I znowu głupi naród winny
W rzeczy samej nie jest zbyt mądry tak w ogóle, ale ja nie o tym. Przynajmniej nie na początku
Jako, że mogę o czymś wypowiadać się jedynie z własnego punktu widzenia, a on nie jest zbyt atrakcyjny dla starających się o mój głos w jakichkolwiek wyborach, to właśnie tylko to zrobię. Nie powiem jednak, że jestem całkiem przeciętnym wyborcą, bo przeciętny to nawet nie wiedział, że w wyborach kandydują do sejmików wojewódzkich Zieloni i Partia Razem. I nie miał się skąd tego dowiedzieć. Nie jestem ani wdzięcznym ani atrakcyjnym wyborcą (bardzo sorry koleżanki feministki, że nie nazwę się tym razem wyborczynią), bo na przykład nie mam telewizora. Nie wertuję też wszystkich stron www czy profili na Facebooku, jakie tylko sobie wyobrażę, że mogą istnieć. Niespecjalnie chodzę po mieście, a w zasadzie wcale. Żyję w swojej bańce. Mimo to mam wrażenie, że potencjalny wyborca:
O PiS-ie dowiadywał się zewsząd. Z mediów nie tylko partyjnych (w tym dawniej publicznych), z ulotek, plakatów, bannerów, z tysięcy spotkań kandydatów, posłów, władz państwa, w pracy, w szkole i w zagrodzie. I w kościele. I z Internetu.
O Koalicji Obywatelskiej dowiadywał się z niektórych mediów (co nie jest akurat winą KO). Z setek spotkań kandydatów. Jak ktoś miał szczęście to z ulotek (ja nie miałam). Trochę z bannerów czy plakatów (nie widziałam, ale mam wyobraźnię). Z Internetu – o niektórych. Jednak trochę wertowałam i jak słowo daję o wielu kandydatach do rządzenia niewiele w sieci można się dowiedzieć. To nie tylko moja obserwacja.
O reszcie w Warszawie nie dowiadywał się wcale albo jak kroplami z pipety na wannę pełną piany. Tzn. trochę z ulotek i plakatów rozdawanych przez zdeterminowane kandydatki i kandydatów. Z debat, rozmów, o których wiedziało parę setek ludzi, bo media o nich nie informowały. Media skupione na rywalizacji Trzaskowski – Jaki olały całą resztę wyborów samorządowych w Warszawie. Transmisje społecznościowe z tych debat trafiały przeważnie do osób, które już wiedzą przynajmniej to, że pójdą na wybory i mają większą niż duopol partyjny ofertę.
Nie znam w ogóle rynku gazet/gazetek lokalnych, dzielnicowych czy osiedlowych. Nie mam pojęcia, czy ktoś coś tam pisał. Oczywiście na reklamowanie się nawet w nich potrzeba pieniędzy, a tych po prostu w komitetach obywatelskich nie było. Kandydatki i kandydaci z komitetów obywatelskich wypruwali żyły na własny koszt. Ja nie pomogłam choćby w roznoszeniu ulotek. Mam kaca. Ale starałam się inaczej. Jednak nie wszystkim przyszło do głowy, żeby choćby będąc na Facebooku stworzyć swój wyborczy profil, z którego można czerpać garściami. Nie. Trzeba było być znajomym…
Zdobywanie głosów to tworzenie relacji
Są w Polsce brutalne i wcale niedemokratyczne uwarunkowania „rynkowe”. Są też podstawowe zasady komunikowania się, brzydko zwanego PR. Brzydko nie brzydko, ale zdobywanie głosów polega na tworzeniu relacji z odbiorcą, zwłaszcza potencjalnym odbiorcą. Przy tym także na dbaniu o stałych „klientów”.
Głupi naród nie rozumie, nie docenia, nie jest zainteresowany. Może i głupi, ale mało kto (w skali kraju) wysila się, aby to zmienić, a od pohukiwania na głupiego, że jest głupi, rozumu mu nie przybywa. Za to bardzo wielu intensywnie i systemowo działało przez te prawie 30 lat, aby ów naród ogłupić. Poczynając od wprowadzenia funkcjonariuszy kościoła katolickiego do szkół i parlamentu, przez kolejne „reformy” edukacji, przez uporczywe blokowanie prób odpolitycznienia mediów publicznych, po zniechęcanie obywateli do uczestnictwa w życiu publicznym i politycznym. Marginalizowanie potrzeby upowszechniania kultury, przede wszystkim w systemie edukacyjnym, ale także przez jej bezrefleksyjne urynkowienie, wykluczyło z jej odbioru całe rzesze ludzi, których po prostu przestało na kulturę stać. Wszystko, co organizowało jakoś młodzież i ludzi w PRL, zostało z buta odrzucone jako złe, komunistyczne, reżimowe. Z pokolenia na pokolenie skutki się potęgują, a umysły stają się coraz podatniejsze na najprostsze rozwiązania, na wskazywanie palcem, co jest słuszne, a co wrogie.
Odkręcanie tego stanu będzie trwało lata, albo i pokolenia. Zwłaszcza, że nie wiadomo kiedy w ogóle się zacznie w sposób systemowy. Ledwie od paru lat zauważam inicjatywy niektórych szkół czy środowisk mające na celu budowę kreatywności, umiejętności współpracy, dyskusji, uczenia szacunku dla drugiego człowieka, dla środowiska, nie przez wykłady, a przez uczestniczenie. Wyrywanie umysłów z automatycznego rozwiązywania testów, używania słów kluczowych, żeby dostać dobrą ocenę i szkoła podskoczyła w rankingach. To trudna praca, wymagająca nie tylko poświęcenia dodatkowej uwagi i czasu, ale niekiedy też odwagi. Nauczyciele nie bez powodu tracą autorytet. Mogli powstrzymać ostatnią deformę edukacji razem z samorządowcami, ale nie byli do tego zdolni. Nikt ich nie nauczył walki o uczniów, bo to o nich chodzi, a nie o pensum nauczycielskie! Zostawili rodziców samych.
Jojczenie nic nie pomoże
Głupi naród zagłosował za mało na Koalicję Obywatelską, za mało na komitety obywatelskie w Warszawie, czy innych dużych miastach, za mało na Zielonych i Razem, startujących osobno w wyborach do sejmików wojewódzkich. Głupi naród zagłosował za dużo na PiS, który łaził od drzwi do drzwi i rozmawiał,zagłosował bardziej niż na Zielonych na narodowców, którzy mają swoje kluby krewkich młodzieńców (dumy swoich matek) w całej Polsce, lubią patrzeć jak inni kopią w piłkę i dokładnie wiedzą, kto jest wrogiem. A, że przy tym czasem zorganizują wspólne oddawanie krwi czy odbudowę jakiejś chałupy, to wypada przemilczeć, bo to przecież faszyści. Niestety, faszyści umieją się organizować i tworzyć relacje z potencjalnym odbiorcą. To prawda, że mają wielkie wsparcie, ale sami nie próżnują.
Możemy zatem biadolić o głupim narodzie, z pozycji wyższości moralnej wyśmiewać ciemniaków, wieśniaków, wsteczniaków i innych -aków. Możemy sami siebie okładać wzajemnie połajankami za brak jedności, wyobraźni, za oczekiwanie planu, programu, pomysłu, dialogu, współpracy, otwartości, gdy tu przecież najpierw trzeba PiS odsunąć od władzy. Nie możemy jojczyć na media, wymagać rzetelności i standardów, możemy zwalać na małe partie zamiast wymagać od dużych, nie możemy wywnętrzać się na szklany sufit, który te duże bezpardonowo budują małym. A od małych też nie można wymagać, bo podcinamy skrzydła, bo jesteśmy bezideowi w przeciwieństwie do nich. Bo jesteśmy w głupim narodzie, ulegającym a to przekupstwom, a to szantażom, a to propagandzie. Z której strony by nie patrzeć, my, naród, jesteśmy niespełna rozumu.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Samorządy zaczynają wyborczy serial
Jednak to, co mnie najbardziej wkurza, to nowy kościół wyznawców Koalicji Obywatelskiej, w tym zwłaszcza Platformy równie „Obywatelskiej”, równie tępiony jak chrześcijaństwo w Polsce [to sarkazm!]. Wszystko wokół to zło, które nie chce przegonić PiS, wręcz mu sprzyja, jest na usługach tylko jeszcze nie wiadomo czy za frajer. Tylko PO może to zrobić, z nami na klęczkach spijającymi z dzióbków, a zwłaszcza jednego, złote zgłoski antyPiS. PO nic nie musi, ona wyłącznie może! A zanim PO tego PiSu nie unicestwi to:
– niech nadal w szkołach mózgi dzieci są zatruwane papką ideologiczną, a te z niepełnosprawnościami zamykane w domach,
– niech demokratyczna część parlamentu naszego państwa nadal uchwala święta kapłanów, czci pamięć kolaborantów z nazistami i odrzuca obywatelskie projekty ustaw,
– niech nadal rodzące kobiety są upokarzane na oddziałach położniczych, a te które rodzić nie chcą lub nie mogą sprowadzane do podziemia, a wszystkie do podczłowieczeństwa,
– niech nadal pary homoseksualne urządzają sobie życie gdzie indziej, bo tu odmawia im się tego prawa bazgrząc ohydy na drzwiach i ścianach domów, a demokrata usiłuje zakazać im demonstracji tego, że są ludźmi równymi ze wszystkimi innymi,
– niech nadal ofiara gwałtu czy przemocy domowej boi się pójść na policję, niech rząd zaproponuje jej mediację z oprawcą i niech ciągle umiera ich 500+/- rocznie,
– niech nadal wolno będzie demokracie nawołującemu do jedności opozycji zwyzywać demokratkę np. od „samoniszczących komórek rakowych” bez konsekwencji, nawet ostracyzmu środowiskowego.
Ewa Borguńska
fot. pxhere.com
[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Pomóż nam walczyć o demokrację i państwo prawa!” tresc=” Twoja pomoc pozwoli nam działać! „]
„Żyję w swojej bańce.”
Tak, tak, jestem intelektualistką, bo czytam „Gazetę Wyborczą” i „Politykę”, przeglądam dawne numery „Przekroju”, a na półce mam „Słówka” Boya-Żeleńskiego.
'Kandydatki i kandydaci z komitetów obywatelskich wypruwali żyły na własny koszt. Ja nie pomogłam choćby w roznoszeniu ulotek. Mam kaca.”
Absurdalne i śmieszne, idiotyzm typowy dla „Obywatela RP”. Do kogo ma więc Pan pretensje i o co, jeżeli nawet Pani była zbyt leniwa i ociężała, żeby cokolwiek zrobić? Znowu, po raz setny okazuje się, że Obywatele RP to kompletni idioci, niezdolni do logicznego myślenia.
„wcale niedemokratyczne” – „wcale nie demokratyczne” być powinno.
„Głupi naród nie rozumie, nie docenia, nie jest zainteresowany. Może i głupi, ale mało kto (w skali kraju) wysila się, aby to zmienić, a od pohukiwania na głupiego, że jest głupi, rozumu mu nie przybywa.”
Informacja i jej przesłanie jest takim samym towarem jak wszystko inne w gospodarce rynkowej i ma swoją cenę. Może być głośno o nikomu nie znanym kandydacie, jeżeli znajdzie się ktoś, kto zapłaci za reklamę tej osoby – co w tym niezrozumiałego albo niewłaściwego? Jeżeli firmy płacą za reklamę i nikogo to nie dziwi, dlaczego ma nie płacić osoba prywatna, która stara się o jakiej (z reguły lukratywne) stanowisko? Dlaczego obywatele (albo – co na jedno wychodzi – państwo) mają (lub ma) propagować jej osobę za darmo, takimi czy innymi działaniami i środkami?
„…ale także przez jej bezrefleksyjne urynkowienie, wykluczyło z jej odbioru całe rzesze ludzi, których po prostu przestało na kulturę stać. Wszystko, co organizowało jakoś młodzież i ludzi w PRL, zostało z buta odrzucone jako złe, komunistyczne, reżimowe.”
Wyszło szydło z worka – krytyka wolnego rynku wynikająca z nostalgii za PRLem, typowa zwłaszcza dla tych UBywateli RP, którym po drodze z Mazgułą i jemu podobnymi „obrońcami demokracji”.
„Marginalizowanie potrzeby upowszechniania kultury, przede wszystkim w systemie edukacyjnym, ale także przez jej bezrefleksyjne urynkowienie, wykluczyło z jej odbioru całe rzesze ludzi, których po prostu przestało na kulturę stać.”
Wykluczyło – jeżeli w ogóle wykluczyło – nie tyle marginalizowanie potrzeb (zakładam, że znowuż przez złego kapitalistę, który nie chce wydawać i rozdawać książek za darmo), co niesłychana wprost pazerność tak zwanych „artystów” – literatów, aktorów, muzyków, którzy okazali po 89 r tak wielką słabość do pieniędzy. To np. aktorzy szybko i z własnej nieprzymuszonej woli porzucili „misję” i zaczęli chałturzyć (i uprawiać nepotyzm na niespotykana wcześniej skalę) i tym samym sprawili, że np. każdy nowy film polski jest gniotem, który ląduje w supermarketowych koszach z filmami za 5 zł, a telewizję wypełniają aż po brzegi reklamy z udziałem aktorów, albo kryptoreklamy, tzn. fatalnie grane i bezwartościowe telenowele.
„Bo jesteśmy w głupim narodzie, ulegającym a to przekupstwom, a to szantażom, a to propagandzie. Z której strony by nie patrzeć, my, naród, jesteśmy niespełna rozumu.”
Tak, ale Pani oczywiście nie jest niespełna rozumu, nieprawdaż? Co za kuriozalna megalomania, tudzież publiczne leczenie własnych kompleksów cudzym kosztem.
„gdy tu przecież najpierw trzeba PiS odsunąć od władzy.”
Dobrze, tylko JAK, bo opozycja, zdaje się, próbowała już wszystkiego – od jojczenia aktorów w gazetach i programach TV (Stuhrowie, Olbrychski, Seweryn, Peszek, Janda), przez „ruchy obywatelskie”, demonstracje, donosy na Polskę. Jeden zmanipulowany człowiek nawet spalił popełnił samobójstwo – i nic to nie pomogło.
Jeżeli ktoś napisze, że „trzeba…”, „należy…”, to i tak będzie to tylko część odpowiedzi. Powinien bowiem pokazać, co zrobić, aby to „trzeba” i „należy” doszło do skutku.
Nic Pan z tego tekstu nie zrozumiał i tylko kombinuje Pan jak zwyzywać Obywateli RP.
Przy okazji, za słownikiem języka Polskiego PWN:
niedemokratyczny
1. «niezgodny z zasadami demokracji»
2. «nieszanujący praw i wolności innych ludzi»
• niedemokratycznie
„Wolał ustrój nie demokratyczny, tylko monarchiczny”.
„Kupię nie nowy samochód, tylko używany”.
Chce Pani to pisać w ten sposób:
„Wolał ustrój niedemokratyczny, tylko monarchiczny” – ?
„Kupię nienowy samochód, tylko używany” – ?
„Nie” pełni tu funkcję zaprzeczenia zdania, a nie współtworzy przymiotnik. Można przecież powiedzieć: „Nie wolę ustroju demokratycznego, wolę ustrój monarchiczny”, „Nie kupię nowego samochodu, tylko kupię samochód używany”. Powiedzenie, że się nie kupi nowego samochodu nie oznacza jeszcze, że się kupi nienowy (można w ogóle żadnego nie kupić), dlatego dodanie drugiego zdania (po „tylko”) ma sens.
Lekcje ortografii dla Obywateli RP? Panie Przemku, podziwiam Pana cierpliwość. Ciekawe, czy pani Jadwiga zrozumie, w czym rzecz. Wyżej znakomity komentarz!
Dziękuję, Wujku Staszku, za słowa uznania!
Z tym głupim narodem to już Kochanowski pisał: „Nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą, i po szkodzie głupi”
Pani Ewa odważnie pisze, że „żyje w swojej bańce” i ma kaca, bo nie za wiele zrobiła. Większość z nas żyje w takich bańkach, tylko nie mają odwagi się do tego przyznać. Brak im tej refleksji. Więc raczej szacun dla pani Ewy za odwagę.
Panie Przemku, obserwuję Pana wpisy od jakiegoś czasu, pan tutaj prywatnie czy służbowo?
Prywatnie, chyba tak samo jak Pan.
„Powinien bowiem pokazać, co zrobić, aby to „trzeba” i „należy” doszło do skutku”. Tylko jedno pytanie: Krytykę pan zrobił, a gdzie pana recepta?
Gdzie się podział mój drugi komentarz, skierowany do p. Borguńskej?
Czy zamierza się ona wytłumaczyć z tych nieprawdopodobnych gniotów, jakimi ogłupia polskie społeczeństwo jako producent filmowy? Wszystko do sprawdzenia na stronie Filmpolski.pl.
Panie Przemku, też się zastanawiam, gdzie podział się ten komentarz, który zdążyłam zobaczyć, ale nie miałam czasu na żadną odpowiedź. Żeby Pan się nie kłopotał to wkleję tu link do całej mojej historii http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?osoba=1123774. Przy tej okazji sprostuję, że w serialu
„Halo Hans!” byłam II kierownikiem produkcji, a nie II producentem. To jest dość zasadnicza różnica. Jeśli potrzebuje Pan więcej informacji na temat mojego życiorysu to proszę tylko powiedzieć.
Co to Pana krytyki tekstu. Ponieważ nie załapał Pan sarkazmu w tytule to później było już tylko gorzej. No i co mam w związku z tym Panu odpowiedzieć? Oprócz tego, że strona www jest medium i nie trzeba być Obywatelem RP żeby tu publikować oraz że „nicnierobienie” nie musi być związane wyłącznie z lenistwem, a mimo to powodować dyskomfort.
PS. Niedemokratyczny i nie demokratyczny to są dwa różne wyrażenia. Warto żeby poznał Pan te różnice, ale niestety nikt mi nie płaci za dokształcanie Pana.
„”Halo Hans” jest pierwszym polskim sitcomem historycznym, który nawiązuje do „Stawki większej niż życie”. Nie jest to jednak kontynuacja ani parodia kultowego serialu. „Halo Hans” opowiada o dziwnych i szalonych przypadkach Hansa Klopssa, uwikłanego w szereg najróżniejszych intryg: miłosnych, politycznych i obyczajowych. Jak na prawdziwego bohatera przystało nie szczędzi on wysiłków by pomóc bojownikom podziemia, światowej koalicji antyfaszystowskiej, Rządowi RP na uchodźstwie oraz, albo przede wszystkim pięknym kobietom odwiedzającym Generalną Gubernię w tajnych misjach.”
Pytam: 1) Czy oferowanie Polakom takiej rozrywki sprawi, że będą mądrzejsi? Co im da oglądanie przygód Hansa Klopssa poza spustoszeniem umysłowym i stratą czasu, który mogliby lepiej spożytkować? 2) Czy nie jest Pani najzwyczajniej w świecie wstyd, że uczestniczy Pani w produkcji tego rodzaju durnych gniotów (pełniąc taką, czy inną funkcję)? 3) Czy nie widzi Pani własnej śmieszności, polegającej na tym, daje sobie prawo do utyskiwania nad mizerną kondycją polskiego społeczeństwa?
Ad. 1 i 2. Zapewne nie widział Pan serialu, zatem nie wiem po co mam Panu odpowiadać na te pytania. Ale nie, nie wstyd mi. W ogóle nie wstydzę się niczego co w życiu robiłam. Proszę zapytać obecnych urzędników sejmowych, ministerialnych, skarbowych, urzędów wojewódzkich, czy jakkolwiek państwowych, a nawet spółek skarbu państwa, nie mówiąc o posłach, senatorach i ministrach czy im nie wstyd.
Ad. 3. Skoro Pan się nie zorientował to tekst jest o utyskiwaniu wszystkich innych, niezadowolonych z wyniku wyborów. Dość wyraźnie (tak mi się wydawało) zaliczyłam się w poczet tego „głupiego narodu”.
„W ogóle nie wstydzę się niczego co w życiu robiłam.” Przecież wyżej pisała Pani i o kacu moralnym i (rzekomo) także o własnej przynależności do „głupiego narodu”.
Zapytałem, czy za sprawą oglądania przygód Hansa Klopssa Polacy będą mądrzejsi – nie odpowiedziała Pani na to pytanie. Tak samo, czy oglądając „Kasię i Tomka”, „Kocham Klarę”, „Dziuplę Cezara” i im podobne produkcje, do których powstania się Pani przyczyniła w taki, czy inny sposób. Ma Pani swój udział w ogłupianiu polskiego społeczeństwa i gwoli uczciwości proszę się nie wypierać tego udziału. Jeżeli ktoś jest winien głupocie, to nie tyle i nie tylko szkoła, co „kultura masowa”, która z definicji ma o wiele większy (i eo tym samym o wiele bardziej destrukcyjny) wpływ, zwłaszcza jeżeli jest tworzona przez ludzi bez kręgosłupa moralnego w rodzaju naszych rodzimych twórców i zatrudnianych przez nich aktorów-celebrytów.
Rzućmy okiem na streszczenie innego jeszcze dzieła, a mian. filmu „Letnie przesilenie”, powstałego w koprodukcji polsko -niemieckiej:
„Rok 1943. Polska prowincja. Wojna trwa już cztery lata. Po klęsce pod Stalingradem coraz młodsi Niemcy trafiają do armii. Tak w Polsce znalazł się Guido, wrażliwy, pochodzący z Hamburga siedemnastolatek. W obcej rzeczywistości próbuje stworzyć sobie azyl przed brutalnością wojny i prostackim światem jego starszych kolegów, żandarmów. Na zapomnianym przez wszystkich strychu słucha zakazanej muzyki – jazzu i oddaje się marzeniom. W tym samym czasie jego rówieśnik, Romek, po stracie ojca pomaga matce, pracując na kolei. Jako pomocnik maszynisty codziennie na bocznicy widzi rzeczy odebrane wywożonym do obozów zagłady Żydom. Nie rozumiejąc istoty tragedii, patrzy na to obojętnie. Kiedy nadarzy się okazja, stara się odebrać niemieckim żandarmom skradzione Żydom rzeczy, często nieprzydatne – jak stary gramofon. Nie ma charakteru bojownika. Bardziej zajmują go dziewczyny, a najbardziej Franka, córka zamożnego gospodarza. Ta sama wiejska dziewczyna podoba się Guido. Romek spotyka uciekinierkę z transportu, Żydówkę Bunię, którą najpierw, bojąc się konsekwencji, stara się za wszelką cenę odpędzić. Bunia nie chce odejść. Wie, że sama nie przetrwa. Szuka w rówieśniku ratunku. Z czasem rodzi się między nimi więź. Zagubiony Guido zbliża się do Franki. Przy dźwiękach zabronionego jazzu kochają się na strychu. Kryjówkę odkrywa komendant. Guido musi wybrać – ratować siebie czy pomóc France?”
Polityka Niemiec taka sama, zmieniają się nieco środki, stosownie do okoliczności. Ten film to taki „Heimkehr”, jaki może powstać w r. 2014.
Proszę o informację, kto dokładnie sfinansował ten film ze strony tak niemieckiej, jak polskiej.
„Dziupla Cezara” (2004), (casting) reżyseria obsady E. Borguńska
Odcinek 2, pt. „Pierwszy klient”: „Szczęśliwa para urządza swoje nowe bistro. Oboje decydują, że lokal będzie nosić nazwę Dziupla Cezara. Niestety, na ich drodze stają liczne przeszkody. Cezar jeszcze nie dorobił się własnego samochodu, więc by przewieźć połowę świni z rzeźni musi wykorzystać zwykły miejski autobus.”
Scenariusz: Jonnie Mortimer, Brian Cook.
Czy polscy producenci mają tak niski iloraz inteligencji, że nie są naprawdę w stanie wymyślić lepszego scenariusza i nie potrafią stworzyć własnego, nie imitującego niczego serialu? Może Pani odpowiedzieć na to pytanie jako osoba reprezentatywna dla tej branży?
Najpierw zapytam: czy oglądał Pan któryś z wymienionych przez Pana seriali? I dlaczego nie wymienił np. „Miodowych lat”? Podobały się Panu? A też na amerykańskiej licencji…
Jeśli Pan nie oglądał to nie będę z Panem dyskutować czy były ogłupiające czy nie. Wg mnie nie były, mimo, że przeważnie były komediami.
Polscy producenci nie wymyślają scenariuszy, robią to scenarzyści. Zagraniczne scenariusze natomiast są adaptowane na polskie warunki przez polskich scenarzystów. Licencje na nie kupowały w tamtych latach przeważnie stacje telewizyjne lub pół na pół stacje i producenci. Rzeczone „Miodowe lata” zyskały w Polsce taką popularność, że właściciele praw do serialu po wyczerpaniu swoich scenariuszy zezwolili na pisanie oryginalnych polskich. Nie, to też nie był ogłupiający serial.
Tak, producenci realizują także seriale, a nawet opery mydlane, na podstawie polskich scenariuszy.
O filmie „Letnie przesilenie” proponuję poczytać u autora scenariusza i reżysera, co było inspiracją do jego powstania. Otóż znaleziona fotografia rodzinna, na której młodzi ludzie kąpią się radośnie w Świdrze, gdy w Warszawie płonie Getto. I nie chodzi tu o żadne oskarżanie tylko o to, że młodzież, nastolatkowie, gdzieś w małych miejscach mieli takie same uczucia jak obecni, tak samo chcieli się śmiać, bawić, słuchać muzyki jak dzisiejsi. Tyle, że wtłoczeni byli w masakryczny świat, który robił wrogów z ludzi, którzy najchętniej wspólnie by się bawili. Ich proste pragnienia były zagrożone śmiercią. I Polaka i Żydówki i Niemca.
Film finansowało bodaj 11 podmiotów z Polski i Niemiec. W podmiotach, które dysponują środkami publicznymi przechodził przez konkursy, musiał je wygrać na etapie scenariusza żeby otrzymać dotację. W Polsce największe środki uzyskał od Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, który nie rozdaje państwowych, rządowych pieniędzy pochodzących z powszechnych podatków, tylko na którego budżet składają się określone w ustawie podmioty. Dokładne informacje kto finansował znajdzie Pan w nocie o filmie. Myślę, że oprócz czytania opisów potrafi Pan też dotrzeć do listy podmiotów finansujących.
Aha, nie jestem osobą reprezentatywną dla tej branży. W każdym razie już nie.
No i na koniec, „kac moralny” jest raczej z powodu nie robienia niż robienia właśnie. Natomiast Pan usilnie nie przyjmuje wiadomości, że „I znowu głupi naród winny” jest sarkazmem. Zwolennicy wszystkich komitetów wyborczych ujadają na przeciwników, a nawet potencjalnych sprzymierzeńców, i nawet określają całe regiony, w których wygrał ten czy tamten, a nie ich pupile, obraźliwymi określeniami, które ja ujęłam w jedno: „głupi naród”. I tak, jestem jego częścią. I nie mam powodu się wstydzić. Niech wstydzą się ci, którzy obrażają wyborców, a jeśli chcą osiągać lepsze wyniki to niech nad tym popracują zamiast wyzywać. Dziś np. jeden z „demokratów” przypisał wygraną PiSu w niektórych regionach jako pokłosie poziomu analfabetyzmu sto lat temu. Fajnie, nie? Temu właśnie się sprzeciwiam w tym tekście.
Są trzy możliwości: albo ja źle napisałam i dlatego Pan nie rozumie, albo nie rozumie Pan z natury, albo jest Pan zwolennikiem obrażania innych tylko dlatego, że mają inne poglądy.
Pozdrawiam i rezygnuję z dalszej dyskusji z Panem. Mam inne rzeczy do zrobienia i wydają się mieć więcej sensu.
A, przepraszam, jeszcze dodam. Np. „Ranczo” jest całkowicie polskim serialem. Producent ten sam, co pozostałe wymienione przez Pana.
Żegnam się.
Do widzenia zatem. Ja dodam na odchodne, że, owszem, miałem okazję oglądać „Miodowe lata”. Na nieszczęście dla „Miodowych lat” – ciepłych, ale w sumie głupiutkich i miałkich popłuczynach po serialu amerykańskim jeszcze z lat 50-tych – oglądałem także m.in. „Wojnę domową”, „Dom”, „Karierę Nikodema Dyzmy”, „Królową Bonę”, „Dorastanie”, „Królewskie sny”, a nawet „W labiryncie” i niestety dostrzegam prawdziwą przepaść między pierwszym z wymienionych (jeżeli już o nim mowa) a pozostałymi. Jeżeli Pani tej przepaści nie dostrzega, albo naiwnie sądzi, że nikt jej nie dostrzega – trudno – może dostrzeże Pani kiedyś i kiedyś dojdzie do skądinąd wcale nie odkrywczego wniosku, że odbiorca polski z radością przyjmie coś o wiele bardziej ambitnego od popeliny i gniotów w rodzaju „Miodowych lat”, czy „Kasi i Tomka”.
„Tulipan”, „Ballada o Januszku”, „07 zgłoś się” – kolejne świetne seriale, których tragicznie marna produkcja współczesna – porównywalna pod tym względem chyba tylko z filmową produkcją przedwojenną – nie może skontrować ani zastąpić absolutnie niczym. Wartość obecnej produkcji filmowej i serialowej równa się już chyba tylko absolutnemu zeru. Z tego zera – całkowitego i kompromitującego dna, uderzającego, biorąc pod uwagę możliwości techniczne – powinni się wytłumaczyć producenci i aktorzy.
Przed Panem? A Pan to kto?
@ Jurek
Obywatel RP. To chyba wystarczy – ?