ABW musi zająć się hejtem przeciwko obywatelom. Dla bezpieczeństwa RP
W czwartek zeznawałem na policji w sprawie hejtu na moim blogu. Wyraziłem zastrzeżenie wobec pewnych kont i zasugerowałem policjantowi, by zgłosić je do ABW. Nie chodziło o zwykły hejt wobec mnie, jako osoby niepolskiego pochodzenia. Zgłosiłem to, co jest skierowane na wywołanie podziałów w społeczeństwie polskim, a więc uderza w bezpieczeństwo kraju
Nie wiem, co zrobi policja, ale jakiś czas temu prokurator już zgłaszał do ABW hejtujące mnie konta. Nie mogłem, niestety, dowiedzieć się, czy ABW próbowała dzięki mnie opisać całokształt aktywności antyukraińskiej w polskim Internecie pod kątem zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego. Odkąd trwa wojna na Ukrainie i odkąd tematy ukraińskie i antyimigranckie zajęły czołowe miejsce w polskiej polityce, nie można tego lekceważyć.
Koledzy z ukraińskiego data-portalu Texty.org.ua opublikowali szerokie opracowanie dotyczące podgrzewanego przez Kreml „bullshitu” w ukraińskim Internecie i na portalach społecznościowych. W ciągu całego 2017 roku dziennikarze utworzyli listę ze 150 stronami, które rozpowszechniają w ukraińskim Internecie informacje o wątpliwej jakości i skategoryzowali ich kontent.
Są to bardzo różne portale — od wydawanych przez separatystyczne „republiki” na Wschodzie Ukrainy, nawołujące do „powstania przeciwko kijowskim banderowcom i faszystom”; poprzez tabloidy, które sprzedają miejsce na kontent wszystkim, też rosyjskim agencjom propagandowym; do próbujących odwoływać się do standardów dziennikarskich „opozycyjnych” (de facto prorosyjskich) telewizji ogólnoukraińskich.
ZOBACZ TAKŻE: Piotr Niemczyk o tworzeniu fundamentów państwa policyjnego przez PiS
„Model biznesowy do manipulowania wiadomościami istnieje ze względu na zjawisko, które można określić jako »przeczytane w Internecie«. Polega ono na tym, że spora część użytkowników postrzega cały Internet jako jedno wielkie medium i nie ma świadomości, że »w Internecie« istnieją równolegle poważne platformy, jak media śmieciowe” — czytamy w ukraińskim badaniu.
A więc Kreml działa nie tylko na rzecz swoich „przekonanych”. Po aneksji Krymu Moskwa zaczęła coraz bardziej poszerzać swoją „bańkę” o ludzi, którzy nigdy nie poparliby oficjalnej Rosji. Najwięcej portali, które szerzą potrzebne Kremlowi informacje — sugerują ukraińscy dziennikarze — to strony, które w międzyczasie działają jako zwykłe media. Ich model biznesowy polega jednak na „praniu brudnych informacji”: „poprzez szereg metod legitymizacji zdarza się, że niezweryfikowana informacja, która pojawia się na samym dole ukraińskiego Internetu, zostaje podana przez wiodące ukraińskie portale informacyjne”.
[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Dorzuć swoją cegiełkę do walki o demokrację i państwo prawa!” tresc=” Twoja pomoc pozwoli nam dalej działać! „]
Portale te, nominalnie nie postrzegane jako prokremlowskie, próbują udowodnić, że wszystko wokół czytelnika jest porażką, stanem upadłości, politycy są histeryczni i bezwstydni, instytucje są niezdolne, armia, UE, USA i NATO — beznadziejne, zaś Rosja jest wielka i potężna, więc nie ma sensu się z nią kłócić.
W Polsce działają dokładnie te same schematy. Tyle, że w Polsce próbą opisu sytuacji zajęło się jedynie OKO.press, którego materiał z podejrzanymi polskimi www wspomniano ostatnio w związku z wprowadzeniem stanu wojennego w Ukrainie.
Wątpliwe z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego manewry w polskim Internecie są znacznie większe, a stopień wpływu na świadomość już realnych Polaków w ogóle nie poruszony. Jak ustalili koledzy z Ukrainy, zasięgi kilkudziesięciu „bullshitowych” portali to ponad 50 mln odwiedzin miesięcznie (40 mln to liczba mieszkańców kraju).
Nieoczywiste dla Polaków jest to, że w Polsce zatarła się już granica między trollem z Olgina a realnym użytkownikiem. Jako prowadzący blog Ukraińca w Polsce, bardzo dobrze to widzę. Nastroje, od których pilot leży na Kremlu, są nie tylko na śmiesznych, piszących z błędami kontach, one są w sercach realnych ludzi z polskim paszportem. To właśnie jest mechanizm „prania brudnych informacji”. „Brudne informacje” w Polsce od 2014 r. Kreml próbuje serwować jako realne stanowiska w dyskusji, wpędzając nas w paradoks demokracji, kiedy musimy w imię jedności rezygnować z niezbędnych dla demokracji podziałów, bo w tych podziałach jest coraz więcej imitacji.
Po czterech latach inwazji informacyjnej na Polskę słowo ciałem się stało. Pozostaje tylko skierować realnych ludzi w potrzebnym kierunku. A tam dalej — wybory, kolejne podziały, jeszcze większa polaryzacja, więcej bullshitu w mainsteamowych mediach.
Naszą siłą jest zaufanie, pewność siebie i wzajemna pomoc, które w Polsce są drastycznie niszczone. Siłą Kremla są podziały, rozpacz i frustracja, które zawsze były i są łatwo wywoływane.
ABW, mam nadzieję, że mnie czytacie. Ze zrozumieniem.
Igor Isajew
fot. Pixabay
[sc name=”newsletter” naglowek=” Bądź dobrze poinformowany!” tresc=” Najnowsze informacje o nas, analizy i diagnozy sytuacji w kraju trafią prosto na Twoją skrzynkę!”]
Naszą siłą jest zaufanie, pewność siebie i wzajemna pomoc, które w Polsce są drastycznie niszczone. Siłą Kremla są podziały, rozpacz i frustracja, które zawsze były i są łatwo wywoływane.
Jeśli podziały, rozpacz i frustracja są siłą Kremla, to ABW powinna się zająć przede wszystkim polskimi politykami i polskimi mediami jako sługusami Kremla. Wszystkimi z prawa i z lewa. Bo tym w sianiu podziałów, defetyzmu, rozpaczy i hejtu kremlowskie zorganizowane trolle nawet do kostek nie sięgają.
Czy natężonej dedukcji wymaga zauważenie kto działa na korzyść sąsiada ze Wschodu? Po to są ujawniane, a także utajniane dokumenty .
Działania , o których pisze autor tematu, miały miejsce przed 2014 r., nie są zadnym praniem, są celową manipulacją opinią publiczną.
Internet już dawno powinien podlegać prawu prasowemu.
Wielu Polaków ma prawo odczuwać antypatię wobec Ukraińców i mają prawo w swoim kraju dawać upust swoim emocjom, szczególnie w obliczu wielu prób skandalicznego wypierania się zbrodni dokonanych na Polakach. Nie wydaje mi się właściwe aby cudzoziemiec szczuł ABW na obywateli kraju, który udzielił mu schronienia pod pozorem rzekomej współpracy tych obywateli z Rosją. Zagrożenie bezpieczeństwa Rzeczpospolitej przez osobistych nieprzyjaciół pana Isajewa to czysty wymysł. Uważam, że pan Isajew pragnie nie tylko zwrócić na siebie uwagę ale także chce abyśmy czuli się zagrożeni i przestali sobie wzajemnie ufać, czyli po prostu pragnie skłócić ze sobą Polaków. Kiedy się czyta jak wiele osób, przedstawicieli ukraińskiej kultury i nauki z całym przekonaniem twierdzi, że straszliwe zbrodnie na Wołyniu i w wielu innych miejscach popełnione przez ukraińskich nacjonalistów na ludności polskiej narodowości, nigdy nie miały miejsca, oraz że Polacy wszystko to sobie wymyślili, trudno powstrzymać oburzenie. Kiedy dodatkowo docierają do nas z Ukrainy informacje o tym, że ukraińscy nacjonaliści otwarcie i bezkarnie roszczą sobie pretensje do blisko jednej trzeciej terytorium Polski, to naprawdę niełatwo o sympatię dla Ukrainy i Ukraińców. Negatywny stosunek Polaków do Ukraińców i wzajemnie nigdy się nie zmieni póki nie będzie woli politycznej jawnego omówienia wzajemnych krzywd i dokonania choćby symbolicznego ich rozliczenia wraz z wzajemnymi przeprosinami. Niestety w obu krajach toleruje się rozwój ideologii pogardy i nienawiści, czyli nacjonalizmu i ksenofobii, które zawsze prowadziły do kolejnych krzywd i w końcu do rozlewu krwi. Jedynie delegalizacja i zwalczanie nacjonalizmu po obu stronach może sprawić, że oba narody będą zdolne do nawiązania prawdziwej przyjaźni opartej na zrozumieniu, wybaczeniu dawnych zaszłości i wzajemnym zaufaniu. Dałoby to nam sojusz, którego nie mogłoby rozerwać żadne państwo trzecie. Niestety, bez uczciwego przeglądu naszych wzajemnych stosunków w przeszłości i bez zdecydowanej delegalizacji i marginalizacji znaczenia ugrupowań nacjonalistycznych, to się nigdy nie uda. Zawsze znajdzie się ktoś, kto we własnym interesie będzie podsycał wzajemną niechęć. Film Wołyń był ze strony polskiej krokiem do pojednania, bo pokazywał prawdę i tylko prawdę. Wielu Polaków oczekiwało na podobny film strony ukraińskiej, ukazujący prawdę o krzywdach doznanych przez Ukraińców od Polaków. Oba takie, oparte na faktach, filmy mogłyby doprowadzić do poznania racji każdej ze stron, do zrozumienia historycznego kontekstu konfliktów i wreszcie do wzajemnego wybaczenia. Zamiast tego jednak doczekaliśmy się oskarżeń o kłamstwo, zarzucane nam przez osoby, które nie tylko nie widziały tego filmu ale wręcz deklarowały, że nigdy go nie obejrzą. To właśnie takie stanowisko obywateli Ukrainy tak bardzo wzburzyło wielu Polaków, a nie jakieś zakulisowe, zagrażające bezpieczeństwu Rzeczpospolitej działania Rosji. Naprawdę, nie potrzeba żadnych zmasowanych działań Rosji, bo sami Ukraińcy robią wszystko co mogą, aby nigdy nie powstał trwały i silny sojusz polsko-ukraiński oparty na wzajemnym zaufaniu. Każdy kto popiera nacjonalizm i ksenofobię działa potencjalnie na szkodę swojego kraju, bo nacjonalizm tworzy poczucie zagrożenia, które staje się słabym punktem państwa, podatnym na różne manipulacje wewnętrzne i zewnętrzne.
Straszliwie PiS-dzielski ten Pani wpis.