Kaczyńskiemu radziłbym krok wstecz

Bolesny i przykry to widok, gdy świeżo upieczony premier, powołany przez Kaczyńskiego głównie dla zjednania Europy i świata, wpada na minę problemu żydowskiego. Wpada z typowym dla PiSu impetem, który wyklucza jakąkolwiek refleksję, konsultacje, wreszcie symboliczne choćby ustępstwa
 
Jarosław Kaczyński od zawsze lekceważy Unię, kompletnie jej nie zna, nie rozumie i nie szanuje. Morawieckiego posłał na brukselskie salony dopiero wtedy, gdy zorientował się poniewczasie, że Orban od dłuższego już czasu targuje z Junckerem cenę za sprzedanie Warszawy. Już to jedno obnaża dramatyczną wręcz indolencję Nowogrodzkiej w polityce europejskiej, czyli de facto zdolności do obrony strategicznych interesów kraju.

Sprawa żydowska kompromituje Kaczyńskiego tym bardziej, że wyraźnie stawiał on na ekskluzywne stosunki z Ameryką i jej najbliższym sojusznikiem – Izraelem. Stawiał, stawiał, po czym dał się zaskoczyć prymitywnym nadgorliwcom z Reduty Dobrego Imienia. Ci przez ponad dwa lata lobbowali za wpisaniem do ustawy o IPNie drakońskich zapisów, żywcem ściągniętych z ukraińskiego prawa o ochronie czci Bandery i UPA; lobbowali, aż skutecznie wylobbowali. Żaden z pisowskich doradców (Zybertowicz ze swoją maszyną propagandy, Legutko, Krasnodębski?) nie uprzedził prezesa, czym to grozi. Na pewno Ludwik Dorn zdawał sobie sprawę z nieobliczalnych konsekwencji nowelizacji, lecz on już Kaczyńskiemu raczej nie doradza.

Senat mógł ustawę zatrzymać, odesłać do komisji, dać przez to szansę grupie roboczej powołanej przez Morawieckiego i Netanjahu. Nic z tych rzeczy: w imię polityki miłości do skrajnej prawicy, i oczywistego lęku przed jej gniewną reakcją, Nowogrodzka nakazała senatorom kolejne ekspresowe głosowanie bez jakichkolwiek poprawek. Uczyniła to wiedząc już o jednoznacznej reakcji amerykańskiego kongresu. O czym w tej sytuacji radzić mają uczestnicy grupy roboczej?

Co do Amerykanów i osobiście tak wielbionego przez pisowców Trumpa – przecież nie po to przenosi on ambasadę do Jerozolimy, aby dopuścić do publicznego upokorzenia strategicznego partnera przez Warszawę. Było to od początku oczywiste, podobnie jak siła żydowskiego lobby w Waszyngtonie i międzynarodowym biznesie oraz wyjątkowe uwrażliwienie zachodnich stolic i opinii na sprawę holokaustu.
Kolejny już raz Kaczyński udowadnia, że ma dwie lewe ręce w polityce zagranicznej. Kolejny raz pokazuje, że nie jest w stanie (nie chce? – to całkiem bez różnicy) reprezentować naszych interesów w wymiarze strategicznym; wręcz przeciwnie: z uporem godnym lepszej sprawy wpycha Polskę w stan kompletnej izolacji i bezradności. Symbolem tego stanu rzeczy stała się już permanentna nieobecność europosłów i przedstawicieli PiS w zespole pracującym nad przyszłym unijnym budżetem.
 


Popierasz nasze działania? Wpłać darowiznę!

 
Co do meritum sporu oraz gwałtownej reakcji Izraela i środowisk żydowskich w diasporze trzeba powiedzieć jedną rzecz wyraźnie i drukowanymi literami: jako naród wiemy wszystko o obozach śmierci i straszliwych warunkach panujących w gettach. Wiedzą o tym jeszcze lepiej Żydzi i na pewno nie protestowaliby przeciwko walce z „polskimi obozami”. Jednak z trzech milionów zamordowanych polskich Żydów jedynie około dwóch milionów zginęło za drutami i za murami gett. Co się stało z brakującym milionem? Reduta Dobrego Imienia na to pytanie nie odpowie, prędzej doprowadzi do realnego zakazu badań i wyroków skazujących dla drążących temat. Nasi rodacy brali sprawę w swoje ręce nie tylko w Jedwabnym, na samym Podlasiu było to ponad sto miejscowości. Podobieństwa do rzezi wołyńskiej są uderzające: nie używano broni palnej, mordy były starannie zaplanowane i wykonywane przez czas dłuższy, a więc metodycznie. Mówimy tu o działaniach zorganizowanych, akcji indywidualnych wobec ukrywających się w lesie czy po piwnicach nikt nie zliczy – tutaj żadne statystyki nam nie grożą, pozostaje jedynie (w świadomości żydowskiej jako oczywistość) ten brakujący milion. To właśnie miał na myśli przyszły premier Izraela, twittując o tych, którzy zginęli nie widząc niemieckiego munduru.

Liczba szmalcowników jest szacowana na 150-500 tysięcy. Liczba tych, którzy przejęli żydowskie mienie, to przynajmniej milion. W działania Żegoty i wszystkich Sprawiedliwych zaangażowanych było może 20 tysięcy osób. I tak bardzo dużo, bo ryzykowali śmiercią swoją i rodziny. Radziłbym Reducie Dobrego Imienia pilne korepetycje w Żydowskim Instytucie Historycznym, natomiast Kaczyńskiemu krok wstecz i natychmiastowe wyciszenie tematu. Wszelkie zapieranie skończy się dla nas bardzo smutno: przerażającą prawdę ujawnią za nas inni – za nas i przeciwko nam, wyrywając ją z okupacyjnego kontekstu.

Kaczyński flirtuje z nacjonalistami wedle starej zasady, że po prawej stronie PiSu tylko ściana. Ten flirt jest z każdą chwilą bardziej kosztowny, bo tu jest Polska – miejsce Zagłady i największego ruchu oporu w Europie jednocześnie. Tylko polityczny ślepiec tego nie rozumie.

Na zdjęciu: Fragment pomnika upamiętniającego pomordowanych Żydów z Jedwabnego, fot. Wikipedia

15 komentarzy do “Kaczyńskiemu radziłbym krok wstecz

  • 1 lutego, 2018 o 12:49
    Bezpośredni odnośnik

    Kaczyński kompletnie nie zdaje sobie sprawy, jakie demony uruchomił i co wypuścił z puszki Pandory. Za chwilę do niego dotrze, ale będzie już za późno. Nie ma sensu nawet szacować liczby Żydów zamordowanych przez Polaków, bo w przytłaczającej większości przypadków świadkowie – z reguły sprawcy i ich rodziny – nie żyją, a cudem uratowani bliscy ofiar milczeli do śmierci.

    Odpowiedz
  • 1 lutego, 2018 o 20:36
    Bezpośredni odnośnik

    Widzę, że również tutaj trwa kolejny odcinek „Liczenia ofiar Holocaustu”. Jest to proceder smutny, zwłaszcza biorąc pod uwagę skalę zniszczeń minionej wojny. Z tego konfliktu takie kraje jak Polska, ZSRR, Niemcy wyszły na kolanach. Zastanawiam się, jakie badania poczynił autor tego tekstu przed jego napisaniem, czy zapoznał się z poszczególnymi monografiami. Stosunki polsko-żydowskie to naprawdę skomplikowany temat, a jeszcze gdy w grę wchodzą jakieś pieniądze… Na drugi raz proszę o więcej rozwagi i podawanie źródeł.

    Odpowiedz
  • 2 lutego, 2018 o 09:39
    Bezpośredni odnośnik

    Młodzi historycy badający ostatnio akta sądowe procesów za zorganizowane mordowanie Żydów przez polskich sąsiadów zawsze i konsekwentnie podkreślali jedno: akta pochodziły z lat 45/46 i nikt ich od tego czasu nie dotykał. Nie mamy najbledszego pojęcia o skali zjawiska, pisze się o 100 tys. ofiar na samym Podlasiu. O mordach indywidualnych, „prywatnych”, we dwóch ze szwagrem w celach rabunkowych, szkoda w ogóle mówić. Miały powszechny charakter, ale świadkowie i ofiary nie żyją.

    Odpowiedz
  • 4 lutego, 2018 o 08:58
    Bezpośredni odnośnik

    „Kolejny odcinek liczenia ofiar Holokaustu”? A co, już się Panu znudziło, czy też może jest to już ustawowo zabronione? I po co te pseudo-protekcjonalne wtręty o źródłach i monografiach? Czytał Pan książkę Tryczyka o Podlasiu powstałą na podstawie miejscowych akt sądowych? To jest źródło podstawowe, już klasyczne – oprócz niego prace przyczynkarskie (w części historyków IPNu) o Podkarpaciu i Świętokrzyskiem i Małopolsce.

    Odpowiedz
  • 4 lutego, 2018 o 09:04
    Bezpośredni odnośnik

    Panie Pawle, raczej szkoda Pańskiego czasu. Do monografii zawsze – nieodmiennie z nadętą i wielce uczoną miną – odsyłają właśnie ci, który ich na oczy nie widzieli i nigdy nie zobaczą. W Polsce mamy miliony specjalistów od wszystkiego: medycyny, holokaustu, polityki i całej reszty fundamentalnych zagadnień.

    Odpowiedz
  • 4 lutego, 2018 o 09:12
    Bezpośredni odnośnik

    Problem żydowski na tyle jest w Polsce drażliwo-zapalny, wręcz łatwopalny, prócz tego na tyle mamy nieczyste sumienie, że to całkowicie wyklucza racjonalną i obiektywną dyskusję. Widać to doskonale nawet po wpisach pod tym tekstem: bisnetus sugerujący Trumpowi przefarbować włosy na niebiesko za Żydami po prostu nie przepada, podobnie pan odsyłający autora do „badań i monografii”. Paweł za to ich wyraźnie ceni i trzyma stronę ofiar. Ta sytuacja się nie zmieni przez najbliższych sto lat.

    Odpowiedz
    • 4 lutego, 2018 o 18:22
      Bezpośredni odnośnik

      Skąd taki dziwaczny wniosek? Aluzja do niebieskiej czupryny Trumpa odnosiła się wyłącznie do „skuteczności porad szarego człowieka” w stronę takich ludzi jak Kaczyński czy Trump. Nie wiem skąd u Pana takie durne skojarzenia. Może wie Pan więcej niż ja, albo rzeczywiście dyskusja w wątkach polsko-żydowskich w jakimkolwiek aspekcie jest zupełnie bezcelowa i niemożliwa. Co byś nie powiedział, nawet, że 2 + 2 = 4, to stajesz się albo filo- albo antysemitą.

      Odpowiedz
  • 4 lutego, 2018 o 09:38
    Bezpośredni odnośnik

    Zgadzam się z Grzegorzem, że obiektywna i uczciwa dyskusja jest w polskich warunkach niemożliwa, szczególnie na temat holokaustu. Dyskutują, czy też udają, że dyskutują, wyłącznie zamknięte grupy we własnym gronie, przeciwnika mając w najlepszym razie za idiotę. Natomiast nie zgadzam się co do samej istoty problemu: pozostaje on bardzo słabo przebadany (poza Tryczykiem i trzema, czterema wyrywkowymi opracowaniami młodych historyków), nie mówiąc już o wiedzy szerszej publiczności czy ewentualnej narodowej debacie na ten temat. Gross przebił się z Jedwabnem, więc publika uznała, że ten jeden raz, na tym strasznym pograniczu Podlasia i Łomżyńskiego, nasz sielsko-anielski naród zrobił coś złego. Już Tryczyk, który udowodnił, że Jedwabnych tylko na tym terenie była ponad setka, a mordy były pieczołowicie przygotowane, długotrwałe i metodyczne, nie przebił się w ogóle. Ot napisał, „Wyborcza” i „Polityka” to odnotowały i na tym koniec. Końcówki w wodę. Stąd też obecna reakcja na IPNowską nowelizację – przecież honoru narodu trza bronić, a jak tam było naprawdę, nikt nie wie i się pewnie nie dowie.

    Odpowiedz
  • 4 lutego, 2018 o 18:26
    Bezpośredni odnośnik

    W takim razie Bisnetusa przepraszam, myślałem, że chodzi o flagę Izraela. Niechcący sam zilustrowałem własną tezę.

    Odpowiedz
    • 4 lutego, 2018 o 19:21
      Bezpośredni odnośnik

      Ma Pan siłę skojarzeń i wyobrażeń. Nigdy bym na to nie wpadł. Gdybym sam miał takie skojarzenia, to bym powiedział o przefarbowaniu włosów na zielono. Ups. Ale czy we fladze palestyńskiej nie ma jakieś zieleni?

      W sumie uważam za chwalebne wycofanie się z błędu zbytniej pochopności i uważam sprawę za zamkniętą. Jeden ważniejszy wniosek, jest taki, że faktycznie jest trudno dyskutować chłodno i racjonalnie w tematach „polsko-żydowskich”. Ja na przykład wchodzenia w takie dyskusje konsekwentnie unikam. A jak już zrobię od czasu wyjątek, choćby w formie zupełnie luźnej dygresji, jak tutaj, to się zwykle okazuje, że popełniłem błąd braku tejże konsekwencji.

      Odpowiedz
  • 4 lutego, 2018 o 18:35
    Bezpośredni odnośnik

    Grzegorz Roman ma świętą rację, że w kwestii żydowskiej Polacy pobili zbiorowo wszelkie rekordy przeczulenia – w lewo albo w prawo. Ja identycznie odczytałem wpis Bisnetusa i bardzo byłem tym rozczarowany po rym, co pisał wcześniej.

    Odpowiedz
  • 4 lutego, 2018 o 19:11
    Bezpośredni odnośnik

    To zabawne, bo ja też. Jak to trzeba w kwestiach starozakonnych uważać!

    Odpowiedz
  • 5 lutego, 2018 o 13:54
    Bezpośredni odnośnik

    Jeśli trzy osoby mają niezależnie to samo skojarzenie, które dla mnie jest zupełnie obce i absurdalne, to faktycznie jest to zastanawiające. Może mój dość mocno utrwalony neutralny dystans do problematyki powoduje, że nie mam już wyczucia do symboliki i niuansów obowiązujących w tego rodzaju dyskursach.

    Trzeba będzie to w przyszłości uwzględnić. Człowiek się ciągle uczy.

    Odpowiedz
  • 5 lutego, 2018 o 20:40
    Bezpośredni odnośnik

    Bisnetusie, tu broń Boże nie chodzi o żaden dyskurs, chodzi o polskie nieczyste sumienie. Dopóki się z tego koszmaru uczciwie nie rozliczymy, będziemy tak reagować. Nawet na niewinny żarcik.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *