Kult długiego słupka
Dostaliśmy lanie. Choć przecież, jeśli posłuchać liderów, to z wyniku wyborów przegrany Grzegorz Schetyna zadowolony był bardziej od zwycięskiego Jarosława Kaczyńskiego
To Kaczyński mówił, że ten wynik mu nie wystarczy, nie Schetyna. Schetyna mówił, że zjednoczył opozycję – i chce tak dalej. Chce zjednoczyć Biedronia? Kto tu ma wyobraźnię, a kto jest jej pozbawiony?
Biedroń i dodawanie słupków KE
W sieci to właśnie Biedroń okazał się winowajcą porażki KE. Dlaczego? Ano dlatego, że 38,4 + 6,7 = 45,1, czyli słupek KE byłby wtedy najdłuższy… Taki słupek zaś – jak dobrze wiadomo, choć dobrze nie wiadomo skąd – ma być lepszy od dwóch słupków krótszych. W czym lepszy? Nie wiemy.
Być może lepszy jest dlatego, że wyborcy lub widzowie wyborczego spektaklu nie umieją dodawać i muszą koniecznie dostać wynik gotowy. Nie wiadomo jednak przede wszystkim, na jakiej podstawie sieciowi komentatorzy – niektórzy o nazwiskach tak dobrze znanych, że w ich zdolność dodawania ludzie wierzą bez sprawdzania – sądzą, że Biedroń w KE naprawdę przyniósłby Koalicji głosy swoich wyborców. Że elektoraty naprawdę by się dodały.
Nic na to nie wskazuje. Wszystko zaś wskazuje na to, że Biedroń, ustaliwszy w gabinecie Schetyny miejsca dla swoich ludzi na liście KE, straciłby wszystko, czym dzisiaj dysponuje i żadnych głosów Koalicji by nie przysporzył. Wszystko wskazuje również na to, że 6,7% Wiosny to ludzie, którzy na KE po prostu nie chcą głosować.
W ostatnich wyborach europejskich PO uzyskała 19 mandatów, PiS dostał tyle samo. Ale SLD i PSL zdobyły tych mandatów wtedy jeszcze 9. Stan posiadania KE w dniu niedzielnych wyborów wynosił więc 28. To właśnie 28 do 19 powinno być tą wyjściową przewagą KE nad PiS, z którą dzisiejszy wynik należałoby porównywać. Dziś mamy natomiast 22 do 24. Z Wiosną 25 do 24… Albo 25 do 27, jeśli do PiS doliczyć faszyzujących narodowców… Porażki w tych wyborach ani nie ma czym upudrować, ani nie da się jej na nikogo zwalić.
PRZECZYTAJ TAKŻE naszą propozycję na jesienne wybory do parlamentu
Proporcjonalna ordynacja wyborcza w wersji eurowyborów jest rzeczywiście liniowo proporcjonalna, zatem premii za zjednoczenie tu nie ma. Jeśli więc chodzi o zdolność sumowania głosów różnych wyborców, których partie zawierają koalicję, wygląda na to, że formuła KE po prostu zawodzi. Głosy uzyskane przez nią tej niedzieli nie są sumą elektoratów, którymi przynajmniej niektóre z tych partii dysponowały jeszcze niedawno. Gdzie jest niemal 7,5% SLD, 7,6 Nowoczesnej i 5,1 PSL z 2015 roku? Ówczesny, kiepski przecież wynik powinien dać dzisiaj KE 44,4% głosów! Nie dał. Różnica wynosi 6%. To Biedroń przejął te głosy KE? Czyje dokładnie? PSL-u?!
KE składa się dzisiaj z partii, z których wyłącznie PO osiąga jakikolwiek znaczący wynik. Pozostałe – startując samodzielnie – idą pod próg. To rezultat polityki „wszyscy razem”, „żadnych sporów”, „nie teraz” – „najpierw trzeba odsunąć PiS!”
„Za, a nawet przeciw” – ból krocza w szpagacie
W każdej istotnej dla Polski i Polaków sprawie Koalicja Europejska jest – i musi być – „za, a nawet przeciw”. Obok progresywnego SLD jest w niej konserwatywny PSL, sama zaś PO ma swoje skrzydła i ambicje utrzymania szerokiego poparcia, a to również każe unikać wyraźnych deklaracji w każdej z drażliwych spraw. Umiarkowanie jest jedynym politycznym rysem tej koalicyjnej konstrukcji. I oczywiście umiarkowanie ma w polityce wartość – jeśli ktoś takie klimaty lubi. Rzecz jednak w tym, że KE nie jest się w stanie wypowiedzieć ani w sprawie stosunków Kościół – państwo, ani w sprawie aborcji, a każde wydarzenie, które te sprawy stawia na ostrzu noża, powoduje spadek sondażowych notowań. To stąd hasło „nie teraz.” Bolesny rozkrok dotyczy przy tym nie tylko spraw „światopoglądowych” (powiedzcie zresztą kobietom, że ich prawa są kwestią światopoglądu). Węgiel w energetyce, 500+, wiek emerytalny, nawet pensje nauczycieli, jak się okazuje – każda z tych spraw jest identycznym problemem. W żadnej nie wolno opowiedzieć się wyraźnie, bo każda wyraźna deklaracja grozi utratą poparcia. Sądy i ich niezawisłość również powodują ten sam ból krocza – jak się mogliśmy przekonać, kiedy zaledwie sześcioro z dziewiętnaściorga europarlamentarzystów PO głosowało za postępowaniem sankcyjnym wobec Polski za naruszenia traktatowych norm praworządności.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Do demokratycznych środowisk i partii politycznych
PSL w koalicji z PO i SLD traci poparcie konserwatywnego elektoratu, bo przecież ta koalicja „atakuje Kościół”. SLD traci z kolei elektorat progresywny, bo na „rozliczenie Kościoła” ta koalicja nigdy się nie zdobędzie. To dlatego żadna z tych partii nie przekracza dzisiaj progu. Próby wciągnięcia w ten układ Wiosny – kogokolwiek zresztą – są nie tylko nieskuteczne. Są niebezpieczne.
Korzyść dla KE nie na tym polega, że zagłosują na nią wyborcy Wiosny. Korzyść polega na tym, że nie zagłosują osobno – ale oni wtedy nie zagłosują wcale. Tych niegłosujących jest w Polsce wciąż około 50%. To od dawna najsilniejsze polityczne stronnictwo Polaków, z których 60% deklaruje całkowity brak zaufania do partii politycznych i absolutną niewiarę w jakiekolwiek wyborcze deklaracje, twierdząc, że nie ma żadnej partii, która by reprezentowała ich poglądy i interesy. Zaprezentowany nam scenariusz jednoczenia opozycji jest krótkowzroczną grą na przywództwo w opozycji poprzez demobilizację konkurecji. To nieodpowiedzialna i niebezpieczna gra. Tak się bawić nie wolno.
Wojna cywilizacji i partyjnych totemów
Biedroń mówi „to nie nasza wojna”. Rozbija młotkiem murek z napisem POPiS. To niemądre. Ta wojna trwa i nie da się jej ignorować. Odsunięcie PiS niczego w Polsce samo z siebie nie załatwi. Nowa władza stojąca w tak bolesnym rozkroku jak dzisiejsza „zjednoczona opozycja” nie byłaby w stanie podjąć żadnego z istotnych problemów i natychmiast zmiotłaby ją kolejna populistyczna fala gorsza od wszystkiego, co znamy z ostatnich lat. Druga kadencja PiS zniszczy jednak Polskę do szczętu, a wraz z nią Wiosnę i wszystko inne. PO nie równa się PiS – jest niebezpieczną bzdurą opowiadać takie historie.
Jednak wbić klin między PO i PiS byłoby bezcenne. Inaczej zdefiniować polskie problemy – rozbroić tę wojnę. Tego Biedroń nie zrobił, naiwne były rachuby Gduli, że da się przyciągnąć część pisowskiego elektoratu. Musiałby Biedroń zapuścić wąsy, wyhodować sarmacki brzuszek i zdecydowanie inaczej się wysławiać. Jednak Wiosna zrobiła co innego – skupiła tych po „naszej stronie”, którzy dość mają wyboru „mniejszego zła” i nie są w stanie się nań zdobyć. Jest ich na pewno więcej niż 6,7%. To przypuszczalnie około połowy niegłosujących Polaków.
[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Dorzuć swoją cegiełkę do walki o demokrację i państwo prawa!” tresc=” Tylko dzięki Twojej pomocy będziemy mogli działać. „]
Wojna polskich plemion pokazała swój potencjał. Angażuje najwyżej 60%. I „nasi” w niej przegrywają. Po wyborach samorządowych i wielkiej mobilizacji zwłaszcza w dużych miastach, wybory europejskie dały nam kolejną lekcję. Więcej nie wykrzeszemy. Brnąć w tę wojnę jest samobójstwem. Zginiemy w niej zresztą bez honoru. Z przeproszeniem wszystkich – sztandar na to trochę jest za słaby, hasła na nim brzmią zbyt fałszywie. Napotkaliśmy ścianę, granicę plemiennej mobilizacji. Uderzyliśmy w tę ścianę. Czas byłoby się otrząsnąć i zacząć myśleć.
Zakazane słowo „prawybory”
Ludzie w Polsce nie wierzą w polityczne targi partyjnych liderów. Nie cenią politycznych kompromisów, widzą w nich wyłącznie wyprzedaż deklarowanych wartości w zamian za miejsca na listach i obiecane stołki. Może i widzą źle, ale tak właśnie patrzą i mają po temu dobre powody. W 2015 roku część z nich została domach, część zagłosowała na PiS i Kukiza. Obrażać się na nich, to jak obrażać się na deszcz. W wyborach europejskich, gdzie rozbicie głosów nie grozi niczym, trzeba umieć docenić sumę wielu krótszych słupków, rezygnując z fetysza słupka najdłuższego. Wyborcy partii politycznych, zwolennicy ich programów pójdą głosować widząc wierność deklarowanym celom, a nie gotowość do natychmiastowej rezygnacji. Wtedy elektoraty się dodają, a nie wygaszają wzajemnie. Za swoimi partiami głosują antyklerykalni progresywiści, a za swoimi konserwatyści. Grosz do grosza rośnie w siłę zróżnicowany, pluralistyczny żywioł demokracji. Wiele krótkich słupków poparcia.
Problem w tym, że ordynacja sejmowa wymusza jednoczenie i promuje długie słupki. Jak sprawić, by elektoraty dodawały się w koalicji? Propozycja leży na stole od dwóch lat. Nie znajduje ucha u polityków – to jest zrozumiałe. Że nie znajduje zrozumienia wśród opiniotwórczych mediów i komentatorów – to już jest rozpaczliwe. Fetysz długiego słupka, nawoływania do tępej jedności, krytyka i próba dyskusji natychmiast nazywana „waleniem w swoich” – to groźne choroby naszych umysłów.
Tą propozycją są otwarte, powszechne, międzypartyjne prawybory wyłaniające wspólną listę demokratów przeciw populistom. Nie gabinetowe koalicje. Niech o miejsca na liście demokratów partie konkurują ze sobą w normalnej wyborczej procedurze i w politycznym sporze. Niech postępowy antyklerykał wybierze swoją partię zamiast rezygnować z własnych postulatów. Niech go nikt nie oskarża o grę na korzyść PiS, jak dzisiaj oskarża się o to Wiosnę. Niech taką samą wolność wyboru ma zwolennik „aborcyjnego kompromisu” i umiarkowany konserwatysta, zwolennik PSL. Niech ci wyborcy, którzy nie wierzą partiom, zobaczą polityków wiarygodnych, walczących o wartości, odważnie poddających się decyzjom obywateli, a nie załatwiającym swoje w partyjnych gabinetach. To się udaje na świecie. To tylko w przaśnej polskiej rzeczywistości o niczym podobnym nikt nie słyszał i słyszeć nie chce. To jest jedyna położona na stół propozycja skutecznego dodawania sojuszników demokracji. Alternatywą jest tępe brnięcie w porażkę, której kolejną odsłonę przeżywamy.
Konstytucyjna reforma kraju – jej konieczność trzeba by sobie jeszcze uświadomić i z niej uczynić cel obywatelskiego ruchu zmiany. Ale to osobna historia i o niej innym razem. Najpierw elementarna arytmetyka i wiarygodność na podstawowym poziomie. Zacznijmy wreszcie myśleć zamiast wciąż krzyczeć „hajda!”
Paweł Kasprzak
[sc name=”newsletter” naglowek=” Bądź dobrze poinformowany!” tresc=” Najnowsze informacje o nas, analizy i diagnozy sytuacji w kraju trafią prosto na Twoją skrzynkę!”]
Mimo powyższego artykułu mam wrażenie, że wciąż nam brakuje trzeźwego spojrzenia na sytuację. Spece od polityki nie widzą, że wyborcy głosują na te partie, których liderów szanują i lubią. Za kiepski wynik Koalicji Europejskiej w dużej mierze odpowiada Schetyna, uważany za karierowicza i politycznego lawiranta. Kto usiłuje zdobyć zbyt szerokie poparcie w końcu zraża do siebie wszystkich. Polacy już nie są tak naiwni jak kilka lat temu. Widzą, że PO pod kierownictwem Schetyny to nie liberałowie ale chadecy, reprezentujący głównie interes naszej nieco sztucznej klasy średniej. Większości wyborców w Polsce daleko do klasy średniej, złożonej głównie z urzędników. Pozostałe partie KE reprezentują bardzo różnych wyborców, nie skupiając się na konkretnej grupie społecznej. PSL zamiast dbać o interesy rolników kokietuje drobnomieszczaństwo i Kościół, SLD tylko pozoruje lewicowość, dbając głównie o interes byłych prominentów z PRL-u. Nowoczesna miota się na wszystkie strony, nie deklarując czyj interes naprawdę reprezentuje. Może podobnie jak PiS wyłącznie swój własny? Polacy mają dość rządów Kościoła z tylnego siedzenia, traktowania przez polityków z góry tak zwanych zwykłych obywateli, podejrzanych kompromisów i samozadowolenia partii KE. Jedynie Wiosna, lubianego i podziwianego za uczciwość i osobistą odwagę Biedronia, posiada program, który jest zgodny z tym, o czym zwykli ludzie rozmawiają przy kolacji. Fakt, że Wiosna nie weszła w skład KE pokazał, że ludziom z tej partii nie chodzi jedynie o stołki ale naprawdę chcieliby zmienić na lepsze nasz kraj. Mimo oskarżeń ze strony KE popularność Wiosny będzie rosła. Każdy punkt programu Wiosny odnosi się do obywateli żyjących ze sprzedaży swojej pracy, czyli stanowiących zdecydowaną większość wyborców. Do tej pory byli oni pomijani i lekceważeni przez polityków. Odmawiano im zdolności do zrozumienia zawiłości polityki, choć ta zawiłość wynikała jedynie z chęci przypodobania się rzekomo najsilniejszym przedstawicielom społeczeństwa. Wolni obywatele Rzeczpospolitej mają dość narzucania im poglądów zarówno w kwestii religii jak i dotyczących polityki. Chcą żyć w stabilnej Europie, niezagrożeni wojną na skutek nieustannego potrząsania szabelką. Chcą mieć pracę i otrzymywać za nią tyle samo, co inni Europejczycy aby nie musieli emigrować. A co najważniejsze, wbrew twierdzeniom rządzących, Polacy chcą opiekować się najsłabszymi członkami społeczeństwa, zapewniając im godne życie i opiekę medyczną. Bo tak naprawdę ci zwykli obywatele są bardziej cywilizowani od politycznych elit uzurpujących sobie prawo do rządzenia i najwyższą mądrość. Aby pracować dla kraju ludzie potrzebują poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji, chcą też czuć, że ich głos, ich wola naprawdę się liczy. Po 1990 roku Kościół i elity rządzące zaczęli wmawiać obywatelom, że są za głupi aby decydować o tym jak mają żyć. Czas z tym skończyć i właśnie powstała taka partia, która liczy się ze zdaniem większości i z którą zwykły obywatel może się utożsamiać. Dzięki zawirowaniom jakie spowodowało objęcie władzy przez PiS reprezentujący nacjonalistów, fanatyków religijnych i motłoch chętny do pasożytowania na społeczeństwie, każda polska partia miała szansę na zdobycie społecznego zaufania. Niestety, nie skorzystały z niej uważając się za najmądrzejszych. Teraz już Polacy nie dadzą się nabrać na konieczność głosowania na KE aby nie wzmocnić PiS. Będą głosowali jak dyktuje im serce i rozsądek, bo przestali w końcu wierzyć, że są głupsi od polityków KE i Kościoła.
Wiosna weszła do PE z rozpędu po swoim spektakularnym powstaniu i pędzona wysokimi sondażami sprzed 2 miesięcy. Teraz będzie jej jeszcze trudniej utrzymać wynik i przyciągnąć nowych wyborców. Elektoraty pozostałych partii również mogą się zaktywizować. Może Pani zaklinać rzeczywiatość, ale max Wiosny to ok 10%.
Nawet jeśli max Wiosny to 10% — co z tego? Mamy te 10% stracić zmuszając Biedronia do koalicji ze Schetyną? Wiedząc, że wtedy te 10% stopnieje do max 1%?
Nigdzie tego nie napisałem. Wynik KE pokazał na co stać egzotyczne koalicje.
Obawiam się, że nikt Pana nie wysłucha. Wszysko wskazuje na to, ze komentatorzy znaleźli winnego – to Wiosna mówią :(. Bardzo bym chciała, żeby wysłuchano Obywateli RP, ale jestem czarnej myśli
Skoro Pani słucha, inni też mają szansę.
Nie jestem zwolennikiem tzw. „lewicy”, w tym Wiosny. Uważa się mnie za „czarnopodniebnego” liberała. I sam się za liberała uważam. I za demokratę. I dlatego dobrze życzę Wiośnie. Życzę jej dobrze w imię demokracji, pluralizmu i liberalizmu.
Tylko wiarygodność demokracji może nas uratować przed czarnymi latami autorytaryzmu.
Panie Pawle,
Przeciętny polski wyborca nie zrozumie Pańskich postulatów. Proponuje Pan rozwiązania , które mogłyby się sprawdzić w dojrzałym społeczeństwie obywatelskim, a takiego póki co w Polsce nie ma i w perspektywie najbliższych 10 lat nie będzie.
W rodzimej polityce skuteczne są najprostsze chwyty, dostosowane , niestety, do elektoratu.
Trudno intelektualiście zrozumieć motywy prostego człowieka, a te są proste jak on sam : pełny brzuch i poczucie bezpieczeństwa, nic więcej nie potrzeba.
W Polsce i na świecie wygrywa populizm, bo oferuje prosty przekaz odwołujący się do fundamentów ludzkich potrzeb. Siły demokratyczne muszą zdefiniować swój „populizm” , który zainteresuje „patrię niegłosujących” do pokonania absmaku wobec polityki i skłoni do wyborczej aktywności w obronie normalności.
Absolutnie się z tą diagnozą nie zgadzam. Zwykły ból głodnego brzucha ani chęć nabrania sadełka nie były nigdy motorem zmiany. Widziałem wiele strajków płacowych bez ani jednego politycznego postulatu i świetnie wiem, że nie o płace w nich chodziło, ale właśnie o godność. Widziałem wiele razy robotników szmuglujących do fabryk książki Fromma (słowo!) — nigdy nie widziałem, by szmuglowali kiełbasę. Nieźle znam historę ruchu kontestacji i praw człowieka w USA w latach 50/60/70. Pełno było tam i problemów i buntów w potwornie nędznym czarnym Południu, jak i w również nędznych gettach Północy. Nigdy nie chodziło o kasę. Zawsze o urażoną godność. Nie wygrzebiemy się z dołka i nie zrozumiemy niczego powtarzając bardzo zresztą brzydkie historie o „ciemnej hołocie”, która się dała „kupić za 500+.” To nieprawda. I przy okazji — to jest przeciwskuteczna propaganda.
Włosi nie są jakoś bardziej od nas rozwiniętym społeczeństwem obywatelskim. Prawybory mogły z łatwością zrobić partie i tak to we Włoszech robiono. Rozbite, wyzute z wiarygodności bardziej niż u nas, bo tam afery korupcyjne oznaczały związki z mafią, a nie jakieś żarty. Prawybory i wszystko to, co proponujemy są rozwiązaniem właśnie na kryzys demokracji, a nie na demokrację rozwiniętą. A, że piszę niezrozumiale, to fakt. Piszę, żeby wyjaśnić. Wyjaśniwszy chętnie się zgodzę zamienić wszystko na hasła. Np. takie, że „Polska jest zbyt ważną sprawą, by ją zostawić politykom” 😉
A propos pełnego brzucha suwerena, retoryki godnościowej i bezpieczeństwa socjalnego etc.
Umyka moim zdaniem b. ważny aspekt emocji religijnych suwerena, to one pozwalają czcić Beatę, Jakiego, Zalewską z Kempą i innych świętych pislamu (po wypaleniu się religii smoleńskiej – pomimo tego faktu). To one czynią, za sprawą uwielbienia, teflonowatość kryształowych przywódców – ani KNF-y, ani wieże, ani działki Morawieckiego (pomijając ich nieistnienie w tvpisie) nie zmieniają tu niczego. Nie zmienią. Suweren czci Dobrego Ojca dającego trzynastkę plus, życie plus i miraże plus. Inaczej nie umie, nie nawykły do myślenia (przypomnę, było 30 lat dla zbudowania systemu porządnej edukacji: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie… Nadto przekonany jestem, że tylko edukacja publiczna zgodnych i dobrych robi obywateli”)
Dzieło Sekielskiego coś tu dokonuje, ale na krótką metę mogło zintensyfikować uczestnictwo we wspólnocie wierzących. Zaorywanie kleru (de facto atak na kk), to walka o przeżycie „liberalnej” Polski.
No i to chłopskie (Leder się kłania, oj kłania), ” jak dają brać (programy plus), jak biją (uchodźcy, euro, Schetyna, roszczenia żydowskie etc) to uciekać”. A i obrońca się znalazł, pod twoją obronę uciekamy się.
Te dwa aspekty., choć może tylko jeden…
Miło poczytać dzień po wyborach te niesłychanie fascynujące rozważania. Zwłaszcza jeżeli efektem wyborów jest to, że kandydaci popierani przez obywateli nie zyskali uznania w oczach wyborców.
Wniosek – wygrała demokracja, a przegrali populiści strojący się w szaty jedynie słusznych demokratów.
Mam nadzieję, że po jesiennych wyborach nastąpi definitywny koniec Polski okrągłostołowej.
Dzięki Polsce okrągłostołowej może Pani dzisiaj swobodnie wypisywać te rzeczy, które Pani pisze. Radziłabym docenić tych, którzy się zdecydowali usiąść przy tym stole.
W czym niby miałyby pomóc prawybory? Egzotyczna koalicja bez zdolności sformułowania jakiegokolwiek poglądu nadal taką pozostanie, nawet wybrana w prawyborach. Czego potrzebuje opozycja, to atrakcyjna, spójna wizja Polski, która przekona tych bardziej konserwatywnych, nie odstraszając tych bardziej progresywnych. Na pewno nie jest to wizja miejskiej elity, która więcej sympatii i solidarności ma wobec „uchodźcy” z północnej Afryki niż wobec pogardzanego pińcetplusa z Podlasia.
Po pierwsze taka wspólna lista jest jak pluralistyczny parlament. Biedroń ze Schetyną spotykają się w nim nie dlatego, że mają wspólny program, ale dzięki temu, że każdy z nich ma inny i inne grupy wyborców ich popierają.
Da się ustalić zadania tego parlamentu. Np. takie, że on w ciągu dwóch lat musi sformułować konsensualny projekt (lub w najgorszym razie nieuzgodnione alternatywne projekty) prawa aborcyjnego — bo brak rozstrzygnięć tej kwestii powoduje wstrząsy groźne dla państwa — wszystko jedno, czy wstrząs powoduje inicjatywa Kai Godek, czy Barbary Nowackiej. W ciągu dwóch lat ma się w tej sprawie odbyć referendum stanowiące (wsparte np. panelami obywatelskimi, żeby uniknąć populistycznych ekscesów w rodzaju Brexitu), którego wynik wszyscy z góry zobowiązują się akceptować. W (pra)wyorach do parlamentu o tak określonych zadaniach (niech to będzie program zgody narodowej i nowej umowy społecznej) stają zarówno partie opowiadające się „kompromisem aborcyjnym”, jak i te, które chcą liberalizacji oraz te, które opowiadają się zakazem (o ile tylko znalazłaby się wśród nich taka, która akceptuje zasady debaty i referendum). Wszystkie trzy dają glosy pluralistycznej liście demokratów.
W największym skrócie na tak zarysowanej idei parlamentu narodowej zgody i nowej umowej społecznej oraz obywatelskiego ruchu tworzącego pluralistyczny front demokratów z listą wyłonioną w prawyborach opiera się program Obywateli RP.
Mam nadzieję, że w końcu zamiast pakowania wszystkich polskich spraw w pudełka z knajackimi tekstami i chamskimi oszczerstwami, co jest mozliwe tylko dlatego, że opozycja demokratyczna ma tragiczny PR, zaczniemy o tych ważnych problemach otwarcie dyskutować. Bo populisci, fanatycy religijni i narodowcy, sądząc, lub nawet rzeczywiście chwilowo mając rząd dusz tego zdezorientowanego plebsu, zapakowali gówno polityczne do bombonierki. Można to trochę jeszcze perfumowac, ale, ale…
Nieuchronnie, po rozpakowaniu zobaczy się zawartość tej bombonierki.
Tak samo jak w końcu wyjdzie na jaw co to jest prawo, a co sprawiedliwość, bo „okragłostołowa”, „populisci”, „zdrajcy” i kosmopolici, to są tylko slowa, a dzisiaj w Polsce słowo właśnie gówno znaczy.
Nie nauczyły Cię poprzednie porażki, że nazywanie wyborców nie swojego obozu „plebsem” prowadzi do tychże porażek właśnie? Sprawdź proszę powyborcze sondaże exitpoll z poprzednich wyborów parlamentarnych. Może wtedy przestaniesz traktować siebie i innych wyborców KE jak elitę. Pozdrawiam. Wykształcony przedtstawiciel plebsu, aczkolwiek nigdy wyborca pisu.
Szanuję Twoje zdanie, więc się wytłumaczę w ten sposób, że słowo „plebs” użyłem celowo, ale w sensie relatywnym.
Kiedyś, kilkanaście lat temu, wezwała mnie Ojczyzna: szef prywatnej firmy, gdzie pracowałem i świetnie zarabiałem, wezwał mnie do siebie. „Jedź do Brukseli, znasz się na tym jak mało kto. Zrób to Ty, bo znowu nasi to sp…., a powrót do pracy masz gwarantowany!”.
Szybko złożyłem papiery, w zamian dostałem książeczkę do wkucia. Na egzaminie wieloosobową komisję rozniosłem i merytorycznie i językowo. Oczywiscie pojechal kto inny, i sp…. to kompletnie. Otóż, każdy członek PE ma rodzinę, bo wszyscy Polacy to jedna rodzina, skoro nic nie potrafisz, to ściągnij kuzyna!!!
Ale ja nie o tym. W tej książeczce były opisane zasady i cele działania Parlamentu Europejskiego, oraz zagrożenia związane z bezmyślnym obchodzeniem acquis communeutaires (chyba tak się to pisze, dorobek legislacyjny Unii), był tam cały system wzajemnych rygli i sprawdzeń.
Jak ja słyszę te bzdury trąbione przy okazji wyborów do PE, że niby będą nas reprezentować, walczyć o nasze interesy…. godność, suwerenność…. to jednak tylko nieświadomy plebs to łyka. Co za sk…. pozwala by totalni ignoranci głosowali w tak dla nas ważnej sprawie?
W takim razie obaj wiemy, że tam się idzie dla pieniędzy.
Idealisci są eliminowani w ten sposób, że Osoba, ponieważ to taaakie ważne dla Polski prześle wszystko sama do Warszawy, wszelkimi dostępnymi kanałami. Kanał kończy się u kuzyna w domu. Parlamentarzyści w Brukseli powinni pobierać diety jak w parlamencie krajowym, albo skasować miejsca dla Wschodnich Europejczyków, bo to raket.
Wniosek o zwycięstwie demokracji jest do dna fałszywy. Kunktatorskie przekupstwo i telewizyjno-religijne klapki na oczy, zakładane na oczy naiwnej części społeczeństwa, idą w parze!, – i służą dalszemu, podporządkowywaniu sobie wszystkiego co się tylko da.
Swoją drogą, z Panem Grzegorzem na czele PO, kiepsko widzę możliwość sukcesu inicjatywy prawyborów do Senatu – chwilowo (niestety) jest to utopia!
Do paźdźernika jest jeszcze trochę czasu. PO przydałby się dobry elektro-szok!
PO (KE) szok zaaplikowano. Jak zwykle — jak po wyborach z 2015 roku i jak po wyborach samorządowych, winni są wszyscy, tylko nie my. „Ciemny lud”, który „daje się kupić” oraz Biedroń, który „rozbija głosy”, „osłabia waleniem w KE”, albo „prowokuje PiS antyklerykalizmem”. Gotowość do tego rodzaju postaw jest w nas — w wyboracach z „naszej bańki”, nie tylko w kierownictwie KE.
Wolę społeczeństwa kierowane wizją swoich elit niźli zapałem awangardy klasy robotniczej.
Przyznam Panu tylko rację w ten sposób, że sporo ludzi w naszym kraju chętnie zamknęłoby tych mniej produktywnych i mniej wykształconych rodaków w rezerwatach…. ot nasze chrześcijaństwo tak akurat wygląda. I jeszcze jedno, obok mnie jest duży szpital, codziennie widzę takie niebezpieczne, zakwefione i całkiem ładne dziewczyny jak wracają z zajęć z chirurgii specjalistycznej, głównie onkologii. Pewnie kilka z nich tu zostanie, bo mają branie wśród polskich rezydentów. Larum Panowie, larum.
Przyjęcie przez „opozycję” nazistowskiej strategii „katolicy do gazu, Heil Hitler!” się na „opozycji” srodze w tych „wyborach” zemściło. Od początku mówiłem, że tak będzie. Mieszanie postulatów ustrojowych z jakimiś obłędami ideologicznymi unieważniają postulaty ustrojowe i redukują radykałów do przysłowiowego 1%.
Moja odraza do PiS-u z tych ich tańcem cmentarnych na smoleńskich trupach wydawała mi się do niedawna nie do przebicia. Ale myślę, że akurat „opozycji” udało się w ostatnim czasie tę granicę odrazy przebić.
miało być taniec cmentarnych hien na smoleńskich trupach. Reszta się zgadza.