Święto Ukraińskiej Pamięci Narodowej
W tym roku obchodzono je w Przemyślu 3 czerwca. Obywatele RP biorą w nim udział, bywają również na obchodach rocznic Akcji Wisła. Głównie dlatego, że dwa lata temu Świętu Ukraińskiej Pamięci postanowili towarzyszyć polscy narodowcy, rzucając się do bicia uczestników procesji, depcząc i profanując procesyjne proporce ze znakami krzyża – wszystko z przekonania, że w polskim Przemyślu nie ma miejsca ani na symbole „obcej wiary”, ani „obcej narodowości”
Procesja co roku udaje się z grekokatolickiej archikatedry św. Jana Chrzciciela na ukraiński cmentarz wojskowy, gdzie pochowano ukraińskich żołnierzy Symona Petlury zmarłych w tutejszym obozie, gdzie internowano ich po zawieszeniu broni między Polską, a Związkiem Sowieckim w 1920 roku. Święto Ukraińskiej Pamięci Narodowej w Przemyślu jest upamiętnieniem tego fragmentu historii obu krajów – krótkiego okresu sojuszu wojskowego przeciw bolszewikom i jego smutnego końca w obozach internowania 19 tys. ukraińskich żołnierzy.
Procesja uderzyła mnie porównaniem do niedawnych miesięcznic smoleńskich. Po wydarzeniach z 2016 roku Przemyśl przygotowuje się na „ukraińskie okazje”. Do miasta zjeżdża tłum policjantów. Nikt jednak niczego nie fortyfikuje, policjanci zwykłym kordonem chronią przemarsz wiernych, odwody gromadzone na wypadek zajść czekają nieopodal. Nie do porównania.
W ukraińskiej procesji biorą udział dostojnicy kościelni, przedstawiciele władz oraz goście zza granicy. Jest asysta wojskowa. Nie polska jednak — kompania reprezentacyjna z wojskową orkiestrą przyjeżdża z Ukrainy. W stosunku do niedawnych obrazków z Warszawy – wszyscy ci ludzie ważni oraz zwykli idą właściwie bez ochrony. Należałoby powiedzieć — w Przemysłu chronieni są adekwatnie w stosunku do potrzeb, a nie paranoi i megalomanii pisowskiej wierchuszki.
Nieliczni „patriotyczni oponenci” nie wywołują niczyjej specjalnej ekscytacji.
Równocześnie w Przemyślu odbywał się festyn „zygotarian” — kiermasze, koncerty, przemówienia, śpiewy — wszystko bez stawiania miasta w stan alarmu.
Byliśmy, część z nas uczestniczyła w liturgii, wszyscy w procesji ulicami Przemyśla, złożyliśmy wieniec, przyjmując wyrazy wdzięczności od społeczności Ukraińców.
Co za kłamstwa. A nie zauważyliście może banderowskich proporców, naszywek, wykrzykiwania przez uczestników „święta” haseł typu „Jeszcze Polska nie zginęła ale zginąć musi”. Te oszczerstwa że uczestnicy kontrmanifestacji jakoby grozili uczestnikom „święta” to zwykłe kłamstwo podsycane przez zmanipulowane media. Jak według was ma czuć się osoba której banderowcy wymordowali rodzinę, a dziś widzi jak potomkowie morderców maszerują z nazistowskimi, banderowskimi symbolami i grożą śmiercią. Chyba jedynie ktoś kto nie ma ani krzty godności by nie zareagował i nie protestował.
Nie, proszę Pana / Pani (?), nie zauważyłem. I tak — proszę Pana / Pani, mnie samemu grożono śmiercią wielokrotnie — zresztą w tekście tutaj nie ma o tym mowy, jest tylko informacja o ataku nazioli o profanacji ikon niesionych w religijnej procesji dwa lata temu. Może Pan / Pani potwierdzić te informacje u rzecznika przemyskiej policji. Ani w procesji, ani w towarzyszących jej obchodach nie było ani jednego symbolu OUN i UPA, ani jednej wzmianki o Banderze — niczego, czym by Pan / Pani mógł / mogła karmić nienawiść do Ukraińców. Gdyby zaś dało się w Polsce spotkać Ukraińców przechowujących pamięć o OUN / UPA, to może jednak proszę się nie dziwić — ci ludzie walczyli o ukraińską niepodległość i przyszło nim o nią walczyć akurat z nami. Nam zaś zdarza się czcić pamięć NSZ i niektórych innych formacji odpowiadających za zbrodnie rozmaite.
I, owszem, słyszałem komentarze ludzi, którzy wczoraj w Przemyśli stali na ulicy, oglądając procesję. Jeden starszy pan do drugiego starszego pana: „Ciekawe, co by powiedzieli na polską procesję we Lwowie”. No — chodzą we Lwowie polskie manifestacje i komentowane są rozmaicie. Na oko pięcioletnia dziewczynka do swojej młodej i ładnej mamy: „Tu jest Polska, oni nie mogą chodzić ze swoimi flagami”. A mam na to, nie że „owszem, mogą i mają prawo”, tylko „a, widzisz, ktoś im pozwala”… I takie tam.
Tak. Czcijmy do tego pamięć Bandery…