11 listopada we Wrocławiu. Zgrozę budzi bierność państwa polskiego
Tegoroczny wrocławski marsz, prowadzony przez byłego księdza Jacka Międlara i Piotra Rybaka, oficjalnie szedł pod hasłem „Życie i śmierć dla Narodu” – było ono wielokrotnie używane w zapowiedziach i znalazło się na jednym z niesionych na jego czele transparentów
Hasło to wywodzi się wprost z przedwojennej Narodowej Organizacji Bojowej, zbrojnego ramienia faszystowskiego ONR-Falangi. Nie była to po prostu jedna z wielu nacjonalistycznych bojówek bijących Żydów. NOB była, jak zresztą niejedno ugrupowanie faszystowskie w XX w., organizacją terrorystyczną. Najbrutalniejszym aktem jej działalności było ostrzelanie pierwszomajowego pochodu Bundu w 1937 r. Kilku uczestników marszu zostało rannych, zabite zostało pięcioletnie dziecko.
Dobór hasła z pewnością nie był efektem nieuwagi lub niewiedzy. Doskonale wpasowuje się w obsesyjny, morderczy antysemityzm byłego kapłana. Doskonale uzupełnia hasło „Śmierć wrogom Ojczyzny” i wygłoszone przez niego dwa lata temu wezwanie do burzenia synagog. Tegorocznym domknięciem było wykrzyczane na Rynku wezwanie do „świętej wojny”. Przeciw komu? Cele były wskazywane wielokrotnie: przeciw Żydom, Ukraińcom, Polakom o innych poglądach czy orientacji seksualnej.
Międlar, w przeciwieństwie do znacznej części swych wyznawców, nie jest durniem i zazwyczaj zręcznie umieszcza swoją retorykę na granicy kodeksu karnego, zamiast ją wprost przekraczać. Na durniów wychodzą, niestety, wrocławscy prokuratorzy zachowując bierność, a w rzeczywistości zdając sobie sprawę z parasolu ochronnego roztoczonego nad faszyzującym „wielebnym” przez Ziobrę. Zgrozę budzi nie sama retoryka eks-księdza, która sama w sobie jest dość groteskową kalką skrajnie prawicowego, internetowego ścieku, ale raczej kompletna bierność państwa polskiego. Kierowanie przez religijnego fundamentalistę wprost sformułowanych wezwań do swojskiego dżihadu nie stanowi dla pisowskich służb przesłanki do postawienia zarzutów ani nawet zatrzymania.
Obserwatorzy miejscy zadecydowali o rozwiązaniu marszu z uwagi na masowe stosowanie przez jego uczestników pirotechniki, przemocy i mowy nienawiści. Prawdopodobnie stało się to tuż po tym, gdy uczestnicy pochodu spotkali się z naszą całkowicie pokojową kontrmanifestacją pod „Barbarą”. Obrzucili nas racami, petardami, jajkami i butelkami. Rannych w głowę zostało dwoje uczestników naszej pikiety oraz jeden policjant. Atak na nas trwał dobre kilkanaście minut, nie powstrzymało go nawet kolejne odśpiewanie przez nas hymnu. Skuteczne powiadomienie przewodniczącego zgromadzenia o decyzji urzędników zostało dostarczone dopiero, gdy marsz dotarł już na planowaną metę, czyli Rynek. Według prezydenta Rafał Dutkiewicza „obserwatorzy będący na miejscu zostali wypchnięci poza marsz”.
Stwierdzenie dość enigmatyczne. Co to znaczy? Zagapili się? Zabrakło im stanowczości? Padli ofiarą przemocy? Ponadto, jak stwierdza komunikat prezydenta, policja, mimo próśb, udzieliła obserwatorom eskorty ze znacznym opóźnieniem. Oznaczałoby to najzwyczajniej w świecie sabotaż ze strony funkcjonariuszy dowodzących zabezpieczeniem. Dolnośląska policja stanowczo takiej wersji zaprzecza i ustami swego rzecznika Pawła Petrykowskiego niemal wprost zarzuca prezydentowi kłamstwo. Ktoś tu kłamie z całą pewnością. Osobiście jestem przekonany, że kłamie policja. Nie widzę powodu, dla którego urzędnicy mieliby wydać taką decyzję, by następnie umyślnie opóźniać jej zakomunikowanie przewodniczącemu zgromadzenia, lekceważąc odbywający się fizyczny atak na pokojowych kontrdemonstrantów.
[sc name=”newsletter” naglowek=” Bądź dobrze poinformowany!” tresc=” Najnowsze informacje o nas, analizy i diagnozy sytuacji w kraju trafią prosto na Twoją skrzynkę!”]
Całkiem praktyczny motyw mogła mieć za to policja – rozpędzenie tak dużego i pełnego agresji zgromadzenia byłoby niewątpliwie wielkim wyzwaniem i mogłoby spowodować zamieszki (co na dłuższą metę jest kiepską wymówką, bo kreuje atmosferę przyzwolenia na przemoc). Przyznawał to przed sądem – w trakcie procesu obwinionych o blokowanie ubiegłorocznego marszu – Roman Bojdoł, dowódca zabezpieczenia ubiegłorocznego i tegorocznego pochodu.
Zignorowanie przez funkcjonariuszy decyzji przedstawicieli magistratu, jeżeli wersja przedstawiona przez prezydenta jest prawdziwa, jest skandalem i powinno pociągać za sobą dymisje we wrocławskiej policji. Należy jednak oddać pewną sprawiedliwość policjantom. Na zakończenie marszu zostało zatrzymanych sześciu jego uczestników za prezentowanie nienawistnych transparentów – w tym banneru „Życie i śmierć dla Narodu”. Jednym z zatrzymanych był Roman Zieliński, ważna postać w lokalnym kibolskim światku, autor książki „Jak pokochałem Adolfa Hitlera”. Wylegitymowano ponad 200 osób za nieopuszczenie miejsca zgromadzenia po jego rozwiązaniu.
ZOBACZ TAKŻE: Co ma Konstytucja do 100-lecia niepodległości?
Sam fakt, że nienawistny marsz, idący pod pretekstem uczczenia Dnia Niepodległości, został rozwiązany, jest niewątpliwie budujący. To precedens w skali Polski – nie zdarzyło się to wcześniej ani we Wrocławiu, zajmującym pod względem liczebności uczestników niechlubne drugie miejsce, ani w Warszawie. Po raz pierwszy zwykła przyzwoitość i rzetelność wygrała w magistracie nad przymykaniem oczu i „świętym spokojem”. Czy była to tylko niekosztująca wiele odwaga ustępującego Dutkiewicza, czy to nowy trend we Wrocławiu? Zobaczymy. Bez wątpienia niezwykle pozytywnym zaskoczeniem było też to, że pod „Barbarę” przyszło około 200 osób, w większości niezwiązanych z jakąkolwiek prodemokratyczną organizacją, co było frekwencją znacznie powyżej naszych oczekiwań.
Być może za rok ten nacjonalistyczny, nie mający nic wspólnego z patriotyzmem marsz zostanie rozwiązany. Skutecznie i faktycznie – nie tylko symbolicznie i formalnie, tuż przed planowanym zakończeniem. Przesłanki do rozwiązania z całą pewnością pojawią się ponownie. Być może też antysemicki fundamentalista, nawołujący do „świętej wojny” przeciwko wskazanym przez siebie wrogom, pójdzie w końcu siedzieć, tak jak niedawno zasłużenie trafił za kratki jego kompan Rybak.
Patryk Iwanicki
[sc name=”wesprzyj” naglowek=” Walczymy, by nacjonalizm nie rozlał się po Polsce. Dołącz do nas albo nas wesprzyj!” tresc=” Twoje wsparcie pomoże nam działać! „]
Hasło ma wyraźny przekaz. To oni, faszyści, rasiści, religijni fanatycy będą decydować o tym komu życie a komu śmierć. Liberalizacja Kodeksu karnego dotycząca faszystowskiej propagandy sprawiła, że wszyscy obywatele o antyfaszystowskich poglądach stali się zakładnikami faszystowsko-katolickich terrorystów. Mnie dziwi zdziwienie biernością państwa. Czas pozbyć się złudzeń, państwo polskie jest rządzone przez partię faszystowską, skrzętnie ukrywającą przed międzynarodową opinią publiczną swoje prawdziwe oblicze. Stąd pozorowanie działań przeciw faszystowsko-katolickim organizacjom, które nie ukrywają swojej nienawiści i pogardy dla zdecydowanej większości obywateli RP. Faszystowska prokuratura Ziobry ochrania ONR Falangę, Młodzież Wszechpolską i terrorystyczne bojówki faszystowsko-katolickie, których ideologia, poza wyznaniem, niczym się nie różni od islamskich Talibów terroryzujących narody wyznające Islam. Rola Kościoła jest przy tym dokładnie taka sama jak rola religijnych przywódców islamskich wspierających i finansujących Talibów. Po upadku PRL w 1990 roku Kościół, a konkretnie polski Episkopat wraz z faszystowską Opus Dei, wspólnie z byłą frakcją nacjonalistyczną PZPR składającą się z komunistów i faszystów odbudował struktury organizacyjne ONR Falanga, która w latach 1948-1990, czyli od I-go do XI-go ostatniego Zjazdu, była częścią Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, ponadto z Oazy przekształconej w ruch Światło-Życie utworzono bojówki Młodzieży Wszechpolskiej oraz katolicko-nacjonalistyczny NOP. Dla wszystkich tych faszystowskich i faszyzujących organizacji oraz wyodrębnionych z nich bojówek ustanowiono wspólną reprezentację polityczną partię PiS oraz kilka niewielkich przybudówek partyjnych jako zabezpieczenie. Dziś wszyscy ci zdeklarowani faszyści ochraniani przez rząd PiS usiłują zastraszyć i sterroryzować polskie społeczeństwo jawnie demonstrując swoje zbrodnicze plany. PiS zaś udaje przed obywatelami RP, Europą i światem, że nie ma z nimi nic wspólnego, robiąc jednocześnie wszystko aby ułatwić im działanie i zapewnić bezkarność. Hasło „Życie i Śmierć dla Narodu” jest jednocześnie sygnałem, że faszystowsko-katolickie bojówki w każdej chwili mogą uczynić z Polski drugą Rwandę. Demonstrują jawnie swoją gotowość do ludobójstwa, a naiwni liberalni demokraci oczekują od podległych faszystowskim rządom prokuratorów, że ich powstrzymają. Dzień 11 listopada pokazał wyraźnie, że w Polsce nie ma już instytucji zdolnych skutecznie powstrzymać terror faszystów wobec polskiego narodu. Jeśli sobie nie uświadomimy skali zagrożenia za jakiś czas przyjdzie nam walczyć o życie, choć wcale nie jesteśmy na to gotowi.
O tak, hasło ” Życie i śmierć dla Narodu” jest przerażające. Za parawanem pustosłowia przedstawia Pani swoje fobie i urojenia. Możecie dalej, jak bolszewicy, nazywać oponentów faszystami, proszę tylko przypomnieć sobie, gdzie skończyli bolszewicy. To wy, staracie się narzucić większości swój, w waszym mniemaniu jedynie słuszny, punkt widzenia. Przesuwacie granice absurdu coraz dalej. Dziś wspomniane wyżej hasło jest „faszystowskie” a ONR i MW równe radykałom islamskim, boję się ponysleć, czy jutro nie zostanę uznany za faszystę, po pójdę z wlasnymi dziećmi do kościoła. Frekwencja na patriotycznych zgromadzeniach, rodziny z dziećmi na spacerach w różnych miastach z polskimi flagami, i polskie flagi na budynkach w całej Polsce, pięknie udekorowane kościoly i patriotyczne msze, pokazują, że nie ma zgody większości na przedstawione przez Panią porównania i sposób interpretacji tego „wrogiego” hasla, o którym wspominam na początku.
Proszę czytać z uwagą: „Hasło to wywodzi się wprost z przedwojennej Narodowej Organizacji Bojowej, zbrojnego ramienia faszystowskiego ONR-Falangi”. I dalej… „Na zakończenie marszu zostało zatrzymanych sześciu jego uczestników za prezentowanie nienawistnych transparentów – w tym banneru „Życie i śmierć dla Narodu””
Nie rozumie Pan, co to znaczy, kiedy idzie się z hasłem NOB? Czy tylko Pan udaje?
Rozumiem. Po prostu w haśle nie widzę nic zdrożnego ani nie podzielam obaw Pani Krystyny. Nie chcę dyktatur mniejszości – ani religijnych, ani seksualnych ani politycznych. Tyczy się to zarówno MW, ONR, Obywateli
RP, ruchów LGBT plus reszta alfabetu. Chcę, abyśmy o przyszłości decydowali przy urnach, a nie na ulicy, dlatego martwi mnie 50% frekwencja, którą wielu wprost się zachłystuje.
Uważam, że jest miejsce dla ruchów takich jak Obywatele RP, tylko nie podzielam obranej przez nie drogi antypisowskiej, bo w moim odczuciu jest to poruszanie się wśród tych 50% głosujących, zamiast wyciągnięcia ręki do tych obojętnych.
Jeżeli nie widzi Pan nic choćby w najmniejszym stopniu niepokojącego w tym, że ten marsz szedł pod hasłem TERRORYSTÓW, a na koniec padły z mównicy wezwania do „świętej wojny”, to niestety nie mam pomysłu, jak mogę wejść z Panem w polemikę.
Ja nie wchodzę w polemikę. Mam po prostu inne poglądy. To się nazywa różnorodność i demokracja.
Wiecie co, jakbym miał do wyboru Międlara czy Obywateli RP z KOD-em, to byłbym zmuszony wybrać Międlara. Obywatelom RP z KOD-em życzę dalszej owocnej działalności w tym kierunku
Jakie tam „zmuszony” – to byłby Pana wolny wybór, że poszedłby Pan za nienawistnikiem i katolickim dżihadystą.