Znów zbiorowy proces obywatele kontra rządzący
Czwórka socjologów, emerytka, kilku studentów, tłumacz, kulturoznawczyni, bezrobotny i prowadząca mały prywatny biznes – obywatele, ludzie wrażliwi, stanęli przed sądem, bo mieli odwagę, albo lęk przed odradzającym się faszyzmem, bo byli zdeterminowani, bo mają pecha, że krajem rządzą ci, a nie inni politycy
W środę o 9 rano w Sądzie Rejonowym Warszawa Śródmieście, XI wydział Karny rozpoczął się proces zbiorowy 19 osób, które próbowały zablokować marsz ONR i ich sympatyków przez Warszawę. To pierwsza grupa, blokujących było więcej, spisanych też. Będą kolejne rozprawy.
-
Gdzieś w kraju nad Wisłą
To był niezbyt ciepły, wczesnowiosenny dzień 29 kwietnia roku pańskiego 2017. Zwarte kolumny z flagami na drzewcach i racami w dłoniach, zielonym symbolem falangi na ramieniu wyruszyły z Ronda Dmowskiego. Alejami Jerozolimskimi i Nowym Światem skierowały się na Karkowskie Przedmieście i pod kolumnę Zygmunta. Szli skandując: „Jedna Polska narodowa”, „Chrystus Rex”, „Znajdzie się kij na liberalny ryj”. Warszawiacy na chodnikach zatrzymywali się lub obojętnie mijali marsz. Nieliczni biesiadujący, w pierwszych wystawionych ogródkach, przerywali na moment rozmowy i szybko wracali do smakowania kawy. Wyglądało to tak, jakbyśmy mieli do czynienia z występem źle przygotowanej grupy rekonstrukcyjnej, która nie wzbudziła emocji oglądających.
Warszawiacy, Polacy są w tej nieudawanej obojętności mistrzami. Nim powstał Facebook my już żyliśmy w bańkach poglądów. Wystarczy przypomnieć: „Mnie to nie dotyczy”, „Nasza chata z kraja”, „Byle nasza wieś spokojna”. Do tego 40-procentowa frekwencja podczas wyborów, niechęć do działań społecznych, brak masowych partii. Tak rysuje się obraz narodu, który głosem swych władz państwowych i samorządowych przyzwolił, by w kwietniowy dzień przez stolicę kroczyło swobodnie zło w czystej postaci.
-
Zatrzymać ich choć na chwilę
Na szczęście na wysokości Pałacu Staszica, na rogu z ul. Świętokrzyską, dwie grupy obywateli – młodzi antyfaszyści i Obywatele RP postanowili zatrzymać marsz choć na chwilę.
Interwencja policji była ostra. Wcześniej, nawet podczas miesięcznic, czyli prywatnych imprez Jarosława K. i zaproszonych gości, nie byli tak zdecydowani i brutalni. Filmy z tego wydarzenia rozeszły się po świecie, do rangi symbolu urosła scena, w której Bogusława Zalewskiego, 80-letniego Obywatela RP, wcześniej górnika, ratownika górniczego i pracownika ministerstw, postać legendarną w świecie polskiej speleologii, trzech osiłków w mundurach szarpało przestawiając na chodnik. Ten dramatyczny obrazek zobaczyła zaskoczona i przerażona córka Bogusława, mieszkająca na co dzień w USA. Możecie sobie wyobrazić, co czuła, co myślała.
Policjanci po otwarciu drogi na Krakowskie Przedmieście przetrzymywali dwie grupy zatrzymywanych przez kilka godzin – jedną pod Pałacem, drugą niemal naprzeciwko, pod ścianą budynków Uniwersytetu Warszawskiego. Niestety, na tym się nie skończyło. Skierowano wnioski o ukaranie blokujących do sądu. Mecenas Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska, dziekan rady adwokackiej w Warszawie podkreśla: – Pikanterii sprawie dodaje fakt, że na rozprawę każdorazowo [to już druga rozprawa – przyp. red.] stawia się przedstawiciel policji jako oskarżyciel publiczny. Dotychczas nie znane były przypadki, by tacy funkcjonariusze stawiali się jako oskarżyciele.
Niestety, pani aspirant nie zgodziła się odpowiedzieć na pytanie, czemu policja tak aktywnie uczestniczy w sprawie, w której protest nie był kierowany w jej stronę i nikt z funkcjonariuszy nie ucierpiał.
-
Marsze z poparciem PiS
Ktoś zapyta – skoro obywatele blokowali ONR, to czemu ja piszę, że to jest kontra rządzącym. Odpowiedź jest prosta. Marsze faszyzujących organizacji mogą się odbywać z taką swobodą, przez środek miasta, tylko dlatego, że jest na to przyzwolenie obecnej ekipy rządzącej i bierność prezydent miasta, która najpewniej będąc w sporze z rządem próbuje nie otwierać kolejnych pól konfliktu (bo mam nadzieję, że choć konserwatywnych poglądów, nie jest jednak pozytywnie nastawiona do tego rodzaju ideologii). Aktywność państwowej policji też daje wiele do myślenia. Najwyraźniej przyzwolenie idzie z góry.
Śledź kalendarium przesłuchań i rozpraw – TUTAJ
Potwierdza to decyzja pani Zofii Romaszewskiej, do której skierowaliśmy list z prośbą o przybycie. Pisaliśmy tam: „Hańbą jest, iż w kraju, który tak mocno doświadczył skutków faszystowskiej ideologii – o czym Pani, córka akowców o bohaterskim życiorysie wie najlepiej – będzie się sądziło tych, którzy pokojowo, próbowali wyrazić swój sprzeciw wobec tej siejącej nienawiść ideologii i wyznającej ją organizacji. W imię pamięci poległych, w imię solidarności oraz obrony podstawowych wartości i dobrego imienia Polski, prosimy Panią o obecność na procesie”.
Niestety, pani senator Romaszewska poinformowała późnym wieczorem, dzień przed procesem, że jednak nie przyjedzie. Najwyraźniej prawa człowieka stawia niżej niż partyjną, zapiekłą solidarność. Rzadka szansa na wspólne działanie, ponad głębokimi jak Rów Mariański podziałami, została utracona.
-
Senator Klich solidarnie
Wśród obecnych na sali był natomiast senator Bogdan Klich, który tak widzi cały problem i tłumaczy swoją obecność na sali: – To, co się tutaj dzieje, przypomina mi moje własne doświadczenia i doświadczenia wielu opozycjonistów z lat 80-tych. Tylko tam były kolegia do spraw wykroczeń, a tu mamy sąd rejonowy. Najbardziej niepokojący jest fakt, że zarówno kilka dni temu, gdy rozpoczęło się sądzenie 14 osób, jak i teraz, gdy przed wysokim sądem stawiło się 19 osób, w zbiorowym procesie obywatele stają przeciwko politykom. Bo tak trzeba patrzeć na ten proces. Rozpoczyna się nowy okres w dziejach polski po 89 roku, czyli wraca stare z czasów komuny. To niebezpieczny trend, który grozi ograniczeniem praw obywatelskich, czy szerzej praw człowieka, gdy dodamy piątkowy proces o „naruszenie miru domowego Marszałka Kuchcińskiego”. Te trzy rozprawy, jak trzy dzwonki wzywają wszystkich, którym bliskie są ideały samorządności do tego, by wsparli obywateli. Rozprawy toczą się w oparciu o kodeks wykroczeń, ale to są bardzo poważne sprawy. Stąd nasza – posłów i senatorów – obecność. Każdy z nas ślubował bronić konstytucji i państwa na niej opartego. Dlatego mamy obowiązek solidaryzować się z tymi, którzy realizują tę przysięgę, bo tak postrzegam działanie Obywateli RP i obywateli w ogóle. Proces się dopiero rozpoczyna i nie znamy wyroku, ale już sam fakt skierowania do sądu takich spraw obywateli, którzy bronią praw wszystkich, którzy bronią konstytucji, jest złym sygnałem”.
-
Apel do mediów
Na koniec senator Klich zaapelował do mediów, by nie zapominały o relacjach z takich wydarzeń. Obecność wolnych mediów, tak jak parlamentarzystów, to warunek sine qua non obrony demokracji.
Kolejna rozprawa (tę sąd odroczył po zebraniu danych osobowych oskarżonych i jednego świadka obrony, który sam się zgłosił) odbędzie się 30 listopada o godzinie 9.30, w tym samym miejscu. Miejmy nadzieje, że dziennikarze stawią się równie licznie.
Bardzo poważny błąd w tytule. To nie obywatele wystąpili przeciwko władz, ale WŁADZA PRZECIW OBYWATELOM!
Popieranie przez rzad ruchow faszystowskich jest skandalem Widomo jak to sie skonczylo kiedys w Niemczech Wloszech i w innych krajach Polska doswiadczona faszyzmem nie moze byc panstwem w ktorym takie organizacje mialy prawo bez zadnych konsekwencji prawnych istniec