Obywatele RP przed sądem za blokadę marszu ONR
W czwartek 30 listopada w Sądzie Rejonowym Warszawa Śródmieście odbyła się druga rozprawa 19 oskarżonych o blokowanie marszu ONR 29 kwietnia. Ponad sto osób protestowało wtedy przeciwko manifestacji, która przeszła przez Warszawę wykrzykując rasistowskie i ksenofobiczne hasła
Wydarzenie opisaliśmy tutaj.
Dziewiętnaście osób, w tym sześcioro Obywateli RP: Jana Wójtowicza, Kingę Kamińską, Michała Szymanderskiego-Pastryka, Lucynę Łukian, Monikę Dąbrowską i Arkadiusza Szczurka obwiniono o to, że przeszkadzali lub usiłowali przeszkodzić w organizowaniu lub w przebiegu niezakazanego zgromadzenia, co podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny (art. 52 par. 2 pkt 1 kw). Rozprawie przewodniczy Sędzia Łukasz Biliński.
Sąd wysłuchał oświadczeń oskarżonych. Część odpowiadała na pytania oskarżyciela, część tylko na pytania Sądu i obrońców, ale byli i tacy, którzy w ogóle odmówili odpowiedzi na pytania.
Rozprawie przysłuchiwała się Agnieszka Holland. – Ta brunatna zaraza się rozlewa i to nie jest tak, że tylko w Polsce mamy do czynienia z manifestacjami parafaszystowskimi czy faszystowskimi, skrajnym nacjonalizmem. Ale Polska jest jednym z nielicznych krajów i bodajże jedynym w Unii, gdzie takie zachowanie i tego typu manifestacja spotykają się z pewnego rodzaju cichym poparciem władz – mówiła w komentarzu dla Onetu. Obwinieni podziękowali jej za wsparcie.
Oświadczenie obwinionej Lucyny Łukian (Obywatele RP):
Wysoki Sądzie, byłam na Nowym Świecie w kwietniu, byłam i na innych marszach, jak i manifestacjach ONRu. Widziałam, co działo się na Marszu Niepodległości w ubiegłym roku. Jestem jedną z kobiet, które przed Mostem Poniatowskiego sprzeciwiały się maszerującemu faszyzmowi. I póki sił i zdrowia mi starczy, będę stawała na drodze ONRu i Młodzieży Wszechpolskiej. Będę sprzeciwiała się faszyzacji mojego kraju dopóty, dopóki władze państwa nie rozwiążą tych organizacji. Organizacji, które są zagrożeniem dla demokracji, dla wolności nie tylko mojej i moich dzieci, ale też całego polskiego społeczeństwa.
Będę sprzeciwiała się rasizmowi, nacjonalizmowi i ksenofobii. Winna to jestem mojej rodzinie i mojemu krajowi za walkę z faszystami, banderowcami i komunizmem. Pomna opowieści babci, o tym, jak żyjące w zgodzie mieszane rodziny na Wołyniu zaczęły się rozpadać, bo drobny konflikt doprowadzał do wydawania faszystom mężów, żon, rodziców i sąsiadów innej, zwłaszcza żydowskiej narodowości. Pomna opowiadań ojca z jego dzieciństwa, które nasycone są obrazami bestialsko zamordowanych ludzi, ludzi których znał, którzy bywali w domu dziadków, nie mogę pozwolić, by polskie dzieci miały podobne wspomnienia. A tak będzie, jeśli pozwolimy na rozprzestrzenianie się faszyzmu, którego dzisiejszą kolebką jest ONR.
Dzisiaj w Polsce, tak, jak przed laty na Wołyniu, jest wiele małżeństw mieszanych, w których współmałżonkowie szanują inność swoich tradycji i kultur, wynikających z pochodzenia. Nie mogę nie reagować wiedząc, co ich może spotkać, kiedy rasizm zacznie dominować w Polsce. Znając historię wołyńskich rodzin nie z podręczników, a z opowiadań świadków, którymi są najbliższe mi osoby, jak babcia, tata, stryjowie i mama, która jako dziecko widziała mord w Jedwabnym, którą dzisiaj budzą krzyki palących się ludzi i smak dymu palących się ciał, nie mam prawa godzić się, być bierną, kiedy ulicami mojej stolicy spacerują młodzi ludzie z morderczymi hałasami na ustach, których okrzyki przepełnione są nienawiścią, których transparenty i symbole są wypełnione faszyzmem. Bo czymże jest falanga albo krzyż celtycki jak nie symbolami faszystowskimi. Co znaczą hasła „Polska biała albo żadna” albo „Polska nie liberalna a katolicka, nacjonalistyczna”?
Jestem wierząca i kiedy słyszę mową nienawiści, w którą wplata się Boga, czuję wielki ból. Nie nienawiści uczył Jezus, a miłości, tolerancji i zrozumienia inności. Dzisiaj ksiądz błogosławi marsz nienawiści, ale ksiądz to tylko człowiek, ksiądz to nie kościół, bo kościół to my, ludzie wierzący stający na drodze nienawiści. Stający godnie, z hasłami sprzeciwiającymi się nienawiści, rasizmowi i mieszaniu wiary, każdej wiary, do osiągnięcia własnych celów, zwłaszcza tych, które jak pokazuje historia niosą zagładę.
W moim odczuciu marsze polskich narodowców niosą zagładę, zagładę demokracji, wolności, różnorodności i bezpieczeństwa mojego ukochanego kraju, dla mojej rodzinie, dla moich przyjaciół i znajomych. Na to nie mogą pozwolić, nie mogę stać z boku i przyglądać się jak sieją zniszczenie tego, o co walczyły pokolenia, tego, za co życie oddało wielu.
Wysoki Sądzie, nie czuję się winna zarzucanego mi czynu, nie blokowałam legalnego marszu, a manifestowałam swoją niezgodę na jego legalność. Manifestowałam mimo brutalnego, naruszającego moją nietykalność cielesną i wolność do demonstracji, zachowania się policji, ograniczającą moją wolność na kilka godzin bez podania powodów i zasłonięcia naszej niewielkiej grupy kilkukrotnym kordonem na tak małej przestrzeni, że brakowało nam powietrza. Był moment, że zaczynaliśmy się dusić, a reakcją na nasze prośby, by policjanci przesunęli się dając nam więcej miejsca, było cofnięcie się o jeden krok otaczającego nas pierścienia.”
Kolejna (trzecia już) rozprawa odbędzie się 31 stycznia 2018 0 godz. 9:30. Sąd zajmie się dowodami, tzn. oglądaniem filmów i zdjęć z manifestacji.
Agnieszka Dzikowska
fot. Konrad Korzeniowski/facebook
Śledź kalendarium przesłuchań i rozpraw – TUTAJ.
Grupa osób miała odwagę blokować marsz ONR. Zatrzymała ich policja