Czy to czarny wtorek polskiego sądownictwa?
W dniu drugiego protestu kobiet, w czarny wtorek 3 października, rozpoczął się pierwszy zbiorowy proces polityczny III RP. Sprawa toczy się w sądzie rejonowym przy ul. Marszałkowskiej 82 w Warszawie. 14. osobom postawiono zarzuty z art. 52 KW. Po godzinie sprawdzania listy obecności oskarżonych sąd zarządził przerwę. A po przerwie odroczył sprawę do 22 listopada
Na tym można by zakończyć relację. Jeśli chce się włożyć kij w mrowisko, warto dodać jeszcze zdanie o tym, że sądy wymagają reformy, skoro w tak prostej sprawie dochodzenie i postępowanie będzie się ślimaczyło co najmniej przez rok.
Śledź kalendarium przesłuchań i rozpraw – TUTAJ
Ja jednak siedząc w ławkach dla widowni i patrząc na szóste czy siódme już postępowanie przeciw demonstrującym, nie mogłem uciec od smutnej refleksji, że tu żadna reforma nie pomoże. Jesteśmy mentalnie i organizacyjnie wschodnią satrapią. Bardziej łagodną i z pretensjami do cywilizacji zachodu, gdy rządzi PO oraz dzikszą, gdy władzę przejmuje PiS. Każdy urząd, każdą instytucję zamienimy na aparat opresji. To siedzi w nas, i w tych uciskanych, i w tych uciskających, choć czasem zamieniamy się rolami.
Sędzia, poseł, minister, policjant – to prawie zawsze ktoś, kto może popatrzeć na nas z góry, komu prawo daje na starcie przewagę nad obywatelem. Choćby podczas okrutnej procedury przepytywania świadków. Czternaście osób przy współoskarżonych, widzach i mediach musi powiedzieć bardzo wiele o swoim życiu.
– Czy ma pan źródło utrzymania?
– Ile pan zarabia?
– Gdzie Pan mieszka?
– To z czego pan żyje?
– Wyuczony zawód?
– Liczba osób na utrzymaniu?
– Czy był pan karany?
– Czy leczy się pan psychiatrycznie?
– Proszę o pana mail, telefon.
Podoba Ci się? Udostępnij!
[apss_share]
Sąd pyta, pytani odpowiadają, reszta słucha. Nikt nie zaprotestuje. Ja też. A niby dlaczego miałbym protestować. Nikt przez 27 lat wolnej Polski nie wpadł na to, jak zmienić ten upokarzający dla wielu i groźny proceder. Nikt nie próbował nas wychowywać, tłumaczyć. PiS tylko formatuje do XIX- wiecznych wzorców. Podobnie jest podczas przesłuchań.
Czytaj też: Przyjdź pod komendę lub sąd, bądź solidarny
Prawo jawi się jako szpilka, na którą chce się nas na nakłuć i przyczepić w odpowiedniej gablotce. Od pierwszych słów na sali gubi się przyniesiona z nadzieją potrzeba ochronienia mnie – obywatela, mnie – człowieka wrażliwego, mnie – gotowego poświęcić czas i zdrowie dla publicznej sprawy. – Póki mi z butami w życie nie włażą i płacą 500 na szczeniaków mam w dupie waszą wojenkę – mówi mi sąsiad, z którym czasem prowadzę rozmowy przy wyprowadzaniu psów.
Na sali jest ich 14. To im dodaje otuchy, bo widać, że czują się niepewnie. Ba, jeden głośno przed salą zarzekał się, że nie popiera protestów. Pod Sejmem był przez przypadek – 16 grudnia o 3 w nocy. Nikt mu nie wierzy, ale rozumie go każdy.
Dotychczas z państwową machiną obezwładniającą zderzali się tylko w okienku urzędu, gdzie być może czasem oni sami zachowywali się jak egzekutorzy. Teraz wpadli w tryby potężniejszej machiny, czują to.
Sędzia mówi cicho, taki widać ma głos, choć nie wygląda, by się starał dotrzeć z przekazem dalej niż do protokolantki. Ma to swoje dobre strony, gdy odczytuje powody odroczenia wynikające z konieczności przebadania jednego z oskarżonych, który wyjawił, że bierze leki antydepresyjnie, czyli leczy się psychiatrycznie. Jest sam, nikt mu nie powiedział, że może milczeć.
Nie słyszymy na szczęście, kiedy i gdzie będą badania, i git.
Policja na sali, policja na korytarzu, kamery.
Ci ludzie, stojąc zmarznięci na chodniku przed Sejmem, nie chcieli wcale trafić tu, gdzie są. Ale trafili. Impuls dał szeregowy poseł, którego nie oburza łamanie konstytucji, ale oburza fakt, że ktoś śmiał usiąść przed jego samochodem. Gandhi to nie jest jego bohater, on woli czytać Carla Schmitta.
Być może wielu obywateli woli.
Smutne, ale tym dobitniej widać , że trzeba walczyć o zmiany.
Nie jestem znawcą procedury karnej, ale przypatrz się pls zwłaszcza art. 339 § 3 pkt 2 kpk, regulującemu merytoryczną kontrolę aktu oskrażenia (lub jego równoważnika) jeszcze przed wyznaczeniem terminu rozprawy.
Ktoś tu chyba nie błysnął…
Dziękuję Panu za relację. Nie mogę tam być. Pan jest w naszym imieniu. To bardzo ważne.
Według opinii jednego z mecenasów obecnych na rozprawie, nie musimy odpowiadać na pytanie o adres mailowy i numer telefonu. Dotyczy to również przesłuchań na policji, bo, jak mi kiedyś powiedział jeden z policjantów, nie ma przecież obowiązku posiadania telefonu i maila.
Na resztę pytań musimy, niestety, według prawa odpowiedzieć. Uzasadnienie jest takie, że sąd pyta o dochody, ponieważ potrzebne jest to do określenia wysokości grzywny. A o leczenie psychiatryczno/neurologiczne – by ocenić, czy obwiniony może stawać przed sądem. W tej kwestii musi wypowiedzieć się biegły. Właśnie ze względu na konieczność zasięgnięcia opinii biegłego sprawa została odroczona.
Drodzy obywatele, zważcie że po pierwsze nikt nie chce Was upokorzyć formułą przesłuchania – takie są przepisy. Co więcej maja one sens bo każda z odpowiedzi ma znaczenie dla procesu. Ludzie słuchają bo tego wymaga jawność procesu. Każda sytuacja sąd – obywatel może budzić dyskomfort – przecież nie jest to spotkanie przy kawie. Obwiniony może odmówić wyjaśnień – odpowiedz na pytanie o stan zdrowia nie jest objęte prawem procesowym obwinionego. Poinformowanie o stanie zdrowia ma znaczenie dla obrony obwinionego – jest w jego interesie – a sad nie może zaniechać pytania. Rozumiem ze sytuacja być może Was szokuje, ale nazwałbym jej okrutnym przesłuchaniem.
Pozdrawiam
Maciej Czajka – sędzia