W beznadziejnym oczekiwaniu na wicher odnowy
Ponad tysiąc osób przyszło w poniedziałek przed Sąd Najwyższy w Warszawie. W obronie wolnych sądów demonstrowano w kilkudziesięciu miastach. Czy to preludium wydarzeń, jakie rozegrają się w najbliższych godzinach napawa optymizmem? Niestety nie
Po raz pierwszy z banerem przed Sądem Najwyższym stały kobiety z Warszawskiego Strajku Kobiet. Liderki tej organizacji przyprowadziły ponad 200 osób spod Sejmu, gdzie – w sile kilkukrotnie większej – protestowały skutecznie przeciw próbie ponownego uruchomienia ustawy antyaborcyjnej.
Pod SN, co już daje do myślenia, zdecydowała się przyjść tylko część. I były tam już od godziny 19, dzielnie trwając do końca demonstracji. Piszę – dzielnie, gdyż tak naprawdę miały wiele pretekstów do tego, by zwinąć baner i wrócić wcześniej do domu. Inaczej niż inni zgromadzeni były w akcji od godziny 16. I zamiast podziękowań za obecność, zamiast słów solidarności i sprzeciwu wobec ustawy antyaborcyjnej, usłyszały wiersz Asnyka z frazą:
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią,
Mężom przystoi w milczeniu się zbroić.
Frazą, która jest dla nich, jak policzek. Ktoś powie, przesadą jest obrażać się na strofy XIX-wiecznej poezji. A ja powiem, czy bez skrepowania wyrecytowalibyście dziś przed swoimi dziećmi, wnukami wierszyk naszego dzieciństwa o murzynku Bambo?
Świat się zmienia. Wrażliwość, pamięć o drugim, solidarność, wyczucie czasów w jakich przychodzi nam działać. Bez tych elementów, politycznej poprawności, nasza krucha, demokratyczna koalicja nie przetrwa. Dorzuciłbym jeszcze czystość intencji, gotowość do ustępstw, tolerancję. Wiele jest spoiw i każde zadziałać musi. Niestety, demokracja, o którą tak walczymy, to wymagający uniwersytet społecznych zachować. Łączymy się w swej niezwykłej różności, na fundamencie obrony praw podstawowych. Ale niestety ci, którzy sądzą, że ten prawny fundament wystarczy do tego by wszyscy trwali w oporze, mylą się.
ZOBACZ mapę manifestacji w obronie Sądu Najwyższego
Tak samo, jak myli się Platforma Obywatelska z jej niewidocznym, pozbawionym charyzmy liderem Grzegorzem Schetyną, kunktatorem zanurzonym w polityce rodem z XX wieku. Mylą się w PO sądząc, że zajdą z nim daleko, że nie trzeba się starać, gdyż koniec końców i tak wszyscy przerażeni rewolucją PiS na nich zagłosują. Niestety, zapłacimy za tę polityczną głupotę, za to stawianie partyjnych interesów nad dobro wspólne. Tak, jak za brak delikatności i wyczucia zapłacimy już dziś mniejszą frekwencją na manifestacjach, niż byśmy chcieli się spodziewać.
Po stronie sił demokratycznych od ponad dwóch lat wraca coraz mocniej pytanie: gdzie tkwi siła PiS, że mimo ich kosmicznej nieudolności, mimo niespotykanej zachłanności i nepotyzmu, mimo estetycznej brzydoty duża część Polaków nie porzuca tego destrukcyjnego obozu.
Zapewne nie ma prostej odpowiedzi, ale jedną z cząstkowych jest ta, że demokracja, do której chcemy przekonać rodaków, to trudna i delikatna sztuka współżycia, a jej zalety są widoczne tylko wtedy, gdy praktykuje się ją z oddaniem i latami. A my nie dość, że nie umiemy o niej atrakcyjnie opowiedzieć, by przeciwstawić tę opowieść kłamstwu PiS. Nie dość, że nie ma wśród nas liderów, którzy potrafiliby tą opowieścią porwać wszystkich, to jeszcze sami tej sztuki demokracji nie praktykujemy.
Każdy z ruchów opowiada swoją bajkę, każdy śpiewa swoją pieśń. Każdy sądzi, że jego racja nad inne ważniejsza. W przekazie drugich nie chce szukać tego, co wspólne. Zawsze widzi to, co dzieli.
Krzywdzę tymi słowami nielicznych autentycznie oddanych, tych profesjonalnych – jak prawnicy Wolnych Sądów, tych dzielnych od lat na ulicy. Za to przepraszam.
Niestety, bardzo wielu ponad dobro wspólne przedkłada interes własny, bądź wąskiej grupy. Tak można zbudować tylko podejrzliwość, nie solidarność. Tak można wygrać etap, ale nie cały wyścig. Tak w końcu możemy zajść tylko tam, gdzie prowadzi nas – wspomniany już Schetyna. Do koncesjonowanej, rachitycznej, sfrustrowanej opozycji, a nie do społeczeństwa, które odbuduje zrujnowany przez ostatnie 3 lata kraj i które porwie Europę świeżością i pasją, odwdzięczając się jej nowymi ideami, za to, co ona dla nas przez te 25 lat zrobiła.
Wojciech Fusek
Na zdjęciu: Marsz sprzed Sejmu pod Sąd Najwyższy, 2 lipca 2018, fot. WF
Jak przyjdzie wicher odnowy, to w Polsce „na drzewach zamiast liści będą wisieć aktywiści”. W pierwszej linii szefowie polskich „partii politycznych” z Kaczyńskim, Schetyną i Czarzastym na czele. W tle dowiesi się może jeszcze jakiegoś biskupa, Biedronia i Giertycha, no i dla symetrii obu braci Kurskich.
Co do demokracji, to niezbędnym warunkiem dialogu, kompromisu, a pośrednio też tworzenia wspólnot i dobra wspólnego jest rzeczowość. Protesty przed Sądem Najwyższym są paradnym przykładem problemu w konkretnej, fundamentalnej ustrojowo sprawy. A więc wszystko co służy tej sprawie jest pod Sądem Najwyższym do rzeczy. Wszystko co rozwadnia, nagina i wykorzystuje tę sprawę jest „od rzeczy”.
W konkretnej sprawie „do rzeczy” mogą działać wspólnie „lewacy i prawacy”, ateiści, protestanci, żydzi i katolicy, zwolennicy i przeciwnicy aborcji, związki zawodowe i stowarzyszenia przedsiębiorców, homo-, trans- i heteroseksualiści, mężczyźni, kobiety. Różnice – nawet istotne – nie powinny być przeszkodą, gdy sprawa dotyczy konkretnej rzeczy, wspólnej wartości, wspólnego celu. To jest coś co jest podstawą wspólnoty. Nie jednomyślność i jednolitość, ale wspólnota podstawowych wartości i celów. W zdrowej demokracji – w zamyśle – takim wspólnym zasobem wspólnych wartości, norm i celów jest Konstytucja, chociaż zwyczaje, tradycje historia też nie są bez znaczenia.
Wszystko co odwodzi od rzeczy, a więc kieruje się ku niedorzeczności, często w imię jakiś fałszywych i abstrakcyjnych pojęć jednolitości, jednomyślności, czy nawet obowiązku solidarności jest w gruncie rzeczy rozbijaniem wspólnoty (w konkretnej sprawie) i szkodzeniem konkretnej sprawie.
Wracając na ziemię, a raczej na wczorajszy plac przed SN. Wymienienie, przywitanie i pozdrowienie ze sceny przedstawicielek Strajku Kobiet, które z poświęceniem przybyły i mocno wzmocniły partycypację w demonstracji o konkretną ustrojową sprawę byłoby jak najbardziej na miejscu oraz zgodne z kanonami elementarnej kultury. Należy przyjąć, że ten ruch oprócz własnych specyficznych celów popiera również inne cele, tutaj niezależność SN i przybył, aby wrazić to poparcie. I to się chwali. Ale działaniem niedorzecznym i szkodliwym byłoby rozwadnianie konkretnego celu tej konkretnej demonstracji np. poprzez wiązanie i uzależnianie różnych celów niezwiązanych z problemem zamachu na sądownictwo.
Ucząc się demokracji należy się uczyć również rzeczowości, czyli precyzyjnego kwalifikowania obszarów spraw, dostrzegania często subtelnych granic, rozróżniania spraw ważnych i mniej ważnych oraz wspólnych i mniej wspólnych, rozpoznawania i akceptowania spraw wspólnych i różnic, definiowania pól i zakresów problemów, a na tej podstawie również budowania „frontów współpracy” oraz „frontów konstruktywnego rozstrzygania sporów”.
Myślę, że na tym polu zaznaczył się pewien (niezdefiniowany) spór merytoryczny na forum ORP.
Drogi Bisnetusie,
Piszesz: „należy się uczyć również rzeczowości, czyli precyzyjnego kwalifikowania obszarów spraw, dostrzegania często subtelnych granic, rozróżniania spraw ważnych i mniej ważnych oraz wspólnych i mniej wspólnych, rozpoznawania i akceptowania spraw wspólnych i różnic, definiowania pól i zakresów problemów, a na tej podstawie również budowania „frontów współpracy” oraz „frontów konstruktywnego rozstrzygania sporów”.”
Przecież to czysty fito-intelektualizm. Dlaczegóż-to dzielisz włos na czworo i w tak trudnej sytuacji wymagasz abyśmy rwali sobie włosy po tysiąckroć czytając Twoją, jakże zawiłą wypowiedź?
Nas wszystkich wiąże czysty praktycyzm, bo chcąc by uznane były nasze, nawet egoistyczne racje, ograniczeni jesteśmy wymogiem poszanowania racji innych osób. Niekoniecznie pasujemy pod sztancę J-J Rousseau czy kajamy się czytając zaklęcia Jana Chrzciciela, nie mamy takiego obowiązku! Natomiast, w imię respektowania naszych indywidualnych racji, nasza podmiotowość musi być zagwarantowana zawsze i wszędzie; w postępowaniu sądowym, w otwartej debacie parlamentarnej, czy prawie kobiet do podejmowania cholerycznie trudnych decyzji.
Może skończmy z tymi Oświeceniowymi subtelnościami – albo poszanowanie racji każdego z nas, czyli Praworządność, albo barbaria, czyli cuda na kiju, który w końcu wyląduje na grzbiecie każdego Kowalskiego.
Poszanowanie racji innych osób…
Drogi Jurku.
Ośmielę się zauważyć, że odnoszę się tutaj do spraw poruszanych przez Autora oraz jego opinii na temat aktualnych zdarzeń. Można się wprawdzie umówić, że z uwagi na dramaturgię najbliższych dni zawieszamy myślenie, dyskusje i wyrażanie opinii stając do karnych bojowych hufców (co miałoby jakiś sens), ale wtedy musimy się wspólnie na to umówić. Ja tu nie zauważyłem zamknięcia dyskusji.
Zarzut przeintelektualizowania w całości odrzucam. Po pierwsze nie jestem typem „intelektualisty” i nie mam ku temu kompetencji. Natomiast odwołuję się często do tzw. „chłopskiego rozumu”, który wbrew powszechnym opiniom potrafi być przenikliwy, a z reguły jest pragmatyczny.
Więc zawieśmy dyskusje na 2-3 dni, skoro stwarza to teraz problemy.
Wydaje mi się, że teraz będziemy już mieli bardzo wiele czasu.
Pani Gersdorf znowu robi dziwne zygzaki.
Co szanowny przedmówca rozumie przez „zygzaki”?
Chodzi o to, że aparat dezinformacji partii obecnie rządzącej mylnie rozpowszechniał słowo „następca”, a nie ” zastępca” (dot. P. Iwulskiego)?
Skądinąd jest w tym smaczek prawny .
Ech, żeby prawo było jasne i zrozumiałe. Ponoć Islandczycy wymusili zmianę prawa na klarowne , jasne i zrozumiałe. Też tak chcę.
Z tymi zygzakami to już dłuższa historia. Począwszy kiedyś od „pomyłkowej” obecności pani Gersdorf na zaprzysiężenia niekonstytucyjnego sędziego TK. A przed kilkoma dniami prośba do prezydenta o podjęcie dodatkowej pracy (podobno według nowej ustawy) a w parę godzin później oświadczenie, że pozostaje prezesem SN, bo nie uznaje niekonstytucyjnej ustawy. A dzisiaj oświadczenie, że w Sejmie nie będzie, bo nie ma zaproszenia, a to co ma było na 5 lipca. I parę godzin później pojawia się grzecznie w Sejmie. No i ten wyskok z tym zastępcą-następcą, jakby to miało nastąpić dzisiaj, a nie dzień później lub wcześniej. PiS ma znowu paliwo propagandowe, a ludzie, którzy mają protestować i opinia publiczna kolejny mętlik w głowie.
Takie postępowanie właśnie nazywam zygzakowatym postępowaniem. Synonim: pokrętne postępowanie.
Właśnie w TVN24 (Tak jest) dwóch sędziów w tym słynny sędzia Żurek próbują rozwikływać znaczenie ostatnich ruchów. Widać, że fachowcy z najpierwszej linii mają z tym problemy.
Proszę złożyć wniosek o usunięcie Murzynka Bambo i margaryny Palmy. Śmiechu będzie co niemiara. Czepianie się takich rzeczy ukazuje bezmiar intelektualnej otchłani autora. No ale w końcu chodzi o demokrację… Paradne. Czy Państwo wiecie, że to naprawdę wygląda jak cyrk? Próbuję zachować powagę, ale nikt mi tego nie ułatwia. Jak można poważnie rozmawiać z takimi ludźmi?
Piszę, by dotarło do większej ilości ludzi: policja zatrzymuje podczas pochodu Wojtka Kinasiewicza i innych naszych, Patryka i Borysa też .
Nie chodzi o zatrzymanie, na razie legitymują, utrudniają przejście grupy – np. zakaz chodzenia chodnikiem.
Film na FB Pawła Kasprzaka, miejsce (ponad 40 minut temu): ul. Nowy Świat.
Odnosząc się do zygzaków: kiedyś rozmawiałam z adwokatem , będącym porządnym człowiekiem , powiedział, że dobry prawnik powinien być sprytny.
Zachowania Pani Prezes nie odbieram jako pokrętnego: jako urzędnik państwowy musiała pojawić się u pana o muzycznym nazwisku (rozmawiałam z dudami, chcą zmienić nazwę ze wstydu). Tu nie ma miejsca na fochy albo grypę dyplomatyczną.
Poseł bez żadnego moralnego trybu jest prawnikiem i z innymi prawnikami pokombinował, co i jak psuć.
W niedzielę wieczorem była dostępna część wywiadu z P. Gersdorf w „Dużym Formacie”. Nie mówiła dziennikarzowi , co zrobi 4 lipca .Moim zdaniem słusznie . Konstytucja stanowi ,że kadencja P. Prezes kończy się w kwietniu 2020 roku i nie ma co mnożyć narracji czy interpretacji.
Proszę Pana, dziś podczas sprawozdania P. Gersdorf w Sejmie łamano zasady i kultury, i regulaminu sejmowego . Trudno mi wierzyć, że dbałość o zaproszenie we właściwy sposób, we właściwym terminie była zamiarem partii o nader ideowej nazwie. To oni powinni się tłumaczyć, a nie P. Gersdorf.
Dezinformacja ze strony Kancelarii Prezydenta jest celowa (zastępca – następca).
Programu z P. Żurkiem nie oglądałam, zapoznałam się z rozmową P. Prof. Łętowskiej i Prof. Matczaka na stronie fb Wolne Sądy. Tam jest jasno powiedziane, o co chodzi z zastępcą.
Gwoli ścisłości P. Prof. Iwulski nie uczynił tego, czego zażądał w swej ustawie pan o muzycznym nazwisku, tzn. nie złożył oświadczenia, w dodatku ma cechę od niedawna przekreślającą go zupełnie jako sędziego SN: skończył 66 lat. Pan o muzycznym nazwisku go zaakceptował jako sędziego – zastępcę jednocześnie łamiąc własną ustawę.
Pyszne. Podoba mi się 🙂
W moim odczuciu dajemy się ugrywać emocjonalnie narracji partii o nader ideowej nazwie, mam na myśli lekceważenie wyborców, niszczenie autorytetów. To nie P. Gersdorf powinna się tłumaczyć, ale dzieci w szkole podstawowej powinny mieć należycie wpojony trójpodział władzy.
Głupim narodem łatwiej rządzić i manipulować.
Nasi są nadal bezprawnie zatrzymani. Celowo wybrano godzinę głosowania na 21-ą, aby posłowie mieli mniej możliwości interwencji przy oczywistym łamaniu prawa przez policję.
Zostawmy już panią Gersdorf. Może z tym zastępcą być świetny fortel i pułapka na Dudę, ale trochę dezorientacji to wywołuje. Nawet w wskazanym wideo uczestnicy głównie tłumaczą całą sytuację, chociaż robią to lepiej w konstytucyjnej narracji.
Ważniejsze jest to, że demonstracja była bardzo udana, jak dla mnie wręcz imponująca. Wydaje się, że postawa sędziów SN i ich zbiorowe oświadczenie miały wartość przełomową, ale poprzednie manifestacje przed sądem też były decydujące i wydały w końcu owoc. Tym razem plac był pełny i boczne ulice też były podobno zapełnione. Nic, tylko pogratulować i czapki z głów dla organizatorów i obywateli.
Nierząd wydaje się bezradny i zagubiony. Zobaczymy co przyniesie następny, chyba decydujący dzień.
Pewnie :). Niech Pani Prezes i pozostali sędziowie SN mają jak najwięcej spokoju.
Widział Pan, że świecą się światła w budynku SN? Paweł z innymi fantastycznymi ludźmi czuwa pod pomnikiem i jeszcze zdjęcia robi .
Może to nie było celowym fortelem, ale żeby będąc prawnikiem samemu zaplątać się we własną ustawę 🙂
O światłach już słyszałem. Jak znam życie, to w sądzie pewnie czuwa paru ludzi, w tym zastępca. To na wypadek, gdyby pani Gersdorf o trzeciej w nocy na jakieś stacji benzynowej została przyłapana na kradzeniu kiełbasy i z tego powodu została zatrzymana. 😉
Erystyka prawna i prawne fortele są jak widać kontynuowane. I niestety nieco relatywizują sukces protestów. O ile dobrze zrozumiałem w dzisiejszych Faktach po faktach SN w pełni akceptuje usunięcie starszych sędziów poprzez wiek emerytalny. Dzisiaj odesłał na emeryturę dając odprawy 10 sędziów, którzy nie złożyli żadnych oświadczeń o chęci pozostania. Jest to o tyle zrozumiałe, że rząd mógłby wstrzymać wypłaty świadczeń dla sędziów. Również ci, którzy złożyli oświadczenia – i to niezależnie wbrew wcześniejszym wieściom, w jakiej formie – zaakceptują pozostanie lub usunięcie na podstawie ustawy i decyzji KRS i prezydenta.
Jedynym przedmiotem sporu jest kadencja pani Gersdorf. Tutaj sędziowie widzą wyraźną i jednoznaczną sprzeczność ustawy i konstytucji. Ale już usuwalność sędziów poprzez regułę wieków emerytalnych w pełni akceptują. Tak to zrozumiałem ze słów zastępcy pani Gersdorf. W pierwszym przypadku mamy wyraźną sprzeczność z konstytucją, w drugim spór interpretacyjny, a w sporze interpretacyjnym uznaje się wyższość ustawy (domniemaną ustawy konstytucyjność).
Może znowu znajdzie się jakiś prawnik i mi to jakoś po ludzku wyjaśni.