Wykłady i ćwiczenia z demokracji na 12 piętrze PKiN
Ciekawe czy dla kogoś z PiS, kto obserwował nasze obrady – a to pewne, bo ta władza, lubuje się w takich metodach – to spotkanie na 12 piętrze PKiN, ta lekcja demokracji bezpośredniej, wydały się bardziej groźne czy śmieszne. Inaczej pytając, czy po tym kongresie zlekceważą nas, mając swoje problemy, czy podciągną na liście „spraw do rozwiązania”
Już samo stawianie takiego pytania w otwartym serwisie informacyjnym pokazuje, że nasze podejście do polityki to mieszanka oryginalno-naiwno-emocjonalna. Z pewnością dla służb stanowimy otwartą książkę, a więc w ich paradygmacie jesteśmy podejrzani. Bo oni transparentność traktują jak podstęp.
Dla mediów jesteśmy nieciekawi, bo zbyt jednak sensowni i znaczący, by opisywać nas jako kuriozum, zbyt mali, by traktować jako siłę polityczną o wpływowym znaczeniu i zbyt już opisani jako zjawisko z kategorii dzielna postawa obywatelska łamane przez szaleństwo. Dla wielu obywateli zbyt odważni albo zbyt chuligańscy. Obraz jaki mamy sami o sobie i jaki chcielibyśmy by miał ruch na zewnątrz (nasz aksjomat o braku jakiejkolwiek przemocy, za którego – niekonsekwentne czasem – realizowanie zapłaciliśmy odejściem kilku cennych osób) jest z pewnością znacząco inny niż to, jak widzą nas media i obywatele.
Zgłaszamy dziesiątki pomysłów, które realizowane i nierealizowane bez koordynacji, robią z nas organizację rozedrganą i nieprzewidywalną. Sami tacy jesteśmy z liderem na czele. Kongres miał nam nadać jakiś kształt, pokazać drogowskazy, odpowiedzieć na pytanie, czy bardziej liczy się marsz, czy dojście do celu. I co jest tym celem, poza marzeniem o życiu w państwie, które nie jest organizowane na modłę PiS, ale nie jest też tym co wraz dojściem PiS do władzy rozpadło się.
Czy pokazał, nad tym każdy zastanawia się sam, a jak było naprawdę dowiemy się za kilka miesięcy lub lat. Niestety, takie organizacje rodzą się w bólach i czasem te bóle bywają śmiertelne. Czy tak będzie i tym razem, nie dowiemy się inaczej jak sprawdzając. I zaczęliśmy to właśnie robić.
Z pewnością, ku zaskoczeniu niektórych, szczególnie tych w Warszawie, którzy zatopieni są w ruchu ORP od dawna, potrafiliśmy przygotować profesjonalnie taki zjazd. Udało się go – ogromne ukłony dla Ewy Borguńskiej i wspierających ją koleżanek z prezydium – sprawnie przeprowadzić. Potwierdziliśmy, że jest w nas pasja, gotowość do poświęceń. Z pewnością niektórzy oczekiwali więcej, mądrzej, bardziej demokratycznie.
Pozostaje otwarte pytanie, ilu będzie rozczarowanych, a ilu zbudowanych kongresem. Nie udało się bowiem zamknąć i przegłosować wszystkich dokumentów, nie ma jeszcze Rady Programowej i nie wiemy jakie wrażenie, i czy w ogóle, wywrze na innych nasz komunikat odczytany przez Pawła Kasprzaka na Krakowskim Przedmieściu. Z pewnością chwile przed jego powstaniem były najbardziej dramatycznym momentem dwudniowych obrad i podniosły emocje do granic.
Na razie Paweł Kasprzak pokazał, że jest bezsprzecznym liderem ruchu, nie tylko dlatego, że tworzy kluczowe idee ciągnące nas do przodu, że ma talent wiecownika i rozliczne kontakty, ale też dlatego, że mimo przeciwności i oporu wielu osobowości (bo tych nam w ruchu nie brakuje), potrafi tak działać, by jednak utrzymać kierunek, który uważa za słuszny.
Kongres pokazał, że lider ma też wsparcie wśród wielu koleżanek i kolegów, którzy odgrywają w ruchu znaczącą rolę lub mają znaczący autorytet. Ten potencjał musi zostać odpowiednio wykorzystany i to jest zadanie na najbliższy czas. Na kongresie mówiliśmy o ideach, celach, mówiliśmy o strategii. Czas porozmawiać o taktyce, o działaniach operacyjno-organizacyjnych, które jak na razie zaprzątają głowę nielicznym, z Krysią Zdziechowską na czele.
To zadanie na najbliższe tygodnie. Dlatego koniec kongresu nie oznacza końca prac a dopiero ich początek. Teraz wszyscy Ci, którzy uznali kongres za sukces muszą popracować, by przekonać wahających się, uspokoić zaniepokojonych i przyciągnąć nowych.
Wojciech Fusek
fot. Katarzyna Kwiatkowska
Dzięki Wojtku za ten tekst. Wg mnie bardzo trafnie opisujący to co i ja mam w głowie. I dziękuję za podziękowanie 🙂 Ale uznaję to za niezasłużoną premię, bo to co robiłam było w ramach obowiązków 😀
Dziękuję za możliwość udziału.
Obywatele RP. Tak trzymać!
Dziękuję za te 2 dni ciężkiej pracy, było warto . To do roboty.
Bywało momentami strasznie ostro. Sam jednak mam wrażenie, że sztama jest — że się wyrażę po staroświecku. Chodzi o takie zrozumienie, w którym już nie trzeba wielu słów, w którym ufamy nie tylko wzajem własnej uczciwości, ale również ufamy sobie — że tak powiem — intelektualnie i wiemy, że nawet kiedy nie rozumiemy intencji, motywacji i nie znamy wszystkich argumentów, to one z pewnością istnieją i są solidne. I wydaje mi się, że to w znacznej mierze osiągnęliśmy.
O programie głupio mi mówić, bo się do niego przyłożyłem w nieproporcjonalnie dużym stopniu. Miał być „wizjonerski” — i jest. Wojtek Kinasiewicz, popisując zalety, mówił, że to idealistyczna utopia. Miał rację. Chodzi o wizję uosabiającą wartości, w imię których działamy — i dążenie, które z tej wizji urzeczywistnia tyle, ile się urzeczywistnić da. To naprawdę jest obraz przyszłej Polski, choć nikomu w nim niczego nie obiecujemy — poza tym, że państwo będzie własnością obywateli. I naprawdę jest to droga dojścia do tej Polski. Damy radę ją przejść, albo nie damy, ale ona istnieje i prowadzi przez konkretne miejsca.
Czy była mowa na wykładzie o indywidualnym prawie każdego obywatela do biernego prawa wyborczego i o zasadzie powszechności, równości i wolności wyborów do Sejmu?
Jak nie, to mam taką „demokrację” tam mniej więcej gdzie miałem komunę.
Ten komentarz został napisany przed przeczytaniem apelu, z którym się zgadzam, ale nie zmienia to mojego zdania.
Zniesienie niewolnictwa było utopią, ale byli tacy, którzy o to walczyli i wygrali ! Równouprawnienie kobiet i ich prawa wyborcze były utopią, ale były takie, które o to walczyły i wygrały ! Pokazując teczkę z materiałami kongresowymi, Wojtek Kinasiewicz nazwał jej zawartość idealistyczną utopią. W tych materiałach jest opisana nasza wizja Polski. Na tę chwilę utopijna. Ale są tacy, którzy o tę utopię walczą i wygrają ! To właśnie dlatego przystałem do Obywateli RP, bo jestem utopistą, ale też wiem, że i ta utopia się spełni.
dobre porównanie 🙂