Tym państwu dziękujemy
Fala oburzenia przetoczyła się przez media z powodu przegłosowanej w Sejmie decyzji o podwyżkach pensji polityków na urzędach – w tym parlamentarzystów. Oburzenie wzięło się z „solidarności ponad podziałami”. Za podwyżkami ramię w ramię z PiS głosowała opozycja – „za forsę naszą i waszą” – wyjątków było około 30. Nie uważam, żeby akurat to głosowanie kompromitowało posłów opozycji bardziej niż inne i jestem im niemal wdzięczny. Pierwszy raz zrobili coś bez ściemy – bez gadania, frazesów, wielkich słów o Polsce, szybko, sprawnie, z rozbrajającą prostotą, nie robiąc wariatów z siebie i z nas.
Głosowanie pensyjek źle świadczy o nas – o politykach szkoda gadać
Sprawa jest lub powinna być śmieszna. Posłowie powinni zarabiać dużo. Ich zarobki to trudny do zauważenia ułamek w budżecie kosztów utrzymania struktur państwa. Gadanie o skromności „reprezentantów ludu” jest czystym populizmem – potrzebujemy ludzi kompetentnych, dobrze wynagradzanych za ważną pracę wykonywaną dla nas, niepodatnych na korupcję. Fakt, brakuje na ochronę zdrowia, nie ma dla nauczycieli, idzie kryzys, jest recesja, wygląda więc to wszystko raczej jednak źle. I z tego powodu rzeczywiście należy to głosowanie uznać za etycznie naganne. Tyle, że to ani nie jest pierwsza kompromitacja naszych przywódców, ani najpoważniejsza. W ogóle nie jest poważna. Dlaczego więc akurat teraz otwieramy oczy? Nie wiem. Ale dobrze to o nas nie świadczy. Bo to my, wyborcy, paśliśmy arogancką głupotę tych państwa latami.
Przypomnę głosowania o aborcji, o IPN, nawet o Mierzei Wiślanej. Przypomnę głosowanie w PE w sprawie sankcji za polską niepraworządność. Wtedy nie widzieliśmy tego, co widzimy dziś? Albo zwłaszcza przed wszystkimi przegrywanymi wyborami – kiedy wszyscy politycy, wszyscy dziennikarze i wszyscy działacze powtarzali dęte komunały o „walce o Polskę”, że „decyduje się wszystko” itd. – choć w rzeczywistości decydowało się wyłącznie to, jak partie podzielą się resztkami po PiS, by wszyscy byli zadowoleni. Każde z ostatnich wyborów rozegrano tak, że wygrać się ich w żaden sposób nie dało i powinien był to wiedzieć każdy z owych komentatorów wygłaszających z tych okazji agitki napuszone wielkimi słowami. To był prawdziwy powód, żeby tym państwu mówić „niech was szlag!” – a nie jakieś podwyżki. Powodem był – przypomnę małostkowo – Ujazdowski w Warszawie, a nie dopiero podwyżki.
Przegraliśmy wybory samorządowe i postanowiliśmy udawać sukces – bo łatwo jest zrobić w trąbę wyborców nieumiejących czytać danych, a nadziei potrzeba wszystkim. Przegraliśmy wybory europejskie, które dla PiS powinny być nie do wygrania. Przegraliśmy wybory do Sejmu, choć opozycja dostała w nich więcej głosów – bo szanowni państwo poszli w trzech blokach i d’Hondt zaskoczył ich jak zima drogowców. W ostatnim głosowaniu poszliśmy na układ, na który nikomu uczciwemu pójść nie było wolno i wystawiliśmy kandydatów wyłącznie po to, żeby PiS mógł twierdzić, że wybory się odbyły, odrzuciliśmy przy okazji ofertę zdrajcy Gowina pieprząc o uczciwości i z wyższością nie biorąc proponowanej przezeń władzy – wszystko to zrobiliśmy, by radośnie udać się „walczyć o Polskę”, dając Dudzie zwycięstwo pewne i godne męża stanu: przy rekordowej frekwencji i pełnym zaangażowaniu oponentów. Wszystkie te boje nasi dzielni przywódcy, oraz my, dumni potomkowie bohaterów spod Somosierry, przegraliśmy nie z geniuszami politycznej strategii, ale z Kaczyńskim, Sasinem, Dudą i podobnymi im półgłówkami.
I nie żadna etyka powinna kazać podziękować państwu politykom już na dobre, choć hipokryzja, z jaką wygadywali te wszystkie slogany o Polsce, demokracji, cywilizacji i poszanowaniu człowieka, przyprawiała o mdłości, których znosić sam odmówiłem już dawno temu. Szliśmy na te wybory pasąc tę partyjną arogancję i przekonując nierozgarniętych partyjnych strategów o ich geniuszu. Głupota – nie cynizm, nie fałsz i nie hipokryzja, tylko przede wszystkim przeraźliwa głupota jest tym, co dyskwalifikuje. Powinno zdyskwalifikować liderów opozycji już dawno, a skoro nie zdyskwalifikowało, mamy to, na co zasłużyliśmy.
Głupota, szanowni państwo, jest naprawdę groźniejsza niż PiS
Również głupotę okazali nasi wybrańcy tym razem, głosując jak głosowali. Pieprzą teraz z cicha, że nie mogli wspierać populistycznych haseł. Naprawdę? A poparcie dla 500+? A oferty 1000+? Sześciopaki? Gadanie o „zastępczych tematach”, o gotowości udziału w marszach narodowców, o ciekawych postulatach gospodarczych Konfederacji? To wszystko mogli? I mają dzisiaj czelność próbować nam wmówić, że się kierują odpowiedzialnością? Radziłbym milczeć i zgodnie z radą Terleckiego poczekać aż sprawa przyschnie. Gościu wie, co mówi – ma doświadczenie w tych sprawach, wam też nieobce.
Popatrzcie, szanowni parlamentarzyści, na Konfederację i mowy Katonów, które wygłaszają jej przedstawiciele. Pomyślcie – o ile stać was na myślenie – że poseł Braun dostanie podwyżkę podobnie jak wy wszyscy, np. mój ulubiony senator Ujazdowski (ciekawe jak będzie głosował Senat?), który przecież będzie mógł całą kwotę podwyżki honorowo przekazać Kampanii Przeciw Homofobii. To na Konfederację, nie na was, patrzę ze zgrozą, widząc jak rośnie – na was patrzeć nie ma po co. Widzę Konfederację punktującą PiS mniej więcej tak, jak wy to robicie, tylko celniej i składniej, i widzę, że ich ludzie słuchają i im wierzą. Dlaczego wierzą? Bo oni nie są wami. Słucham uważnie, kiedy Konfederacja mówi np., że nie było nigdy w III RP pełnego trójpodziału władzy, w którym parlament kontrolowałby rząd i wiem, że nie tylko mają rację, ale są jedynymi w parlamencie, którzy o tym mówią. Widzę, jak podłożyliście się im, głosując za podwyżkami. Wychodzą na jedynych sprawiedliwych. Tak jest w każdej sprawie, w której wy postanawiacie kluczyć, albo o której zgoła nie wiecie niczego przy całym waszym napuszonym i pustym pieprzeniu o demokracji.
Za idiotyzm tego waszego głosowania w śmiesznie drobnej sprawie zapłacimy straszną cenę. Historia lubi takie przypadki. Po całym paśmie prawdziwych skandali, po festiwalu zakłamania i najzwyklejszej głupoty, to głosowanie – niby bez większego znaczenia – jednak przesądza bardziej niż inne. Duda jest zbyt ograniczony – gdyby nie był, powinien zawetować tę ustawę. Ciekawe, co zrobilibyście wtedy, zrobieni na durni, jak na to zasłużyliście. Pomoglibyście PiS-owi odrzucić weto Dudy? Czy Dudzie je utrzymać? Mamy Senat, redutę praworządności i uczciwości. Po co ją mamy? Co zrobi Senat w tej sprawie? Stać was na to, żeby choć pół kroku naprzód pomyśleć?
O waszej forsie populistycznie
Po co właściwie wy dzisiaj w ogóle siedzicie w parlamencie? Coś zależy od waszych interpelacji i głosowań? Jeśli ktoś miał jakiekolwiek złudzenia po 2015 roku, miał parę lat, by się ich pozbyć. Parlament jest fikcją. Służy wyłącznie za znak pisowskiej większości – nam podział mandatów mówi tylko tyle, że PiS nie ma większości konstytucyjnej i jeśli to ma w ogóle jakiekolwiek znaczenie, tylko po to warto trzymać własne tyłki na sejmowych krzesłach, żeby PiS tej większości nie osiągnął. Udziałem w głosowaniach, które niczego nie mogą zmienić, bo decyzje zapadają na Nowogrodzkiej, potwierdzacie fikcję parlamentaryzmu. Z zachowaniem właściwych proporcji – jak kiedyś ZSL i SD obok PZPR w komunistycznym sejmie udawały parlament. Wmawiając zaś wszystkim, że jakiekolwiek znaczenie mają wasze przemowy i prasowe konferencje, bardziej szkodzicie niż pomagacie.
No i jeszcze bierzecie forsę. Pofantazjujmy. Bo poza tym, że to fantazja, to przy okazji jest to obietnica wyborcza. Nasza, obywatelska, np. moja.
Gdyby ruchy obywatelskie zdołały umieścić w parlamencie setkę swoich przedstawicieli, miałyby stu ludzi w służbie tego, czym się i tak zajmują – a w czasach, kiedy wasza aktywność nie znaczy nic, zajmują się tym nieporównanie od was skuteczniej. Wniosek KE do TSUE i utrzymanie kadencji sędziów SN niech będzie jednym z przykładów – bo w tym nie uczestniczyliście. Zatrzymana wycinka Puszczy i zdymisjonowany Szyszko niech będzie innym przykładem. Odwrócenie społecznego poparcia dla dostępu do aborcji i praw gejów niech będzie kolejnym. Faktyczna kontrola praw konstytucyjnych w sądach powszechnych niech będzie jeszcze następnym. Jest tego jeszcze trochę, choć wiele więcej wymienić się nie da – ale pokażcie, co osiągnęliście w tym czasie wy. Więc setka ludzi skutecznych, wynagradzanych kwotą – niech będzie, że 10 tys. zł. To milion miesięcznie na wynagrodzenia – niewyobrażalne dla żadnego z ruchów obywatelskich i dla żadnej organizacji pozarządowej.
A każdy z tych ludzi miałby kolejne, powiedzmy, że tylko 10 tys. na własne biuro. Kolejny milion. W zarządzie setki wysoko opłacanych ludzi o kompetencjach wśród was niespotykanych.
Co zrobiłyby ruchy obywatelskie z dwumilionowym miesięcznym budżetem?
- Sfinansowałyby np. obywatelskie media i znalazły sposób na dotarcie z nimi tam, gdzie nikt z was dotrzeć nie umie, choć bywacie w studiach TVP.
- Zorganizowałyby sieć prawnej pomocy, będąc w stanie nie tylko bronić ludzi ze wsparciem pracujących pro bono adwokatów, ale i
- skuteczniej niż Ordo Iuris skarżyć instytucje państwa w Polsce i za granicą za naruszenia prawa w każdej dziedzinie życia.
- Przeprowadziłyby badania społeczne,
- konsultacje i
- panele obywatelskie,
- przygotowując obywatelskie projekty prawa – a jeśliby pozbawiony znaczenia Sejm je wszystkie odrzucał, bo tak zdecyduje Nowogrodzka,
- przeprowadziłyby, choćby na sposób kataloński, referenda, które by mandat tych projektów potwierdziły najdobitniej jak tylko można i najgłośniej. Rujnując tym poparcie dla Sejmowej większości wśród wyborców tej większości, która projekty odrzuca.
- Projekty dotyczyłyby m.in. wszystkich tych spraw, których boicie się w ogóle dotknąć – nazywacie je „światopoglądowymi” albo „zastępczymi”, wywołują w was panikę, bo one dzielą społeczeństwo, są zapalne, wstrząsają podstawami państwa. Przestałyby wstrząsać.
- Dotyczyłyby także podstawowych zagadnień ustrojowych i np. ustroju partii politycznych, likwidując ich mafijno-wodzowski charakter, za czym – nie miejcie żadnych złudzeń – w równym stopniu opowiadają się wyborcy PiS i opozycji.
- o eksperckich think-tankach szkoda w ogóle wspominać, bo każdemu obywatelskiemu panelowi one by towarzyszyły. Warto za to spytać, gdzie są wasze?
Wszystko to z parlamentarnych środków, którymi dziś dysponujecie, bez partyjnych subwencji, którymi dysponują wasi szefowie.
W przypadku większości z was prosty test jest wystarczająco rujnujący dla waszej reputacji. Wystarczy wysłać np. 100 maili na adres kogokolwiek z was i nie doczekać się ani jednej odpowiedzi, by wiedzieć z całą pewnością, że tę kasę przewalacie – nie macie nawet sekretariatów sprawnych w jakimkolwiek stopniu. Co robicie z publiczną forsą, szanowni państwo? Tak choćby w skrócie – co?
I jeszcze coś. Konfederacja robi mniej więcej to, co opisałem, choć ma 11 posłów, a nie stu, więc robi to na odpowiednio mniejszą skalę. Robią to w czasie, kiedy wy gadacie frazesy. I rosną. Nie wiecie, jak to się skończy, prawda? Ja wiem.
Startuję już dziś
Sam wystartuję na pewno. Do Senatu. Tym razem nie sam – mam nadzieję, że Obywatele RP zechcą i zdołają znaleźć setkę kandydatów, a inne środowiska będą szukać swoich. Bez wątpliwości Senat powinien być obywatelski, bo to nie partyjne aparaty powinny kontrolować uczciwość partyjnej politycznej gry. To już powszechna świadomość pomimo partyjnych wysiłków.
Ponieważ zagrożenie PiS będzie trwało, trzeba będzie przeciw PiS wystawić po jednym kandydacie w okręgu. Wyłonimy tę setkę obywatelskich kandydatów w prawyborach. By ludzie mieli wybór, a ich kandydaci – prawdziwy mandat, a nie tylko partyjną rekomendację. Partyjni kandydaci niech dołączają – jeśli ich na to stać. Ujazdowskiego nie było. Jeśli jesteście dziś pewni, szanowni państwo, że mimo to Ujazdowscy przejdą podobnie niezagrożeni, to jesteście głupsi niż na to wskazuje wasze głupie głosowanie.
Terlecki ma sporo racji i naprawdę lepiej byłoby milczeć zamiast tłumaczyć, że potrzeba wam forsy. Sprawa przyschnie i ci, którzy dzisiaj na was pomstują, jutro będą na Facebooku publikować selfie z wami równie radośnie bezmyślnie, jak to robili dotychczas. Ale ładnych parę osób uparło się nie na żarty – jak uparłem się ja. Są wśród nich ludzie skuteczni.
Wygląda na to, że rządy PiS to jeszcze nie najgorsze co może się przytrafić Polakom. A co najważniejsze, nikt nie rozumie dlaczego staczamy się coraz prędzej z pagórka współczesnej cywilizacji. W Europie bywali różni władcy i rozmaite rządy ale choć bywały okrutne, pozbawione skrupułów a nawet szalone, to nie zdarzało się aby ideologicznie cofały narody do wieków ciemnych średniowiecza. Tak bywa jedynie w Azji. Od lat z przerażeniem obserwujemy jak Islamiści z nienawiścią niszczą wszystko co wiąże się ze współczesną cywilizacją, jak Talibowie przywracają prawa, obyczaje i zabobony, czyniąc z nich obowiązujący kanon wiary dla wyznawców Islamu. Właśnie, obserwujemy, i nie zauważamy, że u nas także rośnie w siłę ugrupowanie, które niczym fanatyczni Talibowie robią z ciemnoty i kołtunerii ideał dobrego Polaka Katolika. Czy naprawdę wierzycie, że ci młodzi ludzie z Konfederacji sami wymyślili, że przywrócenie fanatycznej mentalności prymitywnego drobnomieszczaństwa polującego na czarownice to najlepsza droga by uczynić z Polski moralny kraj katolicki? A może specjalnie odwracacie uwagę ludzi od tego, że ktoś podstępnie przekształca nasz kraj w średniowieczny skansen religijny. Istnieje tylko jedna siła, która pragnie cofnąć nie tylko Polskę ale cały świat do średniowiecza, stosując tak samo jak Islamiści z ISIS propagandę dezinformacji i nienawiści, zastraszając oraz terroryzując społeczeństwo hasłami, które wywracają normalny porządek społeczny do góry nogami. Europa jest daleko od Ameryki zwanej Łacińską ze względu na większość Katolików, więc rzadko docierały do nas echa potwornych zbrodni jakich dopuszczało się Opus Dei na ubogiej ludności różnych krajów Ameryki środkowej i południowej. Oto ta Kuźnia Karierowiczów, jak media nazywają Opus Dei, utworzyła w Polsce takie ugrupowania jak Konfederacja, czy organizacje typu Młodzież Wszechpolska wraz z wyszkolonymi i uzbrojonymi po zęby bojówkami, które przemocą mają nam narzucić władzę absolutną Kościoła. Ale Polacy nie widzą kto manipuluje partiami politycznymi aby pogrążały nasz kraj w coraz większym chaosie. Nie widzą, bo nie chcą widzieć, szamocząc się w tradycji, w której się wychowali, są niezdolni do trzeźwej oceny sytuacji. Chociaż wyraźnie widać, że zło jest górą i z każdym dniem potężnieje coraz bardziej, to Obywatele RP wolą chować głowy w piasek.
Chować głowy w piasek? Czy Pani na pewno wie, o czym Pani pisze? Czy Pani nas naprawdę nigdy nie widziała stojących naprzeciw nacjonalistom? W pacyfikowanych przez policję demonstracjach, których nie próbowały bronić pochodzące z opozycyjnych partii władze miasta? Te same, które niczego nie robią w sprawie przemocowych demonstracji nacjonalistów. Do kogo ta tyrada o polskim ISIS i bierności wobec niego? Do nas? Naprawdę?
No to przypomnijmy sobie, jak PO od dekad „walczyła” z panoszeniem się KK, z którego lochów wypełzło Ordo Iuris…
Wspieramy Pana start do Senatu wraz z setką niezależnych kandydatów. Ta deklaracja daje nadzieję na realny efekt, zrobiliśmy więc także zlecenie regularnej wpłaty. Myślę, że wieść STARTUJĘ JUŻ DZIŚ powinna dotrzeć wszędzie. Dla mnie to najważniejsza informacja tych ponurych dni
Bardzo dziękuję!
Wszystko ładnie i pięknie – zgadzam się ze wszystkim, ale dlaczego już w piątek wieczorem nie było manifestacji przeciwko podwyżkom? Jak stawiają jakiś durny pomnik to idziecie protestować, a teraz kiedy jest o co walczyć to wszyscy na urlopie?
Te podwyżki to duperela i raptem „wizerunkowa wtopa” — dlatego. Do partii opozycji słaliśmy listy przed każdymi wyborami. Kiedy nie odpowiadali, staliśmy z pikietami. Rzucano na nas wtedy gromy, że „Kaczyński zaciera ręce” i że gramy na jego korzyść. W tej sprawie pikietować nie ma ani powodu (to naprawdę nie jest najważniejsza sprawa), ani celu (wszycy tym razem widzą, co się dzieje). Warto za to pomyśleć. Bo przejrzenie na oczy z powodu akurat kasy, którą postanowiono wziąć jest też symptomatyczne.
Jeśli potrafiliśmy nie widzieć absurdów wyborczych strategii i nie sprzeciwiać im się wtedy, to mamy, na co zasłużyliśmy.
Weźmy choćby akcję Gowina w czasie, kiedy opozycja godziła się na kolejny, jawnie niekonstytucyjny termin głosowania prezydenckiego w zamian za zgodę na kandydowanie Trzaskowskiego. Gowin obszedł wszystkie partie z propozycją porzucenia Kaczyńskiego i odwrócenia większości. Dawał opozycji ofertę władzy. Odrzucono ją. Tyle więc wiemy, że opozycja żadnej władzy brać dzisiaj nie chce. Wie o tym również Kaczyński. Nie ze spojrzeń, czy z analizy sytuacji. Po prostu wprost o tym rozmawiano — co najmniej za pośrednictwem Gowina. Wspólnota między politykami obu stron to jest coś więcej niż tylko syndrom sztokholmski. I nie jest milczącym porozumieniem, bo rozmowy się zdarzają — jak choćby w przypadku Gowina.
Kaczyńskiemu opozycja parlamentarna jest potrzebna. Dokładnie tak i z tych samych powodów, dla których potrzebował kontrkandydatów i przynajmniej pozorów wyborów w ostatnim plebiscycie prezydenckim. Sejm, który tyle razy połamał konstytucję i własne procedury nie jest już od dawna legalną władzą w żadnym możliwym ujęciu. Obecność w nim opozycji jawnie i od bardzo dawna nie ma już żadnego celu poza jednym — pozór parlamentaryzmu odróżnia Polskę od folwarku zarządzanego bezpośrednio z Nowogrodzkiej, sztafażem maskującym rzeczywiste nieistnienie państwa. Platforma na pozycji lidera nie jest Kaczyńskiemu niezbędna, ale jest korzyścią, a nie stratą i kiedy ta pozycja jest zagrożona, Kaczyński jest gotów interweniować, np. godząc się na wymianę kandydatów przed wyborami.
O tym nie zddecydował się napisać żaden z naszych przenikliwych komentatorów w mediach, choć wielu z nich zdaje sobie z tego sprawę. I póki trwa ten lęk przed trzeźwym i otwartym stawianiem spraw, będziemy mieli, co mamy. Będziemy w tym teatrzyku za dychę uczestniczyli — zadowoleni, ilekroć trafi się okazja, by na Facebooku puścić selfika z którymś ze znanych polityków.
Jak zwykle w punkt! Pełne poparcie.
uchoditie !