Sąd umorzył postępowanie, bo miała prawo protestować
Sąd Rejonowy dla Warszawy–Żoliborza umorzył postępowanie w sprawie Agnieszki Markowskiej, wszczęte przez prokuraturę za udział w pikiecie 25 lipca. – Obwiniona w dniu zarzucanego jej zachowania realizowała przysługujące jej prawo wynikające z art. 57 Konstytucji – stwierdził sąd
Prokuratura zarzuciła Agnieszce Markowskiej, że 25 lipca o godz. 6 przy ul. Mickiewicza w Warszawie, wspólnie z Lucyną Łukian i Wojtkiem Fuskiem, zorganizowała zgromadzenie bez wymaganego zawiadomienia (art. 52 par 2 pkt. 2 kw) oraz umieściła w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym, na czarnej płachcie materiału, napis „ZDRADA OJCZYZNY NIE ULEGA PRZEDAWNIENIU”, bez zgody zarządzającego tym miejscem (art. 63a par. 1 kw).
Sprawę rozpatrywała sędzia Agnieszka Berezowska i ją umorzyła. – Bezsprzecznie obwiniona Agnieszka Markowska w dniu zarzucanego jej zachowania realizowała przysługujące jej prawo wynikające z art. 57 Konstytucji, (..) jej zachowanie nie wypełniło znamion zarzucanych jej we wniosku o ukaranie wykroczeń – czytamy w uzasadnieniu decyzji o umorzeniu.
Dalej sędzia Berezowska wyjaśnia, że Agnieszka Markowska niewątpliwie uczestniczyła w zgromadzeniu spontanicznym, nie dotyczył jej więc obowiązek zawiadomienia organu gminy. „Wskazać należy, że kwestia właściwej kwalifikacji zgromadzenia nie może opierać się jedynie o zeznania świadka — funkcjonariusza policji, który nie podał żadnego uzasadnienia takiej kwalifikacji, lecz powinna być ustalona na podstawie całokształtu dowodów, w tym faktów powszechnie znanych” – uzasadnia sędzia.
I wymienia fakty: w tym czasie procedowane były ustawy odnoszące się do sądownictwa (kwestii konstytucyjnych i ustrojowych), a one „wzbudzały istotne zainteresowanie społeczeństwa, które w różny sposób wyrażało swoje na ten temat poglądy i miało do tego prawo zagwarantowane przez Konstytucję”. Projekt ustawy o Sądzie Najwyższym wpłynął do Sejmu 12 lipca, 18 lipca odbyło się pierwsze czytanie, 22 lipca uchwałę przyjął Senat bez poprawek i przekazał ją prezydentowi do podpisu 24 lipca. Równolegle parlament procedował nad rządowym projektem ustawy o KRS. „…Oczywiste jest, że wszelkie zgromadzenia w tym czasie, odnoszące się do powszechnej wówczas publicznej debaty, należy zakwalifikować jako zgromadzenia spontaniczne. W szczególności spontanicznym zgromadzeniem było to, w którym w dniu 25 lipca uczestniczyła obwiniona.” (…)
Niezwykła szybkość procesu legislacyjnego, w kwestii istotnej dla społeczeństwa, skutkowała niemożnością zgłoszenia zgromadzenia w terminie co najmniej 6 dni przed zgromadzeniem, gdyż w 5 dni ustawa o Sądzie Najwyższym została uchwalona przez parlament. W tej sytuacji realizacja obowiązku zgłoszenia zgromadzenia czyniłaby to zgromadzenie bezcelowym” – uważa sędzia Berezowska.
– Materiał dowodowy wskazuje, że obwiniona i dwie towarzyszące jej osoby zachowywały się spokojnie, nie blokowały przejścia pieszym ani przejazdu pojazdom, nie zaistniały więc przesłanki do rozwiązania zgromadzenia spontanicznego. (…) Zatem nie ma potrzeby przeprowadzania rozprawy – pisze w uzasadnieniu swojej decyzji sędzia Agnieszka Berezowska.
To już kolejna sprawa, w której sąd przyznaje rację Obywatelom RP.
fot. Wojciech Fusek
Brawo sąd. Za decyzję i jeszcze bardziej za uzasadnienie.
Oczywiście zgadzam się z ocenami „bisnetusa”. Zachodzi przy tym pytanie, dlaczego prokuratura jest taka durna, że – jak to oceniam – nie wie, co czyni, bowiem zawraca głowę sądowi swoimi nieudolnie sformułowanymi wnioskami. Następne pytanie: „Kto i dlaczego ma płacić za zmarnowany czas i pracę sądu wskutek nieudolnego działania prokuratury?” Sąd ma z pewnością wiele innych, ważniejszych i bardziej pilnych spraw do rozpatrzenia. A może dałoby się to uregulować „na wejściu” poprzez eliminację głupot wnoszonych przez nieudolne urzędy? I jeszcze jedno: kto i jak ma zadośćuczynić osobom niepotrzebnie wezwanym za ich czas, dojazdy i zburzenie porządku dnia?