Jasna sprawa
Powinna być jasna dla każdego. Jest w gruncie rzeczy prosta, jak sędziowski młotek. PiS przepchnął trzy ustawy o sądach, które znoszą ich niezawisłość na wszystkich szczeblach i podporządkowują je władzy politycznej. To sprzeczne z konstytucją, choć już nie ma komu w Polsce tego stwierdzić, bo zgodnie z tą samą konstytucją może to zrobić wyłącznie Trybunał Konstytucyjny, a ten jest już przejęty, kompletnie zdegenerowany i absolutnie posłuszny
To jest również sprzeczne z Traktatem o Unii Europejskiej, dlatego Komisja Europejska powinna prowadzić przeciw Polsce postępowanie i powinna zaskarżyć wszystkie te ustawy do Trybunału Sprawiedliwości UE. Wyrok Trybunału jest w Polsce obowiązującym prawem i będzie nam niezbędnie potrzebny do budowy rządów prawa, bo nie da się w praworządny sposób znieść skutków pisowskiej demolki bez sądu konstytucyjnego lub konstytucyjnej większości.
Tymczasem 3 lipca zgodnie z ustawami wygaśnie kadencja części sędziów Sądu Najwyższego, których PiS postanawia wysłać na emeryturę – żeby pominąć inne, niekonstytucyjne zapisy. Przymusowa emerytura przerwie również kadencję Pierwszej Prezes SN, którą konstytucja literalnie i bardzo konkretnie określa po prostu na 6 lat. Jeśli 4 lipca jakikolwiek funkcjonariusz służb państwa stanie na drodze sędzi Małgorzaty Gersdorf do pracy w Sądzie Najwyższym, złamie konstytucję wyraźnie i wprost. Gadanie o rozkazach i poleceniach służbowych niczego tu nie zmieni.
Do obecnych władz
Macie jeszcze szansę zamrozić działanie ustaw o sądach, zwłaszcza ustawy o SN. Stworzy to szansę załatwienia sporu z Komisją Europejską i innymi instytucjami UE w polubowny sposób. Unikniecie rozprawy przed Trybunałem Sprawiedliwości UE, a ona musi się skończyć tak, jak się skończyła w sprawie Puszczy, co kosztowało waszego Szyszkę utratę posady. To rozwiązanie byłoby najlepsze nie tylko dla Polski, ale również dla was. Bo z każdym dniem trwania w uporze zmniejszacie własne szanse na uniknięcie nie tylko politycznej, ale również karnej odpowiedzialności za przestępstwa, których się dopuszczacie. Przegraliście tę bitwę właściwie już. Im szybciej zarządzicie odwrót, tym mniejsze będą wasze straty.
Do sędziów Sądu Najwyższego
Wasze kadencje nie kończą się 3 lipca. Wiecie o tym i wiecie również, że dochowanie wierności sędziowskiemu ślubowaniu będzie teraz oznaczało dla was dramatyczne konsekwencje i brak wyboru. Niekonstytucyjną ustawę musicie uznać za non est i odmówić jej posłuszeństwa. Inny wybór nie istnieje, jeśli prawo cokolwiek jeszcze znaczy w Polsce. Niech waszą drogę do pracy 4 lipca ułatwi świadomość, że wielu zwykłych obywateli – choć z pewnością nie żaden tłum – wielu ludzi mających wybór, którego wy nie macie, zrezygnuje z komfortu i stanie z wami, w waszej obronie, łamiąc niekonstytucyjne prawo i odmawiając posłuszeństwa władzom.
Władza sędziów nie pochodzi z wyboru. Jesteście autorytetami stojącymi ponad wolą głosującej większości, wasza władza wynika z nadrzędności prawa nad polityką – więc nie tylko z nadrzędności konstytucji, ale z tych podstawowych zasad, na których ona jest ufundowana i z których wszystko inne wynika, więc zwłaszcza z zasady przyrodzonej i niezbywalnej, należnej każdemu godności. W dobrym ustroju wierność tym zasadom nie wymaga odwagi od niezawisłego sędziego, a tylko zwykłej, rzetelnej uczciwości. Ale również w tej normalnej sytuacji władza sędziów pochodzi nie tyle ze zgodnych z prawem nominacji, co właśnie z autorytetu i siły wartości, które za prawem stoją. W niedobrym ustroju natomiast, kiedy władza depcze prawo, a nawet kiedy te fundamentalne wartości odrzuca oszalała większość, to właśnie ten autorytet wypada wam potwierdzić stając na wysokości zadania, choć to kosztuje wiele.
Do policjantów i innych funkcjonariuszy służb państwa
Ktokolwiek z was stanie na drodze sędziom, złamie prawo. Nie tylko Konstytucję RP, ale również ustawę o policji. Ślubowaliście „chronić ustanowiony Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej porządek prawny”, a konstytucję złamie – i nie ma tu miejsca na żadne spory interpretacyjne – ten z was, którego poślą, by stanął na drodze Pierwszej Prezes SN. Złamie wprost zapis o jej sześcioletniej kadencji z Art. 183. ust. 3. oraz Art. 180. ust. 1., który mówi, że sędziowie są nieusuwalni. Tu nie ma miejsca na spory – nie da się powiedzieć, że zdania prawników są podzielone, wystarczy umieć czytać.
Art. 58. Ust. 2 ustawy o policji nakłada na was obowiązek – to nie jest tylko wasze prawo – odmówić wykonania rozkazu, jeśli to oznacza popełnienie przestępstwa.
Wojsko, czy Służba Ochrony Państwa mają własne ustawy. Jednakże ta sama wierność konstytucji i zasadom prawa jest w nich zapisana.
Podobnie jak sędziowie, nie macie wyboru, jakkolwiek to trudne. Konstytucja łamana jest w Polsce od dawna i przykra dla was prawda jest taka, że rozkazy wydają wam ludzie, którzy za to odpowiadają. Chronicie ich od dawna. O ile jednak w dotychczasowych sytuacjach dało się udawać, że sprawa nie jest jednoznaczna, tak tu już niestety żadnych wątpliwości mieć się nie da. Nie da się oczywiście liczyć na to, że nie znajdzie się wśród was nikt, kto wykona rozkaz bandytów u władzy i że zobaczymy waszą powszechną odmowę łamania prawa. Ale każdy, kto dzisiaj zdobędzie się na tę elementarną przyzwoitość i odwagę, by złamania konstytucji odmówić, ma szansę zmienić losy kraju, choćby odważył się sam. Naprawdę.
Niech wam wykonanie zapisanego w prawie obowiązku ułatwi świadomość, że posłuszeństwa bandytom odmawiają równocześnie zwykli ludzie – tacy, którzy w odróżnieniu od was mają wybór. Nam jest łatwiej, ryzykujemy mniej. Ale decyzję podjęliśmy już dawno i podejmujemy ją wciąż na nowo z pełną świadomością, że ryzyko wciąż rośnie. Staniemy przy tych z was, którzy okażą przyzwoitość – a nie przeciwko wam. Nie wiecie tego, co my znamy z codziennych doświadczeń – otóż fajnie jest tak stać wśród ludzi wolnych, ramię przy ramieniu. Z pewnością fajniej niż w kordonie wystawionym przeciw ludziom bez mundurów.
Do polityków Europy
Istnieją oczywiście granice negocjacji i istnieją granice kompromisu, choć europejska wspólnota powstała w przeświadczeniu, że kompromis jest wartością nadrzędną – a właśnie nie trwanie w granicach i upór przy jakkolwiek pojmowanych pryncypiach. Negocjujemy jednak z dążącymi do dyktatury przestępcami i choć w realnej polityce tak często trzeba, to warto mieć świadomość celów, możliwych zysków i prawdopodobnych strat. Widzimy ten rachunek odmiennie niż ci z was, którzy nie chcą twardego kursu wobec Polski. Rozumiemy powody takiego pojmowania politycznego realizmu, jednak jesteśmy przekonani, że on jest fałszywy. Polskę może on skazać na katastrofę, ale jest równocześnie groźny dla Europy.
Fałszywa jest więc najpierw teza, że twardy kurs Unii wobec polskich władz może je wypchnąć z Europy. W Polsce nie mamy wątpliwości, co do kursu obranego przez obecną władzę. Na poziomie wartości ten wybór już się dokonał, a choć stąd jeszcze daleko do jakichkolwiek strategicznych decyzji, należy wiedzieć, że ta władza nie kieruje się racjonalnymi kryteriami, do których wszyscy przywykliśmy. Jakkolwiek oceniać intencje i poczynania polskich władz, nadal bardzo wyraźna większość Polaków opowiada się za integracją, czego władze ignorować nie mogą, mimo, że ta przewaga topnieje zgodnie z europejskimi trendami i zgodnie z aktywną propagandą władzy, która nie zaczęła się przecież ani wczoraj, ani nawet u początków sporu o polską praworządność.
Spór o Unię – w Polsce rzadko artykułowany wyraźnie – jest silnie znaczony aksjologią, a w niewielkim stopniu racjonalnym rachunkiem zysków i strat, co być może odróżnia polską sytuację od europejskich trendów. Widać to szczególnie łatwo u polskich przeciwników Unii – niepomnych na ogromne finansowe wsparcie, które otrzymaliśmy i które w Polsce widać wszędzie, na każdym kroku. Owszem „unijny dyktat” – a tak spór o zasady rządów prawa przedstawia rządowa propaganda – umocni przekonania tej części społeczeństwa, ale jak wszędzie w Europie problemem jest nie wzrost liczby aktywnych przeciwników europejskiej integracji, tylko raczej osłabienie determinacji u jej zwolenników. Jak w każdych wyborach, tak w nadchodzących wyborach europejskich – a w Polsce one są częścią całego wyborczego maratonu – gra idzie głównie o absencję wyborczą po stronie zwolenników integracji. Polscy zwolennicy integracji w zdecydowanie mniejszym stopniu liczą na europejski dobrobyt i wsparcie funduszy strukturalnych, co na gwarancje dla europejskich wartości. Chodzi nie tylko o otwarte granice, wspólną walutę w perspektywie, otwarty rynek pracy, ale również o gwarancje praw człowieka i rządów prawa. Zdecydowane trwanie przy tych wartościach wzmocni europejski obóz w Polsce. Rezygnacja z nich w imię kompromisu z władzą – osłabi go, nie przynosząc żadnych korzyści. Polscy wyborcy stracą powód do głosowania w europejskich wyborach, kiedy gwarancje praworządności wynikające z prawa Unii okażą się nic nie znaczącą fikcją.
Ktokolwiek zatem chce utrzymać Polskę w Unii, musi zdecydowanie trwać przy fundamentalnych zasadach demokracji i rządów prawa. Ceną za to musi być niestety eskalacja bieżących napięć – trudna przy innych europejskich kłopotach, a z pewnością niektóre z nich są ważniejsze od polskich spraw wewnętrznych. Problem wszakże w tym, że to nie są sprawy wewnętrzne. Polska jest dzisiaj integralną częścią Unii i jej prawnego systemu. Nie da się przecież wyobrazić Europy, jako prawnego systemu 27 dyktatur lub takiego, w którym demokracje sąsiadują bez granic z łamiącymi podstawowe prawa tyraniami. Polskie kłopoty nie są zaś unikalne – dość wspomnieć Węgry, Czechy, Słowację, Bułgarię, ale problemy dotykają nie tylko krajów dawnego bloku sowieckiego i dają o sobie znać również na Zachodzie.
Wszędzie w Europie potrzebny jest europejski patriotyzm, by Unia Europejska przetrwała jako najcenniejszy projekt pokojowego ładu na świecie po katastrofach ubiegłego stulecia i po upadku żelaznej kurtyny, która integrowała wspólnotę Zachodu. Ten patriotyzm da się zbudować na wartościach, a nie na wspólnej walucie i porozumieniach o wolnym handlu.
Słyszymy często pytania o sprzeciw społeczny, którego w Polsce dzisiaj nie widać. Pokazaliśmy go w licznych listach do Komisji Europejskiej. Jeszcze żaden polski problem nie połączył tak wielu środowisk i nie zaangażował tak wielu znakomitości. Ale przede wszystkim masowe protesty wygnały na ulice setki tysięcy polskich obywateli. To było rok temu. Wtedy wyraziliśmy sprzeciw wobec niszczenia wymiaru sprawiedliwości i łamania konstytucji. Czekamy na skutek i na reakcje. Polskie władze reagują interwencjami policji, fortyfikacjami wokół centrów władzy. Polacy wiedzą, że apelowanie do nich nie ma sensu. Europejskie instytucje reagują inaczej. Na tę reakcję liczymy. Pokażcie, że to ma sens.
Do polskich polityków
Rozczarowujecie. Narażając się na ostre oskarżenia. Kilka z nich dla przykładu.
Rozczarowujecie więc głosowaniami w sprawie IPN, w sprawie aborcji, ale również głosowaniem w sprawie Artykułu 7. w Parlamencie UE i stosunkiem do tych nielicznych polskich europarlamentarzystów, którzy z przyzwoitości lub rozsądku odważnie głosowali za – odwagi wymagał zaś od nich nie sprzeciw wobec rządzącego PiS-u, ale wobec kierownictwa własnej partii. Rozczarowujecie w przededniu wyborów samorządowych, kiedy tkwiąc w starych nawykach i paradygmatach targujecie się zamknięci w gabinetach, dbając o własne przewagi, niezdolni do udziału w budowie frontu pluralistycznego, otwartego na obywateli demokratycznego parlamentaryzmu przeciw brunatniejącej pisowskiej falandze, którego potrzebuje Polska. Nie byliście w stanie pomyśleć o innym programie dla Polski po rządach PiS, jak tylko o takim, który odtwarza wasze poprzednie rządy. Nie przyszło wam do głów, że współodpowiadacie za to, iż możliwy był sukces skrajnych populistów w legalnych i demokratycznych wyborach. Nie przyszło wam do głów, że Polacy głosowali wtedy przeciw wam, że mieli do tego powody aż tak ważne, by się zdecydować na tak jawne szaleństwo.
Obiecaliście nam likwidację skutków pisowskiego bezprawia jedną ustawą. Naprawdę? Jak zamierzacie unieważnić np. bezprawne sędziowskie nominacje? Co z wyrokami orzeczonymi przez sędziów, którzy nie są sędziami? Co daje wam prawo myśleć, że o nieważności ustaw może zdecydować zwykła ustawa bez orzeczeń sądów konstytucyjnych – polskiego, którego już nie mamy, lub europejskiego, do którego nie chcieliście występować ze strachu przed pisowskimi oskarżeniami? Czym wasza „ustawa naprawcza” ma się różnić od pisowskich niekonstytucyjnych dekretów, skoro podobnie jak PiS nie będziecie mieli konstytucyjnej większości i nawet jej mieć nie chcecie?
Naprawicie pisowskie bezprawie omijając konstytucję, albo nie naprawicie – twierdząc, słusznie przecież, że konstytucyjnie się nie da. Jedno i drugie ustawia was ponad konstytucyjnym prawem, bo rezygnacja z naprawy wyposaży waszą władzę w te same uprawnienia, po które bezprawnie sięgnął PiS, a „ustawa naprawcza” będzie ekstraordynaryjnym pozakonstytucyjnym dekretem. I może po prostu racjonalność waszych rachub właśnie na tym polega. Po co rezygnować z wygodnej sytuacji specjalnych uprawnień władzy na rzecz forsownego i ryzykownego boju.
Chciałbym, żeby te oskarżenia były fałszywe. I nawet mam taką nadzieję, choć ona nie jest już mocna i niewiele istnieje racjonalnych powodów, by ją w sobie podtrzymywać. Zaprzeczcie tym oskarżeniom – nie słowem jednak i nie napominaniem o jedność i głosowanie na was, a nie na PiS. Gdzie jest wasze stanowisko w sprawie polskiej praworządności w Europie? Gdzie jest wasz wstyd, że to obywatele, ich środowiska i instytucje, a nie wy – nasi polityczni przedstawiciele – wypełniają wasze zadania? Gdzie jest koalicja Polaków przeciw zabójcom demokracji – od lewicy do prawicy? Co zrobicie, jeśli policja wejdzie do sądów, by z nich usunąć sędziów? Będziecie znów zajęci głosowaniem w sejmowych komisjach, choć ich wynik jest przesądzony i od dawna jasny?
Pisowskie i moskiewskie trolle już pracują w sieci. Ich celem jest nasza bierność w wyborach. Absencja wyborcza jest skutkiem niewiary Polaków, że ich głos cokolwiek zmienia. Jest skutkiem braku waszej wiarygodności. Cel trolli jest dziś osiągalny nawet łatwiej niż był w 2015 roku. Odpowiedzialność spada na was.
Do współobywateli
Wielokrotnie krzyczano w Polsce, ogłaszając ostateczny koniec demokracji. Niektóre z tych okrzyków robiły wrażenie, większość nie. Bo ile można tak krzyczeć? I w ile kolejnych zapowiedzi końca da się wierzyć?
Sam tak krzyczałem ładnych kilka razy, choć pewnie jednak rzadziej niż niektórzy inni. Tym, co zawsze usiłowałem robić sam i co próbował osiągać ruch Obywateli RP, jest efekt. Na ulice wychodziliśmy nie po to, by demonstrować poglądy i wyrażać sprzeciw, ale po to, by wymuszać ustępstwa i powodować fakty. Kilka rzeczy nam się udało, choć jesteśmy niewielkim środowiskiem i działamy wśród mrowia innych. Przegoniliśmy z ulic smoleńskie miesięcznice, jak zapowiadaliśmy. Skutecznie zbojkotowaliśmy niekonstytucyjny zakaz zgromadzeń. Doprowadziliśmy do sądowych wyroków orzeczonych wprost z konstytucji, a wbrew przepisom ustaw, realizując tym samym postulat rozproszonej kontroli konstytucyjnej. Spowodowaliśmy, że nieposłuszeństwo wobec prawa stało się akceptowaną społecznie normą przyzwoitości i docenianą strategią oporu, a nie niezrozumiałym awanturnictwem, za jakie uchodziło jeszcze niedawno. Zawsze wiedzieliśmy, że opór i protest kosztuje wiele. Że trzeba do tego nie tylko „wkurwu”, ale jeszcze poczucia, że protest ma sens i jest w stanie cokolwiek dać. Teraz, a nie we wdzięcznej pamięci przyszłych pokoleń.
3 lipca jest momentem szczególnym. Mobilizacja przed tą datą, w samym tym dniu i potem ma realny sens i przyniesie efekt wreszcie inny niż tylko symboliczny. Zwykłe demonstracje sprzeciwu wobec bezprawia są adresowane nie do polskich władz, ale do europejskiej opinii publicznej i wprost do europejskich instytucji. One zaś mają wciąż w rękach tę samą atomową broń, którą już raz wykorzystały niezwykle spektakularnie w sprawie Puszczy Białowieskiej. Spowodowali to Obrońcy Puszczy – uparta garstka ludzi, których determinacja i wiedza, bo o niej też trzeba pamiętać, uruchomiła europejski Trybunał Sprawiedliwości.
3 lipca – jeśli ustawa o SN bez europejskich przeszkód wejdzie w życie, a niestety wszystko wskazuje na to, że Komisja Europejska po prostu nie zdąży – będzie jednak z pewnością dniem oporu. Trudno sobie wyobrazić, że kilkudziesięciu sędziów SN posłusznie podporządkuje się złamaniu podstawowej konstytucyjnej zasady nieusuwalności sędziów. Nie umiem sobie wyobrazić reakcji władz. Wyślą do SN policję? I nikt się nie sprzeciwi tak jaskrawemu bezprawiu? To się nie stanie. 3 lipca i w następnych dniach trzeba więc trwać przy sędziach, a jeśli nawet w jakimś akcie szaleństwa władzy sędziowie zostaną usunięci przemocą, jeśli przemocą policja usunie protestujących obywateli, bierność unijnych instytucji nie będzie możliwa. Tej batalii najzwyczajniej nie da się przegrać przy minimalnej choćby mobilizacji społecznej. Każda decyzja PiS przyniesie mu porażkę.
I nie wolno tego przegrać – również wtedy, kiedy PiS zrealizuje swój plan i obsadzi SN ludźmi posłusznymi. Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE będzie nam nadal potrzebny, bo tylko na jego podstawie da się w Polsce zbudować rządy prawa, kiedy PiS straci władzę bez zmiany lub naruszenia przepisów konstytucji. I ten wyrok nastąpi. Prędzej, czy później. Wbrew kunktatorstwu polskich polityków.
Paweł Kasprzak
słowa jasne i mocne
Przeczytałem.
Rozumiem.
Będę się stosował.
Cały czas piszę że potrzebne są gesty Reytana . Pani prezes SN winna zlekceważyć niekonstytucyjne przepisy i 4 lipca nadal pełnić swe obowiązki ! Niech nawet Ją wyniosą – świat niech to ujrzy . Dobrze że przypominacie innym ( policjantom , politykom ) o ich prawach i obowiązkach .
Przed SN należałoby zorganizować stałą pikietę pod nazwą Obywatelska Straż Konstytucyjna, która 3 lipca zamieni się w kordon ochronny uzbrojony w egzemplarze Konstytucji (mogą być też Biblie i krzyże) osłaniający sędziów pragnących przystąpić jak zwykle do pracy w imię konstytucji a wbrew gangsterskim ustawom. O udział w OSK powinni być wezwani również „politycy opozycji”.
Nic dodać, nic ująć – wszystko jasne, tylko żeby wszyscy Ci, do których adresowany jest ten artykuł go przeczytali. Brawo Pawle! ✌️
przeczytałam mam nadzieję ze zrozumieniem.
To była Moda na sukces odcinek 2137. Z niecierpliwością czekam na kolejny seans. Rzeczywiście żyjemy w ciekawych czasach – różne elity post PRL-u (oraz tzw. поле́зный идиот) oskarżają PiS (nierzadko nawet słusznie) o różne świństwa, na które receptą ma być więcej demokracji i więcej Europy. Nie mogę się z tym zgodzić, zwłaszcza że obecne władze UE są oderwane od rzeczywistości niczym wierchuszka WKP(b). Pokładanie nadziei w UE to błąd, ten projekt w swoim obecnym kształcie jest skazany na rozkład i Polska powinna jak najszybciej opuścić tonący statek.
Pozostaje mi życzyć Państwu miłego wieczoru.
Mości Kapitanie, a jak już przesiądziemy się na szalupy, to jaki obrać azymut?
To przecież jasne. Kurs jest tylko jeden. Do putinowskiej wszechruskiej macierzy.
Ja nie wiem, skąd takie spostrzeżenia. W końcu stać nas na niepodległość i suwerenność – bez robienia dobrze USA, Rosji, UE, a nawet Izraelowi. Jeśli można porozumieć się z Putinem, to ja nie mam nic przeciwko.
Robiąc „dziecinnie” na złość USA, Rosji, UE (pomijam Izrael, bo nie jestem pewien) stać nas będzie jedynie na koniec, bo za niepodległości suwerenność trzeba nakładów, których nie mamy i rzadko kiedy historycznie mieliśmy…. chociaż czasami wyglądało, że ktoś nam to da za darmo, np. Katarzyna Wielka, Napoleon et consortes. Natomiast przy założeniu, że „Jeśli można się porozumieć z Putinem..” każda implikację, bo poprzednik jest fałszywy.
Szanowny Panie Pawle,
Jak zwykle tak trafnie Pan to opisał, że lepiej się nie da. Ja z kolei wzywam wszystkich rozumnych do zdecydowanej akcji intelektualno-siłowej, która zniszczyłaby obecny reżim. Nie wykluczam żadnej metody, aby tylko ten cel osiągnąć. Unia nas nie wybroni, musimy przejąć sprawy w swoje ręce. Jest takie powiedzenie „Bóg pomaga tym, którzy potrafią pomóc sobie” – i tym się kierujmy.
Pawle, świetny tekst i bardzo praktyczny – do wykorzystania we fragmentach przy różnych demonstracjach.
Pani Prezes SN Gersdorf właśnie poprosiła „prezydenta” o pozwolenie podjęcia dodatkowej pracy (na podstawie nowej niekonstytucyjnej ustawy).
Pan rzecznik prasowy SN dziś zrezygnował z funkcji, bu nie dawać swojej twarzy nowemu sądowi od początku lipca i chce jakoś dotrwać do września by przejść w zasłużony choć przedwczesny stan spoczynku.
Podobno – według słów rzecznika SN – kilkunastu sędziów złożyło formalne prośby do „prezydenta” o łaskawe przedłużenie skróconej kadencji. Oczywiście na podstawie nowej niekonstytucyjnej ustawy.
Tak więc obawiam się, że do apelu o obronę SN nie staną najważniejsi, czyli sędziowie Sądu Najwyższego. Tak to chyba na razie wygląda. Obywatele mogą się chyba rozejść.
Buzek, Kopacz i Schetyna odmówili podpisania apelu do EU o interwencję w sprawie praworządności. „Opozycja” z PO będzie bronić PiS-u i nierządów prawa jak niepodległości. PO bez PiS-u i nierządów nie może przecież istnieć. Kto na nich zagłosuje, gdy zabraknie PiS-u?
Pani Gersdorf już nas przyzwyczaiła do zygzowatych i niepojętych działań. Właśnie słyszę, że uważa się ciągle niezależnie od nieważnej ustawy Prezesem SN, a więc stawia opór według oczekiwań wyrażonych w tym artykule. A równocześnie na podstawie tej samej ustawy chodzi do „prezydenta” z prośbami.
Ale dla równowagi odnotowuję i ten fakt (za Romanem Giertychem, wybitnym działaczem faszystowskim i naczelnym autorytetem moralnym „opozycji” w ostatnim wywiadzie u Olejnik)
16 komentarzy tutaj, 7 tys. obserwujących na twitterze, przy 7 tys. dwa komentarze, trzy podania dalej, cztery polubienia. Ludzie, Was nie ma. Jedyny plus, że publikujecie komentarze. U kodersów niczego nie skomentujesz, a tu, ku mojemu zdumieniu, można. Dziękuję. Janusz wyborca pisu. W przyszłym roku głosuję na pis, ale jak dłużej posiedzę na waszej stronce, to w 2023 kto wie 🙂