Cztery żółwie i jaskółka, czyli przePiS na nasz ratunek

Są cztery filary, nie, cztery żółwie niosące naszą płaską na razie ziemię. Ziemię wolnych ludzi, którym los pozwolił być twórczyniami, twórcami i tworzywami jednocześnie. Nie chodzi ani o jedność opozycji, ani o jej partykularny podział. Idzie o wykorzystanie tego jak jest, do zmiany na to, co być powinno
 
Pierwszy żółw to parlamentarzyści, głównie PO i Nowoczesnej, którzy przy każdej okazji walczą do końca na komisjach i obradach plenarnych jako sygnaliści. Tylko dzięki ich determinacji i cierpliwości dowiadujemy się o pisowskich spiskach i manipulacjach sejmowych i senackich. Nie ma to nic wspólnego z głosowaniem, czy niegłosowaniem na te ugrupowania w wyborach. Po prostu należy im się wsparcie pod każdym względem. Bez nich bylibyśmy jak łódź podwodna bez peryskopu. Oczywiście to jest kilkanaście osób tylko, w porywach dwa razy tyle, niestety, zawsze te same/ci sami. Ale bez ich mrówczej pracy nie wygramy. I wołanie na wiecach, że mogą być tylko porządkowymi (te „odreagowujące” hasła, reakcja na rozczarowania, jakich dostarczyły ich partie, są głupie i przeciwskuteczne). Zdarzają się im łupy wartości zasadniczej, jak ustalenia posła Brejzy w sprawie rządowych pensji pod stołem, czy młodzieżówki PSL o stanowiskach pisowskich w spółkach Skarbu Państwa. Taką też rolę pełnią wszystkie pozaparlamentarne partie, jak nielubiany przeze mnie SLD, pracowita, ale nie mogąca się odnaleźć Partia Razem, czy wygwizdani na demo po krytyce rządów PO Zieloni. Oni wszyscy są tymczasowo, czy na dłużej, nasi.
 
Żółw drugi to nowi aktywiści z Obywateli RP, KOD, Akcji Demokracji, Wolnych Sądów, Strajku Kobiet i innych podobnych. Poza „różowym” okresem KOD są to kadrowe i zdeterminowane grupy. Wspomniane wyżej partie mają wobec nich czasem zamiary kanibalistyczne, ich aktywiści z kolei nie ufają intencjom polityków i słusznie. Mają ucho społeczne, z niego się w dużym stopniu składają, odżegnują się od profilowanej polityki, ale ich ogólnoobywatelskość jest tyleż atutem, co słabością.
 
[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Pomóż nam bronić polskiej demokracji. Dołącz do nas albo nas wesprzyj!” tresc=” Twoje wsparcie pomoże nam dalej działać! „]
 

Żadna z nich tak naprawdę nie wypracowała, mimo prób, jasnego przekazu ideowego i nie będą w stanie wyjść poza obywatelski szkielet wartości. Mają dużą determinację (zwłaszcza Obywatele i Strajk), która powoduje, że protesty w chwilach spadku nastrojów nie gasną zupełnie. Są świetną bazą do kontroli nadchodzących wyborów, ale są duże wątpliwości, czy „na ich ciele” powstanie nowa skuteczna jakość polityczna, typu choćby ruchu Macrona we Francji. Trzeba je wspomagać wszelkimi siłami, zamiast – co się zdarza – narzekać na nie, kiedy jest na co (KOD to prawie zamordowało).

Trzeci żółw to istniejące od dawna i mające przed sobą perspektywy na dłużej, mimo „orbanowskich” zagrożeń, organizacje pozarządowe. Zasługi Greenpeace i innych ekologów przy obronie Puszczy są oczywiste. Podobnie jak Amnesty International przy interwencjach policji i obronie sądów. Nie będą one działały jak partie, nie zawsze „wejdą” w formule ulicznych protestów, ale „na swoich odcinkach” bywają i ulicą i zagranicą. PiS traktuje je jak wrogów i w prosty sposób zmierza do ich zniszczenia lub podporządkowania. Zderzenie władzy z taką na przykład Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy jest nieuniknione, jak bardzo Orkiestra, z oczywistych względów, chce tego uniknąć.
 

Jak może wyglądać Sejm po wyborach w 2019 roku?

Żółw czwarty to stare organizacje społeczne, związki (ZNP, Inicjatywa Pracownicza, część Solidarności), stowarzyszenia środowiskowe (prawnicze, lekarskie, twórcze i inne miejmy nadzieję, że coraz bardziej rolnicze), także takich środowisk, jak obywateli z niepełnosprawnościami. Część z tych środowisk odżegnuje się, jak sędziowie czy adwokaci, od prostej orientacji politycznej, bo nie ona warunkuje ich cele i zakres działania. I niektóre z nich, na przykład związki zawodowe, są „przekupne”, bez nich nie będzie „gorącej jesieni”, ale przecież walczą one o cele środowiskowe z każdym rządem. Prawnicy działający pro bono w obronie praw obywatelskich, czy duża część lekarzy rezydentów, zdają się być dla tej władzy już na stałe straceni. Ale w przypadku ZNP czy innych mogą one z dnia na dzień odstąpić od walki po zrealizowaniu swoich celów społecznie egoistycznych, jeśli nawet ogólnopożytecznych.

Tu uwaga o Kościele katolickim. Jest na wielu obywatelskich zgromadzeniach przedmiotem ataków nie zawsze rozumnych. Bo Kościół to ojciec Rydzyk, ale też ksiądz Lemański. To różne zachowania, ale też w sprawie sądów, czy uchodźców, wyłącznie pozytywne.
 
PRZECZYTAJ TAKŻE: Zamknij twarz i głosuj,a może zdarzy się znów cud nad Wisłą
 
Nad tymi żółwiami i ziemią, którą niosą, szybuje jaskółka mediów. Tak, jak ta, którą na żółwiu namalował jeden z bohaterów opowiadania Julio Cortazara. Dotyczy to zarówno mainstreamowych (Polityka, Tygodnik Powszechny Newsweek, Gazeta Wyborcza, TVN, TOK FM na przykład), jak i elektronicznych (NaTemat, OKO.press etc.). Dziennikarze w czasach postprawdy mają temat do myślenia: na ile być zaangażowanymi, na ile trzymać się starych kryteriów roli żurnalistów w obliczu wojny wartości, a nawet na wartości.

Pozostaje pytanie o miejsce wielu jeszcze środowisk, nie tylko wspomnianej wsi, ale choćby młodzieży, w tym studentów. Miejsce w Ruchu Czterech Żółwi czeka na nie, ale nie będzie czekać w nieskończoność. Bo idzie jesień, nazwijmy ją roboczo Jesienią Czterech Żółwi. W ramach prawa i obywatelskich obowiązków Ruch Czterech Żółwi, wspomagających się wzajemnie na czterech kierunkach świata, ruszy.

Pamiętajmy, ten może wiele w życiu zdziałać, kto nie patrzy, komu przypadnie za te działania nagroda. Czy Żółwie już to wiedzą? Pomagajmy sobie we wszystkim, niech Żółw Żółwia Żółwiem pogania.

Leszek Budrewicz

rys. Pixabay

16 komentarzy do “Cztery żółwie i jaskółka, czyli przePiS na nasz ratunek

  • 27 sierpnia, 2018 o 15:18
    Bezpośredni odnośnik

    Panie Autorze, o co chodzi z „różowym” okresem KOD-u?

    Sympatyczny pomysł z żółwiami. Do dzisiaj nie wiedziałam, że jestem częścią dwóch żółwi naraz.

    Odpowiedz
    • 27 sierpnia, 2018 o 20:45
      Bezpośredni odnośnik

      Gratuluję bycia żółwiem choć jednym. Okres „różowy” KOD, to z historii malarstwa jakoś. To taki pierwszy okres artysty, kiedy jest nie tyle różowy, co zielony jak szczypior, szlachetny, jeszcze nie zmanierowany, ale też odrobinę nieporadny. Trochę jak „juvenilia” w literaturze. Często spotykane, choć nigdy nie zbadałem, skąd takie właśnie określenie. Pozdrawiam.

      Odpowiedz
  • 27 sierpnia, 2018 o 15:45
    Bezpośredni odnośnik

    Moderatorów kolejny raz proszę o właściwe i zgodne z prawem działania na forum.

    Nie logowałam sie tutaj, by doświadczać płatnej indoktrynacji przez anonimów działających na zlecenie partii rządzącej.
    Jako obywatelka RP nie zgadzam się na działania na rzecz nieprzyjaznych Polsce państw ościennych na Państwa stronie internetowej.

    Odpowiedz
  • 27 sierpnia, 2018 o 16:32
    Bezpośredni odnośnik

    Bezpartyjna gawiedź będzia miała ubaw oglądając w telewicji kolejne starcie płaskiego świata na czterech żółwiach „ludzi wolnych i twórczych” oraz płaskiego świata „prawdziwych patriotów” na czterech lub pięciu podobnych żółwiach.

    Część gawiedzi ziewnie z nudów i wyłączy telewizory, bo numer z płaskimi światami na żółwiach jest za długo i ciągle powtarzany w tym samym składzie graczy. Ale część zapewne będzie nadal kibicować i robić bukmacherskie zakłady przed telewizorem. Na bezrybiu i płaskie światy na żówiach, ryba.

    Odpowiedz
  • 27 sierpnia, 2018 o 20:54
    Bezpośredni odnośnik

    Żółw żółwiowi nie jednaki, jak mawiał Czepiec w „Weselu”. Oni już swoje wybili. Mają jaszczury z Capka. Taka sytuacja. TV już nie decyduje; odwrotnie niż kiedyż, nie istnieje naprawdę to, co pokazuje TV – każdy to wie.

    Odpowiedz
    • 27 sierpnia, 2018 o 22:08
      Bezpośredni odnośnik

      Ponawiam pytanie, Autorze : o co chodzi z różowym okresem KOD-u? Pytam jako potrójna żwawa żółwica.

      Niestety, część leciwego elektoratu jeszcze wierzy w to, co pokazuje TVpis.
      Przy dzisiejszym przepytywaniu p. Piotrowicza w siedzibie SGGW dziennikarka w/w medium miała na widok rzeczonego posła wyraz twarzy, o którym marzą reżyserzy komedii romantycznych oraz oszuści matrymonialni.
      Kiedyś zawód potakiwacza nazywał się „klakier”.

      Odpowiedz
      • 28 sierpnia, 2018 o 09:15
        Bezpośredni odnośnik

        Jako debil kompowy nie rozumiem, czemu mimo dwukrotnego wpisania odpowiedzi, nie ma mojej odpowiedzi. Otóż… Okres różowy, to jakby juvenilia, tylko u malarza/malarki. Używany jest bez zwiżzku z kolorem. Chodzi czas poczżtkowej świeżości, naiwności. Niezależnie do źródeł tego określenia, czego nigdy nie zbadałem, tak jest często używany. Tu konkretnie chodzi o to, z pierwszy okres KOD, do wyrzucenie Miszka, braku kontaktu władz z członkami, bardzo dla mnie od początku (są świadkowie) podejrzanej przez mnie postaci Kijowskiego, to było przed pierwszym błędem. Była nim, moim zdaniem, rezygnacja z projektu obywatelskiego nowej ustawy o Trybunale: Ludzie pracowicie zbierali podpisy, a góra nie pochodząca jeszcze z wyborów, odpuściła to w parlamencie bez słowa wyjaśnienia, dopiero potem tłumaczyli. Więc okres różowy KOD zakończył się, kiedy woda sodowa władz przebąbelkowała aktywistów i demonstrantów. Tak, jak mawiał Kazimierz Górski „mi się wydaji”… Pozdrawiam.

        Odpowiedz
  • 29 sierpnia, 2018 o 02:12
    Bezpośredni odnośnik

    Dobry wieczór, Panie Leszku.

    Bardzo nalegam, aby przy kontaktach ze mną nie stosował Pan autodeprecjacji („debil kompowy” ), gdyż jest to dla mnie niezmiernie przykre i nieuzasadnione. Obcując z wytworami Pana słowotwórstwa oraz wiedzy odczuwam znaczną przyjemność i nie chciałabym, aby autor tejże przyjemności używał samobatożenia się.
    Zanim był Pan uprzejmy skutecznie wyjaśnić mi, na czym polega okres różowy , usiłowałam znaleźć wyjaśnienie owego pojęcia w wyszukiwarce internetowej, która to skwapliwie podsuwała mi wyjaśnienia dotyczące osobiście znanych mi cyklicznych sytuacji fizjologicznych . Spowodowało to moją lekką panikę, że p. Kijowski, znany z niechęci do uiszczania swych zobowiązań z tytułu prokreacji, może sam miesiączkować, zapładniać się i kolejne dzieciątka pozbawiać szeroko pojętych perspektyw życiowych.
    Nadmieniam, że na manifestacjach kilka razy byłam niemal pobita oraz sponiewierana słownie za wyrażanie dezaprobaty wobec zachowań p. M. Kijowskiego (policjanci podzielali moje uczucia) oraz tego, że pani Filiks wykorzystuje publiczne zgromadzenia do zbyt długiego trwonienia uwagi słuchaczy wachlowaniem się swą bujną piersią wskutek wydawania nagłośnionych dźwięków.

    Teraz na poważnie: władza rzadko nie korumpuje. Liczę się z tym ,że do władzy pchać się będą psychopaci, stąd moja uwaga na księgowość i niezgoda z podejściem ,ze ktoś był świadkiem ,a nie widział , albo nie mógł protestować”. Po coś są protokoły, pisma itp.
    Jest dla mnie oczywiste, że kwestie faktur Kijowskiego wypłynęły nieprzypadkowo później, niż kiedy były znane obserwującym ten temat.

    Tak, trzeba być odpornym na sodówę, klakierów i łatwy zysk.

    Natomiast odkąd jest mi znane dzięki Pana artykułowi 🙂 ujęcie mnie jako potrójnej żółwiczki, o wiele milej patrzy mi się w lustro z perspektywy, że mam potrójny łysy pysio, dwanaście łapek – taki społeczny Ganesz 🙂 – oraz znacznej grubości potrójny pancerz.
    Przy tej okazji nadmieniam, że niezwykle miłe wydają mi się obyczaje godowe żółwi oraz ich długowieczność 🙂
    Jaskółki kochałam od zawsze.

    Proszę pisać, chociażby dla mojej przyjemności, jeżeli to dla Pana cokolwiek znaczy.

    Odpowiedz
    • 29 sierpnia, 2018 o 11:09
      Bezpośredni odnośnik

      Moim zdaniem ten esej o żółwiach trzeba czytać z pewnego dystansu, bo dużo w nim subtelności i wizji. W sumie bardzo ciekawe i inspirujące. Chociaż w tej gadziej kategorii, dla wielu byłbym raczej odmianą żółwia z rodziny „snapper” (jedyne drapieżne, występują w Am. Pn i Centralnej), ale czy można mnie zapisać przynajmniej do ogólnej kategori żółwiolubnych? Byłbym zobowiązany.
      Pozdrowienia

      Odpowiedz
      • 29 sierpnia, 2018 o 15:51
        Bezpośredni odnośnik

        Przeczucie mam, że może dynamiki nie, ale konsekwencji od żółwi uczyć się możemy. Choć nie chciałbym, żeby walka trwała tyle, ile żyje żółw…Pzdr

        Odpowiedz
      • 29 sierpnia, 2018 o 15:56
        Bezpośredni odnośnik

        Przepraszam, jeśli pomyliłem ramki i posłałem coś tu, a miało być obok. Ale dziękuję za komentarz i pozdrawiam…

        Odpowiedz
        • 31 sierpnia, 2018 o 12:59
          Bezpośredni odnośnik

          Odwzajemniam 🙂
          I proszę o kolejną porcję prozy publicystyczno – poetyckiej.

          Możemy uczyć się od żółwi także odporności, długowieczności, powolnego tuptania i patrzenia, czy innemu żółwiowi – filarowi społecznemu dobrze idzie. Potrzebujemy odbudować solidarność społeczną (czyli żółwiową też), bo to zatłuczono w pędzie do władzy.
          Spotykam się z tym , że dużo żółwików (ludzi, którzy nie działają na co dzień w ruchach sprzeciwu) jest bardzo, bardzo przeciwnych temu co się dzieje, więc może walka nie będzie aż tyle trwać.

          Takich Kijowskich i innych spieszących do medialnych ekranów bądź pieniędzy ze zbiórek, marnujących pracę i zaangażowanie innych ludzi, zawsze będzie dużo .

          Opinia o Ob. RP bardzo ładnie rośnie w siłę, oby nie zostali nagle zalani fałszywymi przyjaciółmi, którzy z nimi od zawsze, którzy przecież zawsze się identyfikowali itp.

          @Jurek – 1. Tobie snapper aby nie pozajączkował się ze snajperem? 😉 Snajper też do Ciebie pasuje.
          2. Pytanie dżenderowe : czy u Ciebie żółwiolubność jęła przeważać nad żółwicolubnością? Pytam strwożona.

          Piszmy, twórzmy, do przodu.

          Odpowiedz
    • 29 sierpnia, 2018 o 15:49
      Bezpośredni odnośnik

      Znaczy i utrwala pisania chec. Podzielam wiele Pani wrazen i niech zyje Galapagos…

      Odpowiedz

Skomentuj Leszek Budrewicz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *