przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, która grozi nieposłusznym odebraniem licencji na nadawanie. Za jakiś czas wszystkie stacje będą brzmiały jak TVP. Bolszewicko faszystowski mariaż trwa niezmiennie od 1944 roku, a tajna umowa z Kościołem wciąż obowiązuje. Ani zmiany na świecie, ani upływ czasu i naturalna pokoleniowa zmiana nie zmieniły też celu ku jakiemu dążą. A jest nim nieograniczona władza, zniewolenie narodu oraz jego umysłów, czyli przywrócenie reżimu, w którym obywatele pozbawieni będą jakichkolwiek praw. Jakże straszny jest fakt, że wierzący liberałowie, demokraci i socjaldemokraci otumanieni przez wspierający PiS Kościół, nie widzą lub nie chcą widzieć prawdy. Faszyści, bolszewicy oraz Kościół to siły dążące bezwzględnie do podporządkowania sobie wszystkich instytucji naszego państwa i sprowadzenia wolnych obywateli Rzeczpospolitej do roli niewolników pracujących do ostatniego tchu na swoich panów. Właściwie nikt w Polsce, może poza nielicznymi działaczami Wiosny, nie czuje się jeszcze zagrożony przez duet PiS-u i Kościoła. Opozycja zawzięcie walczy o stołki licząc na wygranie wyborów i nie widzi, że za sprawą Kościoła nadzieja na zwycięstwo nad PiS-em rozpływa się we mgle.
Opozycja „etatowa” (może raczej jej sama wierchuszka) potraktowała opozycję uliczną jak konkurencję. To się trochę zgadzało z zasadami realpolitik stosowanymi z resztą przez obie „mega” partie, po kilkadziesiąt tysięcy niepłacących członków.
No bo prawdą jest, że demokraci „etatowi” zawsze mogli powiedzieć: „wprawdzie mnie nie bardzo lubisz/cenisz, ale na kogo innego możesz jeszcze głosować?” Ulicznicy wtedy mogli tylko się zgryźliwie uśmiechnąć, bo każdy widzi ścianę jeśli jest tuż przed jego nosem.
Teraz opozycja „etatowa” przed samymi wyborami patrzy prosto w rozjarzone oczy zdyscyplinowanym zastępom nawróconego średniowiecza, gotowym grozić, wyśmiewać i kłamać na potęgę, a ulotek demokratów nie ma teraz komu roznosić.
Gdzie są niegdysiejsze śniegi, gdzeżeś się podział wielotysięczny tłumie sprzed zaledwie dwu, trzech lat? Ileż to dzisiaj byłoby ochotników, bo przecież na nich głównie opierają się agitacje przedwybocze w normalnych państwach?
A może linia podziału Europa/Wschód poszła już przez obóz demokratów?