Czy można posługiwać się prawem niczym pałką?

W miniony piątek, ostatniego dnia stycznia na wokandzie Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia stanęła sprawa Anny, Agnieszki, Marka, Beaty Geppert, Leokadii Jung i Tadeusza Jakrzewskiego obwinionych o tamowanie ruchu na ulicy Wiejskiej podczas protestów w obronie sądów w lipcu 2017 r., tj. o wykroczenie z art. 90 kw

Było to ponowne rozpatrzenie sprawy. Przypomnę, że w marcu 2018 roku sędzia Łukasz Biliński umorzył postępowanie uznając oskarżenie za bezzasadne. Z inicjatywy oskarżyciela – policji odbyła się rozprawa apelacyjna. W II instancji sędzia Mariusz Iwaszko skierował sprawę do powtórnego rozpatrzenia w sądzie rejonowym.

Piątkowej rozprawie przewodniczyła sędzia Małgorzata Drewin, obwinionych reprezentował adwkat Jarosław Kaczyński, natomiast oskarżyciel publiczny tradycyjnie się nie stawił. Obecni byli obserwatorzy z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz ObyPomocy (Obywatele RP). Stawiło się również czterech spośród sześciu świadków oskarżenia (powołanych przez policję) – strażników marszałkowskich.

Na pytania dotyczące wydarzeń z nocy z 14 na 15 lipca 2017 roku strażnicy marszałkowscy zgodnie odpowiadali, że nie pamiętają – ani tego, czy Sejm był już odgrodzony barierkami, ani czy ruch na ulicy Wiejskiej był wtedy zamknięty. Twierdzili też, że nie rozpoznają obwinionych.  Po odczytaniu przez wysoki sąd zeznań świadków spisanych po wydarzeniach, przypomnieli sobie, że pełniąc służbę na terenie Sejmu zatrzymywali i wynosili osoby protestujące przed Sejmem, które przeskakiwały przez barierki i rozwijały na trawniku przed Sejmem transparenty. Pamiętali, że jedna z tych osób miała krótkie spodenki i kapelusz, a druga – brodę. Świadkowie zeznali, że pouczali te osoby, że przebywanie na terenie należącym do Sejmu jest nielegalne. Na pytanie o powód takich działań, jeden ze świadków stwierdził, że obowiązkiem strażników marszałkowskich jest zapobieganie wszelkim zagrożeniom ze strony obywateli. Spytany – czy w ciągu 12 lat pracy w straży marszałkowskiej spotkał się z przypadkiem zagrożenia ze strony wchodzących na teren Sejmu ludzi, stwierdził, że nie, ale jego obowiązkiem jest być czujnym. Kolejną rzeczą jaka świadkowie sobie przypomnieli były stojące przed Sejmem barierki – skoro wynoszone przez nich osoby przeskakiwały przez barierki, aby wejść na trawnik przed Sejmem, to barierki musiały tam być. Panowie przypomnieli sobie również, że tamtej nocy nie wyjeżdżał z Sejmu na ulicę Wiejską żaden samochód, więc ruchu na drodze wyjazdowej z Sejmu nie było.

Obwinieni wnieśli o uniewinnienie oraz wyrazili głęboki niepokój z powodu stosowania przez policję działań będących de facto nękaniem obywateli protestujących przeciwko łamaniu prawa. Obrońca obwinionych adw. Jarosław Kaczyński, w  mowie końcowej zwrócił uwagę na fakt, że policja skierowała wnioski o ukaranie niewłaściwych osób. Świadkowie powołani przez oskarżyciela odnosili się do osób przechodzących przez barierki na teren Sejmu, natomiast obwinieni – zdaniem oskarżającej ich policji – tamowali ruch na ulicy Wiejskiej, a nie na trawniku przed Sejmem. Obwinieni byli uczestnikami pokojowego zgromadzenia w obronie praworządności, które nie zostało przez policje prawidłowo, a przez to skutecznie, rozwiązane. Obwinieni nastąpili na odcisk „władzy”, która w odwecie stosuje wobec nich metody represyjne, mające wywołać „efekt mrożący” aby ich zniechęcić do działań w obronie praworządności.

Po przerwie sędzia Małgorzata Drewin wydała w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej wyrok uniewinniający.

W uzasadnieniu wyroku sędzia stwierdziła między innymi, że obwinieni o tamowanie ruchu nie mogli tamować czegoś, czego nie było. Przywołała przy tym wypowiedź Leokadii Jung, która pytana czy tamtej nocy po ulicy Wiejskiej odbywał się ruch, odpowiedziała: „Wysoki sądzie, gdyby tam odbywał się ruch, to ja bym przecież nie szła po ulicy pod koła jadących samochodów, tylko stanęłabym na chodniku i stamtąd wykrzykiwała nasze hasła”.

„A nawet gdyby na ulicy Wiejskiej odbywał się ruch i obywatele wyrażający swoją niezgodę na łamanie prawa tamowali ten ruch, to w przypadku takiej kolizji praw: prawa pojazdów do przemieszczania się po ulicy bez przeszkód oraz prawa do wolności i swobody wypowiedzi – prawo do wolności i godności trzeba postawić ponad innymi prawami.”

Sędzia Małgorzata Drewin odwoływała się do definicji prawa w ujęciu Tomasza z Akwinu, do Konstytucji RP, przywoływała przykłady instrumentalnego wykorzystania prawa – „posługiwania się przez władzę prawem niczym pałką”, prowadzącego do największych zbrodni. Sędzia nawiązała do niedawno obchodzonej rocznicy wyzwolenia obozu w Oświęcimiu. Skonstatowała, że Auschwitz zaczęło się od pojedynczych przypadków deptania ludzkiej wolności i godności.

Pełne uzasadnienie wyroku było bardzo poruszające, dlatego postaramy się opublikować jego fragmenty za kilka dni.

Mariusz Redlicki

Zdj. autora

2 komentarze do “Czy można posługiwać się prawem niczym pałką?

  • 6 lutego, 2020 o 13:52
    Bezpośredni odnośnik

    Jakie to smutne, że w Polsce tylko bardzo nieliczni zauważają, iż najpotworniejsze zbrodnie ludobójstwa zawsze zaczynają się od pojedynczych przypadków łamania praw człowieka i obywatela oraz wykorzystywania prawa do prześladowania obywateli za próby egzekwowania zapisów Konstytucji. Nawet całkiem przyzwoici ludzie dają się pod pozorem obrony prawa nakłonić do nękania współobywateli, ponieważ tak naprawdę wcale nie znają polskiej Konstytucji. Co gorsza, także ci, którzy mienią się obrońcami demokracji i praworządności często nie znają treści Konstytucji z 1997 roku i bywa, że powołują się na zapisy poprzedniej Konstytucji z 1992 roku. W takiej sytuacji trudno się nie zgodzić z wciąż aktualnymi słowami generała de Gaulle „Kto nie czytał tekstu własnej Konstytucji, kogo nie interesuje jakie prawo nas obowiązuje, kto nie bierze udziału w wyborach, TEN MA TO, CO MU SIĘ NALEŻY.” Ci, którzy dążą do zamiany demokratycznego ustroju Rzeczpospolitej na dyktaturę podporządkowaną Kościołowi, wykorzystują fakt nieznajomości Konstytucji przez większość obywateli i bywa, że bez skrupułów posługują się jej niewłaściwą interpretacją bądź w ogóle fałszują treść jej zapisów. Nie da się ukryć, że w Polsce to Kościół nakłania wiernych do nienawiści, prześladowania i stosowania przemocy wobec środowisk LGBT, do nienawiści rasowej i narodowościowej wobec uchodźców, a ponadto Kościół współorganizował nie jedną, ale wiele organizacji faszystowskich, takich jak np Młodzież Wszechpolska, Narodowe Odrodzenie Polski, ONR czy Krew i Honor, których działalność finansuje, przez co bezkarnie łamie Rozdział I art. 13 Konstytucji, który zakazuje istnienia w Polsce partii i organizacji faszystowskich. Zapewne to podpisany przez polskich polityków Konkordat stawia Kościół ponad obowiązującym w Polsce prawem, co oznacza jednocześnie, że polskie władze podlegają Kościołowi, jako swojemu hegemonowi. Polacy nie są wcale świadomi faktu, że będący ponad prawem Kościół umożliwia bezkarne łamanie prawa podległym Kościołowi władzom Rzeczpospolitej. Ponieważ Kościół oficjalnie odrzucił prawa człowieka i obywatela jako niezgodne z jego nauką, w państwie podległym Kościołowi na mocy Konkordatu, łamanie praw człowieka i obywatela, czyli posługiwanie się prawem niczym pałką, staje się z natury rzeczy normalną praktyką. Do czego zaprowadzi Polskę ta praktyka możemy się domyślić na podstawie potworności XX-wiecznej historii podobnie zdominowanych przez Kościół Włoch, Hiszpanii, Portugalii i Niemiec.

    Odpowiedz
    • 7 lutego, 2020 o 23:11
      Bezpośredni odnośnik

      Tu jakby zostało pominięte Oświecenie, które u nas z powodów historycznych – konieczność wspierania papieża przeciw cesarzowi – nie ukorzeniło się. Konstytucyjna forma rządów niestety jest ukoronowaniem właśnie myślenia racjonalnego, ściśle związanego z Oświeceniem. Możemy się bez końca zrzymać na zacofanie polskiego ludu, ale w tym jest jakaś potworna logika. Otóż była też ciemna strona Oświecenia; Borgiowie, Sforzowie czy Medyceusze to były wielce utalentowane, bezwzględne kanalie, które w swym wyzwoleniu z kajdan średniowiecznego zabobonu korzystały ze wszystkich sobie nadanych lub zdobytych praw. Taki wyzwolony człowiek na prawdę wszystko co ludzkie miał za swoje. Wynaturzenia takiej władzy były ludowi obce i obrazoburcze. Rozbuchany indywidualizm, kosmiczne kariery Sforzy, Pizzara at consortes budziły głuchą nienawiść. No i teraz mamy to w Polsce, bo zabobonny lud jeszcze nie zobaczył tej dobrej strony uznania praw jednostki do kształtowania swego bytu, czy wielkich osiągnięć wyzwolonego umysłu, ale bardzo nienawidzi sukcesu, ciągle jeszcze tkwi w prymitywnych schematach postępowania, bo to nie zmusza do samodzielnego myślenia, a już na pewno do podejmowania życiowego ryzyka. Kościół w Polsce, w moim przekonaniu dość marginalna schizma chrześcijaństwa, partia rządząca i publicyści symetryzujący podrzucają ludowi hasełka, wskazują niby-drogę. To kretyński zastój, ale też obrona przed skutkami tego pierwszego podmuchu Odrodzenia, a postęp ma swoją cenę… tylko, że z płatnosciami a Polsce zawsze były problemy.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *