Stanowisko Obywateli RP przyjęte na kongresie ruchu w Warszawie
Rządy PiS i praktyka łamania przez władzę praw podstawowych ostro ujawniły problem starszy niż obecna władza. Jest nim zasadnicza nierównorzędność w sytuacjach, w których jednostka staje naprzeciw władz państwa, jego organów, urzędów i służb, w zderzeniu dotyczącym interesów, a zwłaszcza podstawowych praw człowieka i obywatela. Widzieliśmy w najnowszej historii Polski bezsilność obywateli w konfrontacji z patologiami wymiaru sprawiedliwości i państwowych organów ścigania – widzieliśmy więc między innymi bezsilnych ludzi umieszczanych bezprawnie na wiele lat w szpitalach psychiatrycznych lub w „aresztach wydobywczych”, a dzisiaj ze zgrozą patrzymy na prokuratorów, samowolnie i bez jakiejkolwiek kontroli podejmujących decyzje o ekshumacjach ciał smoleńskich ofiar, nie zważających na samotne, całkowicie bezskuteczne protesty rodzin. To nie jest specjalność obecnej władzy, to systemowy problem ustroju. Dotyczy szerokich sfer życia, a nie pojedynczych, izolowanych przypadków, również działań władzy w przestrzeni cyfrowej.
Kancelaria Sejmu pozbawia nas dzisiaj istotnych praw politycznych, odmawiając wstępu na teren Sejmu. Sądowa kontrola zawodzi lub w ogóle nie jest możliwa. Podobnie niezaskarżalnych jest wiele decyzji i w bardzo wielu przypadkach dotyczą one praw podstawowych.
Niszczycielska zmiana w polskiej oświacie, której jedną z wyraźnych intencji jest państwowy system indoktrynacji ideologicznej, ostro ujawnia inną odsłonę tego samego problemu i jest jednym z przykładów potwierdzających powszechność zjawiska. Zniesiono w Polsce gwarancje pluralizmu szkoły – choć są zapisane w Konstytucji RP – i również nie jest to nowość z ostatnich lat, a systematycznie utrwalana praktyka systemu oświaty o rodowodzie znacznie starszym niż obecna władza. Minister edukacji narodowej przesądza jednoosobowo i bez kontroli o jednolitym dla wszystkich programie polskiej szkoły, która dla wszystkich jest przymusowa. W detalach organizując kilkanaście lat życia dzieci, przesądzając o ich wiedzy, usiłując programować ich światopogląd. Nie o sam jednoosobowy tryb decyzji tutaj chodzi, bo poważnym pytaniem konstytucyjnym jest to przede wszystkim, czy jakiejkolwiek władzy państwa wolno podejmować tego rodzaju decyzje i tak głęboko ingerować w ważne sfery życia obywateli.
Obywatele RP w tych i podobnych przypadkach odpowiadają: nie bez sądowej kontroli. Dobry ustrój państwa nie na tym polega przede wszystkim, że ministrem oświaty nie może w nim zostać Josef Goebbels, narzucając szkole totalitarną ideologię, jak to dziś robi pisowska minister. Dobry ustrój daje obywatelom, więc również jednostkom, możliwość obrony, jeśli u władzy znajdą się szaleńcy, czego właśnie doświadczamy. Indoktrynacja dzieci narusza ich osobiste oraz ich rodziców konstytucyjne prawa. Nie tylko ta indoktrynacja, którą nam narzuca obecna władza. Nie mamy i nigdy w Polsce nie mieliśmy prawnych ani ustrojowych możliwości, by obywatel stanął przed sądem, który by konflikt konstytucyjnych wartości rozstrzygał. W tym i w innych przypadkach.
Obywatele RP domagają się stanowczo takiego ustroju, w którym konstytucyjne prawa człowieka i obywatela mają rangę rzeczywiście najwyższą i są pierwszą przesłanką rozstrzyganą przez sądy powszechne, a nie ostatnią i wyjątkową, dostępną jedynie w postaci zapytań konstytucyjnych, które sądy mogą kierować do Trybunału Konstytucyjnego. Domagamy się bezpośredniej kontroli konstytucyjnej sądów powszechnych w zakresie praw człowieka i obywatela.
Zdajemy sobie sprawę z wyjątkowości tego postulatu i trudności w jego realizacji. W polskiej teorii i praktyce prawa –całkowicie w tym zakresie zgodnej z tradycją europejską – sądy powszechne mogą jedynie przyjmować interpretację Konstytucji zawartą w ustawach, których konstytucyjność potwierdza wyłącznie Trybunał Konstytucyjny. Nie przesądzamy więc o szczegółach rozwiązań – jednak rozwiązań domagamy się stanowczo. Obywatel musi móc bezpośrednio dochodzić swoich praw podstawowych przed sądem Rzeczpospolitej, zwłaszcza w przypadku konfliktu z władzami lub służbami państwa dotyczącego naruszeń praw jednostki.
Na rzecz tej zasady działamy już dzisiaj. Służą temu dokonywane przez nas akty obywatelskiego nieposłuszeństwa – każdy z nich stawia przed sądem, którego wyrokom świadomie się poddajemy, fundamentalne pytania konstytucyjne. Z dumą i wdzięcznością witamy każde z wielu orzeczeń, które dotychczas wydali odważni sędziowie, stając na wysokości konstytucyjnego zadania i wprost z Konstytucji wywodząc obywatelskie prawa naruszane ustawami lub praktyką służb państwa.
Silnych gwarancji wymagają również zbiorowe – nie tylko indywidualne – prawa obywateli. Gwarancji potrzebują więc obywatelskie wnioski o referenda. To nie może być prawo koncesjonowane przez jakikolwiek organ władzy państwa. Każdy obywatelski wniosek o referendum jest ze swej natury i genezy wotum nieufności grupy obywateli wobec władzy. Jako taki nie może podlegać ocenie i woli tej władzy. Referendum, prawidłowo poparte przez wystarczającą grupę obywateli, musi się odbyć, a obowiązkiem państwa jest zapewnić jego przeprowadzenie poprzez dostęp do list wyborczych i sieci lokali wyborczych, zapewnienie niezależnej od władz państwa kontroli prawidłowości głosowania, a w pewnym zakresie również finansowania. Nie każde referendum musi być stanowiące i nie każde powinno, choć da się wskazać sfery decyzji, w których to właśnie obywatele powinni mieć głos stanowiący i podstawowe kwestie ustrojowe należą do nich niewątpliwie. Ale każde referendum, którego żądają obywatele, musi się odbyć, by państwo dało się uznać za demokratyczne. Państwo ma obowiązek wspierać każdą tego typu obywatelską inicjatywę, również np. prawybory. Odpowiednie gwarancje muszą się znaleźć w przepisach prawa, w tym w Konstytucji.
Na rzecz tej zasady podejmiemy działania już teraz, a nie tylko będziemy się jej domagać w przyszłości. Będziemy organizowali prawybory i obywatelskie referenda również bez zgody władz państwa, budując społeczeństwo obywatelskie, ważne dla nas wolności biorąc sobie tu i teraz, a nie czekając, aż nam je ktokolwiek nada.
Głosowanie na kongresie:
Optyczna większość głosów ZA
3 głosy PRZECIW
1 głos WSTRZYMUJĄCY SIĘ
Uchwała została przyjęta.
Kongres Obywateli RP – 14 i 15 kwietnia 2018 r., Warszawa
Z wielką przykrością muszę odnieść się do kwestii szkół. Obecny system szkoły ośmioklasowej daje podobno pole do indoktrynacji. Cóż, to w poprzednim systemie pluralistycznym pojawiło się tysiące szkół, w których wpajano naszym dzieciom skrajny nacjonalizm, sugerując im, że jest to wyższa forma patriotyzmu. Nauczano ich czci wobec wielu zbrodniarzy, zwanych „żołnierzami wyklętymi”, wpajano im nieufność wobec rodziców i dziadków, jako byłych komunistów, argumentując, iż prawa dziecka zostały wprowadzone by ochronić ich przed komunistyczną indoktrynacją wpajaną pod przymusem przez rodzinę. Uczono ich pogardy dla demokracji, którą cynicznie obarczali winą za biedę i bezrobocie. Przewrotnie wmawiano młodzieży, że Unia Europejska to spisek mający na celu zniszczenie polskiej tradycji i w końcu wynarodowienie Polaków. Efektem owego pluralizmu w szkolnictwie są liczne grupy młodzieży ochoczo maszerującej z czerwonymi flagami z triskerionem, z pochodniami, z poczuciem pogardy i wyższości wobec współobywateli. Na lekcjach religii zamiast uczyć dzieci miłości bliźniego wmawiano im, że innowiercy, w tym również tacy Chrześcijanie jak Prawosławni oraz wszyscy Protestanci to zakamuflowani czciciele szatana, sataniści, których należy zniszczyć. Zgłaszanie tych przypadków władzom oświatowym niczego nie zmieniało, twierdzono, że nic nie da się zrobić bo szkoły mają prawo do własnego programu nauczania. W zastraszającym tempie postępowała faszyzacja młodego pokolenia a rząd umywał ręce. PiS wykorzystał to kreując się na politycznego reprezentanta w Sejmie nacjonalistów i faszystów. To ta, uczona nacjonalizmu młodzież głosowała na PiS i Kukiza, odrzucając zasady demokracji. Być może teraz ten model nauczania Ministerstwo wprowadziło we wszystkich szkołach ale to znów tylko wykorzystanie przez PiS okazji. Nikt też nie pomyślał o tym, że reforma szkolnictwa z 1999 roku powiodła się jedynie częściowo. W małych miastach i biedniejszych regionach kraju było z reguły dwa a nawet trzy razy tyle szkół podstawowych co gimnazjów, więc duża liczba młodzieży kończyła edukację na szóstej klasie gdyż po prostu nie dostała się do gimnazjum w swojej miejscowości. System zakładał, że gimnazja ukończą wszyscy ale w praktyce niemal połowa dzieci nie miała możliwości nauki w gimnazjach, z różnych powodów. Dzieci z biednych rodzin nie mogły sobie pozwolić na dojeżdżanie do gimnazjów w sąsiednich miejscowościach, a tak zwane gimbusy dowożące młodzież do szkół okazały się mitem. Ponadto wkrótce po wprowadzeniu reformy z 1999 roku zlikwidowano prawie wszystkie szkoły zawodowe, ponieważ uczniowie po ukończeniu podstawówki i tak nie mieli do nich wstępu, a ci którzy ukończyli gimnazja nie byli zainteresowani nauką w tych szkołach. Fabrykowano więc tanich, niewykwalifikowanych pracowników dla reszty Europy odbierając znacznej części młodzieży jakąkolwiek szansę na dokształcanie się w przyszłości. Wśród dwunastolatków pozbawionych możliwości dalszej nauki panowało poczucie beznadziei, pojawił się alkoholizm i narkomania. Tego nie było widać w Warszawie czy innych dużych miastach a nikt nie interesował się tym jak naprawdę wygląda sprawa kształcenia młodzieży w małych miastach. W regionach gdzie w czasach PRL istniały PGR-y już trzecie pokolenie nie ma pracy i żyje z zasiłków. Nie zadbano o wyrównanie szans młodego pokolenia. Obecna ośmioklasowa, obowiązkowa szkoła podstawowa daje przynajmniej szansę młodzieży na dalsze kształcenie się, jeśli nie zaraz po jej ukończeniu, to później w dowolnym czasie. Powoli zaczęły powstawać od nowa szkoły zawodowe, dające młodzieży konkretny zawód a wraz z tym poczucie własnej wartości. Kwestia indoktrynacji zależy jedynie od tego kto będzie w Polsce rządził i nawet prodemokratycznym partiom umożliwi kontrolę nad programami nauczania. Może dzięki powrotowi do ośmioklasowej szkoły podstawowej i większej kontroli Ministerstwa model nauczania zbliży się do modelu rekomendowanego przez Unię Europejską, z nauczaniem obiektywnej historii Europy, z wpajaniem młodzieży zasad demokracji, tolerancji, szacunku dla starszych i empatii. Czas najwyższy aby młode pokolenie Polaków nie ustępowało cywilizacyjnie młodzieży z zachodniej Europy. Należy podjąć zdecydowaną walkę z propagowaniem ideologi neonazistowskiej, z nacjonalizmem, homofobią i z ksenofobią nawet wbrew naciskom Kościoła, który w dużej mierze odpowiada za faszyzację Polski. Niestety, wygląda na to, że uchwała nr 10 aprobuje tak zwany pluralizm w nauczaniu, prowadzący do kształtowania młodego pokolenia w duchu nietolerancji, dyskryminacji i nienawiści. Wbrew przekonaniu liberałów, że wszystko się jakoś samo rozwiąże, bez utworzenia jednolitego modelu wychowania młodzieży w duchu cywilizowanej Europy, pozostaniemy europejskim ciemnogrodem, w którym panować będzie antysemityzm, rasizm, nietolerancja wyznaniowa i pogarda dla innych narodów. Uchwała nr 10 akceptuje w imię źle rozumianej wolności prawo do niepożądanych w cywilizowanej Europie poglądów. Sprytnie włożono do jednego worka kwestię praw obywateli w zderzeniu z władzą z tak ważnym dla naszej przyszłości problemem jak wychowanie młodego pokolenia i kształtowanie jego światopoglądu na miarę XXI wieku. Dzięki temu manewrowi uznano sprawę szkolnictwa za odfajkowaną, co zapowiada przyzwolenie na powrót do swobodnego otumaniania młodzieży ideami powszechnie w Europie uznawanymi za wsteczne a nawet zbrodnicze, jak na przykład ideologia faszystowska, idea państw narodowych, czy amerykańska pseudonauka zwana eugeniką, która propaguje pozbywanie się najsłabszych członków społeczeństwa w imię źle pojętego dobra ogółu. Pamiętajmy, że to w Stanach Zjednoczonych postulowano traktowanie trucizną osób przewlekle chorych ze względu na koszty leczenia, a dopiero później wprowadzono to w życie w hitlerowskiej III Rzeszy. Polacy powinni też pamiętać, że to polityk Platformy Obywatelskiej proponowała wprowadzenie zakazu leczenia osób powyżej 50-go roku życia, pozbawienia opieki medycznej osób niepełnosprawnych i przewlekle chorych, co miało rzekomo umożliwić krajowi szybszy rozwój. Jak to się ma do obrony praw obywatelskich, o których tyle się mówi w związku ze sprawowaniem władzy przez PiS. Uchwała nr 10 wydaje mi się zbyt ogólnikowa, jakby miała zadowolić jak najwięcej ludzi o bardzo różnych poglądach i w ten sposób umocnić jedność obecnej opozycji. Być może szczegółowe sprawy specjalnie pozostawiono do przemyślenia obywatelom aby się w końcu zaangażowali w organizowanie naszego kraju zamiast skupiać się wyłącznie na pomnażaniu swojego stanu posiadania. W takim razie najważniejszym punktem uchwały nr 10 byłaby sprawa gwarancji dla obywatelskich wniosków o referenda, czyli dążenie do poszerzania demokracji w Polsce. Mam nadzieję, że o to chodziło uczestnikom Kongresu Obywateli RP, choć pewności nie mam.